5,5 C
Warszawa
piątek, 26 kwietnia, 2024

41 rocznica otwartej wojny z Narodem – Artur Adamski

26,463FaniLubię

Już w sierpniu roku 1980 prosowiecki reżim rozważał zbrojny atak na społeczeństwo upominające się o swoje prawa.

Zdaniem historyka dr. Andrzeja Jerie decyzję tę powstrzymało włączenie się dziesiątek zakładów Wrocławia w strajk generalny, mający już wtedy znamiona ogólnonarodowego powstania. Za tym przykładem stanęły kopalnie Śląska, a wraz z nimi wielka część południowych regionów Polski. Dr Jerie przypisuje rolę przesądzającą o takim biegu wydarzeń Kornelowi Morawieckiemu, który od pierwszych dni zrywu robotników Wybrzeża krył się przed SB, by dniami i nocami drukować apele o czynne poparcie protestujących. Dotarcie fali strajkowej do przeciwległych granic kraju uświadomiło komunistom, że jej stłumienie byłoby zarówno wojną z narodem, jak i ryzykiem o skali niewspółmiernie większej od pacyfikacji z Czerwca 1956 roku czy Grudnia 1970 roku. Sprawujący władzę w imieniu Moskwy uznali też, że jeśli na czele rodzącego się ruchu udało im się już ulokować agentów służb wyspecjalizowanych w inwigilowaniu społeczeństwa, to ich działalność zapewni reżimowi pełną kontrolę także nad nowym zjawiskiem, jakim miały być niezależne związki zawodowe. Okazało się jednak, że reżim nie docenił aktywności Polaków, którzy w krótkim czasie stworzyli organizację liczącą dziesięć milionów członków. Nad ruchem tak masowym strażnicy rosyjsko- bolszewickich interesów nie mogli zapanować. Przygotowania do walnej rozprawy z Polakami trwały kilkanaście miesięcy, w czasie których prosowiecki reżim robił też wszystko, by w społeczeństwie generować konflikty, a jego dążenia sprowadzić do walki o biologiczne przetrwanie. Szesnastomiesięczny okres bezprecedensowego w realiach komunizmu „karnawału wolności” właściciele Polski Ludowej uczynili czasem powszechnej upodlającej walki o elementarne produkty spożywcze. Liczyli na to, że naród przerażony wizją głodu zobojętnieje na sprawy wolności i rządzenie za pomocą czołgów przyjmie jako zaprowadzanie porządku dającego szansę przetrwania.

- Autopromocja - KLIKNIJ NA GRAFIKĘ-

Największa od czasów II wojny światowej operacja wojskowa okazała się sukcesem reżimu i kompromitacją wielkiej części liderów Solidarności. Ostatecznie rozwiały się złudzenia o rzekomych Wallenrodach, jacy mieli działać na szczytach partii czy w LWP. Jedynym też ośrodkiem w pełni przygotowanym do działania w warunkach wojny wypowiedzianej społeczeństwu okazało się środowisko Kornela Morawieckiego. W całej Polsce nie było innej struktury posiadającej tajny system łączności i już 13 grudnia 1981 zdolnej do druku w pokaźnych nakładach podziemnej gazetki, której kolejne numery ukazywały się co drugi dzień. Wcześniej Morawiecki jako członek Komisji NSZZ Solidarność ds. Zagrożeń ostrzegał przed nadchodzącym zbrojnym atakiem. Informacje uzyskiwał od Marka Petrusewicza (mającego osobiste relacje z wojskowymi wysokiego szczebla). Z tych apeli skorzystali jedynie związkowcy z Dolnego Śląska, którzy w porę wypłacili z banku i ukryli 80 milionów zł ze składkowych funduszy członków.

Osiągnięciem siepaczy Jaruzelskiego było zdławienie społecznego oporu metodami minimalizującymi liczbę ofiar śmiertelnych. Okazało się, że komuniści wyciągnęli wnioski z poprzednich operacji tłumienia polskiej wolności. Liczne pogrzeby zabitych bywały bowiem zaczynem kolejnych wystąpień, a rozlana krew rodziła zdeterminowanych mścicieli, utrudniała relacje z kręgami lojalnych poddanych (obywatelem w PRL-u było się przecież tylko z nazwy), pogarszała położenie reżimu na arenie międzynarodowej. W efekcie solidnych przygotowań i chłodnych kalkulacji klik Jaruzelskiego i Kiszczaka od wybuchu stanu wojennego Polacy byli mordowani w dwóch rodzajach okoliczności. Jedną z nich stanowiły zaplanowane mordy, dokonane z pełną premedytacją. Pierwszej takiej zbrodni dokonali w grudniu 1981 roku w kopalni „Wujek”. Miała ona na celu stłumienie fali strajkowej drogą sterroryzowania społeczeństwa. Zamysł ten się powiódł – niczym niesprowokowana egzekucja bezbronnych górników została odebrana przez większość społeczeństwa jako znak, że reżim nie cofnie się przed rozstrzeliwaniem każdego, kto odważy się strajkować. Skutkiem tego przez wiele miesięcy w całej Polsce nie wybuchł już żaden długotrwały strajk. Podobna zbrodnia, też o charakterze zaplanowanej egzekucji i też służąca sterroryzowaniu społeczeństwa, została dokonana w Lubinie 31 sierpnia 1982 roku. Tym razem na jej miejsce wybrano miasto średniej wielkości (łatwiej zapanować nad sytuacją niż w metropoliach takich jak Warszawa lub Wrocław), a jej celem było powstrzymanie fali wielkich demonstracji, wstrząsających Polską od wiosny 1982 roku. Podobnie, jak w przypadku mordu w KWK „Wujek”, cyniczne morderstwa przyniosły oczekiwany skutek: przerażenie dużej części społeczeństwa przełożyło się na spadek liczby uczestników ulicznych zgromadzeń. Inne ofiary stanu wojennego prawdopodobnie były wynikiem typowej brutalności funkcjonariuszy reżimu, którzy, ciesząc się immunitetem pełnej bezkarności, zabijali, stosując rozmaite sposoby bicia, a także nie wahając się strzelać, używać gazów łzawiących i paraliżujących w ilościach zakazanych wszelkimi normami, gdyż stanowiły bezpośrednie zagrożenie życia.

Przed 13 grudnia 1981 roku powszechne były wśród Polaków obawy, że rodząca się w naszej ojczyźnie wolność zostanie stłumiona agresją armii sowieckiej. Jedna z pieśni stanu wojennego mówiła potem:

Nie był potrzebny żaden sąsiad rodzimej dosyć jest kanalii.

Wiemy też dziś już na pewno, że zagrożenia obcą interwencją nie było i wypowiadając wojnę polskiemu narodowi swołocz ta występowała wyłącznie w obronie własnego panowania nad Polską i Polakami. Koszty egoizmu zainstalowanych w Polsce sowieckich marionetek okazały się dla naszego kraju katastrofalne. Zamiast realnej szansy wyrwania kraju z bolszewicko-kacapskiej niewoli reżim Jaruzelskiego zafundował Polsce trwałą zapaść gospodarczą, cywilizacyjną degradację, dekadę wykreśloną z szans rozwoju w jakiejkolwiek dziedzinie. Swym krokiem, pomimo długotrwałego szczelnego zamknięcia granic, uruchomiona została też jedna z największych w polskiej historii fal masowych ucieczek z kraju. Realia de iure wojenne komuniści wykorzystali do wdrożenia rozwiązań prawnych, skutkiem których stan wojenny, formalnie zniesiony w roku 1983, w rzeczywistości obowiązywał do końca lat osiemdziesiątych. Lata te były czasem konsekwentnego generowania społecznych podziałów i odzierania Polaków z podmiotowości. Bezpośrednich skutków wojny wypowiedzianej narodowi, w postaci krótszego lub dłuższego uwięzienia, pobicia czy zwolnienia z pracy, doznało kilkadziesiąt tysięcy mieszkańców naszego kraju. Około dwustu osób zginęło, setki trwale utraciły zdrowie. Fatalne i zwykle niedoceniane następstwa miał prowadzony na dużą skalę werbunek konfidentów oraz kreowanie moralnie i intelektualnie miernych środowisk, za pomocą których właściciele PRL-u zamierzali zapewnić sobie uprzywilejowaną pozycję oraz całkowitą bezkarność nawet wtedy, gdy cały system komunistyczny poniesie ostateczną porażkę. Już bowiem parę lat po wprowadzeniu stanu wojennego komunistyczny reżim przekonał się, że wdrożenie realiów stalinowskich także dla niego oznacza staczanie się po równi pochyłej. W połowie dekady zmiany, dokonujące się w samym Związku Sowieckim, zmotywowały polskich komunistów do zmierzania w kierunku takiej ustrojowej transformacji, która wszystkie jej koszty zrzuci na barki Polaków, a ich uwłaszczy na narodowym majątku. Do tej operacji pozyskali niektórych liderów Solidarności, a przede wszystkim opozycjonistów wywodzących się z komunistycznej nomenklatury.

W roku 2001, w dwudziestą rocznicę wprowadzenia stanu wojennego, we wrocławskim Ratuszu otwarto wystawę, jakiej nie powstydziliby się arcymistrzowie bolszewickiej propagandy. Postaciami przedstawionymi jako najwięksi bohaterowie tamtych czasów byli główni beneficjenci transakcji zawartych z właścicielami Polski Ludowej, niejednokrotnie marionetki bezpieki. Rola Solidarności Walczącej na tej ekspozycji nie była zauważona, ale wystawę odwiedził Kornel Morawiecki i parę słów, które wtedy wpisał do muzealnej księgi, miało większą wartość od wszystkich eksponatów i wszystkich słów, wygłoszonych w czasie okolicznościowych konferencji. Brzmiały one: Wygraliśmy z komunizmem, ale przegraliśmy z komunistami.

Artur Adamski

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Wpisz swój komentarz!
Proszę wpisać tutaj swoje imię

Powiązane artykuły

Pozostańmy w kontakcie

26,463FaniLubię
274SubskrybującySubskrybuj
- Reklama -spot_img

Najnowsze Artykuły

Skip to content