Są dwa zasadnicze mechanizmy biologicznego i społecznego rozwoju: konkurencja i współpraca
W ich świetle ocenimy obecne modele ustrojowe: kapitalizm i socjalizm, a następnie naszkicujmy koncepcję solidaryzmu.
Względy osobowe
W kapitalizmie górę bierze konkurencja. Ci, którym się powiodło, wykorzystują pozostałych. Bogaci, wszystko jedno, czy z własnej pracy, z talentu, z przypadku, czy z dziedziczenia, wyzyskują biednych i coraz bardziej się bogacą. Bez umiaru i ograniczenia. Pieniądz robi pieniądz.
Pierwotny proces materialnej kreacji służącej drugim wynaturza się w samą żądzę zysku. Olbrzymie rozwarstwienie fałszuje informacje ekonomiczne i miary dóbr. Bo 100 euro dla bogacza to napiwek w luksusowej restauracji. 100 euro dla ubogiego to tygodniowe utrzymanie dla jego rodziny. Ten sam banknot, a kompletnie różne wartości.
Korzenie kapitalizmu tkwią w osobowym aspekcie chrześcijaństwa. Bóg jest osobą, Jego Syn człowiekiem. Prowadząc bezgrzeszne życie, zaskarbimy sobie życie wieczne – dla siebie. Wystarczy tylko ten model przełożyć na ziemską uczciwą produkcję (bezgrzeszność!), z której rośnie nieograniczony (wieczny!) kapitał dla nas i naszych spadkobierców.
Względy wspólnotowe
W socjalizmie jest odwrotnie niż w kapitalizmie. Lenie i nieudacznicy wykorzystują aktywnych i zdolnych. Nie pozwalają im się wybić i wzbogacić. Tłumione są inicjatywa i przedsiębiorczość. Można łatwo żyć kosztem tych, którzy wytwarzają dobra, samemu nie wysilając się, nie pomnażając zasobów służących drugim.
Spłaszczenie dochodów oderwanych od własnego wkładu nie tylko spowalnia rozwój, ale – jak w kapitalizmie – również fałszuje ekonomiczną miarę wyrażaną w postaci pieniądza. Przecież 100 euro uczciwie zarobione ma inne przełożenia na wartość od 100 euro darowanych temu, kto nie włożył żadnej swej pracy i wysiłku.
Korzenie socjalizmu tkwią we wspólnotowym aspekcie chrześcijaństwa. Masz być nie dla siebie, ale dla innych, masz rozdać wszystko ubogim i być jak Syn Boży, jako ptaki polne. Czyż ten model zachowań nie przekłada się na prywatne i publiczne rozdawnictwo niewarunkowane żadnymi wymaganiami?
Względy miłości
Solidaryzm to zrównoważenie osobistych i zbiorowych interesów i dążeń. To wspinanie się w górę w oparciu o dwa filary: konkurencję i wspoółpracę. Bogaci i silni mają być solidarni ze słabymii ubogimi, mają wspierać ich podatkami tak, by im i nam wszystkim ułatwić byt. A słabsi i biedniejsi mają starać się na miarę swych możliwości wspomagać silniejszych w powiększaniu wspólnego bogactwa i naszego znaczenia w świecie.
Rolą demokratycznych władz w solidaryzmie jest troska o ubogich, egzekwowanie danin od bogatych i przeznaczenie tych środków na harmonijny, efektywny rozwój. Niewłaściwe jest dawanie pieniędzy bez stawiania wymagań. Potrzeba też takiej polityki, w której te wymagania mają szansę realizacji.
Korzenie solidaryzmu tkwią w koncepcji miłości bliźniego. Ta uniwersalna osobowa i zarazem wspólnotowa zasada przekłada się na stosunki między różnymi odłamami zbiorowości i między obywatelami a państwem.
Mają to być stosunki wzajemnej solidarności – dla dobra całości.