Dla osoby, która mieszkała w kilku państwach i poznała rożne kultury, polskie tradycje związane z chrześcijaństwem należą do najpiękniejszych na świecie. Adwent – czyli przygotowanie do świąt Bożego Narodzenia, był czasem specjalnym, przygotowaniem do spotkania z rodziną, zaplanowaniem świątecznych potraw oraz tej najważniejszej strawy – duchowej.
Jedną z tradycji polskiego kościoła w czasie Adwentu, jest chodzenie wcześnie rano na roraty, czyli na krótką mszę świętą. Rodzice prowadzili do kościoła dzieci, trzymające własnoręcznie robione lampiony ze świeczką w środku. Przed 6 rano było ciemno, na ulicy było widać tylko ruchome światełka – to były dzieci z lampionami. Po tej krótkiej wczesnej mszy w niektórych parafiach oferowano gorącą herbatę – zwyczaj ten jest kontynuowany do dzisiaj i nawet powiększony o śniadanie. W dzień 6-tego grudnia znajdowało się małe prezenty od Mikołaja – jeśli zostawił coś pod poduszką, to dziecko wiedziało, że dobrze się zachowywało i dlatego dostało prezent.
W różnych regionach Polski były różne tradycje, ale w większości były one kontynuacją wielowiekowych zwyczajów, przekazywanych z pokolenia na pokolenie. Nasze polskie kolędy są najpiękniejsze na świecie, nie ma podobnych utworów łączących muzykę ludową oraz organową wraz z kompozycjami znanych muzyków.
Przed wigiliją trzeba było sprawdzić czy kot, pies lub inne zwierzęta w gospodarstwach wiejskich mówią do ludzi w ich języku – bo mogły się pożalić lub też pochwalić swojego właściciela. Ten stary obyczaj był okazją do przekomarzania się i spędzenia paru chwil z przyjacielskimi stworzeniami swojego domu.
Przenieśmy się teraz – może za pomocą jakiejś aplikacji w telefonie – do życia w Polsce w grudniu 2022 roku. Dobrobyt społeczeństwa wzrastał przez ostatnie lata, mamy dużą warstwę klasy średniej, z dobrymi zarobkami. Rodziny, w których pracują oboje rodzice, stać ich na duże zakupy. Jednocześnie we wszystkich programach radiowych (osoby które jeżdżą codziennie samochodami wiedzą o co chodzi), telewizyjnych oraz na stronach internetowch już parę dni przed amerykańskim świętem Dziękczynienia słychać i widać reklamy „Black Friday sale”, nachalnie promujących obniżki cen w sklepach. W galeriach handlowych dużych miast i miasteczek dekoracje „bożonarodzeniowe” już kuszą białymi choinkami i napisami „sale”.
W Stanach Zjednoczonych tradycja wielkich obniżek cen zaczęła się około 20 lat temu wraz z rozwojem technologii komputerowych. Ludzie wstawali wcześnie rano w piątek po Dniu Dziękczynienia, aby stać w kolejkach w centrach handlowych i kupić taniej urządzenia domowe, zazwyczaj telewizory lub komputery. Większość amerykanów patrzyła na nich jak na wariatów, pomimo pokazywanch w wywiadach telewizyjnch zadowolenia kupujących z zaoszczędzonych kilkuset czy kilkudziesięciu dolarów. Kultura ta jednak nie przerodziłą się w ogólnokrajową amerykańską obsesję, bo obniżki cen – lub sezonowa wyprzedzaż – była oferowana w sklepach kilka razy w roku i wszyscy wiedzieli, że parę togodni przed Bożym Narodzeniem będą mogli kupić coś taniej.
Niestety, zwyczaj ten został wprowadzony przez globalne korporacje do Polski w sposób natrętny i co gorsza, promujący w języku angielskim swoje towary. Słowo ‘sale’ oznaczające po polsku „wyprzedaż”, jest widoczne w prawie każdym sklepie i ma zachęcić Polaków do kupowania produktów po obniżonych cenach. Trzeba zaznaczyć przy tym, produktów często nie wyprodukowancych w Polsce i nie oferujących jakiejś nadzwyczajnej wartości. Po prostu nadchodzą święta, trzeba kupować prezenty, chodzić po galeriach handlowych w każdej wolnej chwili, bo jest głośno ogłaszane wszędzie SALE. A prezenty trzeba kupować, bo inaczej pokazywany w telewizji Mikołaj obrazi się, a wraz z nim cała rodzina. Boże Narodzenie to obecnie robienie prezentów i składanie paczek pod choinką, której dekoracje też kupiono na „sale”. Wielkie globalne korporacje, ze specjalistami od marketingu, dokładnie przeliczyły ile na rynku polskim można zarobić, jeśli przy zastosowaniu odpowiednich reklam zachęci się ludzi do chodzenia po sklepach.
Zastanówmy się więc, jak chcielibyśmy spędzić teraz czas Adwentu – zgodnie z marketingiem korporacyjnym chodząc na ‘sale’ i oddając swoje pieniądze na prezenty, czy może znajdziemy chwilę czasu na inne wartości. Może uśmiech dziecka, któremu pokażemy tradycje duchowe Świąt Bożego Narodzenia, będzie piękniejszy i głębszy, gdy razem ze wszystkimi przy stole zaśpiewa po raz pierwszy „Bóg się rodzi, moc truchleje…”. Niech moc naszej tradycji sprawi, że głęboka treść tej pieśni na nowo do nas dotrze.
Życzę tego każdemu rodakowi w kraju i za granicą.