0,3 C
Warszawa
piątek, 19 kwietnia, 2024

Patriotyzm wymarzony przez wrogów – Artur Adamski

26,463FaniLubię

Dotknięte ciężkimi urojeniami wyższościowymi, samozwańcze autorytety III RP wespół z organami propagandy Ubekistanu, od dziesięcioleci przekonują do tego, co nazywają oni „współczesnym modelem patriotyzmu”.

Według forsowanej przez nich definicji nie zawiera się już w nim nic, co mogłoby się wiązać z gotowością poniesienia znaczącej ofiary. Cnoty heroiczne mają być wartym jedynie wyszydzenia anachronizmem, a patriotyzm znany od stuleci rzekomo winien być zredukowany jedynie do takich zasad obywatelskich, jak praca, lojalne płacenie podatków, pokorne zgadzanie się z opiniami postaci przedstawianych jako powszechnie uznane (w rzeczywistości – uparcie lansowane), autorytety. To one głoszą, że najwyższą cnotą jest teraz „dorastanie do demokracji, praworządności, zdefiniowanej w Brukseli unijnej europejskości”. To, co nazywają patriotyzmem, polegać ma na popieraniu „światłych”, akceptowaniu idei „klimatyzmu”, spełnianiu powinności pracowych i płatnościowych. Taka instrumentalizacja, redukcja, a przede wszystkim banalizacja wartości od wieków zaliczanych do najważniejszych, uzasadnia pytanie, czy liderzy opinii bytu szumnie zwanego Trzecią Rzeczpospolitą, do czynów patriotycznych nie zaczną zaliczać także spuszczania wody w toalecie.

- Autopromocja - KLIKNIJ NA GRAFIKĘ-

Trudno się oprzeć wrażeniu, że model patriotyzmu, z wielkim nasileniem krzewiony w Polsce od paru dziesięcioleci, opiera się na receptach branych z podręczników wojny psychologicznej. Jednym z celów opisywanych w nich zabiegów jest bowiem osłabianie wiary przeciwnika w celowość trwania przy tym, co od pokoleń powinno mu być bliskie – przy swojej ojczyźnie, sprawie jej godności, wolności, podmiotowości. A także przy fundamentach tradycji czy religii. Każdy najeźdźca, okupant czy zaborca, dąży do tego, by jego ofiara przestała wierzyć w wartość tego, czego powinna bronić. To dlatego Prusacy starali się przekonać Polaków, że porzucenie ich własnej tożsamości otwiera przed nimi szansę uzyskania innej, rzekomo pod każdym względem wyższej, lepszej. Z tej też przyczyny bolszewicy wśród polskich żołnierzy kolportowali ulotki wzywające do odwrócenia się od państwa i rządu, które ich wyzyskują i zabijania klasowo im obcych dowódców. Jedna z twarzy warszawskiego ratusza z ekranów telewizorów mówiła już do nas, że „wypisanie się z Kościoła katolickiego to dziś najprawdziwszy patriotyzm”, a inna, że Polsce nie jest potrzebna własna nowoczesna infrastruktura komunikacyjna, bo przecież możemy korzystać z tej, którą budują już u siebie Niemcy.

Zwróćmy uwagę, jak często wbija się nam do głów, że jesteśmy przede wszystkim Europejczykami i np. Dolnoślązakami. Z niezliczonych banerów dowiadujemy się, że „mieszkamy we Wrocławiu, żyjemy w Europie”. Polska w tym przekazie – nie istnieje. Jako przykład do naśladowania wskazuje się Niemcy z ich kultem lokalnej czy regionalnej „mniejszej ojczyzny”. Pomija się przy tym jednak tę różnicę, że Niemcy to przecież państwo federacyjne, od zawsze złożone z autonomicznych landów. Niemcy zjednoczone – to nie norma, ale epizody (jakże dla ludzkości nieszczęsne!) europejskiej historii. A Polska to państwo na wskroś unitarne, z ludnością w jak mało którym przemieszaną w wyniku agresji, katastrof, bezprecedensowych zmian granic. Nasi Pomorzanie czy Ślązacy nie są odpowiednikami Bawarczyków czy Saksończyków, bo rodzinne korzenie ogromnej części Polaków tkwią w wielu regionach wielkiej polskiej ojczyzny. Każde więc dążenie do landyzacji Polski, czy to drogą większej niezależności województw, promowaniem euroregionów czy wspieraniem ruchów autonomicznych, nie jest niczym innym, jak dążeniem do leżącej w cudzym interesie dezintegracji naszego państwa. Cnotą ma przy tym być „otwarcie na Europę”, rzekomo wzorowane na Niemczech. Pod hasłem tym wyprzedano już ogromną część narodowego majątku. Tym też w wielu miastach uzasadniano beztroskie sprzedanie nie tylko elektrociepłowni, ale nawet sieci wodno – kanalizacyjnych. Nie inaczej z mediami, których ogromna część znalazła się w niemieckich rękach przecież właśnie po to, by upowszechniać w Polsce niemiecki punkt widzenia – na polską przeszłość i przyszłość. A także na to, kto powinien w naszym kraju rządzić. I nawet na to, że polskie wojsko powinno mieć karabiny niemieckie, a nie polskie, bo jak nas te media (jakże umiejętnie!) przekonują, przecież nic, co polskie nie może być lepsze. A prawda o tym, jak to otwarci na nie swoje media są Niemcy jest taka, że pomimo kosztownych dążeń największych potentatów np. amerykańskich – nie dopuścili do zaistnienia w swoim kraju jakiejkolwiek nie – niemieckiej gazety. A większość znaczących gazet w Polsce – stała się własnością Niemców.

Każdy poważny naród doskonale wie, czym naprawdę jest patriotyzm i na czym polega własny narodowy interes. W państwie takim, jak Niemcy, każdego głosiciela „nowego modelu patriotyzmu” przepędzono by tam, gdzie pieprz rośnie. Bo kity o patriotyzmie sprowadzającym się do pracy i płacenia podatków przeznaczone są tylko dla ludu, który zamierza się sobie podporządkować i eksploatować. I temu właśnie służy podsuwanie tego fałszywego, Polsce wrogiego wzoru, który z prawdziwym patriotyzmem nie ma nic wspólnego.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Wpisz swój komentarz!
Proszę wpisać tutaj swoje imię

Powiązane artykuły

Pozostańmy w kontakcie

26,463FaniLubię
274SubskrybującySubskrybuj
- Reklama -spot_img

Najnowsze Artykuły

Skip to content