6,1 C
Warszawa
sobota, 20 kwietnia, 2024

Andrzej Myc (1953–2022) – Artur Adamski

26,463FaniLubię

Tak jak Kornel Morawiecki był zwolennikiem zdecentralizowanego kształtu Solidarności Walczącej. Uważał, że jej ogniwa, o ile będą miały taką możliwość, powinny „obrastać” kolejnymi. W przeciwieństwie do przyjaciela z Rady SW, matematyka Andrzeja Zaracha, był zdania, że nie uporządkowany i odgórnie narzucony ład podziemia będzie jego siłą, lecz właśnie powiązania tworzące się w sposób naturalny, oparte na rzeczywistych więziach międzyludzkiej współpracy. Był biologiem i zapewne z tego powodu preferowany przez niego ład organizacyjny nazywał strukturą glona. Jak wiadomo glon to taka grupa morfologiczno-ekologiczna, która drogą naturalnego, choć trudnego do szczegółowego przewidzenia procesu, rozwija się wszędzie tam, gdzie jest to możliwe. Podobnie rozwijała się Solidarność Walcząca, dlatego jej siatka była niemożliwa do rozpracowania ani przez Biuro Studiów MSW, ani przez głównych analityków Stasi i KGB.

Andrzej Myc urodził się w 1953 r. w Legnicy. W szkole od pierwszej klasy aż do matury dzielił ławkę z dozgonnym przyjacielem, późniejszym sławnym reżyserem Waldemarem Krzystkiem. W 1977 r. ukończył biologię na Uniwersytecie Wrocławskim i rozpoczął pracę w Instytucie Immunologii i Terapii Doświadczalnej. Krótko potem włączył się w działalność opozycji, od 1979 r. był aktywnym kolporterem „Biuletynu Dolnośląskiego”. W Sierpniu 1980 r. robił wszystko, by jego rodzinny region dołączył do protestu robotników Wybrzeża. Skutecznie zainicjował jeden z pierwszych strajków na Dolnym Śląsku, następnie współtworzył Komitet Założycielski NSZZ „Solidarność” we wrocławskich instytutach Polskiej Akademii Nauk. Krótko po wybuchu stanu wojennego włączył się w działalność konspiracji. Zaczynał jako kolporter pism drukowanych przez wydawniczo-kolportażową strukturę Regionalnego Komitetu Strajkowego, na czele której stał Kornel Morawiecki.

- Autopromocja - KLIKNIJ NA GRAFIKĘ-

Rola Andrzeja w podziemiu szybko rosła, włączał się w wielorakie formy aktywności. Organizował skrzynki kontaktowe i kryjówki dla ludzi ściganych przez służby reżimu, tworzył siatki dystrybucji wydawnictw, zakładał ośrodki podziemia m.in. w Dzierżoniowie i Legnicy, zdobywał środki na działalność i pisał artykuły do rozmaitych gazetek i biuletynów. W czerwcu 1982 r. został członkiem Porozumienia Solidarność Walcząca, a następnie Rady SW. Od 1983 r. wespół z Marią i Markiem Bireckimi pisał artykuły do pisma „BIS”, które podpisywał „Antoni Kurpisz”. Wykazał się dużą przenikliwością, gdy w różnych miastach formowały się grupy pragnące dołączyć do Solidarności Walczącej. Po spotkaniu z jedną z nich, zawiązaną w Pile, wrócił z opinią, że w jej składzie są ludzie uczciwi i najszczersi patrioci, ale wiele wskazuje na to, że działają w niej też agenci SB i to być może dość liczni. Wnioski te okazały się niestety trafne.

13 stycznia 1984 r. Andrzej Myc został aresztowany, znalazł się w grupie ponad stu ludzi, których dotknęły represje związane z największą wsypą w historii Solidarności Walczącej. W śledztwie odmawiał zeznań, ale zebrany materiał dowodowy posłużył SB i prokuraturze do aktu oskarżenia. Myc był jedną z trzydziestu czterech osób, które miały stanąć przed sądem w wielkim procesie Solidarności Walczącej (wszyscy byli pracownikami Politechniki i Uniwersytetu). Do procesu nie doszło za sprawą amnestii, ogłoszonej w 40. rocznicę utworzenia tzw. Polski Ludowej. Wraz z przyjaciółmi Myc opuścił areszt 26 lipca 1984 r. Wskutek politycznej represji został jednak zwolniony z pracy. Wrócił do zajęć dzięki twardej postawie dyrekcji Instytutu. W ówczesnej polskiej nauce ta placówka znaczyła najwięcej na arenie międzynarodowej, a kierujący nią prof. Stefan Ślopka argumentował, że Andrzej Myc należy do najbardziej obiecujących naukowców młodego pokolenia. Kilka tygodni po wyjściu z aresztu obronił doktorat. Bardzo owocną pracę naukową łączył z działalnością podziemną. Znajdował się już jednak wtedy pod częstą obserwacją SB, której permanentne najścia i zatrzymania na 48 godzin coraz mocniej odciskały się na jego życiu rodzinnym. Dała też o sobie znać aktywność agentury, ulokowanej wśród sąsiadów i znajomych. Dzięki dokumentom odnajdywanym dziś w archiwach IPN wiemy coraz więcej o procederach osaczania. Eskalacja różnych form nękania, w tym budowanie poczucia zagrożenia i lęku o bezpieczeństwo bliskich miały służyć nakłonieniu go do podjęcia współpracy, a przede wszystkim przekazania informacji o miejscu pobytu osoby od lat najintensywniej przez wszystkie służby poszukiwanej, czyli Kornela Morawieckiego. Ponieważ te działania były nieskuteczne, 4 grudnia 1986 r. SB porwała Andrzeja Myca. Nagłe wciągnięcie do samochodu i przewiezienie uprowadzonego do jednego z pozawrocławskich tajnych lokali operacyjnych bez wątpienia miało na celu wywołanie wrażenia bezpośredniego zagrożenia życia, co – jak liczyli komunistyczni oprawcy – miało doprowadzić do zgody na podjęcie współpracy. Ponieważ i ta akcja nie przyniosła żadnego rezultatu, Myc został uwolniony, ale obiecano mu nasilenie działań nękających i doprowadzenia pod byle pretekstem do długotrwałego uwięzienia, po którym „jako naukowiec będzie raz na zawsze skończony”. Jak się okazało, duża część tych zapowiedzi była potem przez esbeków realizowana. Utrudniało to działalność konspiracyjną, w związku z czym Andrzej Myc coraz częściej działał jawnie. Po aresztowaniu przewodniczącego Solidarności Walczącej uczestniczył w akcjach protestacyjnych, żądających jego uwolnienia. Podczas jednej z nich, przeprowadzonej 24 listopada 1987 r. razem z Piotrem Medoniem, wspiął się na rusztowania remontowanego wówczas wrocławskiego ratusza i po rozwinięciu wielkiego transparentu rozrzucał ulotki. Odpowiedzią służb były represje coraz bardziej dotykające także rodzinę i uniemożliwiające mu pracę naukową. W tej sytuacji Myc postanowił skorzystać z jednej z ofert amerykańskich instytucji naukowych. Od lutego 1988 r. pracował już w nowojorskim Sloan Kettering Cancer Center. W USA od razu włączył się też w działalność na rzecz Solidarności Walczącej, czyli głównie zdobywanie funduszy. Latem 1988 r. był jednym z organizatorów pobytu w Stanach Zjednoczonych skazanego wówczas na banicję Kornela Morawieckiego. Od 1993 r. do 1997 r. pracował naukowo na Uniwersytecie Indianapolis, gdzie dał się poznać jako człowiek niewahający się poddawać w wątpliwość tematów, które inni w trosce o swoje kariery woleli omijać. W swoich publikacjach kwestionował np. niektóre elementy teorii ewolucji i wskazywał gatunki, w przypadku których trudno o przesłanki, według których proces opisany przez Darwina w ogóle mógł się pojawić. Budził podziw odwagą myślenia, wkrótce uzyskał habilitację, a od 1997 r. był profesorem na Uniwersytecie Michigan. Ciągle pracując w USA, w 2012 r. ponownie został pracownikiem naukowym Polskiej Akademii Nauk, a rok później profesorem Uniwersytetu Zielonogórskiego. Pomimo tak intensywnej pracy znajdywał czas, aby służyć polskiej kulturze i pamięci narodowej. Przyjaźnił się m.in. z aktorem Markiem Proboszem i zorganizował jego tournée po Ameryce. Wtedy aktor wystawiał monodram przedstawiający życie rotmistrza Witolda Pileckiego. Andrzej Myc był też współorganizatorem adresowanych do Amerykanów wystaw, konferencji poświęconych historii Polski oraz przeglądów polskich filmów fabularnych i dokumentalnych oraz spotkań z naszymi artystami. Nie zwalniał tempa nawet gdy, dotknęła go choroba wymagająca radykalnych ingerencji chirurgicznych, włącznie z koniecznością usunięcia oka. Zawsze był człowiekiem niezłomnej wiary. Jakże charakterystyczne było dla niego to, że także po takich przejściach nie tracił pogody ducha. I nawet jego twarz po zabiegu, który przecież urody nie dodaje, wyglądała jeszcze sympatyczniej.

Mimo, że sił miał coraz mniej, wziął udział w obchodach 40. Rocznicy Solidarności Walczącej, na których wygłosił wykład, który bez wątpienia będzie niezapomniany. Odszedł 22 października 2022 r., wzbudzając wielki smutek rodziny, przyjaciół, współpracowników i wszystkich świadomych, jak wiele mu zawdzięczamy. Pozostawił po sobie wielkie dziedzictwo wkładu w walkę o wolność, a także tych, dla których był naukowym mistrzem, kilkanaście zarejestrowanych patentów, głównie z zakresu nanotechnologii, ponad sześćdziesiąt prac naukowych, liczne recenzje, tłumaczenia, artykuły.

Umarł w dalekiej Ameryce, ale miejscem ostatniego spoczynku będzie ojczyzna, prastara rodzinna Legnica.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Wpisz swój komentarz!
Proszę wpisać tutaj swoje imię

Powiązane artykuły

Pozostańmy w kontakcie

26,463FaniLubię
274SubskrybującySubskrybuj
- Reklama -spot_img

Najnowsze Artykuły

Skip to content