Pierwsze półrocze 1943 roku było niezwykle tragiczne dla Polski Walczącej, na którą spadło wiele nieszczęść. W lutym Gestapo aresztowało w Warszawie, a wkrótce zamordowało prof. Jana Piekałkiewicza, Delegata Rządu RP na Kraj. 13 kwietnia radio niemieckie nadało z Berlina komunikat, że w Katyniu, niedaleko Smoleńska Wehrmacht odnalazł masowe groby polskich oficerów aresztowanych przez Sowietów po 17 września 1939 roku. Kiedy polski rząd na uchodźstwie zwrócił się do Międzynarodowego Czerwonego Krzyża w Genewie o zbadanie okoliczności tego niebywałego mordu na bezbronnych jeńcach wojennych, rząd sowiecki jednostronnie zerwał stosunki dyplomatyczne z polskim rządem emigracyjnym w Londynie.
Ale to nie koniec nieszczęść. Pod koniec czerwca Niemcy nagle aresztowali w Warszawie na Ochocie, gen. Stefana Roweckiego „Grota”, komendanta głównego Armii Krajowej. Generał wpadł w ręce Niemców wskutek zdrady, szybko przewieziono go do Berlina, a później do obozu w Sachsenhausen. Po wybuchu Powstania Warszawskiego został zamordowany.
Kolejne nieszczęście wydarzyło się 4 lipca 1943 roku w Gibraltarze, kiedy to rozbił się samolot, na pokładzie którego znajdował się gen. broni Władysław Sikorski, premier rządu polskiego i Naczelny Wódz kraju, prowadzącego śmiertelny bój o swoje istnienie od września 1939 roku. Wraz z generałem zginęło jeszcze kilka osób oraz jego córka.
Gen. Władysław Sikorski zapisał się w historii jako żołnierz i państwowiec. Pochodził z Galicji, dyplom inżyniera uzyskał na Politechnice Lwowskiej. Po przeszkoleniu został oficerem rezerwy cesarsko-królewskiej armii. Szybko związał się z ruchem niepodległościowym, był współzałożycielem Związku Walki Czynnej (1908) i Związku Strzeleckiego (1910), od sierpnia 1914 roku został szefem Departamentu Wojskowego Naczelnego Komitetu Narodowego, mianowany do stopnia podpułkownika i wkrótce pułkownika. Po kryzysie przysięgowym za krytykę traktatu brzeskiego, na mocy którego Państwa Centralne przekazały Ukraińcom południowo-wschodnie kresy Królestwa Polskiego, Sikorski został uwięziony przez Austriaków za rzekomą zdradę stanu. Po zwolnieniu, w 1916 roku z ramienia Rady Regencyjnej organizował oddziały WP w Galicji. Uczestniczył w walkach o Przemyśl, a w 1919 r. dowodził Grupą Operacyjną w walkach pod Lwowem i na froncie ukraińskim. Jako dowódca 9 DP awansował w maju 1920 roku na stopień generała podporucznika (odpowiednik generała brygady), a wkrótce na generała dywizji.
W czasie wojny polsko-bolszewickiej w 1920 roku gen. Sikorski bardzo sprawnie dowodził 5 Armią, która skutecznie powstrzymywała ofensywę rosyjską na Warszawę od północy, co pozwoliło grupie uderzeniowej marszałka Piłsudskiego na skuteczny kontratak znad Wieprza. Mimo zdecydowanej przewagi sił bolszewickich, 5 Armia Sikorskiego wyparła dwie armie sowieckie za Wkrę. Wydarzył się także ważny epizod: Polacy po opanowaniu Ciechanowa zdobyli radiostację, która zapewniała łączność z dowódcą frontu północnego Michaiłem Tuchaczewskim, dowodzącym całością sił rosyjskich z Mińska Litewskiego (obecnie stolica Białorusi). Sparaliżowanie przez Polaków łączności wyeliminowało IV Armię sowiecką z udziału w Bitwie Warszawskiej, co miało niebagatelne znaczenie dla zwycięstwa Polski.
Po wojnie 1920 roku, gen. Sikorski został szefem Sztabu Generalnego, a po zabójstwie prezydenta Narutowicza otrzymał nominację na premiera rządu RP i ministra spraw wewnętrznych. Uważano go za człowieka na trudne czasy, jakie nastały po zabójstwie pierwszego prezydenta odrodzonej Polski. Podczas zamachu majowego marszałka Piłsudskiego zachował neutralne stanowisko, zresztą jego stosunki z Marszałkiem od dawna nie były najlepsze. Zwolniony ze wszystkich funkcji wojskowych pozostawał w dyspozycji Ministra Spraw Wojskowych. Przebywał długo we Francji, gdzie związał się wraz z Ignacym Paderewskim i gen. Józefem Hallerem w opozycji antysanacyjnej, tak zwanym Froncie Morges. Po napaści Trzeciej Rzeszy na Polskę we wrześniu 1939 roku, zameldował się do Naczelnego Wodza z prośbą o przydział. Jednak marszałek Rydz-Śmigły zignorował tę prośbę.
Gen. Sikorski miał imponujący dorobek wojskowy i polityczny (był nawet premierem), jednak największym wyzwaniem było powierzenie mu przez prezydenta Władysława Raczkiewicz funkcji Naczelnego Wodza i premiera rządu na uchodźstwie, początkowo we Francji, a później w Wielkiej Brytanii i to w sytuacji, gdy Polska znajdowała się pod okupacją dwóch wrogich mocarstw, a armia była pokonana, bez możliwości rekrutacji własnych obywateli. W dodatku nie wygasły dawne spory polityczne i oskarżenia za klęskę i upadek państwa i utratę z takim trudem odzyskanej niedawno niepodległości.
Podczas II wojny światowej premier i Naczelny Wódz stanął po długiej przerwie u steru władzy, mając jednak ograniczone możliwości z powodu całkowitej zależności od sojuszników, których interesy nie zawsze pokrywały się z polskimi. Dla oszołomionego klęską narodu Sikorski stał się symbolem walki i nadzieją przetrwania. Jego stanowisko odróżniało się realizmem politycznym od linii części jego współpracowników na emigracji. Zawarty (w dużej mierze dzięki presji Wielkiej Brytanii) doraźny sojusz wojskowy z ZSRR miał na celu głównie ratowanie przebywających tam nie z własnej woli rodaków, zwłaszcza przebywających w niewoli polskich żołnierzy, bo innego źródła rekrutacji do wojska wtedy nie było. Myślał także o ratowaniu polskich Kresów, z których sam pochodził. Nie znał dobrze Rosjan (w odróżnieniu od gen. Andersa), bo mieszkał w zaborze austriackim i nie zdawał sobie sprawy z jak przewrotnym i wiarołomnym państwem ma do czynienia.
Premier Sikorski wraz z władzami na obczyźnie miał przed sobą trzy naczelne zadania: utworzenie armii, prowadzenie polityki zagranicznej i wspomaganie konspiracji w kraju. Stosunki wewnątrz polskiej diaspory zarówno we Francji i później w Zjednoczonym Królestwie, pomimo kompromisu zawartego podczas obsadzaniu najważniejszych funkcji, były cały czas napięte. Podczas ewakuacji rządu z Francji do Londynu środowiska piłsudczykowskie próbowały pozbawić Sikorskiego premierostwa. Drugi kryzys, znacznie ostrzejszy wystąpił po podpisaniu tak zwanego układu Sikorski-Majski. Generał bardziej pragmatyczny niż większość polityków, w dodatku naciskany przez Churchilla, podpisał 30 lipca 1941 roku dokument, w którym zabrakło sformułowania, że ZSRR respektuje traktat ryski z 1921 roku. Ponadto większości nie podobał się termin „amnestia” dotyczący obywateli polskich więzionych przez Rosjan. Do dymisji podali się wtedy czołowi piłsudczycy gen. Kazimierz Sosnkowski i August Zaleski. Kryzys co prawda zażegnano, w dużej mierze dzięki Churchillowi, ale nie wygaszono. Wydaje się, że adwersarze gen. Sikorskiego nie zdawali sobie sprawy, że Stalin, nawet w czasie największych klęsk Armii Czerwonej na froncie, nigdy nie zamierzał oddać zdobyczy terytorialnych zagrabionych po 17 września 1939 roku.
Sam gen. Sikorski też nie był bez winy. Niepotrzebnie, moim zdaniem, powołano komisję do zbadania i ustalenia winnych klęski wrześniowej. Jeżeli już, to można to było zrobić po wojnie. Między innymi dotkliwą karę poniósł piłsudczyk, gen. dywizji Stefan Dąb-Biernacki, który nieudolnie dowodząc armią rezerwową „Prusy”, doprowadził do jej unicestwienia. Generała zdegradowano do szeregowca i skazano na więzienie. Podobnie było z okrytą złą sławą „Wyspy Węży”, u wybrzeży Szkocji, na której internowano kilkudziesięciu oficerów, uznanych za przeciwników politycznych, niektórych bezpodstawnie. Tego nie pochwalali nawet Brytyjczycy, przywiązani do praworządności. Obóz internowania zlikwidowano dopiero po śmierci Sikorskiego. Przez takie działanie przeciwnicy gen. Sikorskiego rozpowszechniali opinię, że jest on człowiekiem małostkowym, mściwym i zadufanym w sobie.
W czerwcu 1943 roku Naczelny Wódz przybył na Bliski Wschód, żeby wybadać nastroje żołnierzy Armii Polskiej na Wschodzie, a zwłaszcza ich dowódcy gen. dywizji Władysława Andersa. Nie było tajemnicą, że stosunki między generałami nie były najlepsze. Gen. Anders dobrze znał Rosję, podczas Wielkiej Wojny był carskim oficerem rezerwy, służył w kawalerii. Ukończył nawet z wyróżnieniem studia w akademii wojskowej w Petersburgu, a dyplom ukończenia akademii wręczył mu sam car Mikołaj II w Carskim Siole. (Władysław Anders „Bez ostatniego rozdziału”, Bydgoszcz, 1989 str. 4). Anders zrobił wszystko, żeby wyprowadzić armię z ZSRR, uważał, że w przeciwnym razie żołnierzy czeka zguba. Gen. Sikorski natomiast kalkulował, że korzystniej dla sprawy polskiej byłoby, gdyby wojsko, podległe władzom polskim pozostało w Rosji i wkroczyło do Polski od wschodu. Anders uważał, że Naczelny Wódz się myli, bo zupełnie nie zna Rosji.
Po znalezieniu w Katyniu grobów pomordowanych polskich oficerów, wśród żołnierzy Armii gen. Andersa rosło wzburzenie. Do Londynu napływały niepokojące meldunki i dlatego Sikorski postanowił, że powinien tam się udać. Dwutygodniowe pobyt Naczelnego Wodza wśród żołnierzy przyniósł mu polityczny sukces. Nastąpiło spektakularne pojednanie obu generałów, Anders przejął dowództwo nad formowanym II Korpusem, a dowódcą Polskiej Armii Wschód został lojalny Sikorskiemu gen. Mieczysław Boruta-Spiechowicz.
Jednak urażony gen. Anders pod pozorem choroby nie odprowadził Naczelnego Wodza na lotnisko. Ten incydent stał się pretekstem do zasugerowania później przez rotmistrza Jerzego Klimkowskiego, że to gen. Anders stał za zamachem na gen. Władysława Sikorskiego. Klimkowski opisał to w bałamutnej książce „Byłem adiutantem gen. Andersa” (wyd. MON w 1959 roku) PRL-owska propaganda skwapliwie to wykorzystała.
Powrotna trasa samolotu z premierem i Naczelnym Wodzem wiodła z Bliskiego Wschodu przez Gibraltar. Stamtąd 4 lipca, po godzinie 23 wystartował do Londynu samolot bombowiec Consolidated B-24 „Liberator” ML.II. Prowadził go doświadczony pilot kapitan Edvard Prchal, Czech, który ocalał. Kontroler lotów kpt. Ronald Capes zeznał: Po przejściu w lot poziomy przeleciał krótki dystans, po czym równomierne zaczął tracić wysokość, aż uderzył w morze. W katastrofie zginął gen. Sikorski oraz osiem towarzyszących mu osób, córka, ppor. Zofia Leśniowska, szef Sztabu Naczelnego Wodza gen.
Tadeusz Klimecki i szef III Oddziału sztabu Naczelnego Wodza płk Andrzej Marecki, a także dwóch tajnych agentów brytyjskich oraz pięciu członków załogi.
Śmierć Generała była wielką tragedią, był on uważany bowiem za żywy symbol walki o niepodległość Polski. Najbardziej poruszeni byli Polacy, bo wiązali z nim wielkie nadzieje. Dla wielu Polaków był nie tylko przywódcą, mężem stanu i wodzem, ale ojcem narodu.
Katastrofa gibraltarska budzi do dziś wiele kontrowersji i różnych spekulacji. Utajnienie wielu dokumentów przez Brytyjczyków na pewno potęguje podejrzenie, że jest coś się za tym kryje. Brytyjska komisja ustaliła dosyć szybko po katastrofie, że przyczyną zdarzenia była blokada sterów, przez co samolot stracił sterowność. Wykluczono przy tym sabotaż. W Polsce najbardziej zaangażowanym zwolennikiem teorii o zamachu w Gibraltarze był nieżyjący już redaktor Dariusz Baliszewski, z wykształcenia historyk. Zamachu na gen. Sikorskiego mogli dokonać Niemcy, Sowieci, Brytyjczycy i niestety Polacy. Niemcy i Sowieci może i bardzo chcieliby, ale mieli nikłe możliwości. Niemcy mogliby na przykład samolot zestrzelić, ale tego nie zrobili, zresztą Rosjanie też. Brytyjczycy nie mieli po prostu motywu, premier polskiego rządu na uchodźstwie był lojalnym i wiernym sojusznikiem. Nie sądzę, żeby Churchill chciał się przypodobać Stalinowi i zabić Sikorskiego. Wśród Polaków Sikorski miał sporo wrogów, ale chyba nikt nie odważyliby się mordować Naczelnego Wodza w środku wojny, zresztą nie było w naszym kraju takich tradycji. Zabójstwo Gabriela Narutowicza miało inne podłoże. Uważam, że była to nieszczęśliwa katastrofa lotnicza. W 2008 roku szczątki generała, który ostatecznie spoczął na Wawelu, ekshumowano w ramach śledztwa IPN. Z raportu ogłoszonego po sekcji zwłok wynika, że nie ma podstaw do twierdzeń, jakoby został przed katastrofą zastrzelony, otruty czy też uduszony, a zgon nastąpił wskutek obrażeń typowych dla wypadków komunikacyjnych lub upadku z dużej wysokości.
Marek Skolimowski