Wszyscy z przerażeniem obserwujemy to, co dzieje się na Ukrainie i z pewnością każdy z nas zadaje sobie pytanie: „Dlaczego?”.
Od tej ludzkiej strony odpowiedź znajdziemy w telewizji, internecie, z wypowiedzi polityków, socjologów czy wojskowych. Jednak to pytanie, które we mnie bije, jest do Pana Boga i odpowiedzi na nie poszukuję na duchowej płaszczyźnie. W tym miesiącu miałem być obecny przy instalacji dzwonu „Głos Nienarodzonych” na Ukrainie, który w ubiegłym roku został poświęcony przez papieża Franciszka. Moje częste kontakty z obrońcami życia, zarówno z Ukrainy, jak i Rosji, dają mi bardzo szeroką wiedzę na temat tego, jak jest tam traktowane życie nienarodzonych dzieci. Widzę tę niesprawiedliwość i brak pokoju, ale trzeba zauważyć, że nie było ich tam już dużo wcześniej.
Gdy tak spojrzymy na ten konflikt, to czyż nie nasuwają nam się na myśl słowa wypowiedziane niegdyś przez św. Matkę Teresę z Kalkuty? „Jeżeli matce wolno zabić własne dziecko, cóż może powstrzymać ciebie i mnie, byśmy się nawzajem nie pozabijali?”.
Nie jest to dla mnie sprawa zamknięta, a w poszukiwaniu odpowiedzi na to pytanie docieram do fragmentu Ewangelii według św. Łukasza, w którym Pan Jezus odniósł się do tragicznych wydarzeń ofiar Piłata i ofiar katastrofy przewróconej wieży w Siloam. Powiedział dokładnie tak: „Jeśli się nie nawrócicie podobnie zginiecie”. Obserwuję to, co się dzieje na Ukrainie odbieram to bardzo osobiście. Uważam, że osobiście powinna to odebrać również Polska, cała Europa, a może i cały świat. Bo czy w naszym kraju mało było aborcyjnych marszy? Mało było piorunów i podpisów pod prawem aborcyjnym? Mało nienarodzonych dzieci ginie w krajach Europy, gdzie teraz z samej Polski wyjeżdżają kobiety chcące zabić swoje kilkumiesięczne nienarodzone dziecko? Potrzebne jest nawrócenie Ukrainy, Rosji, Polski, Europy, mojego i twojego świata, bo jeżeli się nie nawrócimy, podobnie zginiemy. Potrzebujemy, aby ewangelia życia biła w sercu Kościoła i każdego z nas, w innym wypadku będziemy duchowymi trupami.