Czym się różni sztuka od polityki? Jedno i drugie polega w dużej mierze na udawaniu. Miernikiem skuteczności tego udawania, są jak zwykle pieniądze. W pierwszym wypadku, to dochody z biletów, w drugim dochody z podatków, którymi rządzący dysponują.
Ale czy udawanie to to samo co oszustwo? Tak i nie. Unii Europejskiej (czytaj Niemców) nie krępuje nawet przesadna złośliwość, z jaką zarzuca nam brak praworządności i bezprawne upominanie się o reparacje wojenne. Przecież to nie oni zabili ponad sześć milionów Polaków, złupili Polskę i zamienili ją w gruzowisko. To zrobili przecież faszyści lub hitlerowcy, ale nie Niemcy. Niemcy to demokratyczna i ucywilizowana nacja.
Trudno powiedzieć, na ile nasz rząd udaje, że próbuje spełnić te niedorzeczne życzenia, bo że jest świadom tej nachalnej manipulacji, trudno mieć wątpliwości.
A kogo udaje człowiek Kremla w Warszawie, będący zarazem pierwszym folksdojczem RP? Najkrócej rzecz ujmując, udaje Polaka. Plącze się w zeznaniach i oświadczeniach, jakby obawiał się, że mógłby rzeczywiście zostać ponownie premierem Polski. Jego program polega wyłącznie na głoszeniu konieczności natychmiastowego odsunięcia PiS od władzy, reszta to już zadanie jego mocodawców. Wystarczy utrzymywanie nad Wisłą anarchii, bo to stan wielce przez wrogów Polski pożądany. Rosjanie, słynący z umiłowania porządku, będą już wiedzieli, jak ten porządek w Polsce zaprowadzić. Moskiewscy propagandyści udający troskę o „ten kraj”, zarzucają partii rządzącej domniemane winy tak, żeby co najmniej zniechęcić Polaków do polityki.
Powiedzonko „PiS i PO jedno zło” zostało ukute zapewne przez jakiegoś przebiegłego szkopa lub kacapa, a naiwni je podchwycili. Im się zdaje, że rząd wybiera między dobrymi i złymi rozwiązaniami problemów. Prawda jest taka, że musi wybierać między większym i mniejszym złem. Ale pożyteczni idioci, mający się za moralnie poprawnych, przyjmują hasła ukute gdzieś w Moskwie lub Berlinie za dobrą monetę i bez udziału świadomości posługują się nimi. Nie rozumieją, że tym samym robią z siebie idiotów i zdrajców.
Niemcy wywołali dwie wojny światowe, które nie dały im upragnionej władzy nad światem. Teraz właśnie oznajmiają, że łaskawie podejmą się przewodzić nie tylko Europie, ale całemu światu. To, czego nie zapewniły im dwie wojny, oczekują po kolejnej i nie wygląda to na niewinne udawanie. Bądźmy czujni i mądrzy przed szkodą.
Małgorzata Todd