8 C
Warszawa
sobota, 20 kwietnia, 2024

Odzyskanie suwerenności – Marian Piłka

26,463FaniLubię

Przystępując do Unii Europejskiej, mieliśmy nadzieję na ostateczne przezwyciężenie podziału Europy, rozwój gospodarczy, zakorzenienie Polski w świecie tradycyjnych europejskich wartości, a przede wszystkim nadzieję na gwarancję pokoju i bezpieczeństwa. Unia obok NATO jawiła się jako siła wyzwalająca nas od zagrożeń wynikających z położenia między Niemcami a Rosją.

Patrzyliśmy na Unię idealistycznie jako spełnienie naszych marzeń, a w pewnym wymiarze jako dopełnienie odzyskania niepodległości w 1918 roku. Unia jawiła się też jako rozwiązanie historycznych dylematów naszego bezpieczeństwa. I choć pojawiały się głosy ostrzegające przed tą naiwną wizją, to jednak przeważyły aspiracje związane z członkostwem. Nie widzieliśmy, czy nie chcieliśmy widzieć narastających zagrożeń wynikających z interesów narodowych poszczególnych państw ani też z odradzania się niemieckich i francuskich dążeń do zdominowania całego kontynentu. A przecież już negocjacje akcesyjne, w których Unia domagała się redukcji naszego potencjału wytwórczego w przemyśle, zwłaszcza konkurencyjnym, powinny być dzwonkiem alarmowym przestrzegającym nas przed idealistycznym postrzeganiem interesów dominujących państw w Unii.

- Autopromocja - KLIKNIJ NA GRAFIKĘ-

Kompleks zapóźnienia przesłaniał konieczność obrony naszych interesów. Godziliśmy się na destrukcję części potencjału gospodarczego lub jego wyprzedaż zachodnim inwestorom. Otworzyliśmy rynek przed ekspansją zachodniej konkurencji bez żadnych zabezpieczeń, wszystko w nadziei, że zostaniemy przyjęci do klubu bogatych i rozwiniętych, choć szykowano nam miejsce podrzędne, jako podwykonawcy dla zachodnich korporacji i niskomarżowej produkcji.

Wiara w Unię, a w istocie kompleks niższości i niedojrzałoś utrudniała nam decydowanie o własnym losie. Godziliśmy się na redukcję naszego głosu w traktacie lizbońskim i narzucanie nam coraz bardziej restrykcyjnych ograniczeń gospodarczych i politycznych. Dopiero zagrożenie muzułmańską migracją obudziło sprzeciw wobec narzucania nam polityki jawnie uderzającej w bezpieczeństwo wewnętrzne. To właśnie społeczny opór, który wsparł ówczesny rząd (choć w pierwszej chwili był gotów do zaakceptowania narzuconych kontyngentów migrantów), zainicjował bardziej brutalną strategię Niemiec, dążących za pośrednictwem Komisji Europejskiej do destrukcji naszej suwerenności, pod pretekstem naruszenia praworządności. Berlin rękoma Komisji postanowił całkowicie podporządkować sobie Polskę, grożąc wstrzymaniem finansowania i wykorzystując TSUE, które przyznało sobie kompetencje władcze daleko wykraczające poza przyznane traktatowo prerogatywy. Mamy do czynienia z agresją przeciwko suwerenności naszego państwa i wolności obywatelskich. Jest nią bowiem próba narzucania nam polityki korzystnej dla Berlina nawet kosztem fundamentalnych interesów Polski. Ta polityka ma ubezwłasnowolnić nasze państwo i naród w Unii Europejskiej. Niestety polityka rządu Mateusza Morawieckiego, mającego nadzieję na otrzymanie funduszy z KPO, prowadziła do stopniowych ustępstw wobec coraz większych żądań Brukseli. PiS zapatrzony w ogromne fundusze, których aplikacja mogłaby się walnie przyczynić do kolejnego zwycięstwa wyborczego, nie zważając na prawo traktatowe, wyprzedawał kolejne atrybuty suwerenności. Dziś, gdy Komisja Europejska zażądała odwołania konstytucyjnych przepisów o suwerenności, doszliśmy do wyczerpania możliwości działania w ramach Unii. Obecnie bowiem toczy się wojna o zachowanie niepodległości państwa polskiego, zagrożonej przez Niemcy, posługującymi się instytucjami Unii. Niemcy wracają do polityki dominacji, polityki Wilhelma II i Adolfa Hitlera. Na razie ten powrót odbywa się drogami politycznymi. Jednak w tej wojnie czeka nas albo utrata niepodległości ze wszystkimi konsekwencjami, albo też decyzja wyjścia z Unii Europejskiej. Nie ma trzeciego wyjścia. Doszliśmy bowiem do bariery, której przekroczenie oznacza zniewolenie.

Niemiecka agresja przeciwko Polsce dzieje się w sytuacji wojny na Ukrainie i zagrożenia rosyjską ekspansją. Ta wojna jest niebezpieczna również dla nas, bo zmierza do przywrócenia geopolitycznej sytuacji sprzed upadku Związku Sowieckiego, do odtworzenia rosyjskiej dominacji przynajmniej na terenie byłego Związku Sowieckiego. A to uczyniłoby Polskę państwem frontowym ze wszystkimi negatywnymi skutkami. Przede wszystkim czyniłoby nas bardziej podatnymi na niemiecki szantaż i ułatwiałoby Berlinowi wymuszanie na Polsce dalszego podporządkowania. Ale plany Moskwy są szersze, bo zmierzają także do podporządkowania sobie Europy Środkowej. Dlatego wsparcie dla Ukrainy ma fundamentalne znaczenie. Od zwycięstwa Ukrainy zależy nie tylko zażegnanie bezpośredniego zagrożenia rosyjskiego, ale także nasze przyszłe miejsce w systemie europejskim. Stwarza szanse zbudowania, niezdominowanego przez Niemcy, nowego porządku w Europie. Wejście Ukrainy w europejski system oznacza bowiem przesunięcie na Wschód centrum polityki europejskiej. Oznacza to utratę dominacji przez Niemcy w dotychczasowym porządku ukształtowanym w formie Unii Europejskiej i wytworzenie się w naszej części Europy sojuszu zdolnego do przeciwstawienia się rosyjskiej ekspansji. Oznacza to także koniec niemieckiej hegemonii, bo ten sojusz ma wystarczający potencjał do przeciwstawienia się przedmiotowego traktowania naszej części kontynentu przez Niemcy. W praktyce byłby to upadek tej koncepcji Unii Europejskiej, która ukształtowała się po zjednoczeniu Niemiec w wyniku ekonomicznego i politycznego zdominowania Unii przez Berlin. Wojna na Ukrainie zapoczątkowuje długi proces rywalizacji mocarstw, chaosu, niepewności i przewartościowania dotychczasowych dominacji. To proces, który doprowadzi do ukształtowania nowego systemu międzynarodowego i nowego podsystemu europejskiego. Jego kształt nie jest przesądzony. Ale będzie zależał przede wszystkim od wyniku wojny na Ukrainie i możliwości Niemiec do pozbawienia suwerenności państw Środkowej Europy. Jego rezultatem może być sprawiedliwszy porządek oparty na poszanowaniu suwerenności i interesów państw narodowych albo zdominowany przez rosyjski i niemiecki nacjonalizm niszczący europejskie narody. Stawką tej wojny jest nie tylko wolność i bezpieczeństwo Ukrainy, ale także podmiotowość pozostałych państw. To dlatego Niemcy z takim trudem ukrywają swoje prorosyjskie stanowisko, nawet wbrew części własnej opinii publicznej. W interesie Niemiec jest klęska Ukrainy i powrót do układów z Moskwą. Mamy tu do czynienia z fundamentalną sprzecznością interesów Polski i Niemiec. I nie są to drugorzędne interesy, bo dotyczą istoty państwa i jego bezpieczeństwa. Zdominowanie Unii przez Niemcy oznacza szansę na zmuszenie Ukrainy do ustępstw i tym samym umożliwienie odbudowy rosyjskiego imperializmu w perspektywie kilku lat, możliwość ekspansji, nie tylko celem całkowitego podporządkowania sobie Ukrainy, ale także Polski. Polityka Niemiec jest więc zagrożeniem dla naszej wolności nie tylko w płaszczyźnie unijnej, ale także ze strony Rosji. Dlatego nie mają racji ci, którzy twierdzą, że w sytuacji wojny na Ukrainie i rosyjskich ambicji nie możemy podważać pozycji Unii Europejskiej. Wprost przeciwnie osłabienie Unii zdominowanej przez prorosyjskie mocarstwa może przyspieszyć zwycięstwo Ukrainy. Ta wojna zweryfikowała tezę, że Unia jest gwarancją naszego bezpieczeństwa. Nie jest, a nawet, poprzez osłabianie sankcji wzmacnia to zagrożenie. Dlatego podstawowym celem polskiej polityki, oprócz maksymalnego wsparcia Ukrainy, jest przyhamowanie możliwości działania Niemiec. Oznacza to politykę paraliżowania poczynań Unii Europejskiej przez stosowanie weta wobec decyzji wymagających jednomyślności. Blokowanie niemieckich postulatów oznacza także rozpoczęcie przygotowań Polski do opuszczenia Unii Europejskiej. Wyjście Polski byłoby wielka klęską Unii, ale także i Niemiec. Co więcej przygotowania do opuszczenia Unii, które z różnych powodów muszą potrwać co najmniej kilka lat, zepchnęłoby Niemcy do politycznej defensywy. Utrudniłoby im też „ratowanie twarzy Putina”.

Alternatywą dla Unii jest powołanie ścisłego sojuszu państw środkowoeuropejskich, którego osią powinien być sojusz polsko-ukraiński i stworzenie ram gospodarczej, militarnej i politycznej współpracy państw zagrożonych rosyjską ekspansją. Strefa wolnego handlu poszerzona o inne wymiary współpracy gospodarczej powinna obejmować także państwa skandynawskie, a przede wszystkim Wielką Brytanię i Turcję. Powinna być też otwarta na państwa na południe od łuku Karpat. Stworzenie tej alternatywy doprowadziłoby do ukształtowania korzystnego systemu, sprawiedliwszego niż Unia Europejska.

Dziś Unia Europejska jest instrumentem pozbawiającym nas wolności i kształtującym taki system europejski, w którym istotną rolę będzie pełniła Rosja. To jest dla nas niebezpieczne. Naszym celem jest usunięcie Rosji z systemu europejskiego, zepchnięcie jej na margines europejskiej polityki, dlatego także musimy wystąpić z Unii Europejskiej. Opuszczenie Unii nie tworzy pustki, wprost przeciwnie, wojna na Ukrainie kształtuje rzeczywistą, a nie papierową konstrukcję sojuszu i europejskiego bezpieczeństwa wspomaganą przez USA i Wielką Brytanię. Poza tym wystąpienie z Unii, radykalnie zmniejszy możliwość jej wykorzystania dla ratowania Rosji i utrzymania jej pozycji. Co więcej przywraca nam wolność w kształtowaniu rozwoju.

Unia wyczerpała już lub w najbliższych latach wyczerpie elementy korzystne dla naszego kraju. Nasz rozwój wymaga pozbycia się tego coraz ciaśniejszego gorsetu, który nie tylko blokuje nasz rozwój, ale też zmierza do całkowitego pozbawienia nas niepodległości.

Marian Piłka
Historyk, publicysta, ekspert Instytutu Ordo Caritatis, członek Prawicy Rzeczypospolitej

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Wpisz swój komentarz!
Proszę wpisać tutaj swoje imię

Powiązane artykuły

Pozostańmy w kontakcie

26,463FaniLubię
274SubskrybującySubskrybuj
- Reklama -spot_img

Najnowsze Artykuły

Skip to content