7,9 C
Warszawa
piątek, 29 marca, 2024

Złodzieje pięknych nazw – Artur Adamski

26,463FaniLubię

Zawłaszczanie szlachetnych pojęć i przywłaszczanie nazw związanych z pięknymi tradycjami oraz czcigodnymi postaciami to od dawna znany proceder cyników nie znających szacunku dla żadnych wartości.

Jednym z przykładów, służących zniewoleniu naszej ojczyzny, było nadanie grupce sowieckich marionetek miana Polskiego Komitetu Wyzwolenia Narodowego. Nazwę tę wymyślił Stalin, podkradając ją utworzonemu przez Charlesa de Gaulle’a Francuskiemu Komitetowi Wyzwolenia Narodowego. Swój PKWN Stalin sklecił z własnych, od lat bez reszty mu oddanych agentów. Wcześniej, razem w Wiaczesławem Mołotowem (tym, który o zabijanej w sojuszu z Hitlerem Polsce mówił: „pokraczny bękart Traktatu Wersalskiego”) wymyślił nazwę Związek Patriotów Polskich. W przypadku owego ZPP trudno o bardziej skrajne odwrócenie pojęć, gdyż jeśli nawet trafiały się w nim stanowiące znikomą mniejszość osoby polskiego pochodzenia to najczęściej będące renegatami deklarującymi przynależność do całkowicie innej, sowieckiej ojczyzny. Otwarcie tak się definiowała formalna założycielka ZPP Wanda Wasilewska a np. Alfred Lampe w gronie tym należał do zaciekłych przeciwników tworzenia Ludowego Wojska Polskiego, bo „nie należy dzielić Armii Czerwonej” i to „do niej należy wcielać Polaków”. „Patriotyzm” takich członków ZPP, jak Jakub Berman, Julia Brystygier, Nesanel Kichler czy Fajga Mindla (żona Beniamina Zylberbergera, też członka ZPP znanego potem pod nazwiskiem Włodzimierz Brus) polegał na mordowaniu największych polskich narodowych bohaterów tamtego czasu.

- Autopromocja - KLIKNIJ NA GRAFIKĘ-

Trudno też nie dostrzec cynizmu, z jakim przywłaszczano tradycję i nazwy ruchu ludowego. Polskie Stronnictwo Ludowe, którego prezesem do jego śmierci w roku 1945 był jeden z najpierwszych ojców naszej niepodległości Wincenty Witos, w latach 1945 – 1947 było największą nadzieją Polaków. W katowniach NKWD, UB oraz w wyniku zamachów skrytobójczych zamordowano setki szlachetnych, bez reszty oddanych ojczyźnie patriotów z PSL-u. Tysiące cierpiały w więzieniach a doświadczanie różnorakich prześladowań było udziałem wielkiej rzeszy PSL-owców. Wielu, jak następca Witosa Stanisław Mikołajczyk, musiało ratować życie uciekając z kraju. Metodami terroru i zbrodni prosowiecki reżim zdziesiątkował Polskie Stronnictwo Ludowe. Większość jego najlepszych członków wymordował a to, co z niego zostało, połączył z konstruowanym od podstaw przez prosowiecki PPR tzw. Stronnictwem Ludowym. Czyli z organizacją, której narzucony Polsce reżim nadał nazwę ukradzioną prawdziwemu, szczerze patriotycznemu i ogromnie ojczyźnie zasłużonemu ruchowi o korzeniach jeszcze XIX – wiecznych. Tym sposobem uzyskał podporę o nazwie Zjednoczone Stronnictwo Ludowe, do 1989 roku ogromnie użyteczną do sprawowania w Polsce władzy z obcego nadania. Jakże zasadne jest pytanie o aksjologiczny związek tegoż ZSL – u z tradycją Witosa, Mikołajczyka i setek PSL-owców, którzy swoim życiem zapłacili za walkę o polską niepodległość. Co ci bohaterowie polskiej wolności powiedzieliby na oportunizm i prywatę, rozplenione po tym, gdy ich zgładzono, by zielony sztandar wręczyć pogodzonym z niewolą ojczyzny? I co by wszyscy oni powiedzieli na przywłaszczenie sobie imienia PSL-u przez stronnictwo przez wszystkie lata sowieckiej dominacji podporządkowane PPR-owi a następnie PZPR-owi?

Założona w 1892 roku Polska Partia Socjalistyczna w walce o odzyskanie niepodległości odegrała rolę ogromną. Z bronią w rękach i w przeprowadzanych przez zaborców egzekucjach zginęło wielu członków Organizacji Bojowej PPS. Obok Józefa Piłsudskiego do jej działaczy należeli prezydenci Stanisław Wojciechowski i Ignacy Mościcki, marszałkowie sejmu i premierzy Walery Sławek i Ignacy Daszyński oraz wielu nie mniej zasłużonych. Po przeprowadzeniu przez NKWD, UB i PPR operacji podobnej do tej, jaką w drugiej połowie lat czterdziestych zniszczone zostało PSL, Polska Partia Socjalistyczna działała niemal wyłącznie na uchodźstwie. Ostatnim z jej wielkich liderów była Lidia Ciołkosz, na zjeździe w Bernried w 1987 wybrana na prezesa Centralnej Rady PPS i jako jedyny żyjący członek przedwojennych jeszcze władz partii wyróżniona godnością dożywotniej honorowej przewodniczącej PPS. W wielu sprawach wypowiadała się jednym głosem z Solidarnością Walczącą. W 1993 stanowczo protestowała, gdy twór podający się za PPS dołączał do postkomunistycznego SLD. Dzisiaj nazwę partii Piłsudskiego, Daszyńskiego, Moraczewskiego przypisują sobie współpracownik Jerzego Urbana Andrzej Rozenek i tacy PZPR-owcy z najbardziej haniebnych lat tej KPZR-owskiej marionetki, jak Joanna Senyszyn, Robert Kwiatkowski czy Anna Grodzka (wprawdzie jeszcze przed operacją zmiany płci, jako tow. Krzysztof Bęgowski). W każdym przypadku i pod każdym względem – osobnicy stanowiący krańcowe zaprzeczenia wszystkiego, czym był prawdziwy PPS.

Zawłaszczanie nazw organizacji o wielkim historycznym dorobku to nie tylko generowanie fałszu, ale często poniewierająca skarb narodowego dziedzictwa potwarz dla ważnych postaci i ich dokonań. Proceder ten uruchomili sowieccy okupanci i jeśli nie potrafi sobie z nim poradzić polskie prawo to powinien się spotykać przynajmniej z potępiającą reakcją świadomych obywateli.

Artur Adamski

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Wpisz swój komentarz!
Proszę wpisać tutaj swoje imię

Powiązane artykuły

Pozostańmy w kontakcie

26,463FaniLubię
274SubskrybującySubskrybuj
- Reklama -spot_img

Najnowsze Artykuły

Skip to content