Jak w większości stolic, w Waszyngtonie są zarejestrowane dziesiątki think tanków, czyli ośrodków zajmujących się analizami konkretnych zagadnień, najczęściej politycznych, i udostępnianiem ich szerokiej publiczności.
Wielu pracowników tych ośrodków to znakomici analitycy, często z kilkoma doktoratami najlepszych uniwersytetów. Ich strony internetowe są kopalnią wiedzy o całym świecie oraz oczywiście o tym, co się dzieje w Waszyngtonie. Europejskie lub azjatyckie media często czerpią wiedzę z ich publikacji i podają je jako swoje we własnym języku. Te publikacje wpływają na decyzje polityków; na organizowane przez nich konferencje przyjeżdżają znani decydenci polityczni i biznesowi z całego świata. Większość think tanków dzieli się na prorepublikańskie, jak na przykład Heritage Foundation, oraz prodemokratyczne lub centrowe. I chociaż żaden z nich nie deklaruje swoich politycznych preferencji, wszyscy wiedzą, jakimi zagadnieniami się zajmują i czego się można spodziewać na ich konferencjach.
Jednym z najbardziej znanych think tanków jest Atlantic Council, który w zeszłym roku obchodził 60-lecie. Deklaruje centrowe stanowiska, bez wyraźnego zwrotu w stronę republikanów lub demokratów, za co jest bardzo ceniony nie tylko w Waszyngtonie, ale na całym świecie. Do uznanych analityków należy tam Ian Brzezinski, brat obecnego ambasadora USA w Warszawie i syn Zbigniewa Brzezinskiego.
22 czerwca Atlantic Council zorganizował międzynarodową konferencję EU – US Defense & Future Forum, czyli Forum Obrony oraz Przyszłości Stanów Zjednoczonych oraz Unii Europejskiej. W konferencji brało udział wielu polityków, generałów oraz ważnych osobistości. Przyjechała również przedstawicielka Unii Europejskiej, Vera Jourova, która słynie z komentarzy na temat praworządności w Polsce. Jako wiceprezydent unijnej komisji do spraw transparentności oraz wartości, mówiła o lekcjach manipulacji informacjami, jakie Europa pobrała w czasie epidemii Covid-19 oraz rosyjskiej inwazji na Ukrainę. Zaznaczyła, że manipulacja informacją we wszystkich mediach jest często bardziej niebezpieczna od broni konwencjonalnej, co wykorzystała Moskwa, przygotowując się do wojny. Zaproponowała również stworzenie wspólnej transatlantyckiej inicjatywy, która będzie określać strategię wobec dezinformacji i podobnych problemów, z jakimi borykają się Unia Europejska oraz USA. Cytując książkę Madeleine Albraight (nieżyjącej już sekretarz stanu USA, również pochodzącej z Czech), „Faszyzm – ostrzeżenie”, Jourova wspomniała o tyranii, która jest tuż za rogiem, gdy społeczności wykazują się ignorancją i obojętnością. Zaznaczyła, że media społecznościowe obecnie dzielą społeczeństwa i kreują złych aktorów na scenie politycznej, czego przykładem są manipulacje Moskwy na temat zbrodni popełnianych na Ukrainie. Unia Europejska podjęła kroki przeciwko dezinformacji, ustalając „Akt usług cyfrowych”, który określi kod praktyki przeciwko dezinformacji. Bedzie to niezobowiązująca struktura dla wielu mediów oraz aktywistów społecznościowych.
W czasie konferencji głos zabrało wielu znanych ludzi, ale stanowisko Very Jourovej było najbardziej znaczące. Propozycja stworzenia wspólnej transatlantyckiej strategii przeciwko dezinformacji może się kojarzyć tylko z cenzurą Związku Sowieckiego, której nasz kraj doświadczał przez dziesiątki lat. Ta inicjatywa UE jest już realizowana, a może być początkiem końca wolności słowa.
Vera Jourova wielokrotnie negatywnie wypowiadała się o Polsce, przedstawiając fakty, których w naszym kraju nie było. Komisarz UE czerpiący informacje z niewiadomych źródeł i przedstawiający je na arenie międzynarodowej jako rzeczywiste to zapowiedź zmian nie tylko w mediach społecznościowych. Te zmiany zagrażają wolności słowa. Konserwatywne i chrześcijańskie wartości nie będą uważane za wiarygodne. To już się dzieje w USA, gdzie algorytmy gigantów internetowych manipulują wiadomościami i usuwają konserwatywne wypowiedzi. Trzeba śledzić konferencje organizowane przez waszyngtońskie think tanki, ponieważ tam można usłyszeć deklaracje, o których niestety nie mówią media w Polsce. Miejmy nadzieję, że przedstawiciele polskiej ambasady byli na tej konferencji i przesłali informacje o krokach podejmowanych przez unijnych biurokratów „walczących z dezinformacją”. Tylko że to oni sami ustalą, co nią jest.