12 C
Warszawa
czwartek, 25 kwietnia, 2024

Polska w obronie europy – Artur Adamski

26,463FaniLubię

Co by nie powiedzieć o dzisiejszych czasach – dają nam one wyjątkowo dużo bezpieczeństwa i szans. Warto jednak chyba pamiętać o tym, że poprzednie pokolenia tyle szczęścia nie miały. Byłoby też wobec nich nie w porządku, gdybyśmy zapominali, jak wiele im zawdzięczamy.

Krótko po odzyskaniu niepodległości w roku 1918 Polska znalazła się w śmiertelnym niebezpieczeństwie. Rosyjscy komuniści, którzy wcześniej ogłosili światu, że traktaty oznaczające w XVIII w. rozbiory Rzeczpospolitej uznają za nieważne, wcale jednak nie zamierzali skończyć swego panowania na zagarniętych ziemiach. W 1919 doszło do starcia armii bolszewickiej z siłami zbrojnymi naszego dopiero odradzającego się państwa.

- Autopromocja - KLIKNIJ NA GRAFIKĘ-

Celem polityki Józefa Piłsudskiego była nie tylko silna, niepodległa Polska, ale też utworzenie niezależnych od Rosji państw w Europie wschodniej. Przede wszystkim Ukrainy a jeśli byłoby to możliwe także Białorusi. Tym sposobem kolejne narody zyskiwałyby możliwość samostanowienia a osłabiona Rosja nie byłaby poważnym zagrożeniem. Próbą realizacji tego zamysłu był sojusz z Ukraińską Republiką Ludową, zawarty pomimo dopiero co zakończonych, krwawych polsko – ukraińskich walk o Lwów.

Na śmierć i życie

Wojna z lat 1919 – 1920 postrzegana bywa jako ostatnia w historii kampania wielkich armii konnych, choć operowała w niej głównie piechota, słabo wsparta artylerią i nielicznymi samolotami. Okazała się też nie tylko konfliktem dwóch różnych metod prowadzenia walki, ale wręcz odmiennych kultur. Wojska bolszewickie działały niemal bez aprowizacji. Żywiły się tym, co zdołały zrabować a na zajętych terytoriach dopuszczały się masowych zbrodni. Normą było mordowanie wszystkich, którzy przypominali „burżujów”, palenie dworów i chat bogatych gospodarzy. Działanie bolszewików często nie było skoordynowane. Żołnierz Armii Czerwonej Izaak Babel opisywał to w jednym ze swoich opowiadań. Jego tematem było zaprowadzanie nowej władzy w żydowskim miasteczku na dawnych polskich Kresach. Na jednym jego końcu część bolszewickiego oddziału zorganizowała wiec, podczas którego wychwalano „ustrój sprawiedliwości społecznej”. Równocześnie reszta sołdatów zajmowała się wyżynaniem ludności.

W czerwcu 1920 w polskich rękach były m.in. Mińsk i Kijów, który miał się stać stolicą niepodległej Ukrainy. Krótko potem doszło jednak do potężnej kontrakcji bolszewickiej. Nasze wojska zostały zmuszone do szybkiego wycofywania się. Wątkiem wielu historycznych relacji są pułki wielkopolskie, stawiające najtwardszy opór, najskuteczniej powstrzymujące napór wroga i ponoszące największe straty. Pomimo tych ofiar w sierpniu czołówka Armii Czerwonej sięgała Wisły. Lenin i Trocki głosili, że „po trupie Polski płomień rewolucji poniesiony zostanie do Europy”. Rzeczywiście wszystkie wydarzenia układały się właśnie w taki scenariusz. Po pokonaniu naszego kraju bolszewicy połączyliby się z ogarniętymi rewolucyjnym wrzeniem Niemcami. Ludzie Zachodu najczęściej nie wiedzieli wówczas, czym naprawdę są rządy komunistów. Nie zdając sobie sprawy z zagrożenia sprzyjano rosyjskim agresorom. Przybywające z Francji transporty amunicji były zatrzymywane m.in. przez Niemców w Gdańsku a także w Czechosłowacji, która zresztą skorzystała z krytycznego położenia Polski, wydzierając jej część Śląska Cieszyńskiego. Perspektywa dotarcia najeźdźców do Atlantyku i rozciągnięcia bolszewickiego imperium aż po krańce zachodniej Europy była bardzo prawdopodobna. W Białymstoku Dzierżyński, Marchlewski i Kon ogłosili, że tworzą władzę Polskiej Republiki Radzieckiej.

Jak Filip z Konopi pojawił się wtedy rząd brytyjski, podejmujący się wynegocjowania pokoju między walczącymi stronami. Minister Curzon obiecywał Polsce ocalenie, pod warunkiem zgody na wschodnią granicę Rzeczpospolitej w miejscu zbliżonym do tego, w którym przebiega ona dzisiaj (tzw. linia Curzona służyła bowiem później Stalinowi za pretekst do kolejnych rozbiorów Polski). Nasze władze ofertę tę odrzuciły. W części kraju, nie zajętej jeszcze przez bolszewików, trwały gorączkowe przygotowania do obrony. Do punktów mobilizacyjnych ciągnęli studenci i robotnicy, młodzież i starcy. Wioski pustoszały, gdyż nawet chłopcy, którym daleko było do wieku poborowego, pieszo ruszali w stronę frontu. Często mieli bose nogi i jedyną koszulę na plecach, ale gotowi byli bronić kraju choćby za cenę swojego młodego życia. Do armii zaciągnął się m.in. Jan Winciorek z Lipiec pod Skierniewicami, choć w domu musiał zostawić żonę, wydającą właśnie na świat jego pierwszego syna (19 lat później syn ten, Roland Winciorek, będzie jednym z bohaterów Września 1939, później żołnierzem AK i działaczem WiN). We Wronkach z rodzicami pożegna się, jak się potem okaże – na zawsze, siedemnastoletni Jan – stryj znanego wrocławskiego malarza, Stanisława Babczyńskiego. Podobnych sytuacji były tysiące. Brakowało jednak broni i amunicji. Brakiem mundurów czy butów nikt się nie przejmował.

Na krawędzi katastrofy

W pierwszej połowie sierpnia sytuacja wyglądała na beznadziejną. Wróg popełniał jednak błędy a Polacy gotowi byli do największych poświęceń. Przykładem takiego właśnie zestawienia mogą być walki, do jakich doszło w Małopolsce Wschodniej. Tamtejszym odcinkiem bolszewickiego frontu dowodził późniejszy generalissimus Stalin. Zorientował się, że w rejonie Lwowa nie ma prawie żadnego polskiego wojska. Zamarzył mu się laur zwycięzcy i część wojsk, zamiast na Warszawę, ruszyła na stolicę Galicji. 33 kilometry przed miastem stanęło im na drodze paruset Polaków, w dużej części cywile – ochotnicy i harcerze. Pomimo miażdżącej przewagi bolszewicy byli kilkakrotnie odpierani. Kiedy na placu boju poległo 318 z 330 obrońców – zamiar zdobywania Lwowa okazał się nieaktualny, gdyż paręset kilometrów na północny zachód od miasta wydarzyło się coś niespodziewanego.

W czasie, gdy do walki sposobili się obrońcy Zadwórza polska armia, po forsownych marszach, koncentrowała się nad rzeką Wieprz. Ogromną rolę odegrał polski wywiad, który przechwycił zaszyfrowane bolszewickie depesze. Ich kody złamał porucznik Jan Kowalewski. Szef sztabu gen. Tadeusz Rozwadowski znał więc każdy krok bolszewików, wojska Piłsudskiego dostały rozkaz w idealnym momencie i uderzyły w punkt najwłaściwszy z właściwych. Nagłe uderzenie było potwornym szokiem dla przekonanych o swoim zwycięstwie agresorów. Po pokonaniu pod Radzyminem bolszewików całkowicie już pewnych swego panowania nie tylko w Polsce, ale i w całej Europie, w ich szeregi wdarł się nieopisany chaos. Równocześnie Polacy zadawali kolejne ciosy. Operacja kosztowała stronę polską 4 i pół tys. poległych. Bolszewicy stracili jednak ok. 20 tys. zabitych a do niewoli dostało się ich ok. stu tysięcy. W ciągu kilku dni wojna przeobraziła się w pościg za uchodzącym wrogiem. Kolejne punkty bolszewickiego oporu były roznoszone przez polskie natarcia. Dostarczane pospiesznie posiłki umożliwiły najeźdźcom koncentrację stu tysięcy żołnierzy nad Niemnem. Nacierających Polaków było o kilka tysięcy mniej. Od 20 do 26 września 1920 doszło tam do bitwy jeszcze większej od stoczonej pod Warszawą. Zwycięstwo strony polskiej okazało się jeszcze świetniejsze. Okupiono je śmiercią 7 tys. polskich żołnierzy. Po stronie bolszewickiej padło jednak co najmniej 40 tys. Rosyjscy komuniści najpierw prosili Polaków o zawieszenie broni. Potem rozgorzał wśród nich spór o to, kto jest winny tak wielkiej klęski. Głównodowodzący sił bolszewickich Michał Tuchaczewski (Nikita Chruszczow lansował dla niego przydomek „Sowiecki Bonaparte”) obwiniał głównie Stalina, przez którego pod Warszawę nie dotarły wszystkie bolszewickie siły. Za rzucenie tego oskarżenia Tuchaczewski zapłacił głową, kiedy na czele Związku Sowieckiego stanął niedoszły zdobywca Lwowa.

Jeden z najważniejszych momentów w dziejach świata

W marcu 1921 w Rydze podpisany został pokój. Dzięki ofiarności społeczeństwa, męstwu żołnierzy i geniuszowi sztabowców – Polska uratowała Europę od bolszewickiej satrapii i ocaliła swoją niepodległość. Niestety – tylko na okres niespełna dwudziestolecia. Simon Goodough w książce pt. “Tactical Genius in Battle” Józefa Piłsudskiego umieścił pośród 27 największych wodzów w historii ludzkości, obok m.in. Juliusza Cezara i Aleksandra Wielkiego. Edgar Vincent D’Abernon zaliczył Bitwę Warszawską do osiemnastu, które w największym stopniu przesądziły o losach świata (lista ta zaczyna się bitwą pod Maratonem). J.F.C. Fuller dodał, że Polacy ocalili wówczas całą europejską cywilizację. Jak by tych wydarzeń sprzed ponad stu lat nie rozpatrywać – nie znajdziemy przesady w takich stwierdzeniach.

Artur Adamski

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Wpisz swój komentarz!
Proszę wpisać tutaj swoje imię

Powiązane artykuły

Pozostańmy w kontakcie

26,463FaniLubię
274SubskrybującySubskrybuj
- Reklama -spot_img

Najnowsze Artykuły

Skip to content