6,6 C
Warszawa
czwartek, 25 kwietnia, 2024

Rzecz o eugenice i propagandzie w czasie marnym

26,463FaniLubię

Wojna wybuchła? Epidemia nas atakuje? Głód zapanował? Nie, wojny same nie wybuchają… Trzeba je zaplanować, przygotować, przeprowadzić. Głód? W dobie nadprodukcji żywności, rolnictwa na skalę przemysłową, intensywnych upraw, przenawożenia gleby – nieciągłość dostaw, braki magazynowe, wreszcie niedostatek towarów na półkach też trzeba umiejętnie wywołać. Epokę improwizacji mamy za sobą, teraz nawet wybuch epidemii jest ściśle zaplanowany i kontrolowany. Patrz choćby: Event 201!

Lecz myśl ta czyja? Samo się nie myśli
Tak jak grzmi samo i samo się błyska.

Stanisław Ignacy Witkiewicz

Wszystko było przewidziane, zaplanowane, ogłoszone – ale ludzie oduczeni słuchania tego, co ważne, i traktowania na serio proklamacji możnych tego świata, ludzie uciekający raczej w konsumpcję, zabawę, nieodpowiedzialność, wbrew przestrogom i zaleceniom Prawodawcy nie z tego świata – dziwią się, że dopada ich to, co przecież właśnie z myślą o nich, choć nie dla nich, lecz przeciw nim zostało zgotowane przez możnych operatorów tego świata. Nazwijmy prowizorycznie tych operatorów globalistami.

- Autopromocja - KLIKNIJ NA GRAFIKĘ-

Przecież od kilku dekad agresywna Zielona Gnoza nie pozostawiała złudzeń: Ziemia cierpi, różnorodność gatunkowa jest zagrożona, człowiek jest głównym szkodnikiem, bo je mięso, używa paliw kopalnych, produkuje gazy cieplarniane, zakłóca ekosystem. Dlaczego tak się dzieje, dlaczego cierpią przez to obrońcy praw zwierząt, tacy jak aktywistka Sylwia Spurek czy etyk Peter Singer, potomek ocalonych z holokaustu? Odpowiedź, choć niby oczywista, może zaskakiwać: człowiek szkodzi matce Gai, bo jest. A dokładniej: jest go za dużo.

Słabości maltuzjańskiej teorii przeludnienia

Utyskiwania nad zbyt wielką liczbą przedstawicieli gatunku Homo sapiens sapiens na trzeciej planecie od Słońca nie zaczęły się dziś ani wczoraj. Już urodzony w drugiej połowie XVIII stulecia duchowny anglikański Thomas Robert Malthus, uczony i w swoich czasach wpływowy ekonomista, wyprowadził ze swych badań wniosek, że nadmiar ludzi musi prowadzić do kryzysów ekonomicznych, związanych z niedoborem żywności, a konkretnie z nieuchronnym głodem. Jego przykład dowodzi, że przewaga postawy uczonego nad człowiekiem wiary niekoniecznie owocuje dobrymi skutkami.

Malthus jako ekonomista wychwycił wprawdzie zależność między możliwościami rolnictwa w epoce przedindustrialnej a dynamiką demograficzną wśród biedniejszych warstw społeczeństwa ówczesnej Anglii, ale – choć zaczytywali się w tych pismach m.in. zoolog Karol Darwin czy feministka Margaret Sanger, założycielka Amerykańskiej Ligi Kontroli Urodzin (ABCL) – jego statyczna teoria zasobów poszła do lamusa po roku 1800. Głównie z powodu nieuwzględniania tego czynnika rozwoju, który dziś nazwalibyśmy ludzką kreatywnością.

Trafnie i anegdotycznie ów pozornie naukowy koncept Malthusa skrytykował w sto lat po jego powstaniu amerykański ekonomista Henry George, nie bez słuszności twierdząc, że wprawdzie „zarówno jastrząb, jak i człowiek jedzą kurczaki, ale im więcej jastrzębi, tym mniej kurczaków, podczas gdy im więcej ludzi, tym więcej kurczaków”.

Eugenika jako eufemizm dla zbrodni

Antyprokreacyjna i depopulacyjna propaganda swe znaczne sukcesy zaczęła odnosić dopiero w wieku XX. Ukryta za dobrze brzmiącym i pochodzącym ze starej greki, wprowadzonym przez Francisa Galtona, terminem eugenika (od „eugenes”, czyli dobrze urodzony), stroiła się w szaty naukowości oraz deklaracje szlachetnych z pozoru intencji.

Zasadniczo szło o takie selektywne rozmnażanie się jednostek obdarzonych wyróżnionymi cechami, aby z pokolenia na pokolenie ulepszać gatunek (eugenika pozytywna), lecz także o zniechęcanie lub wręcz uniemożliwianie prokreacji (eugenika negatywna) jednostkom uznanym za mniej wartościowe, z perspektywy doskonalenia gatunku. Galton, dziewiętnastowieczny podróżnik, przyrodnik, meteorolog, lekarz, psychometra i statystyk, inicjator badań nad inteligencją i przy okazji eugenik, był kuzynem Karola Darwina, geologa i twórcy szeroko promowanej międzygatunkowej teorii ewolucji.

Galton stworzył pierwszą mapę pogody i teorię antycyklonów, jako pierwszy też zaczął stosować metody statystyczne (m.in. koncepcja korelacji) przy badaniu dziedziczenia konkretnych cech, ale wnioski wyprowadził trochę na wyrost, bo przecież nie znano jeszcze wtedy genetyki. Jego badania pewnej statystycznie mierzalnej regularności przenoszenia się cech na potomstwo (eugenika pozytywna) opierały się raczej na obserwacji wyników doboru hodowlanego, stosowanego zwłaszcza przez pasjonatów szlachetnych ras psów czy koni. Toteż w odniesieniu do zwierząt takie praktyki dałoby się nawet zaakceptować.

Problem w tym, że postępujące zeświecczenie społeczeństwa, wśród elit niejednokrotnie przyjmujące formę osobistej wrogości do Pana Boga, czysty biologizm oraz materialistyczny monizm konceptów Darwina, który skądinąd nie potrafił zidentyfikować płci posiadanego przez kilkadziesiąt lat żółwia, nie chroniły ludzi ówczesnej nauki ani przed przekroczeniem granic zasadnej ekstrapolacji wyników, ani przed poznawczą pychą często właściwą tzw. „oświeconym”, ani tym bardziej przed zwyczajnym paternalizmem wobec innych osób, które postrzega się jako intelektualnie, kulturowo czy rasowo niższe. Wystarczy przypomnieć, że jedna ze społecznych akcji wspomnianej wyżej promotorki legalizacji kontroli urodzin Margaret Sanger, do dziś czczonej w kręgach liberalnej lewicy w USA założycielki ABCL, organizacji od 1942 roku znanej pod nazwą International Planned Parenthood Federation (IPPF), została opatrzona noszącym dziś znamiona myślozbrodni tytułem Czarnuch i feministka.

Kreować nadczłowieka? Pozbyć się nadwyżek?

Eugenikę negatywną w praktyce, w zależności od kraju i okresu, próbowano realizować na różne sposoby: przez sterylizację (w Niemczech, Szwecji czy w amerykańskim stanie Wirginia), przez segregację rasową (to głównie w USA), niekiedy posuwając się aż do eksterminacji (akcja T4 w III Rzeszy, zagłada Romów, zagłada Żydów, planowana i rozpoczęta zagłada Słowian). Po II wojnie światowej, w związku z holokaustem, eugenikę potępiono, a jej propagatorzy (przynajmniej niektórzy) znaleźli się na cenzurowanym. Praktykom eugenicznym, którym mimo wszystko udało się jednak przetrwać, badacze zjawiska nadali nazwę kryptoeugeniki.

IPPF, czyli organizacja Margaret Sanger, oskarżana przez m.in. Angelę Davis o rasizm, zamiast o „kontroli urodzin” wolała już teraz mówić raczej o „świadomym macierzyństwie”, zwłaszcza w czasie, gdy jego znacznie efektywniejszym niż antykoncepcja narzędziem, stała się zalegalizowana w USA, potem znacznie poluzowana aborcja. Warto pamiętać, że zasługi w zakresie propagowania eugeniki położyli też Brytyjczycy. W tym, szczególnie rodzina Huxleyów.

Pierwocin idei eugenicznej należy upatrywać w chęci naśladowania hodowców rasowych odmian zwierząt, czyli w zamiarze doskonalenia osobniczych cech Homo sapiens. Ot, takie mrzonki o stworzeniu rasy wyższej: przez transhumanizm do nadczłowieka czy postczłowieka. Ale w czasie II wojny i zwłaszcza po niej wśród kontynuatorów eugeniki, a często raczej już kryptoeugeniki zaczął przeważać zwykły neomaltuzjanizm, zrodzony z obaw przed możliwym przeludnieniem planety. Opinię publiczną chętnie straszono bombą demograficzną, której miałaby nie przetrwać coraz bardziej antropomorfizowana albo wręcz deifikowana Matka Gaia. Mit śmiertelnie rannego środowiska naturalnego, cierpiącego z powodu nadmiernej industrializacji, zanieczyszczenia oraz gazów cieplarnianych, zaczął powoli oswajać z myślą, że ludzi na Ziemi jest za dużo, więc z tą kłopotliwą nadwyżką trzeba jakoś „rozsądnie” sobie poradzić.

Obawy, że w XXI wieku część niezdolnych do krytycznego myślenia, zindoktrynowanych przez media młodych ludzi może uważać ten neomaltuzjański koncept za optymalne rozwiązanie, nie wydają się wcale przesadzone. Przerażać może zwłaszcza skala przedsięwzięcia. Megalit z Georgii, USA, z zaleceniami „anonimowych oświeconych”, w jaki sposób można zapewnić naszemu światu „zrównoważony rozwój” i „przetrwanie”, ogranicza dopuszczalną liczbę Ziemian do 500 milionów dusz. Co oznacza, że mamy teraz, bagatela, blisko 7,5 miliarda „nadmiarowych” osobników Homo sapiens, z którymi trzeba się jakoś humanitarnie i ekologicznie uporać.

Wojny wybuchają tak jak bomby

Może wybuchnie wojna? Może zaatakuje nas jakiś krzepki patogen, jak to raz po raz zapowiada dyszkantem rozwiedziony pasażer Lolita Ekspresu? Może… Otóż, z całą mocą trzeba powiedzieć, że wojny same nie wybuchają. Dlaczego? Bo wojna to naprawdę poważne przedsięwzięcie, na którym zarabiają ci, którzy zarobić mają, inni natomiast tracą życie, zdrowie, bliskich, dobytek. To reguła, od której nie ma wyjątków. Nic dziwnego, że wojny są starannie szykowane, zwłaszcza teraz, gdy planowanie strategiczne i operacyjne, tudzież logistyka oraz propagandowa nawała ogniowa podlegają nader dokładnej kalkulacji; natomiast emocje, wściekłość, łzy i rozpacz stają się udziałem bezpośrednich aktorów i statystów teatru wojny. Tego wymiaru z pewnością nie puszcza się na żywioł.

Tak głupio, przez jakiegoś Gawriła P., wybuchła pierwsza światowa, a z powodu ostrzelania prowincjonalnej radiostacji Gliwice druga… Po kilkudziesięciu latach wiadomo już, jak było naprawdę: kto miał swój plan, kto kogo i po co finansował, a kto pomnożył majątek. Wiadomo też, jak trzeba było sterować emocjami ludzi, żeby skłonić ich do ekstremalnego ryzyka, do przyzwolenia na rany, cierpienia, śmierć własną lub bliskich. Jak należało zohydzić wizerunek wroga, żeby chęć zemsty przesłoniła krwawą mgłą wzrok, żeby skutecznie zaćmiła umysły, żeby miraże przyszłych korzyści pozwoliły zaakceptować nieuchronne ciężkie straty ponoszone na bieżąco. Podobną rolę odegrały kiedyś roztoczone miraże zysków z odbudowy Iraku…

Nie inaczej jest i tym razem. Informacje i dezinformacje docierają do nas bez przerwy. Z wielu źródeł, z różnych stron. Ale chór mediów głównego nurtu nie pozostawia złudzeń: kto kwestionuje wersję oficjalną, ten jest przeciw nam. Bo to my wiemy, która strona wojny jest w całości dobra, a która w całości zła. Tu nie ma miejsca na wahania czy wątpliwości. Bo jednych, bez względu na wszystko, co zrobili i czego zaniechali – bezwarunkowo kochamy. A tych drugich – analogicznie nienawidzimy. Owszem, mamy za co, różnie to w dziejach bywało. Ale jeśli teraz nienawidzimy również tych, którzy już siedzą, bo zostali zgarnięci z ulicy, gdy właśnie przeciw tej wojnie protestowali; jeśli nie obsługujemy w naszych sklepach tych, którzy być może w odruchu niezgody na tę wojnę opuścili swój kraj, to może jednak w naszej ocenie realności coś szwankuje?

Pamięć operacyjna złotej rybki

Nie, chyba jednak nie! Ci w mediach muszą wiedzieć lepiej. Oni nie mogą się mylić. Ani ci od Kurskiego, a tym bardziej ci od Zaslava. Przecież jeszcze w połowie lutego zapowiadano obligatoryjne iniekcje eksperymentalnym preparatem genetycznym dla każdego, kto pracuje w służbie zdrowia, a zaledwie kilka tygodni wcześniej Rada Dialogu Społecznego opowiedziała się za iniekcyjnym przymusem dla całego społeczeństwa, natomiast po 24 lutego br. wszyscy jakoś o strasznej „Operacji Pandemia” zapomnieli. Biedny minister Niedzielski gdzieś się zagubił, dopiero przed samą Wielkanocą odzyskał głos i złożył pacjentom oraz niepacjentom życzenia świąteczne. Inna sprawa, że teraz jego resortowi ze dwa miliony podopiecznych przybyło. Lekko licząc. Ale co tam, przecież na pewno jakoś damy sobie radę.

Media głównego nurtu przez dwa lata nie przyjęły do wiadomości, że w sprawie tzw. pandemii nic się nie zgadza: począwszy od patogenu zmajstrowanego w laboratorium, poprzez sposób jego proliferacji po świecie, przez zabójczo kontrskuteczne zalecenia WHO oraz blokadę tanich, efektywnych leków hamujących replikację wirusa, aż po kolejne serie boosterów Pfizera oraz fałszywe uśmieszki i sprzeczne oświadczenia dr. Fauciego.

Ale teraz stan epidemii został zawieszony. Bo trwa wojna. Wojna na Ukrainie. Teraz już wszystkie główne media przekazują jedynie samą prawdę. Przez całą dobę.

28 kwietnia 2022

Waldemar Żyszkiewicz

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Wpisz swój komentarz!
Proszę wpisać tutaj swoje imię

Powiązane artykuły

Pozostańmy w kontakcie

26,463FaniLubię
274SubskrybującySubskrybuj
- Reklama -spot_img

Najnowsze Artykuły

Skip to content