8,8 C
Warszawa
sobota, 20 kwietnia, 2024

Prawda na wojnie – Michał Mońko

26,463FaniLubię

Prawda jest delikatna, a na wojnie ginie pierwsza. Można ją wyrazić albo zanegować za pomocą języka. Arystoteles powiedział w „Metafizyce”: Prawda to zgodność sądu z rzeczywistym stanem rzeczy. Dominującymi prezenterami języka prawdy są media. Ale media prezentują znaki rzeczy, a nie same rzeczy. Ta sytuacja jest podstawą manipulacji stosunkiem znaku do oznaczonego przedmiotu.

Forma przekazu, news telewizyjny albo radiowy, funkcjonuje jako narzędzie informacyjne. Może też być narzędziem manipulacji. Sposób mówienia o zdarzeniach, czyli dykcja, także intonacja, rozpoznawalność zdań, logika akcentowania – wszystko to są narzędzia, pozwalające nadawcy mówić jakby na dwu, trzech ścieżkach, przekazać prawdę albo przekazywać kłamstwo.

- Autopromocja - KLIKNIJ NA GRAFIKĘ-

Używany w mediach język ma charakter impresywny. To język emocji, a nie informacji. Ten język wywołuje u odbiorców psychiczną reakcję. John L. Austin, w dziele „How to do Things with Words (Jak działać słowami, 1952), zwrócił uwagę na akty mowy. Stwierdził, że akty te posiadają pewną moc wywierania skutku. Przykładowo, wypowiedzi performatywne dokonują czegoś już przez sam fakt wypowiedzi.

Chodzi zazwyczaj o newsy, czyli zbiory informacji, które ze względu na swą treść, warte są upowszechnienia. To, co może publiczność zainteresować – decyzje rządu, kataklizmy, występy gwiazd filmu albo sportu, demonstracje – staje się treścią newsów. Społeczeństwa, które komunikują się za pomocą kłębów dymu na wzgórzu albo w zadymionym manipulacją studiu telewizyjnym – nie uczestniczą w światowych wydarzeniach.

Sposób tworzenia i odbioru przekazu radiowego bądź telewizyjnego zdeterminowany jest przez porę dnia i rodzaj publiczności, która o określonej porze zasiada przy radiu albo przed telewizorem. Teksty przekazywane o stałej porze dnia odbierane są przez widza jako relacje z tego, co właśnie dokonało się albo dokonuje. Wywołuje to niezwykle silne poczucie prawdziwości odbieranego zdarzenia, chociaż zdarzenie jest tylko zespołem znaków słownych i ikonicznych.

Media wzbudzają zachwyt z powodu swej zdolności do przedstawiania rzeczy, które nie są w rzeczywistości obecne; jest to rozpoznanie, że media dostarczają symboli rzeczywistego świata – piszą Byron Reeves i Clifford Nass, wykładowcy na Uniwersytecie Stanforda.

Przekaz, jak i odbiór, podlegają rytualizacji, co związane jest z wypłukiwaniem z przekazu informacji. Przekaz coraz bardziej staje się aktem mitologicznym, w którym odpowiadające czasownikom czynności są teatralizowane. Chętnie oglądane programy informacyjne mają formę bijatyk do krwi ostatniej. W ten sposób prowadzony jest dzisiaj oparty na kłamstwach atak na rządy prawicy.

Kłamać, łgać i nie dać się zbić z pantałyku, to zasada opisana w 1943 roku przez Waltera C. Langera w raporcie dla Biura Służb Strategicznych Stanów Zjednoczonych. Langer przedstawił psychologiczny profil Hitlera, który miał następujące zasady walki ze swymi wrogami:

Nigdy nie pozwalać publiczności ostygnąć; nigdy nie przyznawaj się do winy lub zła; nigdy nie przyznawaj, że w twoim wrogu może być coś dobrego; nigdy nie zostawiaj miejsca na alternatywy; nigdy nie akceptuj winy; skoncentruj się na jednym wrogu naraz i obwiniaj go za wszystko, co pójdzie nie tak; ludzie uwierzą w wielkie kłamstwo wcześniej niż w małe; a jeśli powtarzasz to wystarczająco często, ludzie prędzej czy później w to uwierzą. (w: The Mind of Adolf Hitler, 1972).

Skąd znamy ten sposób atakowania? Prawda jest dzisiaj w zagrożeniu, bo z gazet i z mediów elektronicznych odchodzi do przeszłości reporter, który jest kimś, komu towarzyszy odkrywanie, zdziwienie i prawda – nade wszystko prawda. Reportaż jest bowiem żywym opisem prawdziwych wydarzeń, których reporter był świadkiem albo uczestnikiem. News jest taką formą przekazu, o której można powiedzieć, że jest przezroczysta. Nie przesłania faktów i prawdy, nie wciska opinii nadawcy.

Prawica, zewsząd atakowana przez totalną opozycję, nie docenia wolnych mediów, fatalnie zarządzanych, zasiedlanych przez marnych dziennikarzy. W szkołach i na uczelniach nie jest prowadzony przedmiot „Edukacja Medialna”. W roku 1996 byłem członkiem Zespołu MEN ds. Podstaw Programowych. Odpowiadałem jednoosobowo za opracowanie przedmiotu „Edukacja Medialna”. Przedmiot taki opracowałem i był on przez kilka lat w szkołach średnich, niekiedy jako „Edukacja Medialna i Czytelnicza”.

Media mogą być zatrudnione do różnych działań. Mogą przykładowo służyć funkcji tworzenia forum publicznego przez uczulanie opinii publicznej na pewne sprawy i zjawiska społeczne, polityczne i gospodarcze. Wrodzona ludziom ciekawość oznacza, że poprzez relacjonowanie wydarzeń, odkrywanie, ujawnianie zła, zarysowywanie pewnych trendów i tendencji, dziennikarstwo prowokuje, wyzwala w ludziach refleksje, wątpliwości i zdziwienie.

Tymczasem przekaz staje się aktem mitologicznym, w którym odpowiadające czasownikom czynności są teatralizowane. Opowieści słowne i ikoniczne przekazywane są za pośrednictwem różnych systemów znakowych, które mają zdolność spełniania funkcji zastępowania i reprezentowania.

Treść dziennikarskich opowieści, to stwierdzenia o faktach. Można powiedzieć, że dziennikarze są współczesnymi dziejopisarzami i opowiadaczami historii, która się dzieje na ich oczach. Ich opowieści, a więc to, co nazywa się „story”, mają swoją strukturę, rozwijają się w pewnym kierunku, coś przekazują i prezentują punkt widzenia świadka bądź uczestnika wydarzenia.

Opowieści znane są we wszystkich kulturach świata. Baśń zaczyna się od słów „dawno, dawno temu” albo „pewnego razu żyła sobie”. Opowieść o Polsce jeszcze nie powstała. Pamięć uczestników i świadków historii poszła do piachu. Nie ma pamiętników zesłańców na Sybir. Nie ma pamiętników organizatorów strajków w 1980 roku. Jest mit, legenda rzekomych przywódców i bohaterów Sierpnia.

Słowa nazywają, a więc wydobywają pewne cechy i ukrywają inne. Zbudowane ze słów formy dziennikarskie lokują się na trzech poziomach przekazu: na poziomie gatunków, na poziomie produktu (formy), na poziomie kanałów. Zawartość mediów, to wiele różnych gatunków i form. Dwa gatunki są wspólne dla wszystkich mediów: newsy i reklama.

Kwestią podstawową w mediach jest informacja i prawda. Z informacją mamy do czynienia wówczas, gdy niewiedza jest zastępowana wiedzą. Możemy zatem powtórzyć za Jurijem Łotmanem: Tam, gdzie nie ma niewiedzy, tam nie ma informacji. W życiu codziennym komunikacja jest stereotypowa i przewidywalna. Rytuał jest komunikacją bez informacji.

Trzonem wszystkich form są hard newsy, tzn. takie, które dotyczą konfliktów, ważnych prac rządu, odkryć, protestów społecznych, wypadków i innych wydarzeń, które nastąpiły lub ujawniły się od czasu nadania poprzedniego wydania dziennika. W przeciwieństwie do hard newsów – soft newsy nie mają elementu natychmiastowości.

W artykułach typu feature dopuszczalna jest większa swoboda, dowolność językowa i styl. Wiele features jest też pisanych przez naukowców, urzędników, techników etc. Newsy specjalnego charakteru są przygotowywane przez wyspecjalizowanych dziennikarzy, znających się na finansach, rolnictwie, sztuce czy pogodzie. Zasadniczo już nie ma wyspecjalizowanych dziennikarzy. Natomiast są nawet w nadmiarze specjaliści z zakresu manipulacji i prania mózgu, szkoleni w Brukseli, Strasburgu i Luksemburgu.

„Oxford English Dictionary” notuje, że słów „pranie mózgu” w języku angielskim po raz pierwszy użył w 1950 roku Edward Hunter, dziennikarz gazety „Miami News”.Hunter użył chińskiego terminu, xǐnăo „prać mózg”, aby wyjaśnić, dlaczego podczas wojny koreańskiej (1950-1953) niektórzy amerykańscy jeńcy wojenni współpracowali ze swoimi chińskimi oprawcami, a nawet w kilku przypadkach przeszli na ich stronę.

Joost Meerloo, holenderski psychiatra, wykładowca na Uniwersytecie Columbia, pranie mózgu „menticide” nazwał słowami „zabijanie umysłu”. W roku 1956 napisał książkę „The Rape of the Mind”, gdzie stwierdził:

Nowoczesne techniki prania mózgu i mentalobójstwa mogą doprowadzić prawie każdego mężczyznę do uległości i poddania się. Wiele ofiar kontroli myśli, prania mózgu i mentalobójstwa, o których mówiliśmy, było silnymi mężczyznami, których umysły i wola zostały złamane i zdegradowane.

Zabijanie umysłu jest przyjazne, niepostrzeżone. Znakowa funkcja zastępowania rzeczywistości jest świetną podstawą do manipulowania, okłamywania, prania mózgu. Systemy znakowe nie mają niezależnego bytu, a zatem muszą być w jakiś sposób transmitowane – muszą być mówione, pisane, drukowane, filmowane etc. Tu stosowana jest głęboka selekcja produkcji i emisji newsów. W radiu z 41 tysięcy depesz agencyjnych idzie do produkcji newsów około 250, a z tych na antenę trafia na dobę około 6 procent.

W mediach informacyjnych jest wyraźna tendencja, by newsy były systemami w znacznym stopniu zamkniętymi na interpretację. Oznacza to jednoznaczność, czytelność, jasność przekazu. Ale tak nie jest nawet w mediach publicznych, czyli w Polskim Radiu i TVP, gdzie formalnie w ogóle nie ma newsów.

Formy antenowe odznaczają się albo powinny się odznaczać pewnymi wartościami treści i konstrukcji. Wartości newsowe (news values), to szczególne cechy wydarzeń lub dziennikarskiej produkcji. Obecność tych wartości rekomenduje konkretne formy do zakwalifikowania na antenę.

News values wypływają z dwu determinant produkcji newsowej – z percepcji publiczności i z dostępności materiału. W ujęciu historycznym wartości newsowe nasycone były zawsze pewną koniecznością dobrej praktyki dziennikarskiej. Dotyczyło to zarówno idei, jak i bezstronności, obiektywizmu, dokładności. Gdy mamy walkę polityczną, wartości newsowe idą w kąt.

Społeczeństwo coraz mniej czyta, coraz mniej chce do siebie mówić, woli oglądać i słuchać, co do niego mówią, woli odbierać gotowe przekazy z ekranów i głośników. Bo też, poza wyjątkami, nie ma czego słuchać albo oglądać.

Podstawowa wartość, a więc newsowość wydarzeń, wynika z pewnych założeń i ocen, które dotyczą kwestii uznawanych przez odbiorców za ważne i przyciągające uwagę. Te wydarzenia traktowane są w mediach elektronicznych w szczególny sposób: zajmują się nimi specjalni dziennikarze, przygotowani do produkcji i emisji programów informacyjnych.

W radiu, które używa monokodu, słowo w opowieści może wywołać efekt obrazowy, niezależnie od tego, czy użyto je w znaczeniu przenośnym czy właściwym. Powstaje znak wtórny o charakterze znaku przedstawiającego, odznaczający się właściwościami znaku obrazowego, ikonicznego.

Za pomocą rzutowania faktów w język, powoływana jest do życia struktura, która nie jest jedynie zbiorem głosek, wyrazów i konstrukcji składniowych. Ujęzykowienie rzeczywistości związane jest z umiejętnością nadawania nazw rzeczom, stosunkom, związkom i terminom. Ten sposób tworzenia tekstów jest wykorzystywany zarówno w narracji fikcyjnej, literackiej, w dokumentalnej, dziennikarskiej i propagandowej.

Wszystkie teksty stworzone z co najmniej jednego zdania, utrwalonego w pamięci albo zapisanego na jakimś nośniku, odpowiadają na jedno z dwu pytań: a) co to jest? b) jak to się stało? Teksty, które mówią, co to jest, nazywamy afabularnymi, natomiast teksty, które opowiadają, jak to się stało albo jak do tego doszło, nazywamy fabularnymi.

Teksty afabularne przekazują treści statyczne, regularne, powtarzalne, schematyczne, dość często rytualne. Natomiast teksty fabularne przedstawiają zdarzenia, postacie i sytuacje zakłócające ustalony porządek. Z chwilą opisu jakiegoś wydarzenia, nadajemy mu status ujęzykowionej rzeczywistości.

Związki następstwa, przyczyny, zmiany biegu czasu i życia – oto co ma wartość i co reporter chce przełożyć na obrazy, słowa, zdania i obrazy. Już Homer, pisząc „Iliadę” i „Odyseję”, przedstawił ludzi i rzeczy poprzez ich działania. Opowieść skończyła się, gdy Odys dopłynął do Itaki, zdjął żagiel i wyrzucił na brzeg wiosła. Nie trzeba dziennikarza na miarę Homera, by opowieści radiowe i telewizyjne miały sens.

Rzutowanie faktów w język, zwane też ujęzykowieniem faktów, tworzeniem rzeczywistości, wymaga od dziennikarzy wykształcenia formalnego i nieformalnego, wymaga wiedzy i znajomości dziennikarskiej twórczości albo tylko dziennikarskiego rzemiosła. Produkcja języka mediów jest olbrzymia. Język mediów jest słuchany nie przez jedną, dwie osoby, ale przez masową publiczność. To niewielu mówi do wielu.

Można zauważyć, że media dobrze prowadzone, nie tylko dostarczają wiedzy o otaczającym nas świecie, ale też porządkują ten świat, nadają mu znaczenie, oceniają i wartościują fakty, eliminują z życia publicznego postacie. Istnieje pojęcie zabójstwa postaci. To celowe i trwałe działanie, którego celem jest zniszczenie reputacji lub wiarygodności postaci. Termin ten może być również selektywnie stosowany do grup społecznych, instytucji, partii politycznych.

Zabójstwo postaci odbywa się przez ataki na postać. Mogą one przybierać różne formy, takie jak wypowiadane obelgi, przemówienia, broszury, reklamy, kreskówki i SMS-y. W wyniku ataków, postać może zostać odrzucona przez swoją społeczność zawodową lub przez członków środowiska społecznego.

W roku 2016 naukowcy z George Mason University, University of Baltimore, University of Amsterdam, powołali Laboratorium Badawcze ds. Zabójstw Postaci i Polityki Reputacji. Skupia ono naukowców z zakresu psychologii, historii, komunikacji i public relations. Badają oni zabójstwa postaci w historii i w teraźniejszości. Laboratorium publikuje blog i jest stowarzyszony z podobnymi placówkami. Materiały z konferencji „Zabijanie postaci w teorii i praktyce”. (2017) można znaleźć na stronie internetowej Mason.

Prześladowanie dziennikarzy i zabijanie postaci w przestrzeni mediów, polityki, nauki etc. jest w nowej Polsce obecne od 1989 roku. Niewiele przeciwdziałają temu wszelkiego rodzaju fora publiczne, otwarte dyskusje. Prawda o zabójstwach postaci nie wychodzi na jaw, a zabite publicznie postacie milczą jak zabite.

Pojęcie forum publicznego przybrało w ostatnich dziesięcioleciach wyjątkowy wymiar. W latach dziewięćdziesiątych media wykształciły coś, co lingwistka Deborah Tannen określiła mianem Argument Culture (kultura dysputy). Powodem wykształcenia się tego zjawiska było to, że gadanie jest tanie i nie wymaga od prowadzących rozmowę specjalnych umiejętności dziennikarskich.

Następną cecha platformy publicznej komunikacji, jaką dziś oglądamy, jest to, że wbrew pozorom, wcale nie poszerza ona zakresu publicznej dyskusji. Najznaczniejsze fora medialne – radio, telewizja, Internet – mają tendencję do koncentrowania się na zadziwiająco wąskim zakresie spraw, zwykle już nagłośnionych, takich, w które każdy może z łatwością wejść i wypowiedzieć się na ich temat.

W konsekwencji ta łatwostrawna dieta, którą media karmią publiczność, składa się z głośnych historii z udziałem celebry, kreowanych gwiazd, polityków aż po wypadki z wojen. Społeczne konsekwencje tego są oczywiste.

Produkcja telewizyjna, jak i radiowa nie są programowane, choć w telewizji i w radiu są dyrekcje programowania. Mało kto w tych dyrekcjach zna rodzaje i odmiany form produkcji i emisji. Mylone są gatunki z… tematami (!), formy mylone z treścią audycji (!). Szefowie programowania nie umieją programować i nie programują. Zbierają tematy planowanej produkcji. Ale po co?

Giną i wypadają z publicznej dysputy ważne informacje, dotyczące państwa i narodu. Znikają z programowych ramówek i odnajdują się w medialnych gettach informacje użyteczne, dotyczące zatrudnienia, oświaty, kultury etc. Mass media nie pomagają już w ustalaniu wspólnego dla wszystkich kodu kulturowego, przez co osłabia się siła narodu do wspólnego przeciwstawiania się wyzwaniom, takim jak kryzysy, zbrodnicze ideologie itd.

Jest jeszcze kwestia natury samej dyskusji publicznej, możliwej za pośrednictwem mediów. To kwestia polaryzacji. W rozmowach studyjnych stawiane przez dziennikarzy pytania implikują uproszczone odpowiedzi. Jesteś za czy przeciw aborcji? Opowiadasz się za czy przeciw wojnie? Jesteś za wolnym rynkiem, za prywatyzacją? Takie pytania zakładają bardzo uproszczoną wersję rzeczywistości, z którą większość ludzi wcale się nie identyfikuje.

W rzeczywistym świecie mało kto wyznaje poglądy ekstremalne. Jest szersze spektrum opinii i poglądów. Typ dyskusji, jaki oferuje telewizja, robienie z polityki meczu pełnego krzyku i emocji, odsuwa ludzi od mediów i od polityki. Te dyskusje radiowe i telewizyjne nie mają nic wspólnego z misją edukowania i oświecania narodu.

Michał Mońko

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Wpisz swój komentarz!
Proszę wpisać tutaj swoje imię

Powiązane artykuły

Pozostańmy w kontakcie

26,463FaniLubię
274SubskrybującySubskrybuj
- Reklama -spot_img

Najnowsze Artykuły

Skip to content