8,2 C
Warszawa
sobota, 20 kwietnia, 2024

Słowa na wojnie – Michał Mońko

26,463FaniLubię

Wojna potrzebuje słów, potrzebuje też rekrutów, a Rosja potrzebuje najemników i zabójców. Słowa inicjują i uzasadniają wojnę, pełnią funkcję wywiadowczą, zarazem wpływają na postrzeganie wojny, na kształtowanie postaw i opinii o wojnie. W zamyśle producentów wojennych słów chodzi o to, aby wróg wyglądał na dzikusa i barbarzyńcę, a Rosja była wyzwolicielką, uczestniczką tzw. specjalnej operacji wyzwoleńczej.

Słowa prawdy na Ukrainie są bombardowane przez rosyjskie samoloty i rakiety. U siebie, w Rosji, Putin traktuje słowa jak rekrutów albo najemników. Słowa mają być na służbie Putina, mają być jak wściekły pies na łańcuchu.

- Autopromocja - KLIKNIJ NA GRAFIKĘ-

Kiedy miała wybuchnąć druga wojna światowa, najpierw były mobilizowane słowa, dopiero później rekruci – pisał Paul Levinson w książce „Miękkie ostrze”. Kiedy Rosja przygotowywała wojnę przeciw Ukrainie, najpierw mobilizowała słowa nienawiści, tworzyła obrazy wrogów, dopiero później gromadziła rekrutów i czołgi.

Słowa, podobnie jak nuty, w nadmiarze szkodzą. Słyszymy słowa polityków, słowa działaczy partyjnych i dziennikarzy. Słowa o wojnie, słowa o solidarności z Ukrainą. Oto kraj w Europie walczy i umiera. Oto Ukraińcy, tacy jak Polacy, Francuzi i Niemcy, walczą i umierają. A dramat walki i śmierci topi się w słowach, słowach, słowach.

Te słowa nazywają i zastępują rzeczy. Słowa w zdaniach opisują świat, którego odbiorcy mediów nie doświadczają bezpośrednio. A zatem słowa są zaledwie cieniem rzeczy, cieniem zdarzeń.

Rosja z sowieckiego korzenia z niezwykłą perfekcją wykorzystuje językową funkcję zastępowania i reprezentowania rzeczywistości przez znaki językowe. To znaczy – w dzisiejszej Rosji znaki językowe nie reprezentują rzeczywistości, nie przedstawiają tego, co dzieje się na Ukrainie. Został zakłócony stosunek znaku do oznaczonego przedmiotu. Ba! W tym semantycznym układzie przedmiot został podmieniony!

Manipulację znakami językowymi Herbert nazwał zapaścią semantyczna. Za pomocą znaków oderwanych od rzeczy Rosja kłamie, łże jak wściekły pies. Fakty mówią o wojnie. Ale propaganda (Ras) Putina mówi o operacji specjalnej, o wyzwalaniu Ukrainy spod władzy nazistów.

Żaden reżim nie jest tak rozgadany ani tak zazdrośnie strzegący swego monopolu na słowa, jak komunizm – pisze Francoise Thom, autorka książek o Berii, o języku totalitarnym i o Gorbaczowie. – Żadnemu reżymowi nie udało się dotąd tak doskonale, jak komunistom, zawładnąć językiem i spożytkować go do swych ideologicznych i zaborczych celów.

W codziennych rozmowach słyszymy więcej języka z mediów niż z ust swoich znajomych i członków rodziny. Można powiedzieć, że jesteśmy osaczeni przez język mediów. W czasach wczesnego PRL i utrwalania władzy ludowej na wsiach i w miasteczkach Podlasia montowane były głośniki, zwane kołchoźnikami albo toczkami, których nie można było wyłączyć. Dzisiaj odbiorniki radiowe i telewizyjne wprawdzie można wyłączyć, ale mało kto je wyłącza.

Słowa przestały być tylko środkiem wymiany myśli i porozumiewania się. Nasz język, szczególnie język mediów, uwikłany jest w podteksty moralne, ideologiczne i polityczne. Wszyscy interesują się radiem, telewizją, ale mało kto interesuje się medium telewizji i radia. Rosja anektowała telewizję, radio i Internet jako media wojny.

Reżim Putina wykorzystuje media do rozniecania wojny jako jedynego sposobu rozwiązywania konfliktu z Ukrainą. Wojna rozpoczyna się w umysłach ludzi – głosi preambuła Karty UNESCO. Słowa wojny wyprzedzają broń, mobilizują masy, kreują wrogów i sojuszników, wskazują osoby, które trzeba zabić fizycznie i postacie, które trzeba zabić albo wyeliminować z życia publicznego.

Najpierw kreujemy wroga – pisał Sam Keen, filozof i religioznawca, współautor dokumentalnego filmu „Faces of the Enemy”. – Obraz wyprzedza broń. Myślimy o kimś na śmierć, zanim wymyślimy pociski, którymi zabijemy na śmierć. Propaganda wyprzedza technologię wojny.

Zanim w 1414 roku na soborze w Konstancji spalono na stosie Jana Husa, wielkiego reformatora religijnego, autora dzieła „De ecclesia” (1409), ubrano go w szaty komedianta, czyli nadano mu sztuczną, prześmiewczą tożsamość, a za pomocą kazań i pism ulotnych wykreowano jego image wroga Kościoła.

Słowo image pochodzi od łacińskiego słowa imago, które oznacza widziadło, urojenie, pozór, marzenie senne. Kreowanie tożsamości obcego, wroga – opiera się na stereotypach, uprzedzeniach, nienawiści, a wszystko z punktu widzenia nadawcy. Rosja wykreowała nieprawdziwy wizerunek Ukraińca. W studiu RT performer mówi o Ukraińcach jako nazistach i gadzinach.

Wizerunki i stereotypy wrogów tworzone są w reakcji na podstawową ludzką potrzebę tożsamości. Znacząca część tożsamości jednostki składa się z jej tożsamości społecznej (Janet Gross Stein, „Wizerunek. Tożsamość i rozwiązywanie konfliktu”, United States Institute of Peace Press, 1996).

Kreowanie wroga było specjalnością sowieckiej Rosji. Na przykład, bogatsi chłopi w gułagach byli pozbawiani cech ludzkich. Nazywali kułaków krwiopijcami. Patrzyli na rozkułaczonych jak na bydło, na świnie, wszystko w kułakach ich mierziło: i wygląd, i że duszy nie mają, i że śmierdzą, cierpią na choroby weneryczne, a najważniejsze, że to wrogowie ludu, wyzyskiwacze mas pracujących (Wasilij Grossman, „Wszystko płynie”, Warszawa 1990, s. 102).

Dzisiaj Rosja (Ras) Putina odczłowiecza Ukraińców. Odczłowieczonego Ukraińca łatwo zabić. Odczłowieczanie to niezwykle użyteczna broń w walkach na Ukrainie. To powtórka z utrwalania władzy sowieckiej w czasach Trockiego i Stalina.

Harold Lasswell postrzegał odczłowieczanie jako sposób wzbudzania nienawiści. Jest to zasada stosowana z niezmiennym sukcesem w każdym znanym konflikcie. Psychiatrzy wyjaśniają, że oparte na kłamstwie odczłowieczanie wykorzystuje powtarzanie, które jest elementem indoktrynacji. Kłamstwo, gdy jest wystarczająco często powtarzane, staje się własną bazą dowodową i niemal tautologicznie staje się wsparciem dla kłamstwa.

Znaczenie powtarzania dla akceptacji kłamstwa jako prawdy podkreśla Miriam Bowers-Abbott, profesor logiki w Mount Carmel College of Nursing: Szczególnie pomocne jest powtarzanie w różnych kontekstach, zawsze tych samych słów w kółko, ale na wiele sposobów. Matt Blanchard, psycholog kliniczny na Uniwersytecie Nowojorskim, twierdzi, że wsparciem dla kłamstwa mogą być nawet drobne przedmioty, jeśli tylko przedmioty te będą nośnikami odpowiednich symboli.

Przyczyna tzw. operacji specjalnej, stworzona przez media Putina, faktycznie nie istnieje poza mediami Putina. Fakt, który istnieje tylko w mediach, Norman Mailer nazwał w 1973 roku faktoidem. „Washington Times” określił faktoid jako „coś, co wygląda na fakt, może nawet być faktem, ale naprawdę nie jest faktem”.

Faktoid jako narzędzie propagandy politycznej, wykorzystał marszalek senatu, Tomasz Grodzki, który publicznie zaatakował rząd premiera Morawieckiego za „wspieranie reżimu Putina”. To pomówienie w epoce telewizji i Internetu zwane jest Wielkim Kłamstwem. Czyżby nienawiść odebrała rozum marszałkowi Grodzkiemu? A jeśli Grodzki zwariował, to jego miejsce jest w szpitalu psychiatrycznym, a nie w senacie.

Kłamstwo Wielkie podlega odpowiedzialności politycznej i kryminalnej. Tu nie ma „zmiłuj się”, nie ma przebaczenia kłamcy.

Działacze polityczni, realizatorzy, zwierzchnicy i propagandyści są winni – wołał w 1946 roku Karl Jaspers, zabierając głos w kwestii niemieckiej odpowiedzialności za zbrodnie propagandy. – Jeżeli nie popełnili zbrodni kryminalnych – to w każdym razie ponoszą odpowiedzialność dającą się ściśle ująć w ramy ich aktywności (Jaspers K., „Hoffnung und Sorge”, Monachium 1965).

A tam, w Rosji, dominuje kultura bezkarności i bezprawia. Zdawać się może, że słowa rosyjskiej propagandy mają zęby, którymi rozszarpują prawdę. Trzeba te zęby nareszcie wyrwać wraz ze szczęką Putina.

Michał Mońko

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Wpisz swój komentarz!
Proszę wpisać tutaj swoje imię

Powiązane artykuły

Pozostańmy w kontakcie

26,463FaniLubię
274SubskrybującySubskrybuj
- Reklama -spot_img

Najnowsze Artykuły

Skip to content