7,2 C
Warszawa
wtorek, 23 kwietnia, 2024

Bolszewik u bram – Michał Mońko

26,463FaniLubię

Ten bolszewik nie czeka u bram, już wszedł do naszego domu. Bolszewik w dobrze skrojonej marynarce, w krawacie, opisuje w gazetkach, w Internecie, w wirtualnej „Krytyce Politycznej” swoją nienawiść do wciąż niekomunistycznej Polski. Słowa kluczowe to „kontra”, „sprzeciw”, „terror”. Bolszewik pisze, że gdy ogląda media, zalewa go „fala nienawiści”, a gdy błądzi po lasach przygranicznych, „doświadcza terroru”. Czyjej nienawiści, czyjego terroru doświadcza bolszewik?

Zajrzałem do gazety „Brzask”. To nie jest organ WKP(b) albo NSDAP. To organ Komunistycznej Partii Polski, założonej w 2002 roku w gmachu SLD w Warszawie. Założonej i dotąd nie rozwiązanej!!! Założycielem KPP był pułkownik Borowik, niesłychany wróg Kościoła. Przewodniczącym KPP jest dziś Krzysztof Szwej. No więc co piszą towarzysze z KPP w swoim „Brzasku”? Piszą incognito o Feliksie Dzierżyńskim:

- Autopromocja - KLIKNIJ NA GRAFIKĘ-

„Proletariat całego świata chyli głowę przed niezmordowanym rewolucjonistą, którego życie określił Józef Stalin mianem ‘Wieczny Płomień’. Feliks Dzierżyński, kontynuator najpiękniejszych tradycji braterstwa proletariatu polskiego i rosyjskiego – rozumiał, że walcząc o zwycięstwo Rewolucji Październikowej, broniąc jej zdobyczy, a następnie budując socjalizm w Kraju Rad, walczy zarazem o przyszłość i szczęście narodu polskiego”.

Feliks Dzierżyński, zwany Wiecznym Płomieniem, zanim w 1926 został otruty przez współtowarzyszy z partii bolszewików, pisał do swej żony Zofii, poślubionej w kościele św. Stanisława w Krakowie, a przebywającej przed 1920 rokiem w Bernie w Szwajcarii: „Kochana moja, walka trwa”. Walka komunistów z Polską trwa do dzisiejszego dnia. Na oficjalnej stronie „Brzasku” jest hasło z „Manifestu Komunistycznego” Karola Marksa i Fryderyka Engelsa: „Proletariusze wszystkich krajów łączcie się!”

Taktyka i strategia dawnych komunistów-bolszewików jest taktyką i strategią dzisiejszych komunistów, działaczy KPP. Komuniści dążą konsekwentnie do zdobycia władzy na wzór władzy Lenina – Stalina – Trockiego. Zacierają ślady tego dążenia, wykorzystują demokratyczną frazeologię, manipulują takimi pojęciami, jak „lud”, „postęp”, „dobro”. Gdy trzeba, pracują w agendach rządowych, w gazetach prawicowych, a nawet w zakonnych celach. Każdy, kto im się przeciwstawia, jest faszystą.

W ostatnim numerze „Brzasku”, zawieszonym niedawno w Internecie, komuniści z KPP piszą: „PiS-owski rząd, dla ukrycia swojej nieudolności oraz pogarszania się warunków życia, użył straszenia „wojną hybrydową”, prowadzoną rzekomo przeciwko Polsce przez Federację Rosyjska i Białoruś. Coroczne manewry tych krajów pod kryptonimem „Zapad” stały się pretekstem do wprowadzenia na granicach stanu wyjątkowego. Inny oręż to rzekome tłumy nielegalnych emigrantów, próbujących dostać się do Polski. Trudno to zweryfikować… Prawdziwe dane poznamy, gdy upadnie obecna władza”.

Gazeta wydawana w Dąbrowie Górniczej, organ KPP, wspierany przez „Trybunę”, założoną za moskiewskie srebrniki, krzewi w Polsce marksizm i leninizm. Walczy z IPN-em, bo IPN wytyka komunistom zbrodnie. Przeciwstawia się zdecydowanie Unii Europejskiej, gdyż Unia jest za mało komunistyczna. Walczy z NATO, które wedle komunistów, zagraża Rosji, ojczyźnie Kraju Rad.

Komuniści anonimowo „chylą głowy” przed twórcami Kraju Rad, przed Stalinem, Dzierżyńskim, Trockim. Chylą też anonimowo głowy przed postaciami dzisiejszej walki o świat komunizmu i proletariackiej władzy. Nie posypują swoich głów popiołem. Nie biczują się w akcie pokuty. Na czoło dzisiejszych postaci, przed którymi komuniści chylą głowy, wysuwa się Kim Dżong Il, a także niezłomny bojownik o pokój, wolność i prawdę Władimir Władimirowicz Putin.

KPP zdecydowanie usprawiedliwia, a nawet popiera mord NKWD w Katyniu, dokonany na polskich oficerach. „Przecież nie wszyscy Polacy wzięci wtedy do niewoli zostali rozstrzelani! – czytamy w „Brzasku”. – Szeregowcy, czyli wówczas w ogromnej większości robotnicy rolni i przemysłowi oraz drobnomieszczanie, zostali zwolnieni”.

W podobnym tonie, ze świata moralnej zgnilizny, odzywa się Michał Nowicki, określany w Internecie przez swego ojca Światosława „działaczem komunistycznym”. Nowicki, członek Lewicy Bez Cenzury im. Dzierżyńskiego, w recenzji filmu „Katyń”, napisał w Internecie: „ZSRR nie było stać na wyżywienie 20 tysięcy darmozjadów. Wystarczyło już tej bezczelności z czasów sanacji, gdy robotnicy i chłopi ich żywili. Z powodów dyplomatycznych nie można ich było zmusić do działalności produkcyjnej. Nie można było też liczyć na reedukację, co zresztą ten film pokazuje. Ten fanatyzm”.

Matka chwalcy stalinowskich zbrodni jest posłanką na Sejmu Najjaśniejszej Rzeczypospolitej. Jest też działaczką na rzecz wolnych związków partnerskich i wolnego dostępu kobiet do aborcji. To jej powołanie i jej biznes. Ta skrajnie lewacka posłanka ma głos w Sejmie, ma dostęp do radia i telewizji i, wraz z innymi lewackimi kobietami, wykorzystuje media i trybunę sejmową do wywracania moralnego porządku i kwestionowania podstawowych wartości, takich jak rodzina, małżeństwo, Kościół, tradycja narodowa etc.

Codzienna robota komunistów to pisanie w Internecie, to organizowanie demonstracji, strajków, pochodów, to szkolenia. Podobne szkolenia odbywały się w międzywojniu pod Moskwą w tzw. szkole leninówce. Wówczas też nauczano, jak organizować strajki, jak „dobrać się do gardła kapitalistom”. Te same szkolenia odbywają się teraz w Brukseli i w Strasburgu.

Na zawołanie środowisk ABC ulicami Warszawy i kilkunastu miast w Polsce maszerują setki tysięcy osobników, a każdy z nich to, mówiąc za Gombrowiczem, „dorosły jak dziecko”. I zdecydowanie głupszy od dziecka. Każdy w marszu chce tylko prawdy, dobra, wolności. Trocki też chciał tylko wolności. Lenin chciał tylko ziemi dla chłopów, fabryk dla robotników i pokoju dla mas. Dlatego kazał budować obozy koncentracyjne, żeby skoncentrować w nich prawdę, szczęście i wolność.

Główny atak bolszewików skierowany jest na dom, na rodzinę, na dzieci i na Kościół. W internetowym „Codzienniku Feministycznym”, biją po oczach brednie autorstwa Catharine A. MacKinnon: „Płcie kulturowe zostały stworzone poprzez erotyzację dominacji i uległości. Rozróżnienie: mężczyzna – kobieta oraz dynamika dominacji/uległości definiują się nawzajem. Jest to społeczne znaczenie seksu”. O tym samym, ale jaśniej, pisze Monique Wittig: „Płeć to wytwór narracji klasy panującej, która ma usprawiedliwiać wyzysk jednej połowy świata przez drugą”.

Internet aż kipi od „codzienników opinii”, od gazetek adresowanych do dorosłych dzieci: „Mężczyzna jest w rodzinie burżujem, a kobieta reprezentuje proletariat” – czytam myśli Fryderyka Engelsa, współzałożyciela „Związku Komunistów”, a zarazem właściciela fabryk włókienniczych w Manchesterze, sponsora Karla Marxa, mieszkańca burdelu, siedzącego codziennie od rana do późnego wieczora przy winie i dobrym jedzeniu w Soho w pubie „Czerwony Lew”, siedzibie Unii Edukacyjnej Niemieckich Pracowników (German Works’ Edukational Union).

Komunistyczna Partia Polski „wierna jest dziedzictwu Marksa, Engelsa, Lenina i Rewolucji Październikowej”. Tak głosi przewodniczący KPP, Krzysztof Szwej. Na stronach „Brzasku”, a także na stronach „Trybuny”, pojawiają się te same nazwiska i te same sprawy. Widzę przede wszystkim Macieja Gdulę, posła Lewicy, człowieka nauki (!), a nauka dąży do prawdy. Tu zapewne chodzi o sowiecką „Prawdę”. Gdzie indziej, gdy wysokiej rangi komunista, zarazem konfident, nierzadko przywódca SLD, przechodzi na prawą stronę, chodzi o doraźny interes. Jak to u komunistów, którzy nigdy nie mieli i nie mają sumienia, czci i honoru.

Tymczasem feministki z KPP, Lewicy Polskiej i „Krytyki Politycznej” zwracają uwagę na fakt, że Polska wciąż nie jest lewicowa czy też lewacka. Wzdychają za rozwiązaniami bolszewickiej Rosji. Bo tam „już kilka tygodni po ustanowieniu władzy bolszewickiej w Piotrogrodzie, 18 grudnia 1917 roku, komisarze ludowi podpisali dekret o likwidacji ślubów w cerkwiach i o cywilnej procedurze ślubnej i rozwodowej”.

W bolszewickiej Rosji uprawianie wolnego seksu stało się normą w środowiskach działaczy i działaczek bolszewickich. Tych, którzy trzymali się tradycyjnych małżeństw, spotykały kpiny, śmiech, a nawet szykany. „Rozwód przestał być zbytkiem, dostępnym jedynie dla bogatych – pisała Aleksandra Kołłontaj w broszurze „Rola kobiet w procesie produkcji”. – Odtąd kobieta nie będzie już potrzebowała prosić miesiące, a nawet lata o dokument, upoważniający ją do życia niezależnego… Odtąd może otrzymać rozwód w przeciągu tygodnia lub dwóch tygodni najwyżej”.

W broszurze „Nowa mentalność a klasa robotnicza” (1919),Kołłontaj pisała, że kluczem do wyzwolenia kobiet z męskiego wyzysku jest wolna miłość, erotyczne przyjaźnie i gry miłosne. „Tylko seks bez zobowiązań jest w stanie wszczepić kobietom nawyk chronienia swojej osobowości w męskim społeczeństwie”. Swoje koncepcje społeczne Kołłontaj rozwinęła w idealistyczno-futurystycznym opowiadaniu „Niebawem”, przypominającym „Utopię” Tomasza More’a.

Akcja opowiadania toczy się w roku 1970. Nie ma już biednych i bogatych. Zwyciężył na świecie komunizm. Ludzie zapomnieli o wojnie. Dzień pracy wynosi tylko dwie godziny. Panuje powszechna miłość, sprowadzona do seksualnych uciech. Dziewczęta i chłopcy żyją nie w rodzinach, ale skojarzonych wiekowo parach. Mieszkają w wesołych domkach, otoczonych ogrodami. Rezultat seksu, dzieci, przebywają w dziecięcych pałacach. Kołłontaj nie mówi, że w tym leninowsko-marksistowskim raju nie ma gułagów.

Żeby zobaczyć prawdziwego Marksa trzeba cofnąć się do lat czterdziestych dziewiętnastego wieku.

„Marks zajmuje dwa pokoje – donosi policji służąca Beeton. – Okna salonu wychodzą na ulicę, zaś sypialni – na podwórze. W całym mieszkaniu nie ma ani jednego mebla, który byłby czysty i cały. Wszystko jest uszkodzone i podarte, pokryte grubą warstwą kurzu; panuje straszny bałagan. Na środku salonu stoi stół nakryty zatłuszczonym obrusem, na którym leżą rękopisy, książki i gazety, a także dziecięce zabawki, strzępy materiałów z kosza na robótki żony, kilka wyszczerbionych kubków, noże, widelce, lampa, kałamarz, szklanki, gliniane fajki, popiół – jednym słowem wszystko bez ładu i składu przemieszane jest na tym stole. Nawet sprzedawca rzeczy używanych byłby przerażony tak wielka liczbą rupieci” (McLellan, Karl Marx, 268-269).

Sto lat po wybuchu rewolucji bolszewickiej, wydawany w Polsce „Codziennik Feministyczny” pisze o opresji, którą jest nie tylko małżeństwo, ale przede wszystkim rodzenie dzieci. To wszystko, co wiąże się z dzieckiem i w ogóle z człowiekiem lapidarnie ujął Engels, a w praktyce zastosowali Lenin i Stalin: „Człowiek to struktura białka”. No więc w fabrykach, na budowach komunizmu i w gułagach, na budowie Kanału Białomorskiego pracowała struktura białka, a nie ludzie. Robotnik w tkalni Engelsa nie dożywał czterdziestego piątego roku.

W komunistycznych szmatławcach czytam: „Gdy zalegalizowano aborcję, ułatwiono procedury rozwodowe i wprowadzono śluby cywilne, kobiety nie musiały już mieszkać z mężami ani jechać za nimi, gdy zmiana miejsca pracy pociągała za sobą zmianę miejsca zamieszkania”. Te rewolucyjne zmiany, zapowiadane w 1920 przez Tymczasowy Rząd Republiki Polskiej w Białymstoku, można byłoby wprowadzić w Polsce, ale na przeszkodzie stanęła „uzbrojona burżuazja”.

Komuniści nie zdołali wykorzystać wojny w 1920 roku i wojny 1939-1944 do rozprawy z burżuazją i z burżuazyjnym myśleniem w Polsce. Czytam w „Brzasku”, że wzięci do niewoli szeregowcy, czyli robotnicy rolni i przemysłowi, nie zostali rozstrzelani w Katyniu, zostali zwolnieni.

„Natomiast oficerowie – czyli zazwyczaj arystokracja, obszarnicy i burżuazja, kierowniczo – operacyjne wykonawstwo i ideologiczno – polityczne zabezpieczenie okupacji – kolonizacji Ukrainy i Białorusi, najbardziej zajadła ideologiczno – polityczna czołówka antykomunistyczna w bezpośrednim sąsiedztwie swojego systemowo śmiertelnego wroga – ci, ale i tak nie wszyscy, zostali z tych właśnie powodów rozstrzelani”. „Ale i tak nie wszyscy” zostali rozstrzelani mówi bolszewik na kartach „Brzasku”.

Głoszone przez KPP manifesty cuchną naftaliną Trockiego i Lenina, pierwszych w świecie założycielach obozów koncentracyjnych i fabryk śmierci. Lenin o bolszewickich przemianach powiedział tak: „Po starych i ohydnych prawach… dosłownie nie został kamień na kamieniu”. I nawet słowem nie wspomniał o Rosji, w której miliony inteligentów, właścicieli ziemskich, oficerów, a także robotników i chłopów zginęło w gułagach.

Michał Mońko

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Wpisz swój komentarz!
Proszę wpisać tutaj swoje imię

Powiązane artykuły

Pozostańmy w kontakcie

26,463FaniLubię
274SubskrybującySubskrybuj
- Reklama -spot_img

Najnowsze Artykuły

Skip to content