10,1 C
Warszawa
czwartek, 25 kwietnia, 2024

WYMAZYWANIE HISTORII WROCŁAWIA – Artur Adamski

26,463FaniLubię

Przedmieście Mikołajskie jest topograficznym pojęciem, jakim posługiwano się już w średniowieczu. Przez setki lat składało się ono z kilku wiosek, pamiątką po których są nazwy ulic: Szczepińska od wioski Szczepin, Sokolnicza od Sokolnik, Rybacka od Rybaków czy Nabycińska od Nabycina. Od niepamiętnych czasów przebiegał tędy trakt, ciągnący się z Łużyc oraz krajów niemieckich ku Wrocławiowi. W XVIII zaczęły tu powstawać cmentarze, z których tak samo, jak z całej tej dzielnicy, w 1945 roku ocalało niewiele.

Przez kilkadziesiąt lat, aż do zagłady Festung Breslau, właśnie ta część dolnośląskiej metropolii, ciągnąca się od fosy miejskiej po linię kolejową Wrocław – Poznań i od Odry po węzeł kolejowy dworca świebodzkiego i główną dzielnicę przemysłową miasta, była jej obszarem najludniejszym i najgęściej zabudowanym. Jej nazwa – Przedmieście Mikołajskie – obecna była na bardzo wielu mapach (między innymi tych, którymi dowódcy wojsk napoleońskich posługiwali się w czasie oblężenia zimą roku 1806 i 1807) oraz w bezliku dokumentów i świadectw literackich.

- Autopromocja - KLIKNIJ NA GRAFIKĘ-

Skąd wzięła się ta nazwa? Już w XIII wieku, być może od stulecia a może znacznie dłużej, stała tu drewniana kaplica pod wezwaniem świętego Mikołaja. Na przełomie XIII i XIV stał tu już murowany kościół mający tego samego patrona. Świątynia stała w miejscu oddalonym blisko kilometr od miejskich murów. Skutkiem tego padała ofiarą kolejnych wojen – najazdów mongolskich, husyckich, w czasie wojny napoleońskiej została spalona przez samych wrocławian. Po każdej – była odbudowywana. Dopiero po II wojnie światowej, po której przez kilkanaście lat była ruiną, nie doczekała się odbudowy, choć w zbudowanym w latach osiemdziesiątych paręset metrów na zachód kościele Chrystusa Króla powstała kaplica św. Mikołaja. To samo imię nosił też plac – od lat dość niepozorny, w sumie jakby większy trawnik, przy którym jedynym widocznym znakiem sakralnego nacechowania tego miejsca jest drewniany krzyż. Trawnik, stanowiący większą część placu, nie jest jednak tak do końca zwyczajny. Gdyby w nim pokopać to natrafiłoby się na podziemne fragmenty kościołów, w części zapewne o gotyckim jeszcze rodowodzie. Grunt tuż pod zieloną murawą kryć też musi ogromne ilości ludzkich szczątek, gdyż przez co najmniej siedemset lat, a z dużym prawdopodobieństwem stwierdzić można, że o całe wieki dłużej, był tu cmentarz. To na nim przez te wszystkie wieki grzebano zmarłych mieszkańców wszystkich okolicznych wiosek a także licznych wrocławian. Warto też wiedzieć, skąd wziął się właśnie św. Mikołaj jako patron tego miejsca. Dziś nie zawsze się pamięta, że jest on patronem rybaków. A wioska położona między dzisiejszym Placem Solidarności a Odrą przez bardzo długi czas była właśnie osadą rybacką. Głównym zajęciem jej mieszkańców było łowienie ryb z przepływającej tuż obok rzeki. Św. Mikołaj to także patron kupców. Korzystający z traktu, biegnącego mniej więcej tam, gdzie dziś znajduje się ulica Zachodnia, właśnie w tutejszej świątyni się modlili, łożyli na jej utrzymanie, nocowali w jej sąsiedztwie.

Zdawałoby się, że nazwa mająca tradycję tak prastarą i jakże doniosłą, bo przecież dała ona imię ogromnej części miasta, powinna być faktem znaczącym. Okazuje się jednak, że nie dla wszystkich. Na przykład dla obecnych włodarzy miasta Wrocławia – nic to nie znaczy. Nazwa ta nagle została bowiem zmieniona. Kilka tablic, okalających skwer, na którym przez kilkaset lat stały świątynie pod wezwaniem św. Mikołaja głosi, że miejsce to jest teraz Skwerem Solidarności Polsko – Czesko – Słowackiej.

Niczego nie ujmując Solidarności Polsko – Czesko – Słowackiej – jaki ma ona związek z właśnie tym miejscem? Mówiąc krótko: żaden. Czy we Wrocławiu brakuje pięknych skwerów, które nie mają podobnego historycznego nacechowania i żadnej nazwy, którym można by nadawać różne piękne imiona nie dokonując zarazem gwałtu na historii? Gwałtu na tradycji i na elementarnych zasadach onomastyki?

Byłem kiedyś członkiem komisji d.s. nazewnictwa ulic i placów jednego z dolnośląskich miast, stąd znane mi są kryteria i zasady, wg których danemu miejscu można nadać takie a nie inne imię. Jednym z kryteriów najbardziej zasadniczych jest kryterium historyczne. Jest więc dla mnie czymś nie do pojęcia, jak to się mogło stać, że plac (czy choćby część placu) mający imię o tak wielowiekowej tradycji, mógł sobie zostać tak bezceremonialnie – przemianowany? Co to za ludzie decydują dzisiaj w naszym mieście o nazwach ulic i placów? W latach czterdziestych zajmował się tym jeden z najwybitniejszych polskich językoznawców – profesor Stanisław Rospond. Ten wielki uczony pracę swoją wykonywał z wprost tytaniczną pieczołowitością, czego owocem był powrót tysięcy „odniemczonych” nazw miejscowych, mających rodowód piastowski. Przypominają one dzisiaj o bardzo długich dziejach tysięcy zakątków naszej dolnośląskiej „mniejszej ojczyzny”. Rospond był fachowcem w tym, co robił i zarazem był człowiekiem po prostu odpowiedzialnym. Nie ulega żadnej wątpliwości, że ci, którzy zmienili nazwę Placu Świętego Mikołaja, ani jednej ani drugiej z tych cech nie posiadają. Nie ulega też dla mnie żadnej wątpliwości, że po tym, co wyprawiać potrafią dzisiejsi wrocławscy „nazewnicy od siedmiu boleści” wielki profesor Rospond po prostu przewraca się w grobie.

Artur Adamski

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Wpisz swój komentarz!
Proszę wpisać tutaj swoje imię

Powiązane artykuły

Pozostańmy w kontakcie

26,463FaniLubię
274SubskrybującySubskrybuj
- Reklama -spot_img

Najnowsze Artykuły

Skip to content