8,6 C
Warszawa
czwartek, 25 kwietnia, 2024

NIEWOLNICZA MENTALNOŚĆ – ISTOTA ROSYJSKIEGO IMPERIALIZMU

26,463FaniLubię

Zamordowana w 2006 roku w Moskwie pisarka Anna Politkowska była autorką wielu reportaży przedstawiających kwintesencję postsowieckich rosyjskich realiów.

Jedna z autentycznych historii, utrwalonych przez Politkowską, opowiada o rosyjskim staruszku – weteranie tego, co stalinowska propaganda nazywała wielką wojną ojczyźnianą. Sędziwy staruszek mieszkał w starym drewnianym domku a w związku z tym, że zima była wyjątkowo ciężka i długa, w czasie trwających jeszcze na przełomie lutego i marca trzaskających mrozów nie miał już nawet kopiejki na choćby kilogram opału czy cokolwiek do zjedzenia. Wszystko wskazuje na to, że w ostatnich dniach życia człowiek ten głodował. Kiedy znaleziono jego zwłoki, ubrane w mundur z rzędem orderów okazało się, że są one przymarznięte do podłogi. Na uśmiechniętej twarzy zmarłego malował się jednak wyraz błogości przemieszanej z wielkim wzruszeniem. Można się więc było domyślać, że na przekór wszystkiemu staruszek ten umarł z poczuciem szczęścia. Wyjaśnieniem zagadki okazał się być list, który zmarły trzymał w zamarzniętych dłoniach. Był to standardowy, ale adresowany imiennie list z faksymile Władimira Putina, jakie jedno z kremlowskich biur wysyła do każdego wojennego weterana w jego dziewięćdziesiąte (a także setne, co się oczywiście zdarza rzadko) urodziny. Wyrażonym w tym maszynowo drukowanym, pakowanym i wysyłanym liście życzeniom dla jubilata towarzyszyły słowa o wojnie, w której uczestniczył, jako największym zwycięstwie w dziejach świata. No i oczywiście, że nigdy nie było równie wspaniałego państwa, jak Rosja wraz z jej armią, przed którą drżą wszystkie inne potęgi całego globu.

- Autopromocja - KLIKNIJ NA GRAFIKĘ-

Wydarzenie opisane przez Politkowską obrazuje kwintesencję najpowszechniejszego w Rosji sposobu myślenia i postrzegania rzeczywistości. Od czasów średniowiecza, kiedy to Ruś znalazła się pod butem mongolskiej dziczy, w mentalności mieszkańców tej wielkiej krainy nie zmieniło się nic. Mniej może istotne jest to, że w sensie pochodzenia genetycznego wielka część (szacuje się, że co najmniej jedna trzecia, choć może nawet więcej, niż trzy czwarte) przodków współczesnych Rosjan stała się w nie mniejszej części, niż Słowianami, po prostu Mongołami. To właśnie w czasie stuleci mongolskiej tyranii wielka część mieszkańców ziem ruskich swoim wyglądem przestała przypominać typowych Słowian. Zamiast więc ludzi w wielkiej mierze wysokich, niebieskookich i jasnowłosych przeważać zaczęły fizjonomie i postury typu azjatyckiego. To, co się ma w genach, może być bez jakiegokolwiek znaczenia, ale właśnie w wiekach satrapii mongolskiej mieszkańcy państwa zwanego potem Rosją w skali masowej stali się po prostu mentalnymi Azjatami. Stąd przekonanie, że jednostka ludzka nie tylko ma znikomą wartość, ale że nie jest jej należne minimum podmiotowości to przekonanie w Rosji najpowszechniejsze. Owocem tego przekonania jest powszechna zgoda na własną wegetację opartą na słoninie, pajdzie chleba i butelce bimbru. Jednak warunkiem koniecznym tej zgody na najbardziej skrajne nawet upodlenie jest potrzeba przynależności do tego, co jest największą z potęg. Wszystkie polityczne sukcesy kolejnych wcieleń ruskiego imperium wynikały właśnie z tego, że wielomilionowe masy gotowe były nawet mrzeć z głodu, byle tylko carski majestat lśnił złotem a buty carskich armii deptały kolejnych wrogów. Z tej przyczyny niedawno pokazywany film o pałacu Putina, w którym nawet każda ze szczotek klozetowych kosztuje więcej, niż przez całe życie zarobi przeciętny Rosjanin, w Rosji nie mógł spowodować większego wstrząsu. Przeciwnie – w następcach pokoleń wychowanych pod knutem wiadomość o tym, że ich car nawet wypróżnia się do sedesu wysadzanego brylantami jedynie potęguje podziw i rozkosz płynącą z podlegania takiemu władcy.

Dotychczasowy bieg wojny z Ukrainą dla takiej mentalności i tego rodzaju postawy wobec świata jest skrajnie dewastujący. Dla swojego poczucia przynależności do potęgi, której boi się cały świat, przeciętny Rosjanin jest w stanie poświęcić bardzo dużo. Jednak kiedy okazuje się, że wielkie mocarstwo, którego czuje się cząstką, dostaje baty od wielokrotnie mniejszej Ukrainy i otoczone być zaczyna nie respektem, ale odrazą, najważniejszy fundament ruskiej satrapii zaczyna kruszeć. Owocem sukcesów obrońców Kijowa i innych walczących miast może być więc nie tylko utrwalenie niepodległości naszego wschodniego sąsiada. Dla wielu krajów świata oznaczać to może mniejsze zagrożenie ekspansją nikczemnego kacapskiego imperializmu.

Artur Adamski

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Wpisz swój komentarz!
Proszę wpisać tutaj swoje imię

Powiązane artykuły

Pozostańmy w kontakcie

26,463FaniLubię
274SubskrybującySubskrybuj
- Reklama -spot_img

Najnowsze Artykuły

Skip to content