8 C
Warszawa
sobota, 20 kwietnia, 2024

Nam wojna się nie przyda – Michał Mońko

26,463FaniLubię

Wojna skrada się do Ukrainy, a Europa zapowiada sankcje na Rosję. Czołgi rosyjskie już na pozycjach wyjściowych, a Europa na nartach w Alpach. Rosjanie otaczają Ukrainę, weszli już na Białoruś, a Europa chce rozmawiać z Rosją. W rejonie Doniecka zginęło 2 ukraińskich żołnierzy, jednym z nich był kapitan Sidorow, a Josep Borell, szef unijnej dyplomacji, „wyraził swoje zaniepokojenie ostrzałem z broni ciężkiej ukraińskich obszarów cywilnych, jednocześnie wyraził uznanie dla powściągliwości Ukrainy wobec rosyjskich prowokacji”.

Zatem wojna nie skrada się, ale toczy się ukradkiem równolegle do dialogu Rosja – Ameryka. Dialog? A wiec targ, zwyczajne dogadywanie się w kwestii wartości przedmiotu, ceny z marża i tego, co na rękę i pod stołem. Bo trzeba wiedzieć, że Ukraina, jak dawniej Polska, to nie podmiot, ale podmiot targów, dyplomatycznych zabiegów, jawnych i tajnych rozmów. Czego rezultatem będzie Ukraina? Na razie jest rezultatem Memorandum Budapesztańskiego, podpisanego 5 grudnia 1994 roku na szczycie Organizacji Bezpieczeństwa i Współpracy w Budapeszcie.

- Autopromocja - KLIKNIJ NA GRAFIKĘ-

Na mocy Memorandum Budapesztańskiego trzy mocarstwa – Stany Zjednoczone, Rosja i Wielka Brytania – gwarantowały Ukrainie „respektowanie suwerenności i integralności terytorialnej” za przystąpienie do „Układu o nierozprzestrzenianiu broni jądrowej”. Pierwszy punkt porozumienia budapesztańskiego brzmiał: „Federacja Rosyjska, Zjednoczone Królestwo Wielkiej Brytanii i Irlandii Północnej oraz Stany Zjednoczone Ameryki potwierdzają swoje zaangażowanie, zgodnie z zasadami Aktu Końcowego KBWE, w poszanowanie niezależności i suwerenności istniejących granic Ukrainy”.

Polacy też byli i są przedmiotem rozmów, czyli dogadywania się wielkich tego świata. Walczyliśmy na wszystkich frontach II wojny, krwawiliśmy – no i co? Zostalismy potraktowani jako przedmiot zmowy Roosevelta, Churchilla i Stalina. Byliśmy i jesteśmy rezultatem Teheranu, Jałty i Poczdamu.

Memorandum Budapesztańskie, podpisane w językach ukraińskim, angielskim i rosyjskim, gwarantowało nie tylko niepodległość i granice Ukrainy, gwarantowało także wolność od przymusu ekonomicznego. To wszystko – za jaka cenę? Ukraina miała 176 rakiet strategicznych, 2500 rakiet taktycznych. To był trzeci na świecie arsenał broni jądrowej! Zniszczenie tego arsenału było ceną, jaką Ukraina zgodziła się zapłacić za gwarancje wielkich mocarstw. No i co się stało, gdy dziesięć lat później, w 2014 roku, miedzy 20 kutym, a 26 marca, Rosja zajęła Krym? Nic się nie stało. A skoro nic się nie stało, to Rosja zajęła także Donieck i Ługańsk.

A skoro dalej nic się nie dzieje zgodnie z Memorandum Budapesztańskim, choć Rosja strzela, wymusza, szantażuje, to wszystko jest możliwe, a nawet możliwa jest wojna na Ukrainie. Zazwyczaj wojna zamyka starą erę i otwiera nową. To jest cezura. Mówi się „to było przed wojną”, „to zdarzyło się dwa… siedem lata po wojnie”. Ale w przypadku Rosji i Ukrainy, nie ma cezury. Nie ma starej i nowej ery. Jest ciągła wojna. A ta wojna nie przeszkadzała Hunterowi, synowi Joe Bidena, robić dobre interesy na Ukrainie, w Rosji i w Chinach. A kiedy zabrał się za to prokurator generalny Ukrainy, tatulo Biden kazał prezydentowi Zełeńskiemu wyrzucić prokuratora na pysk. No i prokurator został zwolniony jak stójkowy sądowy.

Narody uciemiężone, jak dawniej Polska, a teraz Ukraina, błagały „o wojnę ludów !” (Wyspiański). Modliły się „o wojnę powszechną za wolność ludów” (Mickiewicz). Po wojnach, powstaniach, mówiono na Podlasiu: „Wojna? Boże broń”. I takie są napisy na przydrożnych krzyżach. My, Polacy, nie szliśmy zbrojnie na wschód, na Zachód, na Południe. Zostaliśmy w granicach Mieszka I, gdy Moskwa z kraju wielkości kilku naszych gmin stała się Imperium Rosji wielkości dziewięciu stref czasowych! Ale my, Polacy, nie usiedzimy, gdy gdzieś trzeba włożyć palce między ciężkie drzwi. I to nie jest wina Lelewela, który wymyślił jakże polskie hasło: „Za Waszą i Nasza wolność”.

No więc bijemy się za Waszą wolność, zapominając o wolności własnej, o własnych interesach narodowych, państwowych i czysto ludzkich. Polaków, rwących się do wolności, nie trzeba uwodzić słowami, nie trzeba namawiać do wojny. Słowo „wolność”, harfa i karabin wystarczyły Irlandczykom, by wybić się na niepodległość.

Polacy zrywali się wielokrotnie przeciw Rosji, Prusom i Austrii, trzymając w rękach kosy, topory i piki. Teraz maja być czołgi M1 Abrams. Sprzedadzą nam te czołgi, bo spełniliśmy kolejne żądanie Amerykanów. Wrzuciliśmy ostatecznie ustawę medialną do kosza i wyraziliśmy zgodę na koncesję dla TVN7. Skoro tak, to Departament Stanu USA wyraził zgodę na sprzedaż Polsce czołgów Abrams dla wzmocnienia wschodniej flanki NATO. Wydamy 23,5 miliardów zł na obronę Europy, która nakłada na nas kary za brak wolnych sądów i za, jak mawiał Joe Biden, dyktatorskie rządy w Warszawie, podobne do tych w Mińsku.

Narody wolne nie chcą wojny, modlą się o pokój. Atoli nie zawsze i nie wszystkie narody. „Nie zadzierajcie z sąsiadami” – ostrzegał nas Richard Pipes, wybitny historyk, znawca Rosji carów i bolszewików. Spory z Rosją zostawcie krajom Zachodu”. Wojna przewraca porządek, jawi się jako gwałtowne wzburzenie się społeczeństw. Ameryka nie zaznała wojny od czasów wojny secesyjnej.

Polacy są bardzo honorowi, a do tego bojowi. No i wojowali, a w końcu zostali sprzedani przez Aliantów. I znowu z honorem stajemy jako państwo frontowe. Honor jest dla nas najważniejszy. Zagrożona Ukraina odrywa Polaków od spokojnego toku czasów pokoju. Następuje okres nasilającego się napięcia, szczególnie na moim Podlasiu.

Dziś nikt nie wypowiada wojny. Po prostu wojna wybucha i jest codziennością. Polem walki jest ekran telewizyjny. W czasie drugiej wojny irackiej, zwanej „iracka wolnością”, na czołgach, które atakowały Irakijczyków, zamontowane zamontowano kamery trzech telewizji: CNN, Fox News i BBC. Przekazywane z czołgów obrazy oglądały miliony widzów w Ameryce, Wielkiej Brytanii i w innych krajach. Oglądalność upadającej wówczas CNN, należącej do WarnerMedia, także właściciela TVN, gwałtownie wzrosła.

Wojnę można zamknąć za pomocą pilota, a po kolacji można wojnę znowu uruchomić. To się podoba i przynosi wielkie zyski nadawcom. Gwałty wojny oglądane są jak dobry, sensacyjny film. Nadużycia, zbrodnie, łamanie najświętszych praw ludzkich i boskich – to wszystko zostaje w kadrze filmu. To, co jest realną zbrodnią w konkretnym kraju, staje się ulotną sekwencją telewizyjną w krajach niekonkretnych.

Pociski rakietowe, czołgi w ruchu, samoloty, żołnierze na moście – to się ogląda. Nawet dzieci to lubią. Najbardziej lubią producenci czołgów, rakiet, samolotów. Jedni traktują wojny jako biznes. Drudzy traktują wojny jako biznes medialny. A widzowie oglądają wojny jako wydarzenia newsowe, które trwają od rana do wieczora.

Wysoka oglądalność jest sprzedawana reklamodawcom za porządne pieniądze. Następnego dnia są już nowe wydarzenia, poprzedzane reklamą margaryny, rajstop i pasty do zębów. Utrzymanie uwagi widzów na okropnościach wojny, a nie na reklamowanej margarynie, wymaga ciągłego kategoryzowania wojny, straszenia wojną i pokazywania scen naprawdę drastycznych.

Wojny, które nie mają frontów ani okopów, nie są atrakcją dla mediów. Trudno je uzasadniać, a jeszcze trudniej pokazywać. Franklin Delano Roosevelt w 1933 roku wydał wojnę strachowi w swoim słynnym wystąpieniu: ”Jedyną rzeczą, której musimy się bać, jest strach”. Eisenhower wymyślił wojnę z głodem. JFK prowadził zimną wojnę z komunizmem. Lyndon Johnson w latach sześćdziesiątych wydał wojnę biedzie, ale też wojował w Wietnamie. George W. Bush kategoryzował wojnę jako walkę nie przeciw komuś, ale z czymś, przykładowo, z narkotykami albo z terroryzmem.

Wykorzystanie zasady redundancji i entropii w perswazji polega na tym, by to,

co nowe i nieznane – przekazać w sposób przyjazny, konwencjonalny, przewidywalny, a nawet oczekiwany przez odbiorców.

Lloyd George w przemówieniu z 21 września 1914 roku, opiewał dobrodziejstwa wojny, widząc w niej nie barbarzyństwo, lecz podstawę cywilizacji europejskiej. Z jego przemówienia można wyczytać, że wszystko, co wartościowe, twórcze, bierze się z wojny. Pokój zaś, odstąpienie od walki, to moralna degradacja. Wojna jest konieczna dla ocalenia honoru i męstwa, i dla weryfikacji męskiej cnoty.

„Zazdroszczę wam, młodzi, tej szansy – mówił Lloyd George. – Dawno już przekroczyłem wiek, który pozwala zaciągnąć się do armii. To wielka szansa, szansa, która przytrafia się dzieciom ludzkim raz na parę wieków… Przychodzi ona do was dziś, przychodzi do nas wszystkich w blasku i dreszczu emocji wielkiego ruchu na rzecz wolności, który mobilizuje miliony w całej Europie do walki o ten szlachetny cel.

Niektórzy już oddali życie… Ci, którzy padli w boju, umarli święta śmiercią. Wzięli udział w budowaniu nowej Europy, nowego świata. Ludzie zyskają więcej przez tę walkę niż dziś są w stanie sami zrozumieć Prawdą jest, że uwolnią się od największego zagrożenia ich wolności. Ale to nie wszystko. Jest coś nieskończenie większego i trwalszego, co już się wyłania z tego konfliktu, to nowy patriotyzm, bogatszy, szlachetniejszy”.

Gdy po strasznej wojnie Lloyd George podpisał w Wersalu traktat pokojowy, na polach Francji i Niemiec, w imię honoru, obowiązku, patriotyzmu i w imię „otulonej w iskrzącą biel iglicy poświęcenia”, zginęło kilka milionów żołnierzy, których brytyjski premier uwiódł słowami, a niezdarni generałowie przywiedli na front we Francji.

Dzisiaj zasadniczo nie ma frontów, nie ma wojny opisanej przez Carla Phillipa Gottlieba von Clausewotza. Ale aktualne jest powiedzenie von Clausewotza: „Wojna jest kontynuacją polityki innymi środkami”. Na temat wojny i polityki Europy i Ameryki wobec Rosji wypowiedziała się w magazynie „The Atlantic” znana w Polsce dziennikarka, Anne Applebaum. „W kwestii Ukrainy zawiodła dyplomacja i zachodnia wyobraźnia – stwierdziła Applebaum. – Zachodni przywódcy sądzą, że żyją w świecie, w którym liczą się zasady, protokół dyplomatyczny i uprzejme słowa”.

Applebaum zna Rosję, bo bywała w Rosji i napisała dobre książki o Rosji. A jednak nie pisze, że rozmowy z Rosją na temat Ukrainy, to przecież targ, to coś za coś. A zatem co? za co? dla kogo? Czy aby nie mamy do czynienia z Monachium? „Rozmowy USA – Rosja w Genewie pachną konferencjami w Monachium i w Jałcie” – powiada Witold Waszczykowski. Tymczasem z każdym dniem wojna Rosji z Ukrainą traci impet. To wojna w telewizji, nie licząc incydentów w Donbasie. Jest oczekiwanie na wojnę. Kto na tę wojnę czaka?

Żeby wojna nie wojna trwała, żeby nie była przegrana zanim wybuchnie i żeby można było coś ugrać na przedmiocie Ukrainy, wojna musi być wciąż na nowo rozniecana. No i jest rozniecana. Media amerykańskie są rozgrzane do czerwoności, a nawet do białości. Ale trzeba wiedzieć, że Rosja wzorem Mongołów, nie atakuje w przewidywalnych okolicznościach! Rosja zaczeka.

No i mamy coś żałosnego. Na czoło działań Zachodu wysuwa się nie przemysł wojenny, ale przemysł perswazyjny, produkujący wojnę medialną. Wojna staje się pokojowym nawykiem. Politycy coraz bardziej są przekonani, że aby zwyczajnie, pokojowo żyć w wolności – trzeba permanentnie mówić o wojnie, a najlepiej jak najwięcej produkować i sprzedawać programów telewizyjnych, czołgów i samolotów. Wojna może być dobra „Każda wojna nam się przyda, ten kraj potrzebuje wojny” – mówił Theodor Roosevelt, dwudziesty szósty prezydent USA (1901 – 1909), laureata… Pokojowej Nagrody Nobla za rok 1906. Ale nam, Polakom, wojna się nie przyda, szczególnie wojna z sąsiadami.

A zatem przestańmy napinać przyfrontowe muskuły, uciszmy swoje honorowe wzburzenie i spróbujmy coś zaoszczędzić na zakupach samolotów, rakiet i czołgów. Bo kiedy będziemy chcieli dokupić serwis do samolotów albo czołgów, Ameryka zażąda od nas uruchomienia kolejnych kanałów TVN. A wiemy przecież, że już istniejący Fort TVN mielę mózgi Polaków jak młyny mielą mąkę chlebową.

Michał Mońko

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Wpisz swój komentarz!
Proszę wpisać tutaj swoje imię

Powiązane artykuły

Pozostańmy w kontakcie

26,463FaniLubię
274SubskrybującySubskrybuj
- Reklama -spot_img

Najnowsze Artykuły

Skip to content