Amerykański senat pracował do czwartku, 17 lutego nad ustawą o sankcjach przeciwko Rosji, które miałyby utrudnić inwazję na Ukrainę oraz przygotować pomoc militarną dla krajów Europy Wschodniej. Jednak pomimo powagi sytuacji, zawieszono obrady z powodu długiego weekendu – w poniedziałek, 21 lutego Stany Zjednoczone obchodzą Dzień Prezydenta i jest to dzień wolny.
Przyjęto natomiast jednogłośnie rezolucję wyrażającą niezmienne poparcie Stanów Zjednoczonych dla bezpiecznej, demokratycznej i niezależnej Ukrainy, a także poparcie dla wszelkich środków politycznych, dyplomatycznych i militarnego wsparcia, wliczając śmiercionośną i nieśmiercionośną pomoc dla siły obronnej Ukrainy. Te mocne słowa zostały przyjęte zarówno przez demokratów, jak i republikanów, co pokazuje, że w obliczu wielkiego zagrożenia politycy amerykańscy mogą być jednomyślni. Autorami tej (jednakże niezobowiązującej) rezolucji jest senator, Jeanne Shaheen, demokratka ze stanu New Hampshire, oraz Rob Portman, republikanin z Ohio. Warto dodać, że senator Shaheen przybyła z innymi senatorami do Warszawy w poniedziałek, 21 lutego, aby rozmawiać z prezydentem Dudą na temat groźby wojny na Ukrainie.
Jednakże w najważniejszej sprawie, aby zatwierdzić ustawą sankcje przeciwko Rosji, amerykański senat nie był jednomyślny. Republikanie naciskali na bankowe sankcje dla rosyjskich oligarchów, natomiast demokraci obawiali się, że to mogłoby mocno zaszkodzić europejskim bankom, ponieważ mają one dużo więcej powiązań finansowych z Rosją. Przewodniczący Kongresowej Rady do Spraw Ukrainy (Congressional Ukraine Caucus), Mike Quigley, demokrata ze stanu Illinois, wystosował oświadczenie: Pomimo trudności w osiągnięciu porozumienia satysfakcjonującego obie strony w sprawie sankcji, ciągle wierzę, że Kongres (USA) ma jednomyślne przesłanie do Putina: Nie – dla inwazji. Dodał również: jeżeli Rosja zignoruje to przesłanie, to spotka się z jednomyślną odpowiedzią Kongresu, administracji USA i całego zachodniego świata. Te mocne słowa są jednak tylko symbolicznym gestem, skoro Kongres nie uchwalił stosownej ustawy, którą prezydent Biden mógłby podpisać i która pokazałyby prawdziwą moc Kongresu USA.
Na spotkanie z prezydentem Polski i marszałkiem senatu, Grodzkim, przyjechali amerykańscy senatorowie z Komisji Spraw Zagranicznych, Shaheen, mająca wieloletnie doświadczenie w pracy tej komisji, oraz Chriss Coons ze stanu Delaware, wieloletni kolega polityczny obecnego prezydenta USA. Towarzyszy im senator, Dick Durbin, ze stanu Illinois, na którego głosowała Polonia z Chicago przez kilka ostatnich kadencji. Wszyscy są z partii demokratycznej, tak bardzo starającej się teraz pokazać solidarność z Ukrainą. Jednakże wszystkie te gesty i mocne słowa, są za słabe. Wizyta senatorów w Warszawie to ważny i znaczący symbol dla naszego kraju, ale pozostaje ciągle symbolem. Tak samo jak i przyjęcie zaproszenia do telewizji TVN – może za namową senatora, Grodzkiego. Zaskakujące i wręcz obraźliwe były słowa amerykańskich senatorów w TVN – deklarowali swoje poparcie dla „wolnych mediów w Polsce oraz dla prawdziwej wolności słowa, a nie dla reżimowej telewizji i prasy sterowanej przez rząd”. Kogo ci amerykańscy senatorowie słuchali, czy to w USA już zostało im przekazane czy to też owoce wizyty Grodzkiego w Miami? Jeśli wierzą w taką propagandę, to, jakie ustawy będą wprowadzać do Kongresu USA – takie, które Polsce pomogą, czy te, które będą chronić czyjeś interesy.
Pozostaje nam pytanie: czy nie lepiej by było, gdyby ci senatorowie pozostali w Waszyngtonie i przegłosowali ustawę o sankcjach przeciwko Rosji? Mocne słowa pozostaną deklaracjami i nie pokażą oligarchom rosyjskim, co może ZROBIĆ Kongres USA zdominowany przez demokratyczną partię.
