Wielu osobom przychodzi w życiu zmierzyć się z trudną, samotną starością, niepełnosprawnością, czasem niestety z nałogiem. Pozostawione same sobie, trafiają poprzez lokalne ośrodki pomocy społecznej do placówek, które się nimi zajmą, tzw. DPS-ów. Najczęściej jesteśmy spokojni, że taka osoba, np. mieszkająca gdzieś obok nas, której sami nie mieliśmy odwagi pomóc, uzyskała w końcu wsparcie. Możemy więc śmiało mieć czyste sumienie.
Jednak, w ostatnim czasie moje sumienie poruszyła rozmowa telefoniczna z moim niepełnosprawnym fizycznie znajomym z dzieciństwa. Jest to mężczyzna, który wpadł w nałóg alkoholowy. Nie radził sobie z własnym życiem i mieszkał w zatrważających warunkach. Gdy po wielu staraniach w końcu MOPS skierował go do zakładu opiekuńczego, okazało się, że mimo iż ma dach nad głową, łóżko i jedzenie, to wcale nie jest mu tam dobrze.
Na moje pytanie, jak będą wyglądały tam święta Bożego Narodzenia, czy jako mieszkaniec tego domu może się spodziewać, że otrzyma jakiś drobny upominek świąteczny, rozpłakał się. Wkrótce też zadzwoniłem do znajomej, pracującej w podobnej placówce, z pytaniem, czy w jej miejscu pracy podopieczni otrzymają świąteczny prezent. Odpowiedziała, że tak, jeśli oczywiście sami go sobie kupią. Wiem dobrze, że nie mogą tego zrobić. Jeśli mają jakieś świadczenia, przeznaczane są one prawie w całości na pokrycie kosztów pobyt w tym miejscu.
Moje sumienie podpowiedziało mi, aby pomóc nie tylko mojemu koledze, lecz także innym osobom w podobnej sytuacji.
Ludzie, którzy mieszkają w Domach Pomocy Społecznej, jak mój niepełnosprawny kolega, nie usiądą w ciepłym fotelu przy kominku, ciesząc się z biegających wnuków i roześmianych twarzy tych, których kochają. Nie będą mieli nawet możliwości przyjść na świąteczny poczęstunek organizowany przez parafię, Caritas, miasto. Niestety, święta Bożego Narodzenia spędzą w miejscach, o których my myślimy, że są mlekiem i miodem płynące, a sami jej mieszkańcy syci i szczęśliwi…
O ile znajdę darczyńców, to Fundacja Małych Stópek, którą kieruję, w tym roku sporządzi ponad 3000 świątecznych paczek. Być może to tak niewiele, ale wierzę, że warto… choćby dla jednego ich uśmiechu.
Mnie dziwi, że ksiądz zbiera medale. Stracił ksiądz mój szacunek dawno… Zbijać kapitał na bezbronnych, ubogich i zwątpionych ludziach to żadna cnota. Niektórzy tak mają, w błysku fleszy zupą obdarowują. No cóż przeszła moda wiary w Boga na wiarę w instytucje. Jedno pocieszenie, że Bóg widzi dobre, jak i złe uczynki. Czasami przychodzimy i przystępujemy do sakramentu pokuty za innych (w imieniu innych), by Ci zyskali w oczach Boga drugą szansę. Ksiądz tego nigdy NIE zrozumiał.