Siostrzeństwo – takim „zainteresowaniem” czy może bardziej filozofią życia przedstawia się w sieci coraz więcej kobiet. Im częściej się z nim spotykam, tym coraz bardziej przypomina mi już arcyzabawną Seksmisję i siostry z Archeo, a coraz mocniej uzmysławia głód wspólnoty i kobiecych relacji. Zbyt mało znaków mam do dyspozycji, by podjąć się analizy, czy za siostrzeństwem naprawdę idzie jedność i wsparcie wśród kobiet, czy tylko wspólna walka o prawo do aborcji, żeńskie końcówki itp. Chciałabym te rozważania zupełnie odłożyć i zająć się kobietami w Kościele. W końcu to one wytrwały pod krzyżem, to one ruszyły do grobu i przekazały najważniejszą informację w historii. Dopiero macierzyństwo odsłoniło przede mną okrutny, pełen niechęci i wyższości wobec drugiego świat kobiet. Może taka nasza natura, piętno grzechu pierworodnego, że się oceniamy, obmawiamy, a kompleksy leczymy, uderzając w inne kobiety. Źródło mniej mnie interesuje niż to, czy w całej dyskusji o kobietach w Kościele staramy się od relacji sióstr z Seksmisji przejść do relacji kobiet spod krzyża i zmierzających do grobu. Myślę, że każda z nas wie, co się za tym porównaniem kryje. I jakich zmian musimy dokonać we własnej głowie i sercu.
