4 C
Warszawa
piątek, 19 kwietnia, 2024

Smutna rocznica w Waszyngtonie – Agnieszka Marczak

26,463FaniLubię

Kiedy w Polsce obchodziliśmy święto Trzech Króli, w Stanach Zjednoczonych przypomniano przykrą rocznicę gwałtownych wydarzeń na Kapitolu – siedzibie amerykańskiego kongresu. Rok temu zwolennicy Trumpa uczestniczyli w zgromadzeniu, na którym prezydent wezwał uczestników do marszu po demokrację na Kapitol.

Tego dnia Kongres miał zatwierdzić oficjalne wyniki wyborów prezydenckich i ogłosić wygraną Bidena. Wielu zgromadzonych potraktowało wezwanie Trumpa dosłownie i dotarło na Kapitol, forsując kolumny i nielegalnie wkraczając na teren obrad. Doszło do gwałtownych zamieszek z użyciem broni. Zastrzelono jedną kobietę wdzierającą się do budynku. Parę godzin póżniej zmarł policjant z Kapitolu, który dostał ataku serca, kiedy użyto gazu. Ponadto w ciągu kilkunastu dni czterech policjantów broniących budynku popełniło samobójstwa. Aresztowano i przesłuchiwano 725 osób ze wszystkich stanów USA, z czego kilka wyrokiem sądu trafiło do więzienia. Innym zasądzono areszt domowy do czasu rozprawy.

- Autopromocja - KLIKNIJ NA GRAFIKĘ-

Kongres chciał natychmiast utworzyć komitet do wyjaśnienia zajść, ale jego formowanie zajęło wiele czasu. Przyczyny zamieszek stały się sprawą polityczną. Do tej pory oczekuje się na dokumenty z Białego Domu oraz z siedziby biura policji z Kapitolu, która jest odrębnym i niezależnym oddziałem pilnującym budynków i obszaru siedzib Kongresu USA. Głęboki podział społeczeństwa i nienawiść, jaką demokraci okazują Trumpowi, nie pomaga w rozwiązaniu sprawy i ukaraniu winnych. Nancy Pelosi, przewodnicząca Kongresu – trzecia osoba w państwie, odpowiedzialna za policję na Kapitolu – nie chce udostępni

żadnych dokumentów do komisji. Były szef sztabu Trumpa, Mark Meadows, odmawia złożenia jakichkolwiek wyjaśnień i przesłania dokumentów oraz nagrań rozmów byłego prezydenta w tym dniu. Pozwy trafiają do sądu i rozprawy już się toczą, ale wielomiesięczne oczekiwania nie wróżą szybkich rezultatów.

Obecny prezydent Biden wygłosił płomienne przemówienie w rocznicę tragicznych zajść, ale zamiast wezwać do spokoju i zjednoczenia kraju, skupił się na obarczaniu winą Trumpa. Obie partie nawzajem wytykają sobie błędy i odmawiają współpracy w zakończeniu dochodzenia. Były prezydent wystosował odezwę do narodu; wykazał, jak bardzo stronnicza i niewiarygodna jest partia demokratyczna, która powinna się raczej nazywać socjalistyczna. Oświadczył: Od początku, wszystko czego Amerykanie chcą, to dobra praca, bezpieczne osiedla, mocne granice, dobre szkoły, dumny naród i rząd, który SŁUCHA amerykańskich obywateli. Nie można się nie zgodzić z takim poglądem – większość narodów chce żyć w takich warunkach.

Czy Trump chce wrócić do polityki? Wszystko wskazuje na to, że tak. Zarząd partii republikańskiej jest opanowany przez jego zwolenników, a były prezydent sam „namaszcza” kandydatów, którzy mają startować w tegorocznych wyborach do Kongresu. Spośród demokratów obecnie zasiadających w kongresie, aż dwudziestu pięciu zrezygnowało z ponownego kandydowania, dając dużą szansę republikanom. Partia demokratyczna i jej główni zarządzający, Nancy Pelosi (przewodnicząca Kongresu) i Chuck Schumer (przewodniczący Senatu), wprowadzają tak drastyczne zmiany w Ameryce, że większość ludzi będzie szukała alternatywy. To, co pokazują obecnie demokraci, nie ma nic wspólnego z dawną partią, szczycącą się reprezentowaniem wszystkich ludzi i oferującą szeroko pojętą demokrację. W większości wielkich konglomeracji, gdzie rządzą demokraci, wybrano prokuratorów generalnych (odpowiadających za sądy i sprawy prawne), którzy odmawiają aresztowania kryminalistów, nawet wielokrotnych przestępów. Uważają, że byłoby to nieludzkie i rasistowskie. Nie wspominają jednak ani o ich o ofiarach, ani o zdemolowanych budynkach. W Nowym Jorku wybrano nowego burmistrza, byłego policjanta, Erica Adamsa, który chociaż kandydował z partii demokratycznej, dawał nadzieję na przywrócenie praworządności w mieście. Ale niestety prokuratorem generalnym został lewicowy – określiłabym go nawet bolszewicki – prawnik, który chce zwalniać kryminalistów z więzień i skraca

im wyroki. Nie chce również przywrócić kaucji przy aresztach, nawet mordercom. Obaj są Afroamerykanami, co jest wskaźnikiem lewicowej indoktrynacji. W ubiegłym roku Chicago miało największą od dziesięcioleci liczbę zabójstw – głównie w potyczkach gangów narkotykowych, w gettach zamieszkałych przez Afroamerykanów. Inną bardzo sporną decyzją demokratów jest nauczanie (a raczej indoktrynowanie) tzw. teorii CRT – Critical Black Theory, w której to czarni ludzie wciąż są uciskani i wyzyskiwani przez białych, za co należą im się odszkodowania. Wielu Afroamerykanów protestuje przeciwko temu, uważając słusznie, że jest to uczenie dzieci rasizmu. Również nowe zarządzenia Białego Domu, dotyczące leczenia COVID–19 – przyznają pierwszeństwo szczepienia czarnoskórym i kolorowym, a nie tym, którzy potrzebują opieki lekarskiej.

Tak zmieniającej się rzeczywistości – powiedziałabym nieamerykańskiej –sprzeciwia się Trump, który rozumie doskonale, jak bardzo socjalizujące elity zmieniają kraj. Wielu ludzi pyta, czy partia republikańska nie ma innych kandydatów – na pewno będzie miała, podobno nawet były wiceprezydent Mike Pence sprawdzał opinie w stanie Rhode Island, tradycyjnie będącym wskaźnikiem popularności kandydatów. Jak duże jest poparcie dla Trumpa i partii republikańskiej wśród niezależnych głosujących pokazały wybory w stanie West Virginia, w którym zdecydowanie wygrał republikanin, i w New Jersey, w którym tylko minimalnie przegrał.

Jednak opiniotwórcze media internetowe i telewizyjne, na przykład CNN, od początku utrwalają wizerunek Trumpa jako groźnego nacjonalisty i żądnego władzy dyktatora. Kto nie potrafi zrozumieć realiów, uznaje tę narrację za jedyną. Mój siostrzeniec, mieszkający obecnie w San Francisco, nie znosi Trumpa – uważa go za zarozumiałego człowieka, któremu brakuje podstaw w dyplomacji. Zgadzam się z tym brakiem „światowej ogłady”, ale w wielu przypadkach popieram zachowanie Trumpa. Jeśli w czasie spotkania w Białym Domu z Angelą Merkel prezydent USA nie podał jej ręki, bo się z nią nie zgadzał, to był to dla mnie jasny obraz polityki jaką zamierzał kontynuować. Przypomnijmy Nord Stream 2 – Trump od razu nałożył sankcje na wszystkie firmy zaangażowane w budowę rurociągu. Innym przykładem są konferencje prasowe, w czasie których Trump zarzucał dziennikarzom CNN posługiwanie się fake newsami i nie odpowiadał na ich pytania. To oczywiście rozwścieczało reprezentantów tej stacji, która produkowała jeszcze więcej antytrumpowych historyjek.

Czy wolimy narrację uśmięchniętego Joe Bidena, który czyta z telepromptera i potem odwraca się i wychodzi, nie odpowiadając na pytania żadnego dziennikarza? Uśmiech prezydenta i dyplomatyczna postawa nie zawsze prognozują dobre rządy.

Pierwsza rocznica rządów demokratów i prezydenta Bidena sygnalizuje poważne zmiany w zarządzaniu państwem, od dziesięcioleci mającym wpływ na cały świat. Czy chcemy niedyplomatycznego prezydenta, który nie zabiega o względy mediów czy uśmiechnietego pana, którego administracja przekroczy wszelkie oczekiwania?

Dobre, ale niestety też negatywne.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Wpisz swój komentarz!
Proszę wpisać tutaj swoje imię

Powiązane artykuły

Pozostańmy w kontakcie

26,463FaniLubię
274SubskrybującySubskrybuj
- Reklama -spot_img

Najnowsze Artykuły

Skip to content