Każdy chrześcijanin w czasie świąt Bożego Narodzenia mimowolnie wędruje myślami do Betlejem, do groty – pasterskiej szopy – stajenki, czyli do Ziemi Świętej.
Nie ma znaczenia, jak sobie wyobrażamy to miejsce. Wielu z nas już tam było, ale we mnie na zawsze pozostanie wyobrażenie z wczesnego dzieciństwa: śnieżna zamieć i góralska szopka otoczona świerkami. Na pamiątkę została nam oczywiście choinka; w moim kościele przybierana kiedyś jedynie watą. No i świeczki, aby pasterze mogli w ciemności odnaleźć stajenkę.
To miejsce, ten czas, a przede wszystkim zdarzenie – narodzenie Jezusa Chrystusa, wyznaczyły początek naszej cywilizacji, ustaliły naszą narodową tożsamość. Nie tylko naszą, ale dziesiątek i setek odmiennych od naszej, chociaż tak bliskich.
My, chrześcijanie, choć mamy stolicę w Rzymie, jesteśmy pielgrzymami z Betlejem – z Ziemi Świętej. Dzisiaj, pielgrzymując do naszych duchowych korzeni, spotykamy tam wyłącznie Arabów i Żydów i nie wszyscy wiemy, że był taki czas po narodzeniu Chrystusa, gdy Ziemia Święta była zamieszkana głównie przez chrześcijan i to przez długie wieki.
Chrześcijaństwo powstało w miejscu narodzin i śmierci Jezusa Chrystusa, wśród pasterzy, rybaków i kupców. Chociaż jedni krzyczeli „ukrzyżuj Go!”, to inni przyjęli Jego naukę. Drogi judaizmu i chrześcijaństwa rozeszły się w chwili wybuchu powstania żydowskiego w Jerozolimie (66–73 r. n.e.). Następcą św. Piotra i pierwszym wybranym biskupem Rzymu został Linus – Italczyk.
Wraz z upadkiem powstania żydowskiego i zburzeniem Jerozolimy miasto straciło znaczenie jako centrum judaizmu i chrześcijaństwa. Pomimo rozproszenia, a następnie prześladowań, wiara w Jezusa Chrystusa wciąż się rozwijała. Edykt mediolański (Edictum Mediolanense) z 313 roku wydany przez cesarza zachodniej części Imperium, Konstantyna Wielkiego i wschodniej, Licyniusza, znosił definitywnie prześladowanie chrześcijan: Ze zbawiennych więc i słusznych powodów postanowiliśmy powziąć uchwałę, że nikomu nie można zabronić swobody decyzji, czy myśl swą skłoni do wyznania chrześcijańskiego, czy do innej religii, którą sam za najodpowiedniejszą dla siebie uzna, a to dlatego, by najwyższe bóstwo, któremu cześć według swobodnego przekonania oddajemy, mogło nam we wszystkich okolicznościach okazać zwykłą swą względność i przychylność”.
Wprowadzona swoboda wyznań, swoboda głoszenia zasad wiary i ich wolnego przyjmowania doprowadziła do pełnej chrystianizacji prowincji Lewantu (dzisiejszego Izraela, Jordanii, Libanu i Syrii), w tym Ziemi Świętej.
Po zjednoczeniu plemion arabskich przez Mahometa i podboju Półwyspu Arabskiego, pierwsi kalifowie przystąpili do dalszych podbojów, ich kierunkiem natarcia stały się właśnie ziemie Lewantu. Od lat trzydziestych do sześćdziesiątych siódmego wieku opanowali cały chrześcijański Lewant, niszcząc 40 tysięcy kościołów. Liczba ta pokazuje, jaki był ogrom zniszczenia, ale też jaką religię wyznawała miejscowa ludność. To te resztki chrześcijan zamieszkujących państwa Lewantu oraz Żydów w Galilei i Judei należy uznać za prawowitych właścicieli tych ziem.
Drugim kierunkiem ataku na chrześcijan i Europę była Hiszpania. Po klęsce króla Wizygotów, Roderyka, w 711 roku Arabowie zalali prawie cały Półwysep Iberyjski, z wyjątkiem niewielkiego górzystego, skrawka na północy – Królestwa Asturii. Muzułmanie przeszli Pireneje, posuwając się w kierunku Paryża. Tam zastąpił im drogę, idący na czele wojsk Franków, majordomus Merowingów, Karol Młot, protoplasta dynastii Karolingów. W bitwie pod Poitiers w 732 roku rozgromił wojska islamskie, zmuszając je do ponownego wycofania się za Pireneje.
Arabowie, wydzierając kolejne prowincje cesarstwu bizantyjskiemu, zaczęli zagrażać wschodniej części dawnego rzymskiego imperium. Na wołanie z Konstantynopola o pomoc, w obronie resztek bliskowschodniego chrześcijaństwa, odpowiedział papież Urban II, wzywając na synodzie w Clermont w 1095 roku rycerstwo europejskie do krucjaty przeciwko islamowi.
W 1099 roku Jerozolima została wyzwolona z rąk niewiernych. To zapoczątkowało prawie dwustuletnie istnienie Królestwa Jerozolimskiego i epokę wypraw krzyżowych. Nie miało to nic wspólnego z imperialnym podbojem chrześcijan w Lewancie, czy z ekspansją kolonialną, jak interpretują tę epokę niektórzy niedouczeni historycy. Była to ofiarna próba, okupiona setkami tysięcy głównie rycerskich istnień, ratowania chrześcijaństwa w tym zakątku świata.
Od upadku Akki w 1291 roku, chrześcijanie w Lewancie stali się obiektem nieustających represji, prześladowań, eksterminacji i to trwa po dziś dzień. Każda wojna, każdy konflikt, bez znaczenia kogo z kim, w pierwszej kolejności atakuje chrześcijan.
Polska trzykrotnie stawiała czoła ekspansji islamu. Pierwsze starcie zakończyło się klęską Władysława Warneńczyka, króla Polski i Węgier, w bitwie pod Warną w 1444 roku. To otworzyło drogę islamowi do ostatecznego podboju Bałkanów, a w ostateczności zdobycia Konstantynopola. Drugie starcie miało miejsce pod Wiedniem w 1683 roku. Jan III Sobieski rozgromił potężną armię wezyra Kara Mustafy prowadzoną na podbój Europy Zachodniej.
Trzecie starcie rozgrywa się na naszych oczach. Hordy muzułmańskich najemników starają się przełamać granicę polskiego państwa, aby wywołać chaos i doprowadzić do upadku jedną z ostatnich twierdz chrześcijaństwa w Europie.
Na wieść o narodzeniu się Króla Zbawiciela Herod rozkazał wymordować wszystkie małe dzieci, aby nie dopuścić do tego, co miało później nastąpić – do śmierci i Zmartwychwstania przynoszącego wolność Jezusa. Plan Heroda się nie powiódł, dlatego jego następcy wciąż ponawiają próby zniszczenia tego, co niezniszczalne – chrześcijaństwa.