12,6 C
Warszawa
czwartek, 25 kwietnia, 2024

TOŻSAMOŚĆ POLSKA, CZYLI ZBĘDNA? – Artur Adamski

26,463FaniLubię

Polskie ulice, przystanki tramwajowe, dworce kolejowe niedawno zasyfione zostały plakatami i wielkoformatowymi banerami o wyjątkowo nikczemnej treści.

Pewna gazeta, której tytułu w przyzwoitym towarzystwie się nie wymienia, wymyśliła sobie hasełko, po czym tym właśnie wykwitem swojego pomyślunku postanowiła obdarowywać nas na niemal każdym kroku. To, co osobnicy ci postanowili ogłosić światu brzmi: „Mieszkam we Wrocławiu, żyję w Europie”. W innych miastach analogicznie: „Mieszkam w Warszawie, Poznaniu, Gdańsku” z uzupełnieniem zawsze tym samym: „żyję w Europie”.

- Autopromocja - KLIKNIJ NA GRAFIKĘ-

Jaki pogląd zawiera się w tego rodzaju stwierdzeniu? Oczywiście mamy tu do czynienia z lansowaniem pewnego rodzaju tożsamości. I wiadomo, że w tym kształcie tożsamości, jaki się tą kampanią propaguje, jest miejsce ma tożsamość lokalną oraz kontynentalną. Najwyraźniej narodowa czy państwowa zdaniem autorów wymienienia nie jest warta. A może utożsamianie się z państwem polskim czy z polskim narodem to coś, co należałoby odrzucić? W każdym razie – w ich opinii jest to albo mniej ważne, albo istnieć nie powinno.

Kwestię konstytuowania się tożsamości, polegającej na związku z miejscowością, w której się żyje, wyjaśnia już sama polska ortografia. Wielką literą piszemy nazwy narodowości, tak samo nazwy mieszkańców regionów. Ale nazwy mieszkańców miejscowości, np. wrocławianin czy zielonogórzanin, już małą. Jest to uzasadnione i logiczne, bo przecież zamieszkiwanie w danym mieście raczej nie skutkuje kulturowym czy etnicznym utożsamieniem się z tą konkretną miejscowością. Całkowicie inaczej bywa z przynależnością do regionu, który często ma swoją specyfikę, regionalny język może być odmienny od literackiego języka danego kraju. Region, wraz ze swoją tradycją, folklorem, historią – może mieć moc formowania specyficznej regionalnej tożsamości. Nie bez racji mówi się przecież o Kresowianach, Mazurach, Kaszubach czy Poleszukach. Wszystko, co dałoby się zakwalifikować, jako folklor miejski czy gwary miejskie – to co najwyżej namiastka tego, czym bywają folklory i gwary ziem tak rozległych, jak Mazowsze czy Wielkopolska. A jak to porównać z tożsamością członka narodu czy obywatela państwa o historii liczącej niemal jedenaście stuleci?

I cóż takiego znaczyć może „tożsamość europejska”? Owszem, słyszy się czasem o cywilizacji europejskiej i jakiś sens pojęcie to ma. Nie bez racji już przed wieloma wiekami przyjęło się Europę postrzegać jako obszar jednej wielkiej cywilizacji chrześcijańskiej. Stąd europejska – znaczyło chrześcijańska. Czy to się jednak nam podoba czy nie – nasz kontynent nie w całości należy jednak do cywilizacji łacińskiej czy śródziemnomorskiej. Jest jej częścią kulturowo wywodząca się z Bizancjum, zmongolizowana i zbolszewizowana Rosja, są też w Europie państwa de facto muzułmańskie, jak np. Albania czy Kosowo. Czy istnieje więc możliwość kulturowego utożsamienia się z bytem takim, jak Europa? Bez dwóch zdań – jest to nonsens w najczystszej postaci.

O co więc chodzi w tak uparcie lansowanym sposobie myślenia, wg którego przynależymy przede wszystkim do miejscowości i do kontynentu, w których zamieszkujemy. A do państwa czy narodu – już niekoniecznie? Trudno nie skojarzyć tego z wcześniejszymi próbami wyeliminowania pojęcia, któremu na imię Polska. W XIX wieku usiłowano imię to zastąpić słowami „Kraj Nadwiślany”. Wygląda na to, że dzisiaj też komuś nie bardzo podoba się rzecz tak zdawałoby się oczywista, jak identyfikowanie się Polaków ze swoją ojczyzną. Z krajem przodków, narodową zbiorowością i państwem, którego tak niedawno odzyskany podmiotowy byt okupiony był ofiarami jakże wielu pokoleń.

Artur Adamski

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Wpisz swój komentarz!
Proszę wpisać tutaj swoje imię

Powiązane artykuły

Pozostańmy w kontakcie

26,463FaniLubię
274SubskrybującySubskrybuj
- Reklama -spot_img

Najnowsze Artykuły

Skip to content