5,9 C
Warszawa
piątek, 19 kwietnia, 2024

TAM, GDZIE MURY, TAM I LUKI W MURACH – Michał Mońko

26,463FaniLubię

Mur graniczny w Berlinie stał, więził i zabijał. Dzielił Berlin na Wschodni i Zachodni. Powstał sześćdziesiąt lat temu. Nagle, nocą. Po dwudziestu ośmiu latach, 9 listopada 1989, przestał dzielić. Nie runął, został rozebrany. Tu i ówdzie widać jeszcze betonowe fragmenty. Na pamiątkę. Ale na pamiątkę czego i dla kogo?

Dla jednych jest to pamiątka podziału Berlina. Tylko tyle. Dla drugich mur jest wspomnieniem komunizmu, zniewolenia i śmierci. Aż tyle. – Nie ma murów całkiem szczelnych – mówi obnośny sprzedawca „sowieckich drobiazgów” na Friedrichstrasse w Berlinie. – Wo immer die Wände sind, gibt es Lücken in den Wänden (Tam, gdzie mury, tam i luki w murach). Luki w murach kusiły do ucieczki na Zachód, a próba ucieczki kosztowała nieraz śmierć uciekiniera.

- Autopromocja - KLIKNIJ NA GRAFIKĘ-

Wszystko zaczęło się od podziału Niemiec. Podział Niemiec, a w konsekwencji i Berlina, dokonał się już w lutym 1944 w Jałcie, a ostatecznie w Poczdamie w sierpniu 1945. Między strefami Berlina funkcjonowała od wojny komunikacja naziemna i podziemna. Nocą z 12 na 13 sierpnia 1961 roku strefa sowiecka została odgrodzona od strefy zachodniej (amerykańskiej, francuskiej i angielskiej). Powstał mur, odgradzający Berlin Wschodni od Berlina Zachodniego. Mur przestał „obowiązywać” dokładnie dwadzieścia osiem lat temu, 9 listopada 1989 roku.

Dzisiaj mówi się, że wolność zaczęła się, gdy runął mur. Runął? Mur nie runął, raczej został rozłupany. Dziesiątki tysięcy, a nawet setki tysięcy Niemców budowało mur i strzegło muru. Ostatnie fragmenty muru są dziś pod ochroną. To dziedzictwo Niemców. No i pamięć, utrwalana w pamiętnikach nie przez tych, którzy budowali i strzegli muru. Ale przez tych, którzy uciekali przez mur, umierali pod murem i zawsze byli przeciw murom.

Berliński mur, a nie gdańska Solidarność, to dzisiaj symbol wolnej Europy Środkowej. To widać w Mauermuseum, czyli w Muzeum Muru przy Friedrichstrasse. Budynek muzeum stoi obok Chackpoint Charlie. To jedno z przejść w murze pomiędzy Wschodnim a Zachodnim Berlinem.

Na środku ulicy jest dziś barykada z worków piasku, a nad barykadą jest tablica ze zdjęciami żołnierzy – sowieckiego i amerykańskiego. Po jednej stronie tablicy twarz żołnierza amerykańskiego wskazuje, że opuszczasz strefę sowiecką i wchodzisz do strefy amerykańskiej. Po drugiej stronie twarz żołnierza sowieckiego zapowiada wejście do strefy sowieckiej.

Obok barykady, na murze budynku, w którym mieści się Muzeum Muru, widać dużą tablicę, informującą w czterech językach, że wyjeżdżasz z amerykańskiego sektora bądź wjeżdżacie do tegoż sektora. Sporo tu turystów ze Wschodu i z Zachodu. Jedni stają za barykadą i robią sobie pamiątkowe zdjęcia, inni przeciskają się do Muzeum Muru w czteropiętrowej kamienicy.

Muzeum założył 19 września 1962 roku Rainer Hildebrandt, nieżyjący od siedemnastu lat dziennikarz i dokumentalista. Na początku muzeum mieściło się w dwu prywatnych pokojach. Dopiero 14 czerwca 1963 muzeum zostało przeniesione do domu obok Chackpoint Charlie przy Friedrichstrasse 43/45.

W muzeum znajduje się biblioteka i archiwum, dokumentujące dzieje berlińskiego muru i tego wszystkiego, co wiąże się z murem. Jest też sklepik z pamiątkami i kawiarenka, w której przesiadują starsi panowie, chętni do rozmowy i do wspomnień. Nie wszystkim podobają się nowe Niemcy. Niektórzy z łezką w oku wspominają NRD. Zagadnięci o terror, o zniewolenie i krew na murze, przestają rozmawiać.

Muzeum czynne jest codziennie w godzinach 9-22. Niestety, nie wolno robić zdjęć, aparat fotograficzny powinien być schowany do futerału. Na szczęście można robić notatki i rozmawiać ze świadkami historii sprzed trzydziestu lat. A ta historia zaczyna się 5 sierpnia 1961 roku, gdy Walter Ulbricht, przywódca NRD, wrócił z Moskwy z instrukcją Nikity Chruszczowa, że „wygodna droga ucieczki” z NRD do Berlina Zachodniego musi zostać całkowicie zlikwidowana.

Najpierw została wstrzymana komunikacja między wschodnim i zachodnim sektorem Berlina. To stało się powodem wzrostu ucieczek na Zachód. W sierpniu 1961 każdego dnia uciekało do Berlina Zachodniego ponad tysiąc Niemców. Gdy zaś gruchnęła wieść o budowie muru między strefami, liczba uciekinierów przekroczyła cztery tysiące dziennie.

W sobotę, 12 sierpnia 1961 o czwartej po południu, Ulbricht podpisał plan budowy muru. Na ulice wyszły rezerwy policji, wojsko, a także milicja robotnicza, stworzona po rewolcie w Niemczech w 1953 roku. Samochody rozwiozły zgromadzone w magazynach koszar kilometry kolczastego drutu. Do godzin rannych 13 sierpnia 1961 roku władze NRD ostatecznie zamknęły przejścia do Berlina Zachodniego.

Żołnierze i funkcjonariusze służb otoczyli zachodnie sektory Berlina. W ciągu niespełna godziny zamknięto 74 spośród 81 punktów przekraczania granicy Berlina Zachodniego. Pojawiły się zasieki z drutu kolczastego, zwane „antyfaszystowską barierą ochronną”. Mało znana jest skala ochrony muru berlińskiego przez psy, które strzegły 70-100 metrowych odcinków strefy granicznej. Ogółem na granicy z Berlinem Zachodnim zatrudniono 886 psów.

Te przeszkody nie zahamowały licznych ucieczek na Zachód. Niekiedy całe rodziny przedostawały się do Zachodniego Berlina pod albo nad zasiekami i przez niezamurowane jeszcze okna granicznych budynków.

Muzeum Muru dokumentuje ucieczki przez granice, a także momenty konfrontacji sowiecko – amerykańskiej na . Friedrichstrasse. Zdjęcia na tablicach muzeum opowiadają jak blisko było do wojny, gdy we wrześniu 1961 roku stanęły naprzeciw siebie, oddzielone tylko małym kioskiem chackpointu na środku ulicy, czołgi amerykańskie i sowieckie. Konflikt zbrojny sowiecko – amerykański wisiał na włosku.

Rainer Hildebrandt upamiętnił także na tablicach znane postacie, które w różnym czasie zwiedzały Mauermuseum. To Gandhi, Kennedy, Sołżenicyn, Sacharow, Havel, Wałęsa. Wiele zdjęć przedstawia wizytę prezydenta Johna F. Kennedy’ego w Berlinie Zachodnim. To wówczas, 26 czerwca 1963 roku, Kennedy, przebywając w rejonie Schönenberger Rathaus, wypowiedział słynne zdanie: „Ich bin ein Berliner”. Kennedy był pod Bramą Brandenburską i zwiedził graniczny Chackpoint Charlie.

Mur miał zapobiegać ucieczkom mieszkańców Berlina Wschodniego do Zachodniego. W Muzeum na Checkpoint Charlie dokumentowane są liczne ucieczki i liczne ofiary ucieczek. Ilu uciekinierów zginęło? Notowana w muzeum liczba ofiar wynosi 245. Udanych ucieczek było 5075. Wszystkich ofiar na granicach NRD przed 1989 było 1347. Uciekali młodzi i starzy, kobiety i mężczyźni, cale rodziny. Nikt nie policzył tych, którzy nie zginęli, ale zostali ujęci w czasie ucieczki i trafili do więzienia.

Pierwszym zabitym uciekinierem, jak podają dokumenty w Muzeum Muru, był osiemnastoletni Peter Fechter, który 17 sierpnia 1962 roku został zastrzelony przy próbie ucieczki do Berlina Zachodniego. Niemal godzinę leżał pod murem, wzywając pomocy. Gdy w końcu zabrali go zachodnioniemieccy policjanci, Fechter już nie żył. Tuż po śmierci Fechtera pod murem w Berlinie Zachodnim odbyła się demonstracja.

Ostatnim zastrzelonym przy próbie sforsowania muru był Chris Güffrov. Zginął 5 lutego 1989 roku, kiedy wielu partyjnych dygnitarzy NRD i PRL wynosiło się już do USA, do Hiszpanii i do Szwajcarii, wiedząc, że komunizm w Europie Środkowej zbankrutował.. W połowie lutego 1989 władze NRD wydały zakaz strzelania do uciekinierów. Ale jeszcze w marcu 1989 w dzielnicy Zehlendorf, po stronie Berlina Zachodniego, spadł balon domowej konstrukcji, a w nim znaleziono zwłoki Winfrieda Freudenberga. To ostatnia ofiara berlińskiego muru.

Balon wiele razy służył do ucieczek na Zachód. W Muzeum Muru pokazywany jest fragment filmu „Z wiatrem na Zachód”. To opowieść o ucieczce balonem dwu małżeństw: Petera Strelczika i Güntera Wetzela. Każde małżeństwo uciekało z dwójką dzieci.

Pomysłodawcą ucieczki był Peter Strelczik, który próbował już lotu balonem do Berlina Zachodniego. Pierwsza próba była nieudana. Strelczik cudem przeżył, gdy balon wylądował tuż pod granicznymi zasiekami po stronie NRD. Strelczik, wraz z zaprzyjaźnioną rodziną, ponawia próbę ucieczki na Zachód samodzielnie skonstruowanym balonem. Nocą 16 października 1979 roku balon o dwudziestoośmiometrowej długości i dwudziestometrowej szerokości, wzniósł się na wysokość ponad 2000 metrów nad ziemią.

Uciekinierzy wystartowali w Ober Lemnitz, 12 km od granicy. Balon był nieosiągalny dla naziemnych reflektorów enerdowskiej straży granicznej. Po 28 minutach lotu, balon zapalił się, ale pożar ugaszono zwykłą gaśnicą pokładową. Uciekinierzy szczęśliwie wylądowali w Neila, 9 km za granicą.

Znana jest ucieczka w drewnianej szpuli po kablu telefonicznym, w generatorze prądu i w podwójnych walizkach, a także w mundurze wojskowym Amerykanina. Bertold Böttger skonstruował min-uboota i, uczepiony do urządzenia, pokonał ponad 25 kilometrów drogi do wolności na wodzie i pod wodą. Oryginalnym pomysłem wykazała się 25-letnia Elke Dietrich, która przejechała przez granicę na dachu bagażnika osobowego Renault Fuego.

Wielu uciekinierów przedostało się na Zachód tunelem wykonanym pod murem. Najbardziej znanym jest tunel wybudowany w 1964 roku od strony Berlina Zachodniego. Podziemny korytarz miał 145 metrów długości, przedostało się nim 57 uciekinierów. W muzeum jest oryginalny wózek, który służył do przewozu uciekinierów tunelem.

Mur, po dwudziestu ośmiu latach istnienia, runął pod osłoną nocy. Czy rzeczywiście runął? Można powiedzieć, że przestał dzielić, został rozebrany. Ale fragmenty zostały zachowane dla historii. Jeden z dłuższych odcinków muru zachował się na rogu Niederkirchnerstrasse i Wilhelmstrasse. W 1990 objęto go ochroną zabytków. Trzeci zachowany fragment muru, około 15 metrów przy Liesenstrasse, także znajduje się pod ochroną konserwatorską.

Trudno dziś kupić kawałek oryginalnego muru na straganach pod Bramą Braandenburską, na Unter der Linden, na Friedrichstrasse albo na Wilhelmstrasse. Łatwiej kupić sowiecką czapkę, medal z twarzą Lenina albo opieczętowane pozwolenie na przejście granicy w Chackpoint Charlie na Friedrichstrasse. Mur rzeczywisty, betonowy, został wyprzedany co do kawałka, a sterczące jeszcze metry muru są dziedzictwem Niemców.

Nikt dziś nie powie, że wolność zaczęła się w 1980 roku w Stoczni Gdańskiej. Każdy powie, że wolność zaczęła się, gdy runęły mury w Berlinie. No, cóż, historii trzeba pilnować, doglądać, strzec jak muru granicznego.

Michał Mońko

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Wpisz swój komentarz!
Proszę wpisać tutaj swoje imię

Powiązane artykuły

Pozostańmy w kontakcie

26,463FaniLubię
274SubskrybującySubskrybuj
- Reklama -spot_img

Najnowsze Artykuły

Skip to content