8,8 C
Warszawa
sobota, 20 kwietnia, 2024

Prymas Tysiąclecia – Dobre Nowiny

26,463FaniLubię

Stefan Wyszyński (1901–1981) wychowany w głęboko religijnej rodzinie od dziecka „nasiąkał” miłością do Matki Bożej.

Od najmłodszych lat Stefan Wyszyński – choć było to zabronione i groziło za to prześladowanie – poznawał historię swojej Ojczyzny. Oprócz obrazów religijnych na ścianach jego rodzinnego domu wisiały portrety wybitnych Polaków: Tadeusza Kościuszki i księcia Józefa Poniatowskiego. Nie brakowało również dobrych lektur.

- Autopromocja - KLIKNIJ NA GRAFIKĘ-

Stefan wraz z tatą przemierzał odległe zakątki lasów, by stawiać krzyże na powstańczych mogiłach. Poznał nawet, co to kara chłosty, gdy został złapany na
działalności harcerskiej zakazanej przez władze okupacyjne Łomży. Wyszyński uważał, że były to „pierwsze cierpienia dla Ojczyzny”.

Stefan Wyszyński o tym, że chce zostać kapłanem, myślał od dziecka. Swoje pragnienie wyjawił ojcu po raz pierwszy jako szesnastolatek. Ojciec zapytał go wówczas, czy zdaje sobie sprawę z tego, co znaczy być księdzem…

Stefan Wyszyński z ojcem (Zuzela 1909 r.)

Mój ojciec z upodobaniem jeździł na Jasną Górę, a moja matka – do Ostrej Bramy. Razem się potem schodzili w nadbużańskiej wiosce, gdzie urodziłem się, i opowiadali wrażenia ze swoich pielgrzymek. Ja, mały brzdąc, podsłuchiwałem, co stamtąd przywozili. A przywozili bardzo dużo, bo oboje odznaczali się głęboką czcią i miłością do Matki Najświętszej i jeżeli co na ten temat ich różniło – to wieczny dialog, która Matka Boża jest skuteczniejsza: czy Ta, co w Ostrej świeci Bramie, czy Ta, co Jasnej broni Częstochowy?
W domu nad moim łóżkiem wisiały dwa obrazy: Matki Bożej Częstochowskiej i Matki Bożej Ostrobramskiej. I chociaż w onym czasie do modlitwy skłonny nie byłem, zawsze cierpiąc na kolana, zwłaszcza w czasie wieczornego różańca, jaki był zwyczajem naszego domu, to jednak po obudzeniu się długo przyglądałem się tej Czarnej Pani i tej Białej. Zastanawiało mnie tylko, dlaczego jedna jest czarna, a druga biała?

Na kapłańskiej drodze

W 1918 r. Stefan został zapisany do Liceum Piusa X we Włocławku, które było Niższym Seminarium Duchownym. Uważał bowiem, że kapłaństwo „to jedyna droga dla niego i nie może być innej”. Pewny raz obranej ścieżki w 1920 r. wstąpił do Wyższego Seminarium Duchownego we Włocławku.

„W czasie pobytu w Seminarium Duchownym we Włocławku dwa nabożeństwa się wzajemnie uzupełniały: do Serca Pana Jezusa i do Matki Bożej Jasnogórskiej, której obraz był w bocznym ołtarzu. Wszystkie święta Matki Bożej obchodziłem z wielkim podniesieniem ducha”– wspominał po latach.

W 1924 r. przeszedł ciężkie zapalenie płuc. Jego święcenia ze względu na zły stan zdrowia zostały odłożone w czasie. Po wyjściu ze szpitala trafił do Lichenia, gdzie angażował się w pracę duszpasterską – między innymi spisywał świadectwa uzdrowionych dzięki wstawiennictwu Matki Bożej Licheńskiej. Widząc, jak chętnie Maryja pomaga swoim czcicielom, modlił się, prosząc, by pozwoliła mu odprawić chociaż jedną Mszę Świętą w życiu. Został wysłuchany…

Święcenia kapłańskie Stefan Wyszyński przyjął 3 sierpnia Mszę prymicyjną
ks. Stefan Wyszyński odprawił 5 sierpnia, we wspomnienie Matki Bożej Śnieżnej… na Jasnej Górze. Na początek ks. Wyszyński został wikarym katedry włocławskiej, a jednocześnie redaktorem dziennika „Słowo Kujawskie”. Niedługo potem podjął studia z prawa kanonicznego i nauk społeczno-ekonomicznych na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim. W tym czasie był też duszpasterzem studentów.

Ksiądz Wyszyński uwieńczył studia w 1929 r. obroną pracy doktorskiej na temat prawa rodziny, Kościoła i państwa do szkoły i wyruszył w roczną podróż naukową po Europie. Po powrocie do Polski pełnił wiele różnych funkcji w Kościele, między innymi był profesorem seminarium duchownego we Włocławku i redaktorem różnych pism. Widząc wielkie zaangażowanie ks. prof. Wyszyńskiego, w 1938 r. kard. August Hlond powołał go do Prymasowskiej Rady Społecznej.

Święcenie kapłańskie otrzymałem w kaplicy Matki Bożej w bazylice katedralnej włocławskiej w roku 1924. Byłem święcony sam – 3 sierpnia. (…) Gdy przyszedłem do katedry, stary zakrystianin, pan Radomski, powiedział do mnie: «Proszę księdza, z takim zdrowiem to chyba raczej trzeba iść na cmentarz, a nie do święceń». Tak się wszystko układało, że tylko miłosierne oczy Matki Najświętszej patrzyły na ten dziwny obrzęd, który miał wówczas miejsce. Byłem tak słaby, że wygodniej mi było leżeć krzyżem na ziemi, niż stać.
Byłem święcony przez chorego, ledwo trzymającego się na nogach biskupa Wojciecha Owczarka. Ale i ja czułem się niewiele lepiej. Podczas Litanii do Wszystkich Świętych, spoczywając na posadzce, rękałem się chwili, gdy trzeba będzie wstać. Czy zdołam utrzymać się nogach? Taki był stan mojego zdrowia.

Ale biskup Stanisław pozwolił mnie wyświęcić.

W czasie wojny

1 września 1939 r., kiedy wybuchła druga wojna światowa, ks. Stefan Wyszyński wyruszył na Wschód. W pamięci mocno utkwiło mu pewne zdarzenie: We wrześniu 1939 r., gdzieś w pobliżu Dęblina, spowiadałem w okopie żołnierza. Podczas gdy ten płakał, mówiąc: «Co z nami zrobili?» – w pewnej odległości od nas rolnik siał. Potem, gdy skończyłem swoją powinność kapłańską, podszedłem do niego i pytam: «Panie, samoloty pikują, wszyscy uciekają, a pan sieje?» – «Proszę księdza, gdybym zostawił to ziarno w spichlerzu, spaliłoby się od bomby, a gdy wrzucę je w ziemię, zawsze ktoś będzie jadł z niego chleb». – To jest obraz i naszej pracy kapłańskiej. I my wysiewamy, nie pytając, kiedy to ziarno wzejdzie, kiedy będzie plenitudo temporis dla niejednej duszy, która z tego zasiewu czerpie”.

Kiedy młody kapłan uzmysłowił sobie bezcelowość wędrówki, wrócił do Włocławka. Tam wraz z innymi wykładowcami organizował naukę w seminarium, choć sam – jako redaktor katolickich czasopism – był poszukiwany przez gestapo. Nie chciał jednak opuścić miasta. Zrobił to niemal w ostatniej chwili na wyraźne żądanie bp. Michała Kozala. Udał się wtedy do Wrociszewa, gdzie mieszkała jego rodzina. Przebywał tam aż do lipca 1940 r.

Tymczasem we Włocławku aresztowano 44 osoby duchowne, na czele z bp. Kozalem – wielu z nich zginęło później w Dachau. Niemcy wtargnęli też do mieszkania ks. Wyszyńskiego. Zrobili w nim rewizję, poszukując materiałów dotyczących jego patriotycznej działalności.

W lipcu 1940 r. ks. Stefan Wyszyński udał się do Zakładu dla Niewidomych w Laskach. Choć stacjonowali tam Niemcy, on niestrudzenie pracował i prowadził wykłady dla inteligencji. Zapracowany, zmęczony, coraz bardziej podupadał na zdrowiu. W październiku 1941 r., obawiając się, by nie odnowiła się choroba płuc, wyjechał do Zakopanego. Tam pewnego dnia dał się złapać w czasie łapanki. Na szczęście zanim rozpoznano jego tożsamość, wypuszczono go na wolność. Na liście poszukiwanych było bowiem jego nazwisko…

W czerwcu 1942 r. ks. Wyszyński znów wrócił do Lasek. Tym razem jako „siostra Cecylia” (konspiracyjny pseudonim) pełnił obowiązki kapelana zakładu. Udzielał się wszędzie, gdzie tylko widział potrzebę.

Gdy 1 sierpnia 1944 r. wybuchło Powstanie Warszawskie, pod pseudonimem „Radwan” pełnił rolę kapelana okręgu wojskowego Żoliborz-Kampinos oraz szpitala powstańczego w Laskach.

Kochał ludzi

Po wojnie ks. Stefan Wyszyński powrócił do diecezji włocławskiej, gdzie został mianowany rektorem seminarium. Trzeba je było niemal od zera organizować. Na pierwszy rok zgłosiło się 30 młodzieńców, a rektor nie miał nawet co dać im jeść…

Jesienią 1945 r. udało się przenieść seminarium z Lubrańca do Włocławka. Pracy przy tym było za wiele jak na dwie ręce. Do tego jeszcze ks. prof. Wyszyński został proboszczem dwóch parafii: Kłobii i Zgłowiączki. Włączył się również w pracę kilku redakcji.

Kochał ludzi. Całe godziny spędzał w konfesjonale i to właśnie do niego ustawiały się największe kolejki. Wielu bowiem widziało w nim ojca.

Początkowo ks. Wyszyński nie bardzo umiał rozmawiać z kobietami, z czasem stał się znawcą ich psychiki i obrońcą płci pięknej. Żywił w stosunku do nich ogromny szacunek.

fot. M. Pabis Komańcza

W czasie swojego pobytu w Komańczy już jako kardynał napisał: Z woli Bożej jestem znów wśród gromady kobiet. Zapamiętam sobie: ilekroć wchodzi do twego pokoju kobieta, zawsze wstań, chociaż byłbyś najbardziej zajęty. Wstań, bez względu na to, czy weszła matka przełożona, czy siostra Kleofasa, która pali w piecu. Pamiętaj, że przypomina ci ona zawsze Służebnicę Pańską, na imię której Kościół wstaje. Pamiętaj, że w ten sposób płacisz dług czci twojej Niepokalanej Matce, z którą ściślej jest związana ta niewiasta niż ty. W ten sposób płacisz dług wobec twej rodzonej Matki, która ci usłużyła własną krwią i ciałem… Wstań i nie ociągaj się, pokonaj twą męską wyniosłość i władztwo… Wstań nawet wtedy, gdyby weszła najbiedniejsza z Magdalen… Dopiero wtedy będziesz naśladować Twego Mistrza, który wstał z tronu po prawicy Ojca, aby zstąpić do Służebnicy Pańskiej… Wtedy dopiero będziesz naśladował Ojca Stworzyciela, który Ewie na pomoc przysłał Maryję… Wstań, bez zwłoki, dobrze ci to zrobi.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Wpisz swój komentarz!
Proszę wpisać tutaj swoje imię

Żródło:Dobre Nowiny

Powiązane artykuły

Pozostańmy w kontakcie

26,463FaniLubię
274SubskrybującySubskrybuj
- Reklama -spot_img

Najnowsze Artykuły

Skip to content