Tak o mentalności korespondentki niemieckich mediów Gabrieli Lesser wyraził się Piotr Cywiński. Powiedziane mocno, ale ta antypolska propagandystka, z nieznanych przyczyn podająca się i przez niektórych uważana za dziennikarkę, dawno przekroczyła wszystkie granice najnikczemniejszej hucpy, jaką jest permanentnie uprawiana przez nią orgia oszczerstw i bezczelności.
Gabrielle Lesser należy do niemałej grupy tych, którzy straszliwe zbrodnie, wyrządzone przez ich własny niemiecki naród, potrafią wykorzystywać jako paliwo do kontynuowania ataków wymierzonych w Polaków i w Polskę. Zdawałoby się, że ktoś, kto należy do narodu sprawców ludobójstwa o skali liczącej dziesiątki milionów ofiar, powinien wyciągać z tej hańby oczywisty wniosek. Taki, że powinien zachowywać się z choć odrobiną jeśli już nie pokory to przynajmniej elementarnej przyzwoitości. Tymczasem indywidua w rodzaju Gabrieli Lesser uważają, że ludobójczy dorobek ich własnego państwa i ich własnego narodu daje im przywilej pouczania innych. Pouczania – ofiar zbrodni swojego państwa i narodu.. Najściślej właśnie tak – przynależność do zbiorowości zbrodniarzy jest przez nią rozumiana jako kwalifikacja do odgrywania roli etycznego mentora, moralisty, autora pouczeń beztrosko formułującego połajanki.
Wywodzi się przecież z tych, którzy w tym zakresie nie mają prawa do niczego, poza posypywaniem sobie głowy popiołem. Zamiast jednak choćby milczeć na temat spraw, o których Niemcy są ostatnimi z uprawnionych do wyrażania jakichkolwiek opinii, Gabrielle Lesser potrafi publicznie stwierdza
: „Ja pochodzę z kraju, który wie, co to nazizm…” po czym tak zaczęte zdanie kończyć w takim duchu, że to właśnie dzięki takiemu pochodzeniu ma ona prawa szczególne. Bo uważa, że ludobójstwa dokonane przez jej własne państwo i jej własny naród, dają jej szczególną wiedzę i szczególne prawo do oceniania tych, których jej pobratymcy usiłowali wymordować. Okazuje się więc, że hitlerowskie dziedzictwo może współczesnej Niemce służyć za rodzaj moralnego i intelektualnego kapitału!
Ni mniej, ni więcej – wywodząca się z narodu sprawców staje przed narodem ofiar i te właśnie ofiary poucza jasno artykułując przekonanie o własnej moralnej i mentalnej wyższości. Takie postępowanie to oczywiście coś nieskończenie poważniejszego od czegokolwiek, co dałoby się nazwać hucpą, łajdactwem czy nikczemnością. To mentalna i moralna potworność, dla której w słowniku brakuje już słów. Metaforyka, do której uciekł się Piotr Cywiński, jest więc w najwyższym stopniu uzasadniona. I chyba zbyt daleko posunięta w swej subtelności.
Skutki mentalnego i moralnego zwyrodnienia, reprezentowanego przez tę korespondentkę niemieckich mediów, są oczywiste. O kraju, który tak bardzo nienawidzi, permanentnie wypisuje oszczerstwa straszliwe. Dlaczego niemiecki koncern medialny przez tak wiele lat zatrudnia w Polsce właśnie taką korespondentkę? Przypuszczać można, że odpowiada mu taki właśnie rodzaj „relacji” z naszego kraju. Pracodawcom tym zapewne odpowiada także ten sposób, o ile da się to tak nazwać – „rozumowania”.
Artur Adamski