6,8 C
Warszawa
czwartek, 25 kwietnia, 2024

Twarz Afgana – Michał Mońko

26,463FaniLubię

Twarz nieeuropejska, kolor skóry ciemniejszy, nakrycie głowy, obuwie i ubranie inne niż na deptaku we Frankfurcie albo w Brukseli – to znaki określające dziś obcego, nierzadko wroga. A jeśli nie ma obcej twarzy tam, gdzie jest ropa naftowa albo złoto, to trzeba tę twarz i tę obcość wykreować. Nie ma dziś wojny, misji stabilizacyjnej, aneksji, ekspedycji karnej bez wcześniejszej kreacji wroga.

Media przekonują, że wróg jest blisko, ale szukać go trzeba daleko, za rzekami i lasami, w Azji Środkowej, w górach Afganistanu. Wroga nie rozpoznaje się dziś po wypielęgnowanych rękach, po czystych paznokciach. Poznaje się po sposobie życia, po wyznawanych wartościach,

- Autopromocja - KLIKNIJ NA GRAFIKĘ-

Wróg wchodzi do naszych domów z telewizją CNN, BBC i ABC News. Wchodzi też z przekazami TVP. Na mapie zaznaczone są wrogie terytoria na osi zła. Najcelniej odnajdują wroga rakiety z wbudowanym czytnikiem mapy. Wrogie terytoria to Syria, Irak, Libia, Gaza. Tam wróg został unicestwiony, zostały ruiny. Dzisiaj wróg ma twarz Afgana. Ma zakwefioną twarz Afganki.

Twarze muzułmańskich kobiet w zachodnich telewizjach, pokazywane w kontekście łamania praw ludzkich, wspomagały feministyczne ruchy wyzwolenia kobiet. Od kilku lat te same muzułmańskie twarze kobiet pokazuje się w kontekście terroryzmu i wojny. To wzmaga lęk, uzasadnia tzw. misje pokojowe na terytoriach nafty i pokoju pod nadzorem piechoty morskiej.

W świecie radia, telewizji i satelitów szczególnego znaczenia nabrało angielskie słowo image, czyliwizerunek. Mamy dzisiaj wizerunki polityków, biznesmenów, grup społecznych, narodów etc. Stronice gazet, ekrany telewizorów, plakaty, bilboardy, ulotki i plastikowe torby z supermarketów kreują na masową skalę czyjś image. Semiotyka mówi o kodach tożsamości, za pomocą których oznacza się i odczytuje listonosza, polityka, kloszarda, obcego i wroga etc.

Zanim w 1414 roku na soborze w Konstancji spalono na stosie Jana Husa, wielkiego reformatora religijnego, czeskiego bohatera narodowego, autora dzieła „De ecclesia” (1409), ubrano go w szaty komedianta, czyli nadano mu sztuczną tożsamość, a za pomocą kazań i pism ulotnych wykreowano jego nieprawdziwy image komedianta i wroga Kościoła.

Słowo image pochodzi od łacińskiego słowa imago, które oznacza widziadło, urojenie, pozór, marzenie senne. Kreowanie tożsamości obcego, wroga – opiera się na stereotypach, uprzedzeniach, nienawiści, pogardzie. Zbytnie różnicowanie tożsamości sprzyja intensyfikacji obrazu innego, obcego i w konsekwencji prowadzi do konfliktów. Nierzadko media przekonują, że różnorodność to zagrożenie.

Kreowany wizerunek obcego, nieczłowieka, wroga potrzebuje medium. Podczas wojny, zwanej „iracką wolnością”, rzeczywistość została zastąpiona kreowanymi scenami z kreowanego pola walki. Pole walki stworzyli scenografowie z Hollywood. Do roboty wzięli się także specjaliści od VR i od AC. To, czego nie było, zostało stworzone, a to, co było, zostało zakryte dekoracjami. Obrazy zostały skojarzone z odpowiednimi narracjami o sprawach, rzeczach, bohaterach dobra i zła.

Najbardziej gwałtowne zmagania militarne były przedstawiane jako rozprawy z nieludźmi, z okrutnymi wrogami. Dzisiaj chłopcy z piechoty morskiej i chłopcy z oddziałów specjalnych są ikonami dobra. Natomiast walczący talibowie, niedawni sojusznicy Ameryki w walce z sowietami, są ikonami zła, uosobieniem nieludzi.

Wróg jest podstępny, okrutny, pozbawiony wszelkich zasad; jest wcieleniem zła, a jego cele są podłe. Cele chłopców z piechoty morskiej są słuszne i szlachetne nawet wówczas, gdy chłopcy strzelają bez ostrzeżenia.

Kreacja tożsamości najlepiej służy swoim celom, kiedy przemawia do zmysłów. Musi być prostsza niż rzeczywisty obiekt. Kreacja redukuje tożsamoś

do kilku elementów, które dają się łatwo zakodować i rozkodować. Tożsamość wiąże się z możliwością wpływania na to, co ludzie uważają za ważne.

Kiedy jeden rodzaj tożsamości opiera się na nieuznawaniu innej tożsamości albo kiedy istnieje przekonanie, że uznanie tożsamości innych podkopuje własne tożsamości, konflikty wybuchają nagle i mają ostry przebieg. Wizerunek przedstawia zazwyczaj to, o czym ludzie myślą i co widzą, a nie to, co naprawdę istnieje. Najczęściej wizerunek ukrywa to, co istnieje i pokazuje to, czego nie ma.

Ludy, narody, społeczeństwa ze swego punktu widzenia określają swoje miejsce w świecie i miejsca ludów sąsiednich. Od niepamiętnych czasów dominuje uniwersalny podział na my i oni, podział na ludzi i nieludzi. W ostatnich stuleciach dokonał się łagodniejszy podział na ludzi prawdziwych i ludzi innych, czyli obcych, np. dzikich, nieokrzesanych, barbaros. Podział ten uznawany jest za naturalny, oczywisty i słuszny.

Ludzie prawdziwi mieszkają w centrach świata, a ludzie inni zajmują peryferia. Chińczycy – swoją przestrzeń zwaną Państwem Środka. Mity greckie mówią o środku świata w Delfach. Żydzi wierzą, że są narodem wybranym przez Boga i że Bóg dał im ziemie w centrum świata. Środkiem żydowskiego świata jest Jerozolima. Czytamy w Księdze Ezechiela słowa Boga: Oto jest Jerozolima, którą umieściłem między poganami, otoczona obcymi krajami.

Niektóre narody uważają się za pępek świata, za ludzi prawdziwych, którzy żyją wśród innych, obcych, wrogów, nieludzi. Niektóre narody wciąż uważają się za narody prawdziwie ludzkie, gdy inne narody są prawdziwie nieludzkie. Czy zatem może być zgoda miedzy ludzi prawdziwymi i ludźmi nieprawdziwymi?

Poznanie innego najczęściej czyni nas niezdolnymi do skrzywdzenie go. „Sposób postępowania wobec innych ludzi wynika ze sposobu, w jaki tych ludzi postrzegamy” – pisze Elanie Scarry w książce „The Difficulty of Imagining Other Persons” (New York 1998). A zatem przemoc wobec innych ludzi spowodowana jest niemożnością wyobrażenia sobie tych innych jako rzeczywistych ludzi, takich jak my.

Media dostarczają schematycznych, uproszczonych i w rezultacie zakłamanych obrazów muzułmańskiego świata. Obrazy przedstawiają jakieś gwałtowne wydarzenia w Afganistanie, w Palestynie, Iraku, Syrii. Dlaczego tam i głównie tam? Bo tam jest nafta i interesy państw o tradycjach kolonialnych.

Najczęstszą formą przekazów o konfliktach na Bliskim Wschodzie i w Azji Środkowej są krótkie newsy, które w sekundach opisują trudne, złożone problemy. Nie przekazują wiedzy, a jedynie wytwarzają niepokój, obawę. Bo czym jest wiedza – wyjaśnia Neil Postman w książce „W stronę XVIII stulecia”: „Definiuję wiedzę jako uporządkowane informacje, osadzone w jakimś kontekście, takie, które mają jakieś przeznaczenie, skłaniają do poszukiwania dalszych informacji w celu pełniejszego zrozumienia świata”.

Media pomijają najważniejsze sfery muzułmańskiego świata, a mianowicie: rodzinę, życie domowe, obyczaje, religię. Można powiedzieć, że kraje „tysiąca i jednej nocy”, kraje bogatej kultury, oryginalnej twórczości, znajdują się dzisiaj poza językiem, którym posługują się europejskie i amerykańskie media.

Prezentowana w mediach kultura muzułmańska pozbawiona jest ludzkich uczuć, ciepła, radości, gościnności. Pokazywana jest w kontekście zamachów, wybuchających bomb, rozerwanych samochodów i zabitych ludzi. Jest to kultura cierpienia, śmierci i pogardy dla życia. Przekazywane w mediach newsy jedynie usprawiedliwiają interwencję, okupację, tzw. misje pokojowe.

Obrazy wojny, gwałtów wywołują w Europie poczucie strachu, co wzmaga poparcie dla wojny ze światem muzułmańskim. Powszechne staje się też przymykanie oczu na dyskryminowanie obcych.

Po zamachu na WTC w Nowym Jorku pojawił się wróg bez twarzy: terroryzm. A zatem media przystąpiły do kreowania twarzy wroga. Sięgnięto po narody, po terytoria, po ludzi, którym można przyprawić twarz wrogów. Nadawała się do tego twarz Afgana, twarz z kraju odległego, tajemniczego i niedostępnego. Tam zwykle poszukuje się Yeti. Krajem takim jest Afganistan. Górale ze strzelbami na sznurku napadli na Amerykę, a Ameryka musiała napaść na Afganistan.

O takich krajach i terytoriach jak Afganistan pisano przed wiekami: „Tam, gdzie lwy”. Dzisiaj media pokazują twarze Afganów i mówią: „Tam, gdzie terroryści”. ABC News nie podaje, że zamach na WTC był dziełem terrorystów z Arabii Saudyjskiej, a nie górali z Afganistanu. Ale czy można bombardować Arabię Saudyjską, która w Ameryce kupuje broń za ponad 900 milionów dolarów! Lepiej bombardować Afganistan, który w ogóle nie kupuje broni w Ameryce.

Nieznani ludzie w orientalnych nakryciach głów zyskali raptem tożsamość fundamentalistów, straceńców, bojowników z karabinem w rękach. Afgańskie niemowlęta – jak donoszą zachodnie media – wysysają z mlekiem matki fundamentalizm. Obrazy zabitych afgańskich chłopców nie wzbudzają na Zachodzie współczucia. Wszyscy przecież wiedzą z CNN, Fox News i BBC, że dzieci afgańskie zagrażają krajom, które ponad wszystko cenią pokój, wolność i naftę.

A w Afganistanie jest nadto złoto, srebro, nikiel, no i narkotyki. Pola makowe zastępują nawet naftę. Kto ćpa opium albo heroinę? Nie Afgańczycy! Opium i heroina to towar eksportowy. Afgańczycy zapowiedzieli, że zniszczą pola makowe, których dotąd nie zniszczyli Amerykanie. Podobno Ameryka wydała w Afganistanie 8 miliardów dolarów na opium i heroinę. Wydała podobno 8 miliardów na walkę z opiumowym biznesem, który zresztą w czasie tej walki znakomicie się rozwinął.

Afgańczyk pokazuje pudelka mojej wnuczki. „Widzisz, to delikatny, bezbronny piesek. Miły, ciepły. Ale spróbuj dziobać go gwoździem, wiązać go drutem kolczastym. Ten pudelek stanie się wściekłym psem, poranionym tygrysem, ryczącym lwem. Ten lew w skórze pudelka, to Afganistan. Najeżdżany, rozstrzeliwany, więziony, demoralizowany, mordowany! Zaryczał, rzucił się na okupantów”.

W ostatnich wiekach Afgańczycy pokonali wojska angielskie, rosyjskie i sowieckie, a ostatnio wojska amerykańskie, angielskie, niemieckie, nawet polskie. Dzisiaj telewizje pokazują w Afganistanie bałagan i chaos. Zapowiadają piekło. W stronę Afganistanu lecą słowa jak kamienie: „fundamentalizm”, „terroryzm”, „przemoc”.

Trzydzieści lat temu, gdy Afgańczycy, uzbrojeni przez Amerykanów, pokonali sowiecką Rosje, telewizje krzyczały, że to wielkie zwycięstwo wolności! Powstały amerykańskie filmy, opowiadające o walce Afganistanu. Gdy zaś Ameryka zastąpiła Rosję w walce z Afganistanem, powstały amerykańskie filmy, opowiadające o bezwzględnych terrorystach afgańskich.

W świecie totalnego dobra albo totalnego zła, wróg nie jest już normalnym wrogiem, ale przestępcą, łotrem, bandytą. Przywódcy ścierających się stron dążą do totalnego zwycięstwa i do totalnego zniszczenia. Sądy nad pokonanym wrogiem są propagandowym spektaklem.

A wszystko rzekomo po to, by opanowane terytorium uwłaszczyć pokojem, wolnością i demokracją.

Niektórzy przywódcy tzw. wolnego świata śnią o czasach królowej Wiktorii, kiedy angielscy żołnierze, cywilizując tzw. niższe kultury, strzelali do Afganów, do Hindusów, jak się strzela do kaczek, a w Londynie dżentelmeni pili spokojnie herbatkę. Sytuacja jednakże się zmieniła, choć interesy zostały.

Interesem Ameryki było pchnąć Afgaów przeciw sowieckiej Rosji. Interesem było zająć miejsce Rosji w Afganistanie. Interesem jest porzucić Afganistan, jak porzuca się zużyty but żołnierski. Polacy powinni o tym wiedzieć. Bo interesem Ameryki i Anglii było wyzyskanie polskiej krwi w walce z Niemcami. A potem, w Teheranie i w Jałcie, interesem była sprzedaż Polski sowieckiej Rosji.

Gdy w umysłach nie ma stanu pokoju, to jest w umysłach wojna. „Wojna rozpoczyna się w umysłach ludzi” – głosi preambuła Karty UNESCO. Media rozniecają w umysłach obrazu wojny, jako jedynego sposobu rozwiązywania konfliktów. Propaganda wyprzedza broń, mobilizuje masy, kreuje wrogów i sojuszników, wskazuje cele. Utarło się powiedzenie: „Każdy człowiek zabity przez kulę, został najpierw po stokroć zabity w telewizyjnym newsroomie”.

Skuteczność oddziaływania propagandy zależy od zakresu kontroli przepływu informacji i od umiejętności manipulowania zachowaniami odbiorców. Jest to szczególny proces manipulowania symbolami i emocjami bez odwoływania się do intelektu.

Po drugiej wojnie, w 1946 roku, Karl Jaspers zabrał głos w kwestii niemieckiej odpowiedzialności za zbrodnie propagandy: „Działacze polityczni, realizatorzy, zwierzchnicy i propagandyści są winni. Jeżeli nie popełnili zbrodni kryminalnych – to w każdym razie ponoszą odpowiedzialność dającą się ściśle ująć w ramy ich aktywności” (Hoffnung und Sorge, Monachium 1965).

Tymczasem nie ma rzetelnych informacji o Afganistanie. Telewizje pokazują wydarzenia dawne i nieodległe w czasie jako dziejące się w czasie teraźniejszym. Kreują Afganów jako terrorystów. Modelują przyszłość Afganistanu na podstawie obrazów z przeszłości. A przecież w telewizji nie ma czasu przeszłego dokonanego. Czas telewizyjny to wciąż dzisiaj, teraz, gdy słuchamy, oglądamy, widzimy.

To, co dokonało się przed laty i wczoraj dokonuje się raz jeszcze na naszych oczach. To wojna, piekło wojny, poraniony tygrys, zbudzony lew Azji Środkowej.

Michał Mońko

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Wpisz swój komentarz!
Proszę wpisać tutaj swoje imię

Powiązane artykuły

Pozostańmy w kontakcie

26,463FaniLubię
274SubskrybującySubskrybuj
- Reklama -spot_img

Najnowsze Artykuły

Skip to content