5,5 C
Warszawa
czwartek, 25 kwietnia, 2024

Potop piwny – Jerzy Pawlas

26,463FaniLubię

Podobno Adolf Hitler mawiał, że wystarczy 10 litrów alkoholu na statystyczną polską głowę, a nie będzie narodu polskiego. Obecna konsumpcja to blisko 12 litrów czystego alkoholu na głowę.

Dzięki hojności reformatorów transformacyjnych wyprzedano browary zagranicznym właścicielom, którzy – wyspecjalizowawszy się w pędzeniu taniego piwa o wysokim stężeniu alkoholu – skutecznie rozpijają społeczeństwo i z równą skutecznością stosują agresywną optymalizację podatkową. Dla ogłupiałych konsumentów piwo nie jest alkoholem, więc piją, ile wlezie.

- Autopromocja - KLIKNIJ NA GRAFIKĘ-

Z raportu Instytutu Jagiellońskiego wynika, że 55 proc. całego alkoholu, konsumowanego w naszym kraju wypija się właśnie w postaci piwa. W 2019 roku konsumenci wypili 7,4 mld puszek piwa o pojemności 0,5 litra. Wynikałoby z tego, że na 22 mln statystycznych głów przypada jedna puszka dziennie.

Im dłużej obowiązuje ustawa o wychowaniu w trzeźwości i przeciwdziałaniu alkoholizmowi, tym więcej powstaje punktów sprzedaży wyrobów spirytusowych. Wielokroć nowelizowany akt prawny (ustawa o zakazie handlu w niedziele z 32 wyjątkami i pocztą w markecie), mógłby reklamować osiągnięcie transformacyjnej wolności gospodarczej – „Alkohole 24/7”.

Walka z alkoholizmem nie przynosi rezultatów, podobnie jak zwalczanie ASF, gdy nie wybija się dzików (miłośnicy przyrody protestują). Zresztą wydaje się beznadziejna, gdyż media nie mogą się obyć bez reklam napojów alkoholowych. Miały być ustawowo zabronione, ale wolność słowa zwyciężyła, mimo że 1 zł ze sprzedaży alkoholu to 3 zł strat (koszty społeczne). Jednak mediom reklamowy grosz nie śmierdzi, skoro nawet w TVP Historia sponsorem programu „Rzeź Woli” jest producent leków na erekcję.

Komunistyczna ideologia deprawowała ludzi tak samo, jak plaga alkoholizmu. Dobrze rozumiał to ks. Franciszek Blachnicki, organizując w 1979 roku Krucjatę Wyzwolenia Człowieka, która miała uwolnić społeczeństwo od pijaństwa i innych uzależnień. W pierwszych trzech latach jej działalność przyciągnęła 100 tys. ludzi. Niestety ten apostoł wewnętrznej odnowy człowieka i narodu – jak nazwał go Jan Paweł II – nie ma kontynuatorów. Tak jak programowy abstynent gen. Józef Haller, który w czasie wolnym od zajęć służbowych organizował na wsiach konferencje antyalkoholowe, promujące styl życia w trzeźwości.

Dostępność

Gdyby to była konkurencja olimpijska, zdobylibyśmy medal, bo polscy piwosze są liderami europejskiej konsumpcji. Statystyczny obywatel naszego kraju powyżej piętnastego roku życia wypija rocznie 136 litrów piwa. W piwnym ciągu, na którym zarabiają głównie zagraniczni piwowarzy (krajowe browary to margines – 3,5 proc. detalicznej sprzedaży), nikt nie myśli o konsekwencjach takiej aktywności.

Stale rosnąca liczba punktów sprzedaży alkoholu zdaje się wskazywać, że samorządy konkurują ze sobą w tej dziedzinie, bo to od nich zależy dostępność sprzedaży napojów alkoholowych. Poza tym, nie można oprzeć się wrażeniu, że powstające ponad lokalne zapotrzebowanie sklepy spożywcze, są pretekstem do sprzedaży alkoholu i skutecznie konkurują ze sklepami monopolowymi czy stacjami benzynowymi.

Jak się okazuje, rosnąca konsumpcja piwa – rocznie przepija się już 17 mld zł – to konsekwencja postępującej zamożności społeczeństwa, pomijając wzorce obyczajowe, lansowane przez reklamę. Mogłoby się wydawać, że im wyższy standard życiowy, tym większa konsumpcja alkoholu – taki synonim transformacyjnego dorobkiewiczostwa. Zresztą trudno, by było inaczej, gdy napoje alkoholowe można kupić wszędzie, wbrew wytycznym WHO.

W naszym kraju „dorośli toną w oceanie wódki, a dzieci i młodzież w morzu piwa” – powiedział ks. bp Tadeusz Bronakowski, przewodniczący Zespołu Konferencji Episkopatu Polski ds. Apostolstwa Trzeźwości i Osób Uzależnionych.

Powszechna dostępność napojów alkoholowych przynosi krociowe zyski browarom i handlarzom, ale zawsze można zarabiać więcej. Służy temu bezkarna sprzedaż alkoholu nieletnim. Jak dotychczas nie było przypadku, by sprzedawca był pozbawiony koncesji z tego powodu. Tak jak lekarze, fałszujący zaświadczenia o stanie zdrowia czy popełniający błędy w sztuce, nie tracą prawa do wykonywana zawodu. Alkohol nabywany na stacji benzynowej można traktować jako narzędzie zbrodni, ale nikt nie ponosi żadnych konsekwencji.

Lokalne społeczności wybierają swoich radnych, którzy powinni reprezentować ich interesy, ale nierzadko można odnieść wrażenie, że realizują raczej oczekiwania producentów i sprzedawców alkoholu. Czy to kolejna odmiana patologii demokracji – demokracja piwna obok demokracji ludowej czy liberalnej?

Reklama

O ile nie widać samorządowych planów przeciwdziałania alkoholizmowi, to inwazja wzorcotwórczej reklamy nie ustępuje. Bo kto z upodobaniem konsumuje napoje alkoholowe ? Człowiek młody (bądź w sile wieku – prawdziwy mężczyzna), zdrowy, zadbany, po którym widać, że dobrze mu się powodzi, towarzyski, emanujący dobrą kondycją i samopoczuciem. Stąd wniosek – nie wylewaj za kołnierz, a będziesz taki jak on.

Trudno o lepsze okoliczności dla browarników, jak wyłączenie piwa z zakazu reklamy publicznej. Tak więc leje się ona godzinami w mediach i na bilbordach (piwo alkoholowe i bezalkoholowe). Mogłoby się wydawać, że bez niego nie da się ani normalnie żyć, ani uprawiać sportu, ani nawet kibicować na imprezach sportowych. Nie ma też rozrywki ani rekreacji bez piwnego stymulatora. W ten sposób wychowuje się nowe pokolenia konsumentów – uzależnionych i podatnych na medialne perswazje prowadzące do alkoholizmu.

Skoro bez piwa nie ma życia, sportu czy rekreacji, to nie pozostaje nic innego, jak tylko poddać się nałogowi. Skutecznie umożliwiają to specjaliści od reklamy, unikający przedstawiania konsumentowi konsekwencji opilstwa w rodzinie, życiu zawodowym czy środowisku. O tym, że alkoholizm uzależnia czy ogranicza wolność człowieka, spece reklamowi nie mówią. Nie wspominają też o dramatach rodzin pijaków, wypadkach drogowych, bo po prostu kłamią.

Siła lobby alkoholowego zależy niewątpliwie od woli politycznej rządzących (niezależnie od barw partyjnych), którzy od lat nie przejawiają dostatecznej aktywności. Co prawda, w programie wyborczym PiS z 2019 roku wspomniano o alkoholizmie, ale Polski Ład już o nim nie mówi. W projekcie ustawy przeciw pijaństwu kierowców nie uwzględniono możliwości ograniczenia (bądź zlikwidowania) sprzedaży napojów alkoholowych na stacjach benzynowych. Rezolucje Narodowego Kongresu Trzeźwości z 2017 roku pozostały na papierze.

Rodzina

Doszło już do tego, że piwo bezalkoholowe (jeżeli w ogóle jest coś takiego) poleca się dzieciom. Niech przynajmniej posmakują, za czym przepadają dorośli. Przy okazji wdraża się obyczaj piwnego biesiadowania jako formy spędzania wolnego czasu czy spotkań towarzyskich. Cokolwiek by mówić to rodzina, rodzinny dom, w dużej mierze kształtują człowieka, także jego piwną (czy alkoholową) tolerancję, a w konsekwencji uzależnienie.

To rodzice przekazują wzór trzeźwego życia. Oni decydują też o dobrostanie rodziny i jej dobrobycie (pieniądze wydane na alkohol mogą służyć edukacji dzieci czy rozwijaniu ich zainteresowań). Jeżeli Polski Ład ma umożliwić rodzinom powrót do normalności, to polityka antyalkoholowa musi wreszcie obowiązywać.

Tymczasem w naszym kraju ponad dwie trzecie kobiet doszło do wniosku, ze pandemia przeszkodziła im w karierze zawodowej, jak również zwiększyła zakres domowych obowiązków. Mimo tych utyskiwań ich sytuacja zawodowa polepszyła się w ciągu ostatnich dziesięciu lat. Niemal 75 proc. kobiet osiągnęło niezależność finansową, zaś jeśli chodzi o ich zatrudnienie na stanowiskach kierowniczych, znaleźliśmy się w europejskiej czołówce (drugie miejsce w UE).

Jak na razie nikt nie badał, jak to wpływa na wychowanie dzieci, ale gołym okiem widać, że młodych konsumentów alkoholu wciąż przybywa. Nikt też nie oszacował kosztów rozwodów z przyczyn pijaństwa (w 2019 roku rozpad rodzin kosztował budżet państwa 5,7 mld zł). W rządowym projekcie strategii demograficznej 2040 też nie wspomina się o problemie alkoholizmu, choć nie można nie uwzględniać jego wpływu na dobrostan rodzin i ich dzietność. I chociaż pedagodzy wskazują na praktyki religijne jako pomoc dla rodziców wychowujących dzieci, to jednak mało kto w nie wierzy. Rodzice jedynie proszą, by dzieci nie piły.

Kobiety, które z wulgarnymi hasłami i przekleństwami wychodzą na ulice, są przeciwko tradycyjnej rodzinie, twierdzy tradycyjnego wychowania. Gdyby były konsekwentne, głosiłyby również prawo do powszechnego dostępu do alkoholu dla wszystkich. Powinno to być prawem człowieka, bo skutecznie rozbija rodzinę. Na razie w naszym kraju notuje się 235 tys. ciężko uzależnionych od alkoholu, choć liczba systematycznie i ryzykownie pijących przekroczyła milion.

Bezpieczeństwo

W historii naszego kraju sierpień ma symboliczne znaczenie. To miesiąc zwycięstw i zrywów wolnościowych. W 1920 roku polscy żołnierze odparli nawałę bolszewicką, która zagrażała również Europie (czego jednak Europejczycy nigdy nie docenili). Powstańcy warszawscy otrzymali rozkaz powstrzymania się od konsumpcji alkoholu, choć właściwie nie był on potrzebny. Gdańscy stoczniowcy też ogłosili prohibicję (alkoholizm utożsamiali z komuną). Waga sprawy, o którą walczyli (tak jak powstańcy), wymagała trzeźwości. Tak więc sierpień jako miesiąc trzeźwości – ma całkowite uzasadnienie.

Nie ulega wątpliwości, że tak jak trzeźwa rodzina zapewnia bezpieczeństwo swoim dzieciom, tak trzeźwe społeczeństwo jest warunkiem demokracji, a trzeźwe państwo może zapewnić bezpieczeństwo swym obywatelom. W końcu tylko trzeźwy naród może być suwerenny, a każdy obywatel ma prawo czuć się bezpiecznie w swym państwie.

Na szczęście 58 proc. ludności świata nie pije – żyje na trzeźwo. Inne badania pokazują, że ¾ ludzi to trzeźwi, umiarkowani konsumenci alkoholu. Nie może to jednak oznaczać tolerancji, a raczej nieustępliwą walkę ze złem. Od tego, jak w rodzinie są wychowywane dzieci, zależy później przyszłość społeczeństwa – powiedział premier Mateusz Morawiecki, ogłaszając projekt Strategii Demograficznej 2040.

W rodzinie uczymy się odróżniać dobro od zła, uczymy się odpowiedzialności, cierpliwości, bo te wartości prowadzą do szczęścia. A im więcej polskich rodzin jest szczęśliwych, tym szczęśliwszy będzie polski naród w przyszłości.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Wpisz swój komentarz!
Proszę wpisać tutaj swoje imię

Powiązane artykuły

Pozostańmy w kontakcie

26,463FaniLubię
274SubskrybującySubskrybuj
- Reklama -spot_img

Najnowsze Artykuły

Skip to content