4,1 C
Warszawa
wtorek, 23 kwietnia, 2024

Mitologia wielokulturowości – Artur Adamski

26,463FaniLubię

Przez długie wieki Polska była państwem zgodnego współistnienia wielu narodów i różnych religii. W zderzeniu z agresją zewnętrznych potęg ten fascynujący, wielobarwny świat nie tylko runął, ale utonął we krwi.

Kto czytał „Krzyżaków” ten nie mógł przeoczyć zdania o Krakowie z roku 1399, kiedy to po śmierci Jadwigi Andegaweńskiej „płakali wszyscy, mimo że na trzech mieszczan dwóch było Niemcami”. Prawda była bowiem taka, że przez całe stulecia polskie miasta w wielkiej mierze wypełnione były przybyszami, polonizującymi się czasem dopiero po kilku pokoleniach. Z lojalnością wobec kraju, który udzielił gościny, bywało różnie. Ze sprowadzanych z okolic Bambergu na Ziemię Poznańską osadników zwanych Bambrami wywodzi się wielu wielkopolskich patriotów, powstańców roku 1918 i 1919. Odległe niemieckie korzenie miało też wielu bohaterów Powstania Warszawskiego. We wrześniu 1939 do wyjątkowo podłych akcji przeciw obrońcom naszej ojczyzny ruszyła też jednak ogromna liczba obywateli naszego państwa narodowości niemieckiej, wykonujących zadania powierzone im przez niemieckich najeźdźców. Hitlerowska Piąta Kolumna była w Polsce sformowana w co najmniej 1200 grup dywersyjnych (niektórzy historycy ich liczbę oceniają na ponad 1500). Składała się z ludzi doskonale znających teren, mówiących po polsku jak rodowici Polacy, cieszących się zaufaniem polskich sąsiadów, służb i władz. Rola, jaką odegrała w zabiciu II Rzeczpospolitej a następnie w antypolskim ludobójstwie, była kolosalna. Na niektórych odcinkach frontu wywodzący się z niemieckiej mniejszości dywersanci przesądzili o polskiej klęsce. Zdołali np. sparaliżować łączność Armii Pomorze, skutkiem czego rozkazy nie docierały do polskich oddziałów. Dowódcy pułków, brygad a nawet dywizji nie uzyskiwali dostatecznej wiedzy o sytuacji. Nasi żołnierze z najbardziej niespodziewanych kierunków ostrzeliwani byli zarówno na polach, jak i w lasach, wioskach i miastach. Na wycofujące się wykrwawione oddziały czekały ogniowe pułapki dywersantów, kryjących się za plecami niemieckich cywili. Wyszkolona i wyposażona przez Niemców Piąta Kolumna na Śląsku zaszła od tyłu kluczowe punkty polskiego oporu, otwierając drogę najeźdźcom. Pierwsza też sformowała plutony egzekucyjne, rozstrzeliwujące Polaków na ulicach każdego śląskiego miasta. Jerzy Krzystyniak o tych wydarzeniach pisał: „w tych dniach ostatecznie skończyły się rojenia o pozytywnych stronach wielokulturowości”. Jeśli do tego dodamy skoordynowane z agresją sowiecką zbrodnie bandytów ukraińskich i masowy udział Żydów w operacjach NKWD wymierzonych przeciw Polakom to przyznać będziemy musieli, jak wiele gorzkiej racji ma ten śląski historyk i eseista.

- Autopromocja - KLIKNIJ NA GRAFIKĘ-

Bardzo ryzykowny eksperyment

W 1988 roku podróżowałem auto – stopem po Jugosławii. W kolejnych republikach tego federacyjnego kraju od dziesiątek kierowców słyszałem to samo zdanie: „Jugoslawia to je jedno, jedno problemo – Kosowo”. Uczestniczyłem w biesiadach, w których w niezmiernie serdecznej, rodzinnej atmosferze bawili się Serbowie, Chorwaci, Słoweńcy. Trzy lata później nie mogłem uwierzyć własnym oczom, widząc na ekranie telewizora znane mi a wtedy płonące miasteczka i wioski, których mieszkańcy już ze sobą nie biesiadowali, lecz zaczęli się mordować. Wystarczyło ten ład podważyć, zainicjować konflikt, by odżyły wspomnienia sprzed kilkudziesięciu lat, kiedy to niemieccy najeźdźcy tak skutecznie postawili jednych przeciw drugim, że polała się krew setek tysięcy ludzi. „Wielokulturowy pejzaż i narodowe mniejszości to piękna sprawa, często wygląda to nadzwyczaj atrakcyjnie. Jednak kiedy pojawi się zewnętrzne zagrożenie to nigdy nie można być pewnym, jak się dana mniejszość zachowa” – mówił prof. Kazimierz Pudło, historyk specjalizujący się w dziejach narodowych mniejszości. Tym bardziej wiedział, co mówi, że młode lata spędził we Lwowie, raz zagarnianym przez Sowietów, potem przez Niemców cynicznie podsycających aspiracje Ukraińców. A II wojna światowa nie była pierwszą okolicznością, w której mniejszości, poza wyjątkami potwierdzającymi regułę, stawały się narzędziem wrogich Polsce interesów. Spośród wszystkich przyzwoitością gremialnie wykazali się jedynie polscy Ormianie i Tatarzy (muzułmanie, ale jakże wierni Polsce). Dzisiejsze pomysły, by „wzbogacić kulturowo” nasz kraj, otwierając granice dla cywilizacyjnie skrajnie obcych przybyszów czy „wzmacniać tożsamość” gości z Ukrainy finansowaniem ukraińskojęzycznych szkół, mediów czy placówek kultury, w najlepszym razie mogą być dziełem naiwnych ignorantów. I jakąż to wartość dla państwa i społeczeństwa ma przynosić sztuczne generowanie na terenie Polski nie – polskich zbiorowości?

Krzewienie wielokulturowości czy germanizowanie?

Środowiska i media postkomunistyczne oraz pracujące na rzecz interesu niemieckiego od dziesięcioleci forsują przekaz o rzekomej wielokulturowości np. Wrocławia. W tym przypadku o wielokulturowości mówi się po to, by nie forsować otwarcie – niemieckości. Wg słów jego twórców – wieloetniczną panoramę dziejów dolnośląskiej metropolii miało oddawać Muzeum Miejskie. Mimo jednak, że w jedenastu wiekach historii Wrocławia jego związki z państwem pruskim i niemieckim to ledwie dwa stulecia, Muzeum okazało się być apoteozą pruskich władców, włącznie z najbardziej zasłużonymi w likwidacji państwa polskiego. A cała reszta dziejów w tej ekspozycji wygląda jak pozbawiony znaczenia margines. Na samej fasadzie gmachu, który je mieści, nie ma już tablicy pamiątkowej, informującej niegdyś, że „Budynek ten został podniesiony z ruin trudem polskich mieszkańców Wrocławia w latach 1958 – 1960”. Tak, jak w Warszawie znikają tablice upamiętniające miejsca ulicznych egzekucji (w 1979 roku było ich 448, dziś większości już nie ma) tak we Wrocławiu przepadają te odnoszące się do polskiej historii miasta. Okazją do jej wymazania bywa remont budynku mającego tablicę na fasadzie. Tak ze ściany domu przy ul. Włodkowica zniknęła płyta upamiętniająca wielkiego przedwojennego wrocławianina dr Stefana Kulczyńskiego (udało się ją odtworzyć, choć w gorszym już materiale). Skutecznie też dało się upomnieć o umieszczoną przy pl. Nankiera tablicę poświęconą Emanuelowi Kani, wrocławskiemu kompozytorowi, autorowi muzyki do „Ballad i romansów” Mickiewicza. Zwykle jest jednak dużo gorzej. Równocześnie z furią, z jaką spotyka się upamiętnianie czegokolwiek polskiego, trwa ekspansja płyt uwieczniających wszystko, co niemieckie. Bywa, że w postaci tak groteskowej, jak przy ul. Piotra Skargi, gdzie co prawda od XIX wieku nie ma już domu, w którym przed ponad dwustu laty epizodycznie pomieszkiwał Carl Maria Weber, ale tablicę na całkowicie już innym budynku musiał on mieć. Szkoda, że podobnej troski włodarze miasta nie przywiązują do autora polskiego hymnu narodowego. Wrocławski dom, w którym Józef Wybicki spędził kilka lat i w którym spisał swoje wspomnienia, cudem zachował się w swym historycznym stanie. By dowiedział się o tym ktokolwiek z przechodzących ulicą Kuźniczą żaden z prezydentów miasta za istotne nie uznał. Groteskowo kłamliwe są za to kamienne tablice, na zakończenie remontów informujące, że „obiekt został odrestaurowany z funduszy Republiki Federalnej Niemiec”. A niemal zawsze chodzi o budynki po wojnie dźwignięte z ruin przez Polaków. W tych przypadkach „wielokulturowość” najwyraźniej ma polegać na wypełnianiu przestrzeni treściami przekonującymi, że i przeszły i obecny kształt miasta jest zasługą niemiecką. Gigantyczne fundacje Piastów i Włostowiców, czescy artyści baroku, pierwsi wielcy ludzie polskiej nauki – to już niestety ta część „wielokulturowości”, która we Wrocławiu skazywana jest na zapomnienie.

Z samej istoty rzeczy wieloetniczność to walor atrakcyjny. W żadnym też kraju nie ma tradycji tak pięknej i długotrwałej, jak w Polsce. Doświadczenie jednak dowodzi, jak groźne w nim mogą drzemać ryzyka i jak straszne mogą być skutki jego instrumentalnego eksploatowania.

Artur Adamski

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Wpisz swój komentarz!
Proszę wpisać tutaj swoje imię

Powiązane artykuły

Pozostańmy w kontakcie

26,463FaniLubię
274SubskrybującySubskrybuj
- Reklama -spot_img

Najnowsze Artykuły

Skip to content