Bitwa pod Grunwaldem była apogeum wojny polsko-krzyżackiej 1409-1411. Był to pierwszy oficjalny konflikt zbrojny Królestwa Polskiego z państwem zakonu krzyżackiego, od zawarcia pokoju kaliskiego w 1343 przez króla Kazimierza Wielkiego i Wielkiego Mistrza Ludolfa Königa.
Dlaczego doszło do tej bitwy? Czy nie był on przypadkiem realizacji postanowień unii polsko-litewskiej z 1385 roku? W końcu Jagiełło zobowiązał się w imieniu Litwy do odzyskania utraconych przez Polskę ziem. Te zapisy traktatu krewskiego miały raczej retoryczny charakter, ponieważ ani Litwini nie mieli zamiaru się z niego wywiązywać, ani Polacy wcale nie rwali się do walki. Wojenne zapędy Polaków zakończyły się bezpowrotnie wraz ze śmiercią ostatniego prawdziwego króla jakim był Kazimierz Wielki.
Do wojny jednak doszło i nie chodziło tu wcale o sprawy polskie. Wypowiedzieli ją Krzyżacy poirytowani postawą Królestwa Polskiego w kontekście konfliktu Krzyżaków z Litwinami o Żmudź. Był to wyjątkowo dziwny konflikt. Pytanie: handel czy spór? Krzyżakom bardzo zależało na Żmudzi z racji swej funkcji łącznika pomiędzy państwem krzyżackim a Zakonem Kawalerów Mieczowych, który stał się częścią Zakonu. Litwini byli w pełni świadomi strategicznego położenia Żmudzi i wykorzystywali ją do różnych rozgrywek z Zakonem i w walce wewnętrznej o władzę. Bardzo często Jagiełło, Kiejstut i Witold, walcząc w różnych konfiguracjach ze sobą, uciekali się do pomocy Krzyżaków oferując „w rozliczeniu” Żmudź za wsparcie zbrojne.
W 1382 roku Jagiełło przekazał Żmudź Krzyżakom za pomoc w walce ze stryjem Kiejstutem i jego synem Witoldem. Witold w 1384 roku stał się wasalem Zakonu, przekazując na jego rzecz znaczną część Żmudzi. W 1390 roku książę Witold podjął próbę, przy wsparciu Krzyżaków, usunięcia z Litwy namiestnika wyznaczonego przez króla Polski Jagiełłę, księcia Skirgiełły, oferując w zamian Żmudź. W roku 1398 Witold zawarł z Krzyżakami przymierze, którego celem było wsparcie księcia w wojnie ze Złotą Ordą, a ceną Żmudź. W 1402 roku książę Świdrygiełło w Malborku ogłosił się Wielkim Księciem Litewskim i przy pomocy Krzyżaków pragnął usunąć z książęcego tronu Witolda, w zamian za Żmudź. W 1404 roku Jagiełło i Witold zawarli pokój z Krzyżakami w Raciążku, na mocy którego Zakon odstąpił od przymierza ze Świdrygiełłą, a oni potwierdzili Zakonowi prawa do Żmudzi.
Postępowanie księcia Witolda tak tłumaczy litewski historyk, Mecislovas Jucas w książce „Grunwald 1410”: „Witold okazywał w stosunku do Zakonu niezwykłą cierpliwość. Pomagał nawet Krzyżakom zabierać od Żmudzinów zakładników, za co dziękował mu wielki mistrz. W historiografii wskazywano różne przyczyny tej wielkiej ustępliwości wobec Zakonu, a mianowicie: 1) zaangażowanie Witolda w wojny ze Smoleńskiem, Wielkim Nowogrodem, Pskowem i Moskwą, w których Zakon udzielał mu wsparcia; 2) uparta odmowa Żmudzinów przyjęcia chrztu (znane jest późniejsze oświadczenie Witolda, że oddał Żmudź Zakonowi, aby ten przeprowadził jej chrzest); 3) uznawanie przez Witolda tylko rzeczywistego stosunku sił – stąd też zrzeczenie się Żmudzi na rzecz Zakonu traktował on jedynie jako przejściowe”.
Taka była przed wiekami i pozostaje do dzisiaj filozofia Litwinów. Na co liczyli panowie małopolscy, zawierając przymierze i podpisując unię w Krewie w 1385 roku? Na dotrzymanie danego słowa czy podpisanego traktatu?
Po załatwieniu swoich spraw z Księstwem Moskiewskim, przy wsparciu Polski i Zakonu, Witold planował powrócić do problemu Żmudzi. Wielki Mistrz w rozmowie z Witoldem miał powiedzieć, że Zakon nie zniesie jego kolejnej zdrady. Wykorzystując incydent ze zbożem, Witold skierował do Wielkiego Mistrza list z takimi słowami: „Za to, że w Ragnecie zatrzymaliście zboże, ja w odwecie naznaczyłem w żmudzkim kraju swoich kasztelanów, namiestników i podkomorzych, a sprawa Żmudzi jest odtąd moją sprawą.”
To oznaczało wojnę. O co wojnę? O Żmudź! Sprawa polska w żadnym wymiarze nie była brana pod uwagę. Warto to zapamiętać w kontekście pokoju toruńskiego z 1411 roku!
Tym razem nie zanosiło się na polubowne załatwienie problemu, ponieważ to książę Witold parł do starcia, chcąc odzyskać Żmudź, a nie po raz kolejny ją przehandlować. Nie mieli złudzeń Krzyżacy, a i oni też chcieli ostatecznie rozwiązać problem Żmudzi. Rozstrzygnięcie mogło paść i to dosłownie, jedynie na bitewnym polu.
Pozostawał problem Polski, która oficjalnie nie uczestniczyła w tym konflikcie, ale jawnie wpierała Litwinów. Poselstwo polskiego króla i szlachty na czele z arcybiskupem gnieźnieńskim Mikołajem Kurowskim udało się do Malborka, aby dać odpowiedź Zakonowi na pytania, z którymi przybył do Polski w czerwcu 1409 komtur toruński.
Próby załagodzenia sporu zakończyły się fiaskiem. Krzyżacy oczekiwali konkretu i go otrzymali: „Mistrzu przestań […] straszyć nas wypowiedzeniem wojny Litwie, ponieważ, jeśli zdecydujesz się na nią, bądź pewien, że podczas gdy ty napadniesz na Litwę, nasz król najedzie na Prusy.” Takie słowa włożył kronikarz Długosz w usta arcybiskupa Kurowskiego.
Zakon też nie starał się ukrywać swoich zamiarów i z wdzięcznością przyjął stanowisko Polski: „Jestem ci wdzięczny, przewielebny ojcze, że nie ukryłeś zamiarów króla twego. Ja bowiem upewniony całkowicie twym wystąpieniem skieruję atak raczej na głowę niż członki, raczej na zasiedloną niż opuszczoną ziemię i raczej na miasta i wsie niż gaje, kierując na Polskę wojnę i oręż przeznaczony przeciw Litwie”. Z tych słów Wielkiego Mistrza wynika jednoznacznie, kto będzie istotną stroną w tym konflikcie i jakimi kartami gra książę Witold.
6 sierpnia 1409 roku Ulryk von Jungingen oficjalnie wypowiedział wojnę Polsce i trzy grupy wojsk uderzyły jednocześnie na Polskę, na Ziemię Dobrzyńską, na Wielkopolskę i Mazowsze. Jagiełło nie był przygotowany do odparcia tego ataku, a Witold mający pod bronią kilka tysięcy wojska przyglądał się bezczynnie. 8 października zawarto rozejm do 24 czerwca 1410 roku. Krzyżacy nie zwrócili zajętej w czasie ofensywy Ziemi Dobrzyńskiej. Tak zakończyła się pierwsza odsłona tej wojny.
Dokładna liczba zgromadzonych pod Grunwaldem wojsk nie jest znana. Najbardziej prawdopodobne szacunki mówią o 16-19 tys. Krzyżaków i 23-25 tys. wojsk królewskich. Długosz podaje, iż walczyło 50 chorągwi polskich i 40 litewskich. W przybliżeniu można przyjąć, że Polacy wystawili około 60 proc. walczącego potencjału zbrojnego. Przyjmując górne wartości liczebności wojsk sprzymierzonych i proporcje polsko-litewskie, to i tak Krzyżacy przeważali ilościowo nad rycerstwem polskim.
5 lipca do obozu Jagiełły stojącego w pobliżu granicy pruskiej przybyli panowie węgierscy z misją podjęcia rozmów pokojowych. Jagiełło odpowiedział, że rozmów pokojowych nie odrzuca, pod warunkiem, że: „przy Wielkim Księstwie pozostanie w całości przynależna mu z dawna prawem naturalnym ziemia żmudzka, a ziemia dobrzyńska zajęta niesłusznie przez mistrza pruskiego i Krzyżaków zostanie zwrócona Królestwu Polskiemu i jemu”. Ta wypowiedź jest kolejnym potwierdzeniem podporządkowania wojennych planów interesowi Litwy, w których Polska była jedynie narzędziem. Krzyżacy zgodnie z zawartymi wcześniej traktatami uważali Żmudź za część swojego państwa i takich warunków nie przyjęli.
Wojska polskie i krzyżackie spotkały się w okolicy wsi Stębark (Tannenberg) i Grunwald w Prusach. Bitwa rozpoczęła się po dwóch mszach św. w których uczestniczył Jagiełło. Mogło to być między godziną dziesiątą a jedenastą. Kulminacyjny moment bitwy nastąpił w chwili, gdy chcąc przechylić los bitwy na swoją stronę, Wielki Mistrz Ulryk von Jungingen rzucił do walki 16 rezerwowych chorągwi, stając na ich czele. Rezerwy krzyżackie zostały rozbite, a Wielki Mistrz poległ w boju. To co nastąpiło później, było dobijaniem przeciwnika.
Szczególne kontrowersje i spory historyków budzi udział wojsk litewskich, które stanowiły prawe skrzydło pola walki. Natarcie Krzyżaków rozbiło litewskie szyki, którzy wycofali się z pola walki. Jedni historycy interpretują to jako ucieczkę, inni jako manewr taktyczny. Bez względu na interpretację faktem jest, iż rycerstwo polskie zostało porzucone przez sojusznika i samo musiało dźwigać ciężar walki. Litwini powrócili gdy bitwa została już rozstrzygnięta.
Wojska litewskie uciekły, ale książę Witold nie. Przeniósł się do polskiego obozu i zaczął nakłaniać Jagiełłę, aby on osobiście włączył się do walki, dla podtrzymania ducha walczącego jeszcze rycerstwa i zapobieżenia ewentualnej panice oraz dezercji.
Jaki plan mógł mieć książę Witold? Czy nie chciał się przypadkiem pozbyć stryjecznego brata, a przede wszystkim konkurenta do władzy na Litwie, może i w Polsce. Gdyby Jagiełło włączył się w walkę mógłby polec tak jak Ulryk von Jungingen, wówczas on przejąłby dowództwo, a mając w odwodzie własne wojsko, byłby panem sytuacji.
Bitwa zakończyła się zupełną klęską Krzyżaków. Klęską tak druzgocącą, że włąściwie oznaczała nie tylko koniec krzyżackiej armii, ale i krzyżackiego państwa. W bitwie polegli wszyscy znaczący dostojnicy Zakonu. Przy życiu pozostali jedynie Wielki Szpitalnik, Werner von Tettingen i komtur Świecia, Henryk von Plauen. Wielki Szpitalnik uratował się co prawda od śmierci na polu bitwy, ale widok pogromu spowodował jego całkowite załamanie i obłęd.
Henryk von Plauen nie uczestniczył w bitwie, jego zadaniem była osłona drogi na Malbork od strony Pomorza Gdańskiego. Na wieść o porażce przybył 18 lipca do Malborka w celu organizacji obrony krzyżackiej stolicy.
Inaczej przedstawiała się sytuacja w całym państwie zakonnym, w którym wybuchło powstanie antykrzyżackie. Miejscowa ludność gromiła resztki zakonnych załóg, burzono zamki. Miasta i struktury kościelne (diecezje) składały hołdy i przysięgi polskiemu królowi. Przy zakonie pozostały trzy zamki z Malborkiem przygotowanym przez von Plauena do obrony.
Jagiełło dał von Plauenowi czas aż do 25 lipca i robił wszystko, aby tego zamku nie zdobyć, chociaż upadek stolicy przypieczętowałby koniec istnienia krzyżackiego państwa.
1 lutego 1411 roku podpisano pomiędzy Królestwem Polskim a Państwem Zakonu Krzyżackiego tzw. I pokój toruński. Litwa otrzymała Żmudź a Polska nic. Trudno uznać za zdobycz Ziemię Dobrzyńską utraconą rok wcześniej podczas krzyżackiej ofensywy.
To nie był przypadek ani bezmyślność Jagiełły, była to świadoma zdrada interesów królestwa, na tronie którego zasiadał. Dowodem na to jest sposób potraktowania ludności Prus, która opowiedziała się po Grunwaldzie po stronie polskiej. Tak opisuje to Paweł Jasienica w książce „Polska Jagiellonów”: „Gdańsk ostatecznie skapitulował przed Krzyżakami i zaprzestał oporu w kwietniu 1411 roku, w dwa przeszło miesiące po zawarciu pokoju pomiędzy Polską a Zakonem. Burmistrze miasta, Arnold Hecht i Konrad Letzkau, którzy osobiście składali Jagielle hołd pod Malborkiem, wezwani na zamek komtura już stamtąd żywi nie wyszli. Wraz nimi zginął rajca miejski, B. Gross”. Von Hevelmann nie był już taki układny jak podczas rozmów z Witoldem. Zdobył Elbląg i wbrew układowi mordował, zakuwał w kajdany i więził wziętych do niewoli Polaków. Postarajmy się ponadto ocenić, jak straszliwy zawód spotkał stany pruskie, które zaufały Polsce, poddawały się jej królowi i same rozbrajały załogi zakonne. Ich przedstawiciele, zarówno rycerstwo, jak i mieszczanie, daremnie błagali Jagiełłę, aby nie odchodził spod Malborka.
Takich opisów męczeństwa za zaufanie Polsce jest więcej.
Jan Lech Skowera
Ciekawa i słuszna analiza. Litwin Jagiełło sprzyjał Litwie.