5 C
Warszawa
sobota, 20 kwietnia, 2024

Premier o karaniu pijanych sprawców wypadków drogowych

26,463FaniLubię

Niemal codziennie Mateusz Morawiecki spotyka się z mieszkańcami polskich miast i wsi. Głównym tematem rozmów jest Polski Ład, ale pojawiają się też pytania dotyczące np. konieczności zmian w karaniu sprawców najpoważniejszych przestępstw w ruchu drogowym.

Podejmując ten temat Mateusz Morawiecki zawsze podkreśla, że na bezpieczeństwo na polskich ulicach, szosach czy trasach szybkiego ruchu ma wpływ cały szereg czynników. Rząd dokłada wszelkich starań, by podnosić jakość dróg. Służyć temu ma dynamicznie realizowany plan budowy stu obwodnic, ogromna ilość remontów i inwestycji. Zawsze ogromne znaczenie ma czas, w jakim na miejscu zdarzenia drogowego pojawić się mogą służby ratownicze. Jeszcze kilka lat temu mieliśmy w Polsce pod tym względem jedne ze zdecydowanie najgorszych standardów w Europie. Dokonany już znaczący postęp to dopiero część działań, mających na celu błyskawiczne docieranie karetek pogotowia do miejsc, w których są najpilniej potrzebne. Ukrócona też została plaga pojazdów w stanie technicznym zagrażającym bezpieczeństwu nie tylko użytkowników dróg.

- Autopromocja - KLIKNIJ NA GRAFIKĘ-

Statystyki wskazują na to, że wśród przyczyn wypadków spada odsetek zdarzeń, wynikających z jakości pojazdów czy dróg a rośnie odsetek nieszczęść, których skutkiem są nietrzeźwi kierowcy. Ze zjawiskiem tym w ostatnich latach walczy już nie tylko policja, ale także straż miejska czy inspektorzy ruchu drogowego. Konieczne wydają się jednak także w większym stopniu restrykcyjne regulacje, pozwalające w sposób bardziej surowy karać pijanych kierowców. Mateusz Morawicki posłużył się tu znamiennymi przykładami:

– W swojej książce pt. „Asfaltowy saloon” znakomity pisarz Waldemar Łysiak opisał swoją przygodę w Stanach Zjednoczonych. Za przekroczenie prędkości został tam zatrzymany i trafił za kratki aresztu. Za takie samo przewinienie w Polsce dostałby jedynie parę punktów karnych, może sto złotych mandatu i mógłby jechać dalej. W USA, które są dla nas symbolem wielkiej swobody, rzadko kto decyduje się na przekroczenie dozwolonej prędkości. Mimo tego, że powszechnie używane samochody mają silniki ogromnej mocy a drogowe ograniczenia prędkości są bardziej radykalne, niż u nas. Generalnie – ograniczają prędkość bardziej, niż to ma miejsce w Polsce. A egzekwowania tego ograniczenia pilnuje całe mnóstwo przydrożnej elektroniki a także drony i patrole helikopterowe. Kary – są bardzo dotkliwe i często polegają na konfiskacie samochodów. Właśnie takimi skonfiskowanymi samochodami służbę pełnią potem ubrani po cywilnemu policjanci. W wielu krajach nie ma znanego u nas taryfikatora mandatów. Wysokość grzywny zależy tam od dochodów osoby, która popełniła wykroczenie. Niedawno w Finlandii policja zatrzymała gwiazdora hokeja na lodzie. Musiał być to człowiek zamożny, bo wyliczony mandat opiewał na ponad 120 tysięcy euro.

Zdaniem Mateusza Morawieckiego problem polega m.in. na tym, że duża część polskiego prawa ma rodowód w poprzednim ustroju. Komuniści rozróżniali np. kradzież własności państwowej od kradzieży własności prywatnej. W przypadku pierwszej – kary mogły być drakońskie. W przypadku drugiej – mniej, niż banalne. A do własności prywatnej zaliczano np. wyposażenie kościołów. Efektem była plaga kradzieży w świątyniach, z których wynoszono często fragmenty wyposażenia o bardzo wysokiej klasie artystycznej, niejednokrotnie unikatowe skarby polskiej historii. Skonstruowane przez komunistów prawo wprost zachęcało do takich grabieży. Ryzyko poniesienia dotkliwej kary było bowiem minimalne. Trudno się oprzeć wrażeniu, że przepis, wg którego zabijając samochodem największą nawet ilość ludzi, skazanym można być na co najwyżej dwanaście lat więzienia, wynika z podobnych przesłanek. Właściciele PRL-u prawo to pisali „pod siebie” i „pod swój styl życia”. W pierwszych latach Polski Ludowej to przede wszystkim oni przecież mieli samochody a swoim sowieckim zwyczajem pitego codziennie alkoholu „za kołnierz nie wylewali”. Zaostrzeniu paragrafów z PRL-owskim rodowodem sprzeciwiała się jednak duża część elity polskiego sądownictwa. A przecież sprawca niedawnej tragedii, w której zginęli rodzice trojga dzieci, dopiero w czerwcu odzyskał prawo jazdy odebrane mu właśnie za jazdę po pijanemu. Jeśli w sytuacjach takich prawo jazdy byłoby odbierane na zawsze a nie tylko na krótki czas i gdyby np. za tak groźne wykroczenia odbierano samochody – to do tej tragedii mogłoby nie dojść.

Wielu uczestników spotkań z premierem Morawieckim proponowało, żeby pijanych sprawców śmierci czy kalectwa obciążać obowiązkiem płacenia dożywotnich rent swoim ofiarom. W tej sprawie Mateusz Morawiecki wyjaśniał, że de facto z sytuacjami takimi w Polsce do czynienia już mamy. Towarzystwa ubezpieczeniowe często wypłacają takie świadczenia ofiarom wypadków, ale środki na nie egzekwują od ich sprawców. Konieczne są jednak duże zmiany w prawie, które także w takich przypadkach dla nietrzeźwych sprawców drogowych nieszczęść będą bardziej dotkliwe. Parlamentarna większość jest pod tym względem zgodna, więc konieczne zmiany będą wkrótce wprowadzone.

AA

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Wpisz swój komentarz!
Proszę wpisać tutaj swoje imię

Powiązane artykuły

Pozostańmy w kontakcie

26,463FaniLubię
274SubskrybującySubskrybuj
- Reklama -spot_img

Najnowsze Artykuły

Skip to content