7,9 C
Warszawa
piątek, 29 marca, 2024

Wojna niemiecko – sowiecka i tragedia polski – Artur Adamski

26,463FaniLubię

80 lat temu II wojna światowa weszła w drugą fazę – pękła koalicja sowiecko – hitlerowska, pierwszą areną pustoszących starć znów stała się Polska.

Pierwszy miesiąc zmagań dwóch totalitarnych mocarstw pustoszył nie tylko polskie ziemie, w następstwie późniejszej zdrady jałtańskiej wydarte naszej ojczyźnie, ale także Białostocczyznę, okolice Łomży czy Przemyśla. Żaden inny kraj w ostatnich stuleciach nie zaznał podobnego pasma niszczycielskich agresji. Po przewalaniu się frontów I wojny światowej, nawale bolszewickiej, kampanii wrześniowej w roku 1941 znów Polska płaciła za niespożyte rządze bandyckich reżimów ze wschodu i zachodu. W armiach obydwu agresorów za obcą sprawę zmuszone były służyć tysiące Polaków. Już w 1939 obywatelom wschodniej połowy II RP narzucone zostało sowieckie obywatelstwo, co oznaczało pobór do Armii Czerwonej. Podobną tragedię przeżywali Polacy wcielani do wermachtu. Do ponad miliona Polaków – obywateli państwa niemieckiego w 1939 roku doszli Polacy (głównie ze Śląska i Pomorza) zmuszeni do zadeklarowania niemieckości (odmowa w najlepszym razie oznaczała obóz koncentracyjny dla całej rodziny). Mundury armii Hitlera ubrać musiało ok. 375 tys. Polaków. Do końca wojny prawie 90 tysiącom udało się (najczęściej przez obozy jenieckie) dołączyć do Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie, trzem tysiącom do Ludowego Wojska Polskiego. Pierwsi z kilkudziesięciu tysięcy poległych w armiach najeźdźców ginęli latem 1941.

- Autopromocja - KLIKNIJ NA GRAFIKĘ-

Sowiecki plan panowania nad światem

Przyjęte w 1923 roku godło ZSRS nie ukrywało swoich imperialnych celów – sierp i młot umieszczono w nim na kuli ziemskiej. Bolszewicy zamierzali podbić wszystkie kontynenty, stąd cała ich gospodarka podporządkowana była jedynemu celowi – produkcji broni. Codziennością ich państwa była nędza i głód, ale u progu lat czterdziestych osiągali jedyny z istotnych celów swej polityki gospodarczej – ich armia wchodziła w posiadanie większych ilości czołgów, samolotów i artylerii od znajdujących się na stanie wszystkich pozostałych armii świata. Koncentracja na tym samym celu całej myśli technicznej przyniosła też prymat w konstrukcjach broni pancernej. Do innowacji należały czołgi autostradowe, które po zdjęciu gąsienic na trasach szybkiego ruchu mogły rozwijać zawrotne prędkości. Najbliższe drogi, dla których był przeznaczony, znajdowały się w Europie zachodniej. To, jak Sowieci zamierzali się tam znaleźć, wyjaśnia wyszkolenie miliona skoczków spadochronowych oraz produkcja samolotów transportowych kolosalnych rozmiarów, zdolnych do zrzucania olbrzymich i silnie uzbrojonych desantów. Dla oddziałów tych szkolono tysiące mówiących w różnych językach, głównie niemieckim, francuskim i polskim. Równocześnie z eksterminacją polskiej elity Stalin przygotowywał polskojęzyczne oddziały Armii Czerwonej.

Rosyjskie archiwa należą do najszczelniej zamkniętych, ale badacze historii co jakiś czas wydobywają z nich jednak dokumenty, ujawniające kreślone w Moskwie scenariusze. Mark Sołonin w książce „Jak Związek Radziecki wygrał wojnę” nie pozostawia złudzeń co do intencji Stalina. Robił on wszystko, by doprowadzić do wybuchu w Europie wielkiej wojny. Liczył na to, że wszystkie jej strony maksymalnie się w niej wykrwawią, po czym jego armia bez trudu będzie mogła zapanować nad całym kontynentem. Zagrożonej przez Niemcy Czechosłowacji zagwarantował pomoc pod warunkiem, że udzieli jej także Francja. A kiedy Paryż postanowił oddać Pragę w łapy Hitlera – Stalin nie kiwnął nawet palcem w bucie. Nie interesował go bowiem konflikt tak mały, jak niemiecko – czechosłowacki. Pragnął straszliwej wojny między Niemcami a Francją oraz ich sojusznikami. Spodziewając się, że Francja podobnie jak w roku 1918 znów może okazać się silniejsza, dążył do dozbrojenia Niemiec. Starcie równorzędnych potęg spełnić miało jego marzenie – długotrwałą wojnę i maksymalne wykrwawienie obydwu stron. Temu samemu służyć miała wspólna napaść na Polskę, po której Hitler do swoich antyfrancuskich celów zaprząc mógł polski przemysł.

Znamienna decyzja ludobójcy

W kwietniu 1940 Sowieci wymordowali wziętych do niewoli polskich oficerów. W sierpniu 1940 do tej samej niewoli trafili polscy oficerowie, którzy w 1939 roku schronili się w krajach bałtyckich. I żadnemu z tych naszych oficerów, którzy w ręce Stalina dostali się po zaanektowaniu Litwy, Łotwy i Estonii włos z głowy już nie spadł. Dlaczego sowieccy oprawcy nie wymordowali ch tak, jak to zrobili w Katyniu z ich poprzednikami? Co się zmieniło między kwietniem a sierpniem roku 1940? Otóż – między tymi miesiącami Niemcy rozgromiły Francję. Dla Stalina był to ciężki szok. Liczył na długą wojnę, wyniszczającą obydwie strony a okazało się, że Francja nie tylko była dla Hitlera przeciwnikiem łatwiejszym od Polski, ale po miesiącu anemicznego oporu przeszła na stronę Trzeciej Rzeszy. Stalin zdał sobie wtedy sprawę, że wojna w wymarzonym przez niego kształcie nie tylko nie wybuchnie, ale że Niemcy stały się potęgą mogącą zagrozić Związkowi Sowieckiemu. Swego przerażenia przed Hitlerem nie zdradzał – po zajęciu Paryża słał mu entuzjastyczne gratulacje a w czasie Bitwy o Anglię szczodrze dostarczał benzynę dla niemieckich samolotów. Równocześnie zwielokrotnił też jednak swoją troskę dla wszystkich mogących mu się przydać rezerw. Doszedł i do takiego wniosku, że polscy oficerowie, wzięci do niewoli po zajęciu Litwy i Łotwy, też mogą mu się przydać.

Największe starcie w dziejach

Wiktor Suworow uważa, że Niemcy rozpoczęli swój atak wyprzedzając Sowietów o tygodnie a może dni. Przyczyny ich strasznych klęsk autor „Lodołamacza” wskazuje w skoncentrowaniu sił nie do defensywy, lecz właśnie ataku, co polegało m.in. na opuszczeniu a nawet demontażu większości linii obronnych. Mark Sołonin w swych wnioskach ogranicza się do stwierdzania relokacji sowieckich oddziałów w wariancie uderzeniowym. Dodaje do tego fragmenty tajnych listów Hitlera do Mussoliniego, w których kanclerz Niemiec stwierdza niemal wprost, że informacje niemieckiego wywiadu nie dają mu wyboru – musi uprzedzić atak Stalina.

22 czerwca 1939 można przyjąć za kres pierwszej fazy II wojny światowej. Tego bowiem dnia ZSRS znalazł się po przeciwnej linii frontu, powstał grunt pod nowy układ koalicji. Wschodnie ziemie II RP stały się też wtedy główną areną pierwszych tygodni starcia największych machin wojennych w historii świata. Nietypowe było przy tym też to, że strona atakująca była pod niemal każdym względem przynajmniej parokrotnie słabsza od zaatakowanej. Mimo przejęcia przez Niemcy wyposażenia armii oraz przemysłu zbrojeniowego głównie Czechosłowacji i Francji Związek Sowiecki miał ogromną przewagę ilościową we wszystkich rodzajach broni (w czołgach także jakościową). A jednak pierwsze trzy miesiące tej wojny były największym pogromem w dziejach. W swej ostatniej książce Mark Sołonin wymienia punkty twardszego oporu i jednostki próbujące dzielnie sprostać nawale, której przewaga polegała głównie na impecie i precyzji zadawanych ciosów. Podobnie, jak we wrześniu 1939 intensywność naporu czołówek pancernych, rozmiar bombardowań i ostrzałów artyleryjskich były przerażające, ale oznaczały szybkie wyczerpywanie się niemieckich zasobów. Prowadzenie wojny taką metodą dla zaatakowanych było przerażające, ale dla atakujących, na dłuższą metę, niemożliwe. Zamiarem agresora było osiągnięcie strategicznych celów zanim większa część wojennej machiny ulegnie zużyciu a zapasy amunicji i innych niezbędnych środków wyczerpaniu. Hitlerowi sprzyjała niska jakość sowieckiej kadry dowódczej, przetrzebionej stalinowskimi czystkami. Przykładem generała – nieszczęścia może być Karol Świerczewski „Walter”, który na początku walk nad rzeką Wiazmą dowodził 248 Dywizją, liczącą ponad 10 tys. żołnierzy, z których pod jego komendą uszło z życiem jedynie pięciu ludzi. Tego rodzaju dowódcy oraz realia życia w Związku Sowieckim przełożyły się na masowy brak woli walki – do jesieni szybko zbliżającym się do Moskwy Niemcom poddały się trzy miliony żołnierzy. Obawiając się własnej totalnej klęski, za pośrednictwem ambasadora Bułgarii Iwana Stamenowa, Stalin zaproponował Hitlerowi zawieszenie broni. Liczył na to, że uda mu się powtórzyć ten sam manewr, jaki sowiecka Rosja zastosowała w marcu 1918. Zawarty wtedy w Brześciu pokój oznaczał oddanie ogromnych obszarów, ale uratował bolszewickie państwo przed zagładą. W 1941 Stalin był gotów na ustępstwa jeszcze większe, ale zgody Hitlera nie uzyskał. Na jego zgubę, gdyż wraz z nadejściem zimy losy zdawałoby się zwycięskiej już dla Niemiec wojny zaczęły się odwracać.

Triumf jednej z dwojga antypolskich bestii

Jesienią 1941 niemiecki pochód ugrzązł na drogach zamieniających się w niemal nieprzejezdne błoto. Wcześniej niż zwykle nadeszła też zima, do której najeźdźcy nie byli przygotowani. Hitler powinien liczyć się z tym, że dla osiągnięcia zamierzonych celów ciepłych miesięcy mu zabraknie. Planował wcześniejszy termin ataku, ale 27 marca brytyjskie służby specjalne dokonały przewrotu w Jugosławii, której proniemiecki rząd został zastąpiony antyniemieckim. Hitler uznał, że inwazję na Rosję musi poprzedzić podporządkowaniem sobie Belgradu. Za dokonany brytyjskimi rękami przewrót Jugosłowianie zapłacili ściągnięciem na siebie agresji i terroru, w których zginęło półtora miliona ich obywateli. Być może jednak przesądziło to o losach całej wojny.

Jesienią 1941 Stalinowi zaczęły sprzyjać nie tylko warunki atmosferyczne. Do sowieckiej armii zaczęli docierać zbiegowie z niewoli z informacjami o tym, jak Niemcy traktują jeńców. Związek Sowiecki nie był sygnatariuszem konwencji, regulujących los żołnierzy wziętych do niewoli. W najmniejszym stopniu nie usprawiedliwia to jednak Niemców, którzy miliony poddających się im ludzi skazali na śmierć. Metodą tego ludobójstwa było spędzanie tysięcy nieszczęśników na wielkie, otoczone zasiekami polany. Kto nie zdołał uciec – umierał na nich śmiercią głodową. Wiedząc o tak zbrodniczych praktykach żołnierze woleli nie dostać się w niemieckie ręce. Tym bardziej, że poddanie się zaczęło być uważane za zdradę, za którą płaciła rodzina. Wykonywania rozkazu „ani kroku w tył” pilnować też zaczęły stojące za walczącymi formacjami oddziały NKWD, strzelające do każdego, komu zdarzało się na polu bitwy zatrzymać lub cofnąć. Zasadnicze znaczenie miało też udzielenie Sowietom kolosalnej pomocy przez Wielką Brytanię a przede wszystkim Stany Zjednoczone. Nieludzka satrapia Stalina była dla świata zagrożeniem nie mniejszym, niż Niemcy, ale póki nie była po ich stronie otrzymywała od mocarstw zachodnich wszystko, czego sobie tylko zażyczyła. Do 1945 roku większość (blisko pół miliona) samochodów Armii Czerwonej, podobnie jak 24 tys. samolotów, 16 tys. czołgów pochodziło z USA. Wojsko ubrane było w mundury z 80 milionów metrów tkanin, kilkanaście milionów butów i żywione było dziesiątkami milionów konserw z tego samego źródła, z którego pochodziło też pół miliona ton materiałów wybuchowych czy kilka milionów ton benzyny lotniczej. Cały spis tych dostaw to setki pozycji analogicznego rozmiaru. Życzeniem, które skwapliwie spełniły i Stany Zjednoczone i Wielka Brytania było także zaakceptowanie tych zdobyczy, które Związek Sowiecki zagarnął będąc sojusznikiem Hitlera oraz zgoda na włączenie do swego imperium Europy aż po Łabę. Dla Polski oznaczało to utratę połowy przedwojennego terytorium, dalszą narodową niewolę, sowietyzację, eksterminację dużej części tej resztki elit, która przetrwała wojnę.

Prof. Janusz Tazbir mawiał, że Polska w swej historii zaznała straszliwych tragedii, ale też wielokrotnie jej los mógł się okazać jeszcze gorszy. W przypadku II wojny światowej zwycięstwo drugiego z agresorów oznaczałoby realizację niemieckiego Generalplanu Ost. De facto zakładał on biologiczną likwidację narodu polskiego, którego historia byłaby wymazywana z kart ludzkich dziejów.

Artur Adamski

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Wpisz swój komentarz!
Proszę wpisać tutaj swoje imię

Powiązane artykuły

Pozostańmy w kontakcie

26,463FaniLubię
274SubskrybującySubskrybuj
- Reklama -spot_img

Najnowsze Artykuły

Skip to content