5,5 C
Warszawa
piątek, 26 kwietnia, 2024

Uwielbienie upodlenia czyli niewolnicza mentalność piewców okupacji – Artur Adamski

26,463FaniLubię

Co trzeba mieć w głowie, żeby chwalić fakt wypełnionego terrorem eksploatowania własnej ojczyzny? O tym, że Jacek Jaśkowiak w głowie ma nie za wiele świadczy już to, że mówiąc o okresie znajdowania się Wielkopolski pod pruskim zaborem kilkakrotnie powtarzał liczbę 123 lat. Tymczasem ta część Polski przez najeźdźcę pruskiego zagarnięta została już w czasie drugiego rozbioru, czyli w roku 1793. Niemiecka tyrania, wyjąwszy okres zwycięskiego Powstania Wielkopolskiego z roku 1806 i trwającego kilka lat włączenia w skład Księstwa Warszawskiego, w żadnym razie nie trwała więc taką ilość lat, jaką wymieniał Jaśkowiak. Ułomności z zakresu prostych działań arytmetycznych czy elementarnej wiedzy historycznej nie są jednak niestety najsłabszą ze stron obecnego prezydenta Miasta Poznania.

Jestem Dolnoślązakiem o korzeniach wielkopolskich, tym bardziej więc nie do pojęcia jest dla mnie kuriozum tak krańcowe, jak pełnienie roli włodarza niegdyś pierwszej (obok Gniezna i Lednicy) stolicy Polski przez kogoś takiego, jak jej dzisiejszy prezydent. Przez stulecia naporu niemieckiego nie oparły się mu zachodnie Pomorze, Ziemia Lubuska czy Śląsk a Wielkopolska dumnie i niezachwianie trwała przy Królestwie Polskim a potem polsko – litewskiej Rzeczpospolitej. Bo jest przecież Wielkopolska tą częścią naszej ojczyzny, z której cała nasza narodowa historia się zaczęła. Poznań to pierwsze polskie biskupstwo, o trzydzieści trzy lata starsze od wrocławskiego, krakowskiego i kołobrzeskiego, tyleż od samej metropolii gnieźnieńskiej. Wielkopolska kolebka polskiej państwowości nawet w stuleciu niewoli tętniła polskością, która dla przybyszów była tak atrakcyjna, że nawet osiedlani przez pruskie władze Niemcy, celem wynarodowienia Polaków, na tej ziemi się polonizowali. Osadnicy z okolic Bambergu, na Ziemi Poznańskiej zwani Bambrami, w czasie Powstania Wielkopolskiego stanęli po polskiej stronie, wsławiając się często najwyższą ofiarnością i bohaterstwem.

- Autopromocja - KLIKNIJ NA GRAFIKĘ-

Ktoś, komu powierzono takie dziedzictwo, dziś hańbić je potrafi opiewając czasy jego niewoli. Z jakiej choinki urwał się ktoś taki, jak Jaśkowiak? Co takie indywiduum robi na stanowisku prezydenta miasta o takiej historii? Od najmłodszych lat Poznań kojarzył mi się z miejscem, w którym opowiadano mi o polskiej dumie, o walce o polską niepodległość. Byłem przedszkolakiem, kiedy rodzina mojego ojca pokazywała mi porcelanowe serwisy, konspiracyjnie sprzedawane w Poznaniu w XIX wieku. Na tych talerzach był wielki biały orzeł w koronie, otoczony napisem „Boże zbaw Polskę”. Któryś z krewnych przekonywał mnie, może wówczas ośmiolatka: „Nie wierz, jak ci będą mówić, że polskie powstania zawsze były przegrywane! My w Poznaniu i w Wielkopolsce całej zrobiliśmy dwa. I obydwa wygrane!” Pamiętam, jak na rodzinnych pogrzebach pojawiali się weterani w powstańczych mundurach, z szablami przy boku, salutujący nad grobami. W 1969 roku podobną szablę wyjął z komina brat mojego ojca. Należała do jego teścia – powstańca. 1 września 1939 ukrył ją, obawiając się Niemców. Ale oni wiedzieli o jego przeszłości i natychmiast go rozstrzelali. Szabla na odnalezienie czekała trzydzieści lat. Wujek mojego wujka, Adam Poszwiński, ścigany przez Gestapo za przynależność do Naczelnej Rady Ludowej w roku 1940 został schwytany i wrzucony do klatki z lwami w poznańskim ogrodzie zoologicznym. Ta część pruskiego dziedzictwa też się panu podoba, panie Jaśkowiak? Ja jestem wrocławianinem, ale moi przodkowie krwawili pod pruskim jarzmem. Walczyli o prawo mówienia po polsku, cierpieli prześladowania, ginęli w powstaniach, albo przeżywali tragedie takie, jak mój pradziadek Franciszek Pietrzak i cała jego rodzina. Miał kilkoro dzieci, ale siła wzięli go do armii tego ohydnego niemieckiego cesarstwa, które pan tak uwielbia. I w obcym mundurze, za obcą i Polsce i wszystkim swoim bliskim sprawę zginął zaraz po tym, jak go wysłali pod Verdun. Podobnie, jak brat mojego dziadka, Jan Adamski, wyprawiony pod Pińsk, gdzie poniósł śmierć za sprawę obcą i jemu i całej jego rodzinę. Prości poznaniacy, zwyczajni Wielkopolanie przez pokolenia marzyli o wyrwaniu swej ziemi spod odrażającej, butnej i podłej pruskiej okupacji. Moja urodzona w roku 1903 babcia dostała na chrzcie imię Joanna. Wielu Wielkopolan takie imię wtedy nadawało swoim córkom w nadziei, ze może któraś okaże się polską Joanną d’Arc. Tą, co z wrogiej tyranii wyzwoli kiedyś Polskę tak, jak to przed wiekami dla swojej ojczyzny zrobiła tamta Joanna, od ponad stu lat święta naszego Kościoła.

Swoje nikczemne majaki Jaśkowiak bełkotał na forum żałosnej zbieraniny podobnych sobie indywiduów, która tego rodzaju bredniami dzieliła się pod szyldem tzw. „Studium Obywatelskiego im. Pawła Adamowicza”. Należałoby zapytać, co głupkowate ględzenie Jaśkowiaka może mieć wspólnego z takim pojęciem, jak „obywatel”. Wygadywaniem swoich andronów udowodnił on przecież, że mentalnie żadnym obywatelem nie jest. Jeśli ktoś wychwala niewolę swojego narodu to przecież znaczy, że jego umysłowość jest umysłowością niewolnika. Cóż ktoś taki może wiedzieć o godności bycia obywatelem? O tym więc jedynie, jak dobrym niewolnikiem być, radzić może Jacek Jaśkowiak. Nie o żadnym obywatelstwie komuś takiemu mówić, nie do żadnych „studiów obywatelskich” aspirować. Jeśli ktoś taki cokolwiek chce głosić to raczej o tym, jak niewolniczą obrożę sobie założyć. Ze smyczami na szyjach kursy poszukiwaczy swoich panów, zaborców, okupantów takiemu organizować. Dla tak myślących rojenia o czymkolwiek z pojęciem „obywatel” w tytule to jak wykłady ślepego o kolorach.

Artur Adamski

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Wpisz swój komentarz!
Proszę wpisać tutaj swoje imię

Powiązane artykuły

Pozostańmy w kontakcie

26,463FaniLubię
274SubskrybującySubskrybuj
- Reklama -spot_img

Najnowsze Artykuły

Skip to content