Klękanie piłkarzy przed rozgrywanym meczem to forma przeprosin za rasizm i niewolnictwo, ściśle związana z wydarzeniami do jakich doszło w Stanach Zjednoczonych związanych ze śmiercią Georga Floyda i ruchem Black Lives Matter. Mimo powszechności ruchu większość drużyn zrezygnowała z tego gestu, a Anglicy czy Irlandczycy zostali nawet wygwizdani przez swoich kibiców za ten sposób manifestacji poglądów. Wobec takiej powszechności i konieczności stałego przepraszania za grzechy niewolnictwa Europa stawia pytanie: Czy nasi Zachodni sąsiedzi nie powinni w tożsamy sposób przeprosić za okrutne zbrodnie II wojny światowej? Mowa o kilkunastu milionach ofiar reżimu totalitarnego jakim był nazizm.
Rasizm związał się nieodłącznie ze Stanami Zjednoczonymi od początku istnienia tego państwa. Osoby o czarnej karnacji jeszcze na początku XX wieku musiały korzystać z osobnych toalet, pociągów czy restauracji. Zabraniano międzyrasowych małżeństw, a doprowadzenie do śmierci niewolnika z powodu brutalnego pobicia nie było uznawane za przestępstwo. Europa nie ma jednak zamiaru, a przynajmniej nie jednomyślnie wczuwać się w konflikty i problemy społeczne z jakimi borykają się Stany Zjednoczone. Zwłaszcza w kontekście śmierci Georga Floyda – narkomana, karanego za liczne przestępstwa kryminalne i narkotykowe.
U Polaków temat klękania wzbudza jednak szereg nieco innych emocji. Wielu z nas uważa, że klękanie ze strony zachodnich narodów, zwłaszcza Niemiec powinno być formą przeprosin za zbrodnie dokonane w czasach II wojny światowej. To właśnie Polska poniosła największe procentowe straty w ludności cywilnej z powodu tego konfliktu – zginęło prawie 6 mln naszych obywateli, czyli prawie 18 proc. ludności. Upamiętnienie tych strasznych wydarzeń miałoby wówczas rzeczywiście swoje uzasadnienie na Starym Kontynencie w przeciwieństwie do ruchu Black Lives Matter, którego większość Europejczyków po prostu nie czuje.