9,1 C
Warszawa
piątek, 29 marca, 2024

Zachód słońca nad Woronicza 17

26,463FaniLubię

Media publiczne są centralną instytucją sfery publicznej. Przekazują informacje niezbędne dla dokonywania przez obywateli właściwych wyborów. Zapewniają należyte forum debaty, co ułatwia tworzenie się opinii publicznej. Umożliwiają ludziom kształtowanie i wpływanie na prace rządu poprzez artykułowanie swoich poglądów.

Gdzie są takie media? Z pewnością nie w Polsce, gdzie poglądy można artykułować nie w mediach elektronicznych, ale przez płot do sąsiada. To już schyłek telewizji. Nad ulica Woronicza 17, gdzie stoi Bastylia informacji III RP, daje się widzieć zachód słońca.

- Autopromocja - KLIKNIJ NA GRAFIKĘ-

A jak to jest na świecie z tymi mediami i z artykułowaniem poglądów? Co decyduje o tym, że w Wielkiej Brytanii, Niemczech, Australii czy Kanadzie i w Japonii funkcjonują media publiczne i narodowe, zaś u nas, w Polsce, mamy radio i telewizje jedynie zwane publicznymi albo narodowymi? Media publiczne w Polsce nie są programowane, nie mają jasno sformułowanych misji i wizji. To spółki skarbu państwa, pracujące dla zysku, a nie dla dobra publicznego.

Przykładem mediów publicznych, których zadania są zdefiniowane w sposób skondensowany, jasny i prosty są choćby japońskie media NHK. Japońska ustawa o przekazie z 1953 roku definiuje publiczną radiofonię i telewizję jako instytucję „niepaństwową, nie rządową, nie komercyjną, finansowaną przez abonentów”. Artykuł pierwszy ustawy japońskiej z 1953 mówi o koniecznej „dbałości o dobro publiczne” (pkt 1), o konieczności „neutralności, integralności i autonomii nadawcy” (pkt 2), o potrzebie wniesienia przez NHK „swego udziału w rozwój zdrowej demokracji” (pkt.3 ustawy).

Wzorcem mediów publicznych jest od 1927 roku BBC (British Broadcasting Corporation), realizujące zadania na miarę swoich problemów i swoich potrzeb. BBC ma na względzie powszechny dostęp wszystkich obywateli do kanałów radiowo – telewizyjnych, traktowanie mediów jako dobra publicznego, wspieranie różnorodności, a zarazem jednolitości kultury narodowej.

Zadania BBC, określane mniej więcej co dziesięć lat w Kartach Królewskich (Royal Charters), polegają na dostarczaniu programów o wysokich standardach treści i formy. Niezależność brytyjskiej telewizji publicznej już w momencie narodzin została zabezpieczona przed dwoma siłami, które mogłyby ograniczać i zniekształcać ideę medium publicznego: przed ingerencją rządu i biznesu.

W rozdziale pierwszym obowiązującej Royal Charter, królowa Elżbieta II podkreśla wielką wartość przekazu radiowego i telewizyjnego jako środka przekazu. Królowa wyraża wolę, aby BBC, jako niezależna korporacja, nadal wypełniała swą misję, gwarantując dostarczanie usług związanych z przekazem oraz innych usług audio – wizualnych, stosownie do koncesji udzielonej przez Sekretarza Stanu ds. Handlu i Przemysłu.

Poza statutami Korporacji, funkcjonuje w krajach anglosaskich tzw. zasada McLurga, stosowana do mierzenia terytorialnej wartości newsów. Chodzi zazwyczaj o treść newsów, nad którą ma kontrolę i doradztwo Charlotte Moor, dyrektor BBC do spraw emitowanych treści. McLurg, legendarny wydawca newsów w BBC po roku 1922, zwykł powtarzać coś, co dziś potocznie nazywa się właśnie „zasadą McLurga”: „Jeden martwy Anglik wart jest pięciu martwych Francuzów, wart dwudziestu martwych Egipcjan”.

Od początku funkcjonowania BBC koncepcja publicznego przekazu opierała się na pojęciu służby: autonomicznej, nie komercyjnej i narodowej, realizowanej przez instytucję, będącą czymś w rodzaju Kościoła. Czy można sobie wyobrazić TVP jako Kościół? Przełożenie tego ideału na profesjonalną praktykę nadawczą radia i telewizji pociągało za sobą dwie ważne kwestie: problem autonomii BBC, a także problem zaspokajania popularnych gustów.

Oponenci wysokich standardów, proponowanych przezJohna Reitha, założyciela i pierwszego szefa BBC,
zarzucali Korporacji promowanie elitarnych wartości i ignorowanie masowej publiczności. W 1934 roku Komisja lorda Selsdona stwierdziła, że BBC jest „narodową służbą publiczną”, wspierającą „kulturową różnorodność”, a zarazem „kulturową jedność narodową” Wielkiej Brytanii.

Efekty stuletniej pracy BBC widać dziś w Wielkiej Brytanii na każdym kroku. To szacunek do królowej Elżbiety II. To szacunek do swego narodu, do armii i do państwa. To szacunek ludzi do ludzi. Polityczni ulicznicy zostają na ulicach i nie mają wstępu ani na próg BBC, ani na próg Parlamentu. Jakże inaczej jest w III RP, gdzie polityczna ulicznica przyjmowana jest na salonach TVN.

Australijski publiczny nadawca radiowy, telewizyjny, internetowy i usług mobilnych ABC (Australian Broadcasting Corporation), to instytucja kultury narodowej. Ustawa o przekazie stwierdza, że ABC jest jedną z najważniejszych instytucji kulturalnych Australii. Z mocy prawa „ABC podejmuje decyzje programowe w imieniu narodu australijskiego”.

Instytucja ta „wnosi wkład w kształtowanie narodowej tożsamości, sprzyja twórczości i rozwojowi sztuk i wspiera kulturową różnorodność”. ABC jest nadawcą jednoznacznie australijską. Dostarcza najbardziej wiarygodne i niezależne relacje i analizy bieżących spraw i wydarzeń.Dba o żywotność kultury australijskiej, wykorzystuje przekaz dla kształtowania kulturowej odrębności, sprzyja twórczości i rozwojowi sztuk.

ABC odzwierciedla w swoim programowaniu zachodzące w Australii zmiany społeczne, gospodarcze i demograficzne. Rozwija naturalne, specyficzne cechy terytoriów, które sprzyjają kształtowaniu narodowej różnorodności. Poprzez swój program, ABC zapewnić Australii możliwość kształtowania obrazu Azji i Pacyfiku.

Australijczycy wykorzystują publiczne media do utwierdzania narodowej suwerenności. Korporacja kładzie nacisk na swą „odrębność i rozpoznawalność. Ustawa ABC gwarantuje niezależność przy tworzeniu programu. ABC jest odpowiedzialna jedynie przed Parlamentem, jednak ani Parlament ani rząd, zgodnie z obowiązującym prawem i umowami, nie ingeruje w jej działalność. Niezależność TVP posunięta jest dalej niż niezależność ABC. Tu, w Polsce, każdy Trzmiel, każda Ogórek i każda Mucha jest niezależna.

Niemiecka telewizja publiczna zobowiązana jest do mądrego programowania, którego celem nie jest wyłącznie zysk ekonomiczny. Telewizja ma zapewnione finansowe bezpieczeństwo – tzw. publiczną opiekę, czyli obowiązkowe opłaty abonenckie.

W roku 1950 wszystkie niemieckie stacje radiowe i telewizyjne połączyły się w jedną organizację ARD (Arbeitsgemeinschaft der Offentlichrechtlichen Rundfunkanstallen der Bundesrepublik Deutschland). Jest ona organizacją lokalnych stacji publicznych. Od 1954 roku ARD uczestniczy w produkcji i emisji audycji i programów dla stacji landów.

Zadania radiofonii i telewizji w Niemczech są rozczłonkowane. Niemcy nie mają jednej ogólnokrajowej telewizji publicznej. Telewizja niemiecka nie podlega wpływom rządu federalnego, Bundestagu i federalnych władz partyjnych. Zgodnie z prawem federalnym, przekaz radiowy i telewizyjny jest kulturową prerogatywą krajów niemieckich. Jedynie sprawy techniczne radiofonii i telewizji mogą być rozwiązywane na szczeblu federalnym.

Stacje radiowe i telewizyjne landów postrzegane są jako instytucje prawa publicznego (Anstalten des Offentlichen Rechts). Ich obowiązkiem jest reprezentowanie i strzeżenie interesu publicznego. Każda stacja zarządzana jest przez zarząd administracyjny, który składa się ze specjalistów – menadżerów, finansistów, dziennikarzy. Na czele stacji stoi dyrektor generalny – odpowiedzialny zarówno za programowanie, jak i produkcję, sprzedaż programów i realizację budżetu.

Najważniejsze grupy społeczeństwa niemieckiego, w tym mniejszości narodowe i religijne, mają dostęp do środków przekazu. Każda publiczna stacja landu kontrolowana jest przez radę, reprezentującą – zgodnie z ustawą – „istotne grupy społeczne landu”, a więc związki zawodowe, kościoły, organizacje pracodawców, partie polityczne, stowarzyszenia. Prawo wymaga, by rada (Rundfunkrat) składała się z 30-40 reprezentantów grup społecznych.

Rada jest zależna od grup społecznych i niezależna od władz federalnych. Radni kierują się głosami i opiniami społeczności, a nie tzw. własną wewnętrzną niezależnością. Rada dba o jakość programów, nadzoruje zarząd stacji i wybiera dyrektora generalnego. Radni i biura są na utrzymaniu grup, które delegowały do rad swoich przedstawicieli. Niedopuszczalne jest, by radni byli na utrzymaniu rządów krajowych, kanclerza, biznesu.

Każdy członek rady może być odwołany przez delegującą go grupę: związek, partię, stowarzyszenie. Członkowie zarządów i dyrektorzy stacji mogą być odwołani, przesunięci lub wymienieni ze względu na dobro stacji i gdy tego chce rada, będąca głosem abonentów i jedynego suwerena – społeczności landu.

Po roku 1960, kiedy Bundestag przyznał nowe częstotliwości dla drugiego kanału telewizji niemieckiej – powstała ZDF (Zweites Deutsches Fernsehen). Organizację tę ustanowiło dziewięć landów. W połowie lat sześćdziesiątych zaczął funkcjonować trzeci kanał ARD, regionalny, poświęcony edukacji i sprawom mniejszości narodowych.

Na rynku mediów w Niemczech stacja ZDF ma największe obroty – około 2,5 mld DM rocznie. Pod względem oglądalności zajmuje 3-cią pozycję, (dla porównania obroty RTL to ponad 1 mld DM). Obowiązkowe opłaty abonenckie, w przypadku np. ZDF, stanowią około 70 proc. jej dochodów, reklamy – limitowane przepisami – około 15 proc., a sprzedaż licencji własnej produkcji – także około 15 proc. dochodów ZDF.

Struktura programowa ZDF, największej dzisiaj niemieckiej sieci telewizji publicznej, przedstawia się następująco: filmy – 23,9 proc.; informacje i wiadomości – 21 proc.; rozrywka – 18,1 proc.; kultura i sztuka – 12,8 proc.; programy sportowe – 12,7 proc.; programy dziecięce – 9,8 proc.; reklama – zaledwie 1,7 procent. Dla porównania stacja RTL nadaje więcej filmów, więcej rozrywki, mniej informacji, mniej kultury i sztuki, tyle samo sportu, mniej programów dla dzieci i aż 30 proc. reklam!

Niemieckie media publiczne są częścią niemieckiej kultury, niemieckiej tożsamości i niemieckiego systemu politycznego. Media te w swym przekazie są wyraźnie niemieckie i reprezentują niemieckie wartości.

Kanadyjska ustawa o przekazie mówi, czym jest CBC (Canadian Broadcasting Corporation), do kogo należy, a także jakie są założenia polityki w dziedzinie przekazu dla Kanady: „CBC jest narodowym nadawcą publicznym, którego zadaniem jest dostarczanie informacyjnych programów radiowych i telewizyjnych, edukujących i zapewniających rozrywkę”.

Ustawa o CBC stanowi: „Kanadyjski sytemu przekazu jest własnością Kanadyjczyków i jest kontrolowany przez Kanadyjczyków”. To zdanie należałoby powtórzyć kilka razu i zawiesić nad bramami wszystkich nadawców publicznych. Dalej ustawa stanowi: „Kanadyjski system przekazu, działający głównie w językach angielskim i francuskim, obejmujący nadawanie publiczne, prywatne i lokalne za pomocą zakresów bezprzewodowych, dostarcza w swoich programach usługę publiczną, istotną dla utrzymania tożsamości narodowej i dla wzbogacania kulturowej suwerenności Kanady”.

Programy CBC mają być „wyraźnie kanadyjskie” albo „w przeważającej większości rozpoznawalne jako kanadyjskie”. Przekaz publiczny „poprzez programowanie, odzwierciedlające kanadyjskie opinie, postawy, idee, wartości i twórczość artystyczną, działa na rzecz rozwoju kanadyjskości. Przedstawia i naświetla sprawy dotyczące zarówno Kanady, jak innych krajów z kanadyjskiego punktu widzenia”.

Kanadyjskie prawo o przekazie mówi o zadaniach CBC: „Kanadyjski system przekazu powinien: a) służyć zachowaniu, wzbogacaniu, umacnianiu kultury, polityki, gospodarki Kanady; b) poprzez programowanie, odzwierciedlające kanadyjskie opinie, postawy, idee, wartości i twórczość, działać na rzecz rozwoju kanadyjskości; c) program ma służyć potrzebom kanadyjskich mężczyzn, kobiet i dzieci, ma odzwierciedlać ich aspiracje i zainteresowania.

Przekaz kanadyjski „dostarcza w swoich programach usługę publiczną, istotną dla utrzymania tożsamości narodowej i dla wzbogacania kulturalnej suwerenności Kanady”. Odpowiedzialność za „kanadyjski punkt widzenia” oraz za jakość „usługi publicznej” spoczywa na dziennikarzach publicznego medium, a nie, jak w Polsce, na tzw. producentach zewnętrznych.

Gdyby teraz potraktować media brytyjskie, niemieckie, japońskie, kanadyjskie i australijskie jako tło, na którym funkcjonują media zwane w Polsce publicznymi, to należałoby powiedzieć, że media te przede wszystkim nie mają zdolności do budowania dobrych relacji między nadawcą a odbiorcą. Odbiorca płaci abonament, jest współwłaścicielem przekazu, ale może tylko słuchać albo oglądać i słuchać.

Ewaluacja zawartości, treści i formatu nie jest profesjonalna. Rozmowy, wywiady, dyskusje i debaty nie spełniają standardów programu mówionego. Poszczególne części przekazu funkcjonują poza właściwą kolejnością. Programy i audycje nie dają odpowiedzi na pytanie, po co jest ten program? Co ma osiągnąć? Jaki jest docelowy odbiorca? Co ma program przynieść słuchaczom? Chodzi tu o znany i konieczny w BBC albo w CBC, sformułowany dla każdego programu, statement of purpose.

Efektem kombinacji prawdy, dokładności, odpowiedniości, stosowności może być program albo audycja wiarygodna i istotna, ważna dla słuchacza albo dla widza. Ale takiej kombinacji elementów przekazu w polskich mediach publicznych nie widać. Programy informacyjne mediów publicznych są skrajnie i żałośnie nieprofesjonalne. Ne ma newsów, a tzw. publicystyka jest tzw. publicystyką.

Dominują audycje i programy studyjne, nieweryfikowane. Zupełnie brakuje rozmów newsowych, krótkich, bliskich czasowo i terytorialnie o ważnych wydarzeniach. Media, głównie zaś telewizja, zwana w Polsce publiczną, a nawet narodową, nie nadaje audycji i programów kształtujących kulturalną i polityczną suwerenność Polaków. Antena zdominowana jest przez małość komentatorów, miałkość komentarzy i wypowiedzi, ubogość emitowanych form.

Stan telewizji jest efektem niskiego stanu profesjonalnego Zarządu TVP, a także niskich kompetencji dziennikarzy i zapraszanych do TVP tzw. ekspertów. Jakość programu nadawcy publicznego – oznacza różnorodność produkcji, różnorodność form i odmian radiowych, telewizyjnych, zaspokajanie szerokiego zakresu potrzeb obsługiwanej publiczności. Takie programy mogą odzwierciedlać zróżnicowane poglądy i działania a przyświecać temu mogą intencje stworzenia większego zrozumienia pomiędzy różnymi segmentami społeczeństwa.

Niestety, czegoś takiego, jak zrozumienie, nie ma – media publiczne wchodzą z butami w konflikty społeczne, polityczne, nawet światopoglądowe i roznoszą te konflikty po całym kraju. Zadziwia wiele rzeczy, zadziwia też to, że władza najwyższa, parlamentarna i rządowa, toleruje takie medialne bezhołowie.

Parafrazując zapis księdza Chmielowskiego o koniu, można powiedzieć, że koń telewizyjny jaki w Polsce jest, każdy widzi codziennie na ekranie swego telewizora. Należy się spodziewać, że widzą tego konia także ludzie wysokiej polityki, którzy ubogacają media publiczne personami z III Liceum Ogólnokształcącego w Gdańsku. A jeśli widzą, to niech się cieszą tym widokiem zachodzącego słońca nad ulicą Woronicza 17.

Niedługo słońce zajdzie.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Wpisz swój komentarz!
Proszę wpisać tutaj swoje imię

Powiązane artykuły

Pozostańmy w kontakcie

26,463FaniLubię
274SubskrybującySubskrybuj
- Reklama -spot_img

Najnowsze Artykuły

Skip to content