6,1 C
Warszawa
sobota, 20 kwietnia, 2024

Solidarność jako element akcji dezinformacyjnej. Polska w rozważaniach Anatolija Golicyna

26,463FaniLubię

W poprzedniej części przedstawiałem przewidywania Golicyna w wymiarze globalnym. W obecnej – zaprezentuję rozważania autora Nowych kłamstw w miejsce starych na temat Polski.

Według Golicyna powstanie „Solidarności” miało było kolejnym etapem operacji dezinformacyjnej, która miała doprowadzić do wprowadzenia „fałszywej liberalizacji we Wschodniej Europie, a prawdopodobnie i w samym Związku Sowieckim, oraz wykorzystywanie fałszywej niezależności przez reżimy w Rumunii, Czechosłowacji i w Polsce” (Nowe kłamstwa w miejsce starych s. 482) do osłabienia woli obronnej Zachodu. Golicyn twierdzi, że „pojawienie się Solidarności w Polsce zostało przyjęte [przez zachodnią opinię publiczną – K.B] – jako spontaniczne wydarzenie, porównywalne do powstania węgierskiego z roku 1956 i zwiastujące upadek komunizmu w Polsce” (s. 482). Tymczasem powstanie Solidarności w 1980 r. miało być elementem od dawna planowej strategii dezinformacyjnej: „główne wydarzenie w Polsce w roku 1980, „odnowa” było planowane z dużym wyprzedzeniem przez polską partię komunistyczną, przy współpracy z jej sowieckimi i blokowymi sojusznikami oraz przy zakreśleniu widoków na przyszłe szerzenie strategii komunistycznej dalej, na Europę. Ten wniosek jest poparty również innymi dowodami, które świadczą o zaangażowaniu się partii komunistycznej w tworzenie i działanie Solidarności”(s. 487).

- Autopromocja - KLIKNIJ NA GRAFIKĘ-

Przyjrzyjmy się zatem najważniejszym argumentom Golicyna.

Operacja dezinformacyjna była elementem budowy „dojrzałego społeczeństwa socjalistycznego”. Przygotowania do niej w Polsce miały rozpocząć się już w 1963 r. powołaniem „komisji ideologicznej” Partii, która miała doprowadzić do odgrywania przez partię komunistyczną i kierowanych przez nią masowych organizacji aktywniejszej i skuteczniejszej roli politycznej. W tym celu zamierzano przekształcić „elitarną dyktaturę Partii, w leninowską dyktaturę całej klasy pracującej, która ożywiłaby polski system polityczny i ekonomiczny”(s. 488-489). Rzecz w tym, że Golicyn w żadnym miejscu swojej książki nie podaje ani składu, ani nazwiska przewodniczącego komisji. Ponadto, w charakterystyce jej zadań posługuje się ideologicznym żargonem, który nijak się ma do technokratycznego języka służb specjalnych.

Wpisanie formuły kierowniczej roli Partii do konstytucji. Zmianę konstytucji dokonaną w lutym 1976 r. równie dobrze można uznać za przejaw słabnięcia władzy PZPR, a nie – jej umacniania. W okresie stalinowskiego terroru, gdy władza aparatu partyjnego sięgała apogeum, nie było potrzeby wpisywania kierowniczej roli PZPR do konstytucji (uchwalonej w 1950 r.), gdyż nikt nie śmiał jej nawet zakwestionować. Potrzeba wzmocnienia roli aparatu partyjnego w ustawodawstwie pojawiła się po serii buntów społecznych, co akurat można interpretować jako wyraz słabnięcia realnej władzy aparatu partyjnego.

Połączenie organizacji młodzieżowych. Autor błędnie podaje, iż w 1976 r. „wszystkie organizacje młodzieżowe, włącznie z tymi w wojsku zostały połączone w jeden Związek Socjalistycznej Młodzieży Polskiej” (s. 483). Tymczasem akcja scaleniowa została przeprowadzona jedynie częściowo. W 1976 r. powołano ZSMP w wyniku połączenia Związku Młodzieży Socjalistycznej, Socjalistycznego Związku Młodzieży Wojskowej i Związku Socjalistycznej Młodzieży Wiejskiej (Związek Młodzieży Wiejskiej), lecz od 1973 r. działał Socjalistyczny Związek Studentów Polskich, który również powstał z połączenia Zrzeszenia Studentów Polskich, Związku Młodzieży Socjalistycznej i Związku Młodzieży Wiejskiej. Łączenie organizacji młodzieżowych ułatwiało niewątpliwie sprawowanie nad nimi politycznej kontroli. Trudno jednak uznać to za przejaw strategii dezinformacji mającej przecież według Golicyna polegać na pozorowanej liberalizacji. Jeżeli już, bardziej służyłoby temu zachowanie pozornego pluralizmu organizacyjnego.

Wzrost liczby członków PZPR. W 1960 r. PZPR miała milion członków, a w 1980 – już 3 mln członków. Członkostwo w związkach zawodowych wzrosło z 5 do 16 mln. Rzecz w tym, że Golicyn powiela powszechnie dostępne informacje, które być może robiły wrażenie na amerykańskim czytelniku, lecz same z siebie niczego nie dowodzą. Choć w latach siedemdziesiątych przyrost członków partii (i związków zawodowych) był niewątpliwy, to trzeba pamiętać, że w latach 1960–1980 nastąpił również wzrost liczby ludności w Polsce; zatem liczby bezwzględne nie są dobrym wskaźnikiem obrazującym tempo upartyjnienia społeczeństwa.

Ruchy kadrowe w PZPR. Według Golicyna dymisja Gierka z funkcji I sekretarza PZRP we wrześniu 1980 r., nominacja na to stanowisko Stanisława Kani, a później – Wojciecha Jaruzelskiego „wynikały z rozwoju poszczególnych etapów odnowy, w planowaniu którego uczestniczyli, w równym stopniu wszyscy przywódcy” (s. 488). Jednakże wspomniane zmiany kadrowe równie dobrze mogą być wyjaśnione przez powstanie Solidarności, a wywołany przez nią kryzys polityczny był okazją do personalnych przetasowań w hierarchii partyjnej.

Spotkania i konsultacje władz PRL z władzami sowieckimi. Golicyn odnotowuje liczne spotkania władz PRL I ZSRS dowodząc, że „Gierek brał udział w krymskich spotkaniach na szczycie w latach siedemdziesiątych, na których dyskutowano o kwestiach strategicznych”(s. 484). Rzecz w tym, że wizyty te były rutynowymi kontaktami pomiędzy władzami partyjnymi i państwowymi obu krajów. Trudno je uznać same w sobie za dowód przygotowywania akcji dezinformacyjnej. Golicyn, nie przytacza stenogramów rozmów, ani chociażby statystyki spotkań. Wtedy jakiś szczególny wzrost ich liczby można byłoby uznać za przejaw przygotowań.

Przebieg akcji dezinformacyjnej. W pierwszej fazie miało dojść do powstania „Solidarności”, w drugiej – do wprowadzenia stanu wojennego w celu ściślejszej kontroli ruchu, a w trzeciej – miała nastąpić kontrolowana liberalizacja (s. 491). Golicyn dowodzi, że „Solidarność” od samego początku była ruchem kontrolowanym przez Partię: „Początki ruchu Solidarności w stoczni noszącej imię Lenina, śpiewanie Międzynarodówki, używanie przez członków Solidarności starego sloganu ‘Proletariusze wszystkich krajów łączcie się!” oraz stała obecność portretu Lenina, wszystkie te rzeczy pasują do faktu ukrytego kierowania organizacji przez partię” (s. 484). Dalszym dowodem kontrolowania Solidarności była obecność członków PZPR we władzach związku: „Bogdan Lis, zastępca Wałęsy, był członkiem Komitetu Centralnego Partii. Zofia Grzyb, inna liderka Solidarności była członkiem Politbiura” (s. 487). W rzeczywistości, Bogdan Lis w latach 1974–1980 był członkiem ZSMP, a w latach 1975–1981 – PZPR, lecz nigdy nie był członkiem Komitetu Centralnego. Zofia Grzyb od lipca 1981 do lipca 1986 jako pierwsza w historii kobieta była członkiem Biura Politycznego, lecz nie pełniła w związku żadnych funkcji i stąd nie można jej uznać w żaden sposób za „liderkę” ruchu.

Ślepy traf czy celny rzut. Trzeba jednak uczciwie przyznać, że coś jednak udało się Golicynowi przewidzieć (a pisał to między 1981 a 1984 r.), a mianowicie powstanie rządu z udziałem PZPR i Solidarności: „można oczekiwać, że zostanie uformowany rząd koalicyjny, skupiający przedstawicieli partii komunistycznej, reprezentantów reaktywowanej Solidarności oraz Kościoła. W tym rządzie mogłoby się znaleźć również kilku tak zwanych liberałów” (s. 491).

Próba podsumowania. W wywodach Golicyna widzimy typową w myśleniu spiskowym dysproporcję pomiędzy zakładanymi celami a środkami mającymi owe cele realizować. Po co, można zapytać, jedynie w celu zapewnienia wzrostu poparcia społecznego „wywoływać” masowy ruch społeczny – ryzykując przy tym obalenie systemu komunistycznego – po to by go później w stanie wojennym zwalczać. Cel ten można byłoby osiągnąć w sposób bardziej bezpieczny poprzez przeprowadzenie odgórnych reform.

Nic zatem dziwnego, że recepcja rozważań Golicyna w Polsce była uzależniona od poglądów na przebieg transformacji. W latach 1988–1991 nastąpiło bowiem rozbicie solidarnościowej opozycji politycznej na zasadnicze dwa skrzydła: umiarkowane i radykalne. Skrzydło umiarkowane skupione wokół Solidarności i Lecha Wałęsy, akceptując pokojowy i odgórny proces transformacji, akceptowało zarazem rozległe obszary i nisze społeczne, w których wciąż miały obowiązywać stare zasady i mechanizmy oraz działać niezmienione instytucje i ludzie. Z kolei radykalne skrzydło w opozycji, do której należała głównie Organizacja „Solidarność Walcząca” podkreślało powolność i pozorność przemian oraz zakulisowy sposób prowadzenia negocjacji (do rangi symbolu urosły rozmowy w Magdalence), co sprawiało, że argumentacja Golicyna, pomimo dostrzegalnych słabości, mogła liczyć w nim na pewną popularność.

Należy odróżnić jednak rejestrację empiryczną pewnych zjawisk społecznych (w tym przypadku powolność i pozorność transformacji) od ich wyjaśnienia. Aby wyjaśnić powolność transformacji nie trzeba odwoływać się do spiskowej teorii dziejów. Wystarczy bowiem znajomość dwóch mechanizmów społecznych: uczenia się i naśladownictwa. Seria buntów społecznych w PRL w 1956, 1970, 1976, 1980/81 i w 1988 nauczyła kierownictwo Partii reagowania: od stosowania siły (1956 i 1970) przez represje i ustępstwa (1976) do ustępstw (1980/81). Strajki 1988 były zapowiedzą kolejnej fali protestów, która według przysłowia „kto szybko daje, dwa razy daje” została uprzedzona kompromisem przy okrągłym stole. Powodzenie – z punktu widzenia aparatu partyjnego – zastosowanej strategii odgórnych ustępstw doprowadziło do jej zastosowania w innych krajach bloku.

Choć w Polsce wymuszenie zmiany ustrojowej trwało 10 lat, to mechanizm naśladownictwa, jak trafnie zauważył Timothy Garthon Ash, na Węgrzech skrócił ten okres do 10 miesięcy, w NRD – 10 tygodni, a Czechosłowacji do 10 dni.

Poznań, 18 kwietnia 2021

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Wpisz swój komentarz!
Proszę wpisać tutaj swoje imię

Powiązane artykuły

Pozostańmy w kontakcie

26,463FaniLubię
274SubskrybującySubskrybuj
- Reklama -spot_img

Najnowsze Artykuły

Skip to content