17,3 C
Warszawa
piątek, 29 marca, 2024

Mateusz Morawiecki w Budapeszcie

26,463FaniLubię

Spotkanie premiera Polski z premierem Węgier Wiktorem Orbanem oraz Matteo Salvinim to jeden z wielu kroków, mających na celu powstrzymanie Unii Europejskiej przed przekształceniem jej w superpaństwo z Niemcami jako hegemonem kontynentu.

Ataki na Węgry i na Polskę, z jakimi mamy do czynienia na arenie Parlamentu Europejskiego, mają jedną zasadniczą przyczynę. Jest nią dążenie do zachowania choćby minimum podmiotowości przez kraje Europy środkowej. Pomimo pięknie brzmiących deklaracji, podmiotowość ta z punktu widzenia państw tzw. „starej Unii” jest zjawiskiem niepożądanym. Unia jest organizacją, w której de facto i coraz bardziej otwarcie obowiązują podwójne standardy, co doprowadziło już do opuszczenia jej struktur przez Wielką Brytanię. Obecne stanowisko Polski i Węgier to obrona gwałconych dziś w UE zasad, bez których Europa utraci istotę swej tożsamości.

- Autopromocja - KLIKNIJ NA GRAFIKĘ-

Polsko – węgierskie partnerstwo czy Grupa Wyszehradzka oznaczają perspektywę rozwoju państw Międzymorza bez nadmiaru wpływów niemieckich. Zainteresowanie rodzącymi się w tym kręgu inicjatywami wyraża także Austria a obecność Salviniego na spotkaniu Orbana z Morawieckim to przejaw ciążenia w tym kierunku także Włoch. Znanych już od roku gestów ze strony Niemiec trudno nie rozumieć jako próby realizacji zasady „jeśli nie możesz czemuś zapobiec to się do tego przyłącz”. Intencją Niemiec może być jednak raczej dążenie do powstrzymania dynamiki trójmorskich inicjatyw, niż godzenie się na podmiotowość państw od wieków przez wszystkie odcienie niemieckiego imperializmu postrzeganych jako potencjalna strefa niemieckich wpływów.

Premier Jan Olszewski w swym dramatycznym wystąpieniu z czerwca 1992 stawał dramatyczne pytanie: „Czyja będzie Polska?” Dziś, w odniesieniu do Unii Europejskiej, można by spytać: „Czyja będzie Europa?” Morawiecki, Orban i Salvini, pomimo dzielących ich różnic, dążą do stworzenia w Parlamencie Europejskim koalicji, mogącej powstrzymać zgubny kurs w stronę miazmatów neomarksizmu. Na naszych oczach dokonuje się bowiem wielkie rozstanie z wszystkim, co stanowi istotę europejskiej tożsamości. Oprócz coraz częstszych w Europarlamencie wystąpień, przypominających szaleństwa Engelsa, Lenina, Trockiego i innych architektów największego ludobójstwa w dziejach widomym znakiem tej tendencji jest brukselski „Dom Historii Europejskiej”. Dla każdego Europejczyka prezentowana w nim wizja przeszłości kontynentu powinna działać jako wielka przestroga przed skonstruowaną z oszczerstw drogą ku zatraceniu.

Jako międzynarodowa organizacja Unia Europejska skompromitowała się głęboką indolencją w walce z szerzącą się obecnie pandemią. Pomimo tego za jeden z naczelnych celów jej biurokracja uznaje społeczną inżynierię wg wzorców marksistowskich. Stąd coraz bardziej zasadne jest pytanie o przyszłość organizacji z Europą w nazwie, której liderzy z europejskością mają coraz mniej wspólnego. Ostatnie spotkanie w Budapeszcie to jeden z sygnałów, że przyszłość tego związku nie leży w przywództwie zachodnich państw kontynentu, lecz tych, które nie zamierzają się rozstawać z istotą europejskości.

AA

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Wpisz swój komentarz!
Proszę wpisać tutaj swoje imię

Powiązane artykuły

Pozostańmy w kontakcie

26,463FaniLubię
274SubskrybującySubskrybuj
- Reklama -spot_img

Najnowsze Artykuły

Skip to content