3,5 C
Warszawa
wtorek, 19 marca, 2024

Kluczowa postać (1) – Aleksandra Polewska-Wianecka

26,463FaniLubię

Sługa Boży ks. Franciszek Blachnicki, obok Jana Pawła II, prymasa Wyszyńskiego i ks. Jerzego Popiełuszki to duchowny, który najsilniej naznaczył losy powojennej Polski, a w konsekwencji, poniekąd i świata. Z dr. Tomaszem Terlikowskim, autorem biografii założyciela Ruchu Światło-Życie, rozmawia Aleksandra Polewska – Wianecka.

Czy impulsem do napisania biografii ks. Franciszka Blachnickiego stała się przypadająca 24 marca setna rocznica jego urodzin?

- Autopromocja - KLIKNIJ NA GRAFIKĘ-

Setna rocznica urodzin to oczywiście okazja, jednak impulsem stała się świadomość, że jeśli szukamy ojców takiej polskiej religijności, takiego polskiego modelu katolicyzmu jakie znamy z przełomu XX i XXI wieku, to tych ojców jest trzech albo czterech. Oczywiście Jan Paweł II, później kardynał Wyszyński, ks. Jerzy Popiełuszko i następnie, właśnie ks. Franciszek Blachnicki. Biografie tych trzech pierwszych postaci istnieją na rynku księgarskim, natomiast jeżeli chodzi o ks. Blachnickiego, to wprawdzie choć została już wydana w tym temacie znakomita praca biskupa Włodarczyka, czy świetna publikacja Roberta Derewendy o historii ruchu oazowego, to obie publikacje są ściśle naukowe. Brakowało książki, która byłaby taką pełną, ale popularną historią tego kapłana. A przecież nie da się zrozumieć ani historii, ani teraźniejszości Kościoła w Polsce, ani nawet historii Polski, szczególnie przełomu lat 70. i 80. bez świadomości tego kim był ks. Franciszek Blachnicki.

Co przesądziło o tym, że ks. Blachnicki odegrał tak ogromną rolę w dziejach polskiego Kościoła i społeczeństwa?

Na ten problem należy spojrzeć w szerszej perspektywie. W roku 1945 rozpoczął się w Polsce komunizm. Był to moment w którym drastycznie zmieniła się sytuacja Polski, a zaraz później, równie drastycznie zmieniła się sytuacja Kościoła. Dlaczego? Po pierwsze, mieliśmy ogromne przesunięcie granic. Polska ze wschodu przesuneła się na zachód. W konsekwencji tego, na dawne tereny – trzeba uczciwie powiedzieć, że od setek lat niemieckie albo czesko-niemieckie – przyjechały rzesze Polaków i trzeba im było stworzyć Kościół. Zupełnie od nowa. Natomiast te miejsca gdzie polskość i Kościół były od wieków, czyli np. Lwów, czy Wilno, przestały być polskie. Po drugie, jedna trzecia duchownych w niektórych diecezjach została zamordowana przez hitlerowców, a później także niekiedy przez komunistów. Na to nałożyło się jeszcze bardzo ścisłe ograniczenie działalności Kościoła. W Polsce oczywiście wyglądało to lepiej niż w krajach sąsiednich, choćby w Czechosłowacji, gdzie np. internowano wszystkich zakonników, a potem prawie zakazano im działalności. Nie mniej, działalność duszpasterska również w Polsce była ograniczana. Zlikwidowano wszystkie stowarzyszenia i ruchy katolickie. I teraz w tą rzeczywistość wchodzi młody ksiądz szukający nowych metod duszpasterskich. Orientuje się, że taką metodą jest opieka nad ministrantami i wypracowuje (to była cecha charakterystyczna ks. Blachnickiego, że jak coś zaczynał opracowywać to angażował się w to całym sobą, to opracowywał programy, teczki pracy itp.) w oparciu o doświadczenia harcerskie, a był harcerzem bardzo zaangażowanym, cały model wychowania ministranckiego. Obejmuje on wyjazdy wakacyjne w czasie których realizowany jest nowy model rekolekcji, nazwijmy to przeżyciowy, a nie tylko medytacyjno – modlitewny. I chociaż miejscowe władze komunistyczne rzucają ks. Blachnickiemu kłody pod nogi, on się nie poddaje i wciąż bardzo ciężko pracuje. Zresztą nie tylko władze krzyżowały wówczas jego poczynania. Był to okres, w którym internowano kardynała Wyszyńskiego i czas, w którym w niektórych diecezjach pojawili się wikariusze kapitulni. Biskupi byli wypędzani, a władza mianowała podległych sobie księzy patriotów na wikariuszy kapitulnych. Ta sytuacja miała miejsce również w diecezji katowickiej, czyli diecezji ks. Franciszka. Między nim a miejscowym wikariuszem kapitulnym doszło do bardzo ostrego konfliktu. Ks. Blachnicki poprosił wtedy o roczny urlop i zaszył się w Niepokalanowie. Przez rok zgłębiał postać ojca Maksymiliana Kolbe, a kiedy wrócił zainicjował swoje pierwsze wielkie dzieło czyli Krucjata Trzeźwości. W ciągu kilku lat działania, Krucjata objęła sto pięćdziesiąt tysięcy Polaków i był jedyny raz w dziejach PRLu, gdy spadło spożycie alkoholu w Polsce.

Domyślam się, że fakt te nie umknął uwadze władz państwowych.

Ks. Blachnicki został aresztowany. Nie tylko z powodu Krucjaty, ale także z innych powodów. Notabene uwięziono go w tym samym areszcie, w którym przetrzymywali go w czasie wojny hitlerowcy. Komuniści rozwiązali Krucjatę Trzeźwości, a ks. Franciszek skazano. Po kilku miesiącach pobytu w więzieniu skierowano go na studia naa lubelski KUL. Tam obronił również doktorat i zrobił habilitację, a zaraz potem stworzył Ruch Światło – Życie, czyli popularnie zwaną oazę. I teraz dochodzimy do odpowiedzi na pytanie dlaczego była to tak kluczowa postać. Otóż oaza, czyli ten model rekolekcyjny, który potem został przyjęty także przez inne wspólnoty, przez wielu księzy, duszpasterzy, a także poniekąd przez polski episkopat, jako model wychowania młodzieży. Do początku lat 80. przez oazę przewinęło się kilkadziesiąt tysięcy młodych ludzi, niektórzy mówią, że kilkaset, a jeszcze inni, że nawet milion. A przez nich ideały Ruchu Światło – Życie docierały przecież jeszcze dalej, bo również do znajomych tych oazowiczów, do ich przyjaciół, do ludzi, z którymi mieli kontakt. Oaza była nie tylko miejscem, w którym próbowano zaszczepić młodym ludziom miłość do Chrystusa i pomóc im nazwiąznać z Nim osobistą relację, ale także formacją, która bardzo mocno akcentowała znaczenie ojczyzny i antykomunizm. Często zapomina się jak gorliwym antykomunistą był ks. Blachnicki, że, przykładowo wzywał do bojkotu wyborów, że mówił wprost, iż komunizm jest systemem szatańskim, demonicznym, że bardzo mocno odwoływał się do Fatimy i tamtejszych objawień Maryi. To wszystko uformowało tych młodych ludzi do późniejszego wejścia w struktury opozycji. I to nie tylko do Niezależnego Zreszenia Studentów, ale również do samej Solidarności, w którą angażowali się młodzi robotnicy, czy młodzi pracujący. Nie byłoby tak mocnego zaangażowania młodych katolików w ruch solidarnościowy gdyby nie ks. Blachnicki. I wydaje się, że nie byłoby też tak masowego powrotu do wiary i tak wielu powołań kapłańskich i zakonnych. Ten boom powołaniowy przeżywaliśmy wtedy i za sprawą Jana Pawła II i za sprawą oazy. To był gigantyczny wzrost. Nigdy tak nie było w historii, ani wcześniej ani później.

Ks. Blachnicki przewidział szybki upadek nie tylko komunizmu, ale i Związku Radzieckiego.

On rzeczywiście bardzo ciekawie analizował komunizm. Okazał się bardzo subtelnym myślicielem. Analizował Hegla i Marksa, wskazywał w których miejscach dialektycznie się mylą, wytykał słabe punkty zarówno systemu sowieckiego, jak i polskiego komunizmu. Faktycznie można odnieść wrażenie, że w odróżnieniu np. od prymasa Wyszyńskiego czy prymasa Glempa, którzy byli przekonani, że czeka nas jeszcze długa droga do wolności, ks. Blachnicki miał żył nadzieją, że jeśli dokona się rewolucja w mentalności, jeśli urzeczywistni się prawdziwe nawrócenie, metanoia duchowa Polaków, to upadek komunizmu nastapi o wiele szybciej. I chociaż trudno powiedzieć, żeby ta metanoia objawiła się w takiej formie, w jaką wierzył ksiądz Blachnicki, to rzeczywiście się dokonała się ona w jakiejś części elit. I rzeczywiście za sprawą ukochanego przez ks. Franciszka Jana Pawła II, ten upadek następił o wiele szybciej niż wielu w jego czasach się spodziewało.

CDN

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Wpisz swój komentarz!
Proszę wpisać tutaj swoje imię

Powiązane artykuły

Pozostańmy w kontakcie

26,463FaniLubię
273SubskrybującySubskrybuj
- Reklama -spot_img

Najnowsze Artykuły

Skip to content