1,1 C
Warszawa
piątek, 19 kwietnia, 2024

Gdzie jesteś, Mariuszu O.? – Adam Maksymowicz

26,463FaniLubię

Sytuacja polskiej polityki surowcowej, przypomina stan kryzysowy w brytyjskim parlamencie. To w tym czasie, na jego murach pojawiają się napisy: „Guy Fawkens, nie ma cię, gdy jesteś potrzebny”. Jest to nawiązanie do angielskiego spiskowca, który w 1605 r. chciał wysadzić parlament i wszystko już przygotował, aby tego dokonać. Ujęty tuż przed realizacją zamachu został osadzony i skazany na śmierć.

Pod pewnymi względami ta historia przypomina w poprzedniej kadencji nieudane przedsięwzięcia Mariusza O. – wiceministra, głównego geologa kraju oraz pełnomocnika rządu ds. polityki surowcowej pełniącego wszystkie te urzędy jednocześnie. Mariusz O., dysponując dużą władzą polityczną i administracyjną, miał niezliczone pomysły reformy tego sektora gospodarki. Były one często szalone i podejmowane na ogół arbitralnie i jednoosobowo. Ten trochę dyktatorski styl przysparzał mu całe rzesze zawodowych przeciwników, którzy nie zostawiali „suchej nitki” na jego propozycjach. Pan Mariusz O. przy dużym zainteresowaniu mediów odpłacał im pięknym za nadobne. Ponieważ trwało to nieustannie przez bite cztery lata, zaczynało podkopywać autorytet rządu, został zdymisjonowany.

- Autopromocja - KLIKNIJ NA GRAFIKĘ-

Mariuszu O., nie ma cię, gdy jesteś potrzebny

O ile za czasów Mariusza O. toczyła się żywa, często zacięta debata na temat przyszłej polityki surowcowej, to po jego odwołaniu nagle zniknęło zainteresowanie tematem. W rezultacie okazało się, że spór o polską politykę surowcową był sztucznie wywołany i drugorzędny, bo naprawdę chodziło o zebranie argumentów uzasadniających tylko usunięcie Mariusza O. To, że on sam dawał ku temu wszelkie powody, to już całkiem inna sprawa. Na tym można by zakończyć tę historię, gdyby nie wspomniana analogia do napisów na brytyjskim parlamencie. Parafrazując jego treść, moglibyśmy napisać „Mariuszu O. – nie ma cię, gdy jesteś potrzebny.” Chodzi o to, że za jego kadencji toczyła się dwutorowa debata na temat polityki surowcowej państwa. Jedna oficjalna organizowana przez Mariusza O. i druga medialna była jakby krytycznym uzupełnieniem tej pierwszej. Oczekiwano, że rząd wynikające z tej dyskusji wnioski zestawi w formie jakiegoś dokumentu, który następnie będzie realizowany w praktyce. Było to tym bardziej uzasadnione, że debatę tę zapoczątkował sam premier RP, który jeszcze jako wicepremier sporządził dokument pod nazwą „Surowce dla przemysłu” (2016). Tymczasem nic z tego nie wyszło. O sprawie zapomniano. Problem surowcowy okazał się dla rządu łatwym rozwiązaniem. Po prostu wszystkie potrzebne surowce oparto na ich imporcie. Było to rozwiązanie niezwykle skuteczne. Zrezygnowano z wszelkich szkód górniczych związanych z ich wydobywaniem, Doszło do tego, że nawet węgiel kamienny, w którego wydobyciu jesteśmy europejskim liderem, zaczęto na dużą skalę importować z Rosji. Rozwiązanie to nadal cieszy się popularnością, szczególnie wśród ekologów i środowisk związanych z ochroną środowiska. Likwidacja polskiego górnictwa węglowego spełniała ich postulaty.

Nie trzeba dodawać, że powołane z tej okazji Ministerstwo Klimatu realizowało i akceptowało tę politykę. I tak znaleźliśmy się w sytuacji dawnych kolonii, gdzie na miejscu była woda i piasek budowlany, a reszta była importowana. Wyjątkiem okazało się tyko wydobycie rud miedzi, które stale przynosiło dochody skarbowi państwa, bez jego żadnych nakładów. Uznano, że nie można zarzynać kury, która znosi złote i srebrne jaja.

Reforma Państwowego instytutu Geologicznego

W natłoku sporów o główne przedsięwzięcia kształtowanej przez Mariusza O. polityki surowcowej, koncentrowano się na jej negatywach. Było ich niemało, stąd też ginęły inne jego pomysły, do których warto powrócić. Jednym z nich była reforma Państwowego Instytutu Geologicznego (PIG) w Warszawie. Mijało właśnie 100 lat od jego powstania i blisko już pół wieku od jego wielkich dni chwały i sukcesów. Były one na skalę europejską, a nawet światową. Od tego czasu PIG jakby zaprzestał poszukiwań surowców na terenie kraju. Coraz bardziej oddawał się studiom naukowym, rozprawom teoretycznym i byciem zapleczem dla krajowych uczelni uniwersyteckich. Instytut stawał się gronem zawodowych ekspertów, których coraz mniej pytano o radę w jakiejkolwiek sprawie. Mariusz O. chciał to zmienić, wydzielając z jego struktury część, która miała bezpośrednio zająć się poszukiwaniem i dokumentowaniem krajowych złóż surowcowych. Krytycy tego pomysłu słusznie twierdzili, że nie trzeba rozbijać istniejącej struktury tego instytutu, gdyż wystarczy tylko jego wewnętrzna przebudowa, aby wypełniać te obowiązki.

Również słusznie wskazywano, że urzędnicy winni wykonywać założenia i postanowienia polityki surowcowej, a nie je tworzyć. Te cele zaś właśnie PIG i inne ośrodki naukowe powinny kształtować oraz określać zadania tejże polityki. To w rezultacie nie Mariusz O., ale PIG miał być autorem polityki surowcowej państwa. Było to logiczne i organizacyjnie uzasadnione stanowisko tej instytucji. Na tym skończono, bo Mariusz O. został odwołany ze swego stanowiska i przestał zagrażać reformie PIG.

Dwa lata później

Mija dwa lata od kiedy Mariusz O., został odwołany ze swego stanowiska. Jego odejście miało otworzyć drogę do dalszego rozwoju PIG. Teraz miał być on twórcą nowej polityki surowcowej państwa, a zarazem jej realizatorem przynajmniej w skali poszukiwawczej, dokumentacyjnej i miał przedkładać krajowemu górnictwu nowe propozycje eksploatacyjne. Oczywiście, jest to zadanie nie na dwa lata, ale na znacznie więcej. Jednak po dwóch latach powinny być sformułowane przynajmniej jakieś organizacyjne i praktyczne propozycje. O tym w sferze informacyjnej panuje znaczące milczenie. Sytuacja PIG wraca więc do sytuacji sprzed reformy Mariusza O. Instytut ponownie skupia się na naukowych osiągnięciach w zakresie teorii, oddalając się od wprowadzenia ich w życie. Tu trzeba przypomnieć, że PIG jeszcze za czasów II RP, a także w PRL pełnił główną rolę w poszukiwaniu i udostępnianiu najbardziej poszukiwanych surowców. Teraz cel ten, jakby umknął jego uwadze. Może się usprawiedliwiać, że nie dostaje na ten cel odpowiednich funduszy i zleceń, co jest zgodne z prawdą. Jednak prawdą jest też, że nie domaga się ich na określone i jasno zarysowane zadania. Koło się zamyka.

Tego rodzaju polityka PIG jest łatwa i przyjemna. Za nic nie musi odpowiadać, spokojnie realizując swoją naukową misję. Być może, ta sytuacja będzie trwać jeszcze jakiś czas. Ten czas się kurczy, bo jest rzeczą nieuchronną, że wkrótce przyjdzie ktoś na miejsce Mariusza O., ktoś o podobnym potencjale politycznym i organizacyjnym. Wtedy może się okazać, że dni PIG w obecnej ich formie są policzone. Druga reforma tej instytucji może doprowadzić do jej całkowitej likwidacji, jako zbędnej instytucji naukowej, gdyż nauka równie dobrze rozwija się na uniwersytetach, politechnikach i wyższych szkołach oraz akademiach górniczych.

Geolog jest „bogiem górnictwa”

W dziedzinie poszukiwań surowcowych praktyka jest sprawdzianem poprawności wszelkich teorii naukowych. Na ogół jest ona związana z konkretnymi pracami terenowymi i szeregiem nowoczesnych badań powierzchniowych, których końcowym efektem są wiercenia potwierdzające dotychczasowe prognozy. Legendarny odkrywca największych światowych złóż miedzi, Robert Friedland, który z zawodu jest politologiem, mającym „szósty zmysł” do angażowania na swoje usługi najlepszych geologów świata, twierdzi, że geolog „jest bogiem górnictwa”. Przekłada się to na stwierdzenie, że bez odkryć geologicznych górnictwo nie może istnieć. Dotyczy to również polskiego górnictwa. Jednak od blisko 40 lat powołana do tego celu instytucja nie odkryła żadnego znaczącego złoża, które następnie zostałoby górniczo zagospodarowane. Brak odpowiednich zleceń i funduszy nie może być wystarczającym usprawiedliwieniem. Uczeni na całym świecie nie czekają na zainteresowanie, ale sami składają odpowiednie propozycje rządom, wzbudzając zainteresowanie ich propozycjami. Czy PIG nie mógłby skorzystać z tego rodzaju formuły? To pytanie retoryczne.

Jej dobrym przykładem jest przestarzała już koncepcja polityki surowcowej sporządzona przez samoorganizowany zespół pod kierunkiem prof. Jerzego Hausnera (2015) „Polityka surowcowa Polski – rzecz o tym, czego nie ma, a być powinno”. Takich opracowań potrzeba nam więcej. Niestety, nikt już nie jest nimi zainteresowany, choć to zadanie powinno być dla PIG pierwszoplanowe.

PIG musi być przekonany do tego, czym żyli jego sławni poprzednicy, że potrzebujemy nowych odkryć surowcowych, aby zachować niepodległość.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Wpisz swój komentarz!
Proszę wpisać tutaj swoje imię

Powiązane artykuły

Pozostańmy w kontakcie

26,463FaniLubię
274SubskrybującySubskrybuj
- Reklama -spot_img

Najnowsze Artykuły

Skip to content