4,9 C
Warszawa
sobota, 20 kwietnia, 2024

Nowe Soplicowo, nowe centrum polszczyzny… Jan Wawrzyńczyk

26,463FaniLubię

Kto nie pamięta „Pana Tadeusza”, może przeczytać w Internecie o tym starym Soplicowie i centrum polszczyzny. Przypuszczam, że Adam Mickiewicz byłby rad, gdyby się dowiedział, że do jego pięknej wizji literackiej nawiązuje Narodowy Fotokorpus Języka Polskiego, dostępny od 2014 r. na stronie www.nfjp.pl.

Jest to przedsięwzięcie naukowe o charakterze leksykograficznym, realizowane, wespół z Piotrem Wierzchoniem z Uniwersytetu im. A. Mickiewicza w Poznaniu, przy pomocy kilku młodszych kolegów z tejże uczelni. Nazwa tej inicjatywy brzmi tajemniczo, ale po kolei, chodzi o słowniki, czyli książki, do niedawna tylko papierowe, a od paru dekad także elektroniczne, cyfrowe.

- Autopromocja - KLIKNIJ NA GRAFIKĘ-

Słowniki są wytworem, dobrem kultury narodowej; im liczniejszy i mądrzejszy naród, tym więcej słowników tworzy. W Polsce pierwsze słowniki były z reguły słownikami przekładowymi, z językiem łacińskim, niemieckim i in.; powstawały w średniowieczu. Słowniki jednojęzyczne, polsko-polskie, objaśniające wyrazy polskie polskimi słowami, zaczęły powstawać dopiero od XIX w. Owo stulecie jest już bardzo odległe, nieznane. Słowniki XIX-wieczne zatem interesuja obecnie nielicznych.

Inaczej się ma rzecz ze słownikami wydanymi w okresie 1901-2000. Wymienię tu dwa największe i zarazem najważniejsze  z punktu widzenia historii polskiej leksykografii, jak też historii Polski: (1) Słownik języka polskiego w 8 tomach, nazywany warszawskim, z lat 1900-1927, pod red. J. Karłowicza, A. A. Kryńskiego i W. Niedźwiedzkiego, oraz (2) Słownik języka polskiego w 11 tomach, również wydany w Warszawie, w latach 1958-1969, pod red. W. Doroszewskiego. Pierwszy zarejestrował ok. 270 000 wyrazów, drugi tylko ok. 125 000, ale ta różnica ilościowa nie przemawia bezwzględnie na korzyść słownika starszego, ponieważ notuje on zbyt wiele haseł archaicznych, nawet staropolskich, gwarowych, nie skąpi wariantów fonetyczno-pi­sow­niowych. Słownik PRL-owski mimo dużego ograniczenia siatki haseł wygrał walkę z czasem, okazał się znacznie użyteczniejszy, podając bogaty i róż­norodny materiał cytatowy wiernie, z reguły bez skrótów, bez adaptacji (jeśli nie liczyć uwspółcześnienia ortografii cytatów z tekstów XVIII i XIX w.), z dokładnymi adresami bibliograficznymi, ze wskazaniem  rzecz wyjątkowa, cenna  strony cytowanego źródła.

Bez obu tych dzieł  jak też kilku innych, mniejszych, tu niewymienionych  trudno sobie wyobrazić rozwój polskiej kultury, humanistyki w XX w.; na pewno byłby on słabszy, uboższy pod względem językowym i literackim.

W wieku XXI pojawiło się jednak coś zupełnie nowego: słowniki elektroniczne, dostępne w Internecie. Nie będę tu pisał o osiągnięciach naszych konkurentów naukowych na polu leksykografii cyfrowej, lecz skupię się na opracowaniu, „zawieszonym” na stronie www.nfjp.pl. Dlaczego w jego nazwie występuje nobilitujący przymiotnik narodowy? Bo jedno z dzieł kolegów również zostało nim wyróżnione. Absolutną natomiast nowością jest tu kluczowy termin fotokorpus. Wiąże się on bezpośrednio z terminem słownik. Te opisane wyżej, warszawski i „Doroszewski”, to też korpusy, czyli zbiory wyrazów, ale wytworzone ręcznie, z udziałem maszyny do pisania: ekscerptorzy, redaktorzy czytali teksty źródłowe i wybierali z nich odpowiednie cytaty; te, przepisane na maszynie, na fiszkach, tworzyły właśnie wielki korpus tekstowy danego słownika. Praca to była bardzo uciążliwa, zajmowała lata i z konieczności, nie mogła gwarantować stuprocentowej wierności wypisków. Nasz fotokorpus powstał i jest wciąż rozbudowywany na bazie drukowanych tekstów źródłowych (ponad 12 000 dokumentów, w wypadku znakomitego „Doroszewskiego” to było poniżej 4 000 pozycji), które trzeba było zeskanować i przekształcić w teksty elektroniczne. Forma elektroniczna zapewnia wierność cytatu bezwzględną w stosunku do źródła drukowanego na papierze i  co równie istotne  przyspiesza fenomenalnie tworzenie fotokorpusu. Korzystaliśmy w tej pracy także z przebogatych zasobów tzw. regionalnych bibliotek cyfrowych (a jest ich obecnie w Polsce ponad 50). Zbiory cyfrowe własne i owych bibliotek umożliwiły nam zgromadzenie w ciągu kilku lat znacznej liczby fotocytatów (ok. 230 000), pochodzących z tekstów opublikowanych w latach 1901-2000. Fotocytaty te poświadczają istnienie w polszczyźnie ponad 250 000 wyrazów i to tylko dla wieku XX, podczas gdy „Doroszewski” udokumentował cytatowo jedynie ok. 125 000 haseł, dla okresu znacznie dłuższego: od lat 70. wieku XVIII do r. 1967.

Tak radykalne zawężenie chronologiczne tekstów źródłowych przy jednoczesnym poważnym zwiększeniu ich liczby w naszym Fotokorpusie sprawiło, że stał się on swojego rodzaju skarbnicą leksykalną polszczyzny, ujawniającą ogromną różnorodność tematyczną dorobku tekstowego Polaków, wydawanego nie tylko w Polsce, ale i poza jej granicami (w słowniku pod red. W. Doroszewskiego nie mogły oczywiście znaleźć się cytaty choćby z paryskiej „Kultury”). Por. znaleziony przez nas fotodokument do hasła antypatriotyzm:

Ten dokument pochodzi z 1957 r. Takimi właśnie, takiej szaty graficznej, oryginalnymi obrazkami cyfrowymi jest wypełniony cały nasz Fotokorpus od A do Ż.

Pozostając w kręgu problemów patriotyzmu, polskości, walki o Polskę, które wypełniały bez reszty życie niezapomnianego Kornela Morawieckiego (i którego biografia wystarczyłaby na kilka filmów fabularnych), zwróćmy uwagę na taki przykładowy zestaw haseł Fotokorpusu: antypolonizm, antypolskość, antypolszczyzna, katolicko-piastowski, legionowo-patriotyczny, młodopa­triota, niby-patriotyzm, niepatriotyzm, panpatriotyzm, patriotyczność, polonizacyjny, polono­cen­tryzm, polonofanatyk, polonofob, propiłsudczyk, propolskość, przeciwnarodowy, przeciwpolski. Słowa te, wraz z tysiącami innych, pokrewnych tematycznie (których nie sposób tu wyliczyć), w połączeniu z odpowiednio dobranymi, wyrazistymi cytatami, stwarzają niepowtarzalny klimat polskości, rysują i dokumentują jej dzieje, a Fotokorpus staje się jej zwierciadłem, wyjątkowym, jedynym, pod względem liczby haseł zilustrowanych prawdziwymi cytatami tekstowymi największym słownikiem ogólnym języka polskiego. Nie ma potrzeby dodawać, że zawiera on tysiące wyrazów we wcześniejszych słownikach polskich nieodnotowanych, ocalając je od zapomnienia. Słowa są znakami historii narodu, zapamiętywanie ich i utrwalanie jest zatem czynem patriotycznym.

Prof. zw. dr hab. Jan Wawrzyńczyk, emerytowany profesor zwyczajny Uniwersytetu Warszawskiego.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Wpisz swój komentarz!
Proszę wpisać tutaj swoje imię

Powiązane artykuły

Pozostańmy w kontakcie

26,463FaniLubię
274SubskrybującySubskrybuj
- Reklama -spot_img

Najnowsze Artykuły

Skip to content