Hitler zakładał, że wygra wojnę i dopiero wtedy przeprowadzi jeszcze jedną bestialską akcję: ostateczne rozwiązanie kwestii chrześcijańskiej – mówi dr Michael Hesemann, niemiecki historyk, autor książki „Religia Hitlera”.
Można być albo chrześcijaninem albo Niemcem – mawiał Hitler. Te słowa zaskakują wielu chrześcijan. W powszechnej świadomości Hitler zapisał jako wróg Żydów. Skąd u niego takie stanowisko?
Hitler był w równym stopniu antysemicki i antykatolicki. Wiedząc, że wiara chrześcijańska ma korzenie w judaizmie, winił „żydowską etykę współczucia” za osłabienie plemion teutońskich. Jego ideałem było pogańskie barbarzyństwo. Hitler uważał, że nie wystraczy sama eliminacja „żydowskich pasożytów” – jak nazywał Żydów – ale należy również zlikwidować „zakażone pierwiastki”. Tylko takie oczyszczenie, jego zdaniem, mogło wyzwolić pierwotnego dzikiego i zaciekłego teutońskiego ducha. Poza tym doskonale zdawał sobie sprawę, że to właśnie Kościół katolicki może realnie pokrzyżować mu urzeczywistnienie szaleńczych wizji. Bo tylko Kościół, od samego początku, jawnie mu się przeciwstawiał.
Dlaczego napisał Pan „Religię Hitlera”?
Dlatego, że w Niemczech, ale również w innych krajach, dominuje pogląd, iż Kościół katolicki nie tylko darzył Hitlera sympatią, ale współpracował z nim, a wręcz wspierał w walce przeciwko komunizmowi. Jako historyk, który w Archiwach Watykańskich przeanalizował wszystkie dokumenty wczesnego nazizmu, wiedziałem, że to nieprawda. „Religia Hitlera” stała się w Niemczech bestsellerem. Pierwszy nakład – 30 tysięcy egzemplarzy – wydany przez jedno z największych niemieckich wydawnictw, został sprzedany w ciągu sześciu tygodni. Znalazł się nawet w pierwszej piętnastce listy bestsellerów „Der Spigel’a”, czołowego niemieckiego pisma informacyjnego. Nieoczekiwanie mój wydawca odmówił wznowienia nakładu. Nie rozumiałem, dlaczego. Miałem wiele pozytywnych recenzji, a żaden z krytyków nie umiał mi udowodnić, że się mylę w swoich twierdzeniach. Każde twierdzenie w mojej książce zostało opatrzone przypisami i bez problemu można było je zweryfikować. W tego rodzaju sytuacjach, tzn. kiedy dany tytuł sprzedaje się tak dobrze, każdy wydawca jest szczęśliwy. Dopiero po latach dowiedziałem się, co się wydarzyło. Mój wydawca miał telefon z Berlina. Usłyszał w słuchawce słowa: „Panie X., książka, którą pan opublikował uniewinnia Kościół katolicki, a wszyscy wiemy, że Kościół współpracował z Hitlerem. Więc jak pan mógł wydać książkę, która mówi o tym, że Kościół walczył z Hitlerem?” Pani, która telefonowała okazała się bardzo ważną działaczką partii chadeckiej. Była również ekskomunistką ze wschodnich Niemiec, która później, jako kanclerz zainicjowała kampanię przeciwko papieżowi Benedyktowi XVI i która nadal nienawidzi Kościoła. Ta pani nazywa się Angela Merkel. A ponieważ mój wydawca nie chciał kłopotów, był posłuszny. Dopiero po latach „Religia Hitlera” została wznowiona przez wydawnictwo katolickie St. Ulrich, które zaraz potem zostało zamknięte. Niektóre siły w Niemczech wciąż boją się silnego Kościoła katolickiego.
Czym jest tytułowa religia Hitlera? Jak ją rozumieć?
Religia, która służy Bogu i życiu, która je zachowuje i chroni, jest religią konstruktywną. Ale religia może też oddziaływać w sposób destruktywny, wypaczać sumienia ludzkie. Przykładem mogą być ci, którzy uczestniczyli w realizacji holokaustu lub islamistyczni zamachowcy działający w samobójczych atakach. W tym drugim sensie NSDAP ze swoją eschatologiczną całkowitą fiksacją na samozwańczym zbawicielu Adolfie Hitlerze, była w rzeczywistości sektą, a jej zwolennicy i wspólnicy, w tym także poplecznicy SS w obozach koncentracyjnych, nie byli niczym innym jak fanatycznymi uczniami niszczycielskiego kultu. Narodowy socjalizm nie był ideologią czysto polityczną, ale światopoglądem mityczno-religijnym, opartym na micie o krwi jako nośniku duszy, połączonym z eschatologiczną doktryną zbawienia. Dążył do ustanowienia apokaliptycznego tysiącletniego królestwa – Tausendjähriges Reich – poprzez samo odkupienie „prawdziwego” narodu wybranego, którym byliby Aryjczycy. Zgodnie z doktryną nazizmu, Aryjczyk w swojej najczystszej postaci był bogiem-człowiekiem, a upadek człowieka był mieszaniną ras. Zatem odkupienie mogło nastąpić tylko przez konsekwentną eliminację wszystkich „obcych” elementów, zwłaszcza Żydów, których uważano za rywali i lud innego boga, ale w tym również Kościół, który jest potomkiem judaizmu. Nazistowska doktryna zagłady nie była pochodną chrześcijaństwa, ale deklarowanym przeciwprądem, który konsekwentnie negował i wypaczał wartości chrześcijańskie. Stąd holokaust był historyczną koniecznością dla uczniów Hitlera.
Pisze Pan, że „Mein Kampf” stał się ewangelią „brunatnego ruchu”, a jego katechizmem „Der Mythus des 20. Jahrhunderts” Alfreda Rosenberga. Czy zechce Pan to wyjaśnić?
Religia potrzebuje zarówno swojej świętej księgi, jak i podręcznika do teologii, który systematyzowałby jej wiarę. W „Mein Kampf” oraz przemówieniach politycznych Hitlerowi zdarzało się maskować głoszoną ideologię, ponieważ musiał przekonać do siebie wyborców z klasy średniej i wyższej, którzy zwykle byli – często nawet pobożnymi – chrześcijanami. Wahał się otwarcie atakować Kościół, zwłaszcza w początkach swej działalności, jednak obiecywał, że zastąpi jego nauczanie czymś, co nazywał „pozytywnym chrześcijaństwem”. To był oczywiście tylko eufemizm. Rosenberg natomiast mógł być już bardziej bezpośredni, otwarty i szczery, więc z całą jasnością stwierdził: „Dziś dostrzegamy, że naczelne wartości Kościołów rzymskiego i protestanckiego, takie jak negatywne chrześcijaństwo, nie odpowiadają naszej duszy, że stoją na drodze zdeterminowanym ludom nordyckim, które pragną zrobić miejsce dla germańskiego chrześcijaństwa. Dziś budzi się nowe przekonanie mitu krwi, przekonanie, że krwią można obronić boską naturę ludzi. Przekonanie zawarte w najjaśniejszej wiedzy, że nordycka krew reprezentuje tajemnicę, która zastąpiła i przezwyciężyła starożytne sakramenty”.
Rosenberg przedstawił cztery sposoby wyparcia z Niemiec negatywnego (czyli tradycyjnego) chrześcijaństwa. Pierwszym z nich była likwidacja biblijnego Starego Testamentu.
Cóż, tego żądają wszyscy gnostyccy heretycy od pierwszych wieków istnienia Kościoła. Gnostycy wierzą, że jest dwóch Bogów: dobry Bóg światła i zły „demiurg”, czyli twórca świata fizycznego, „więzienia duszy”, która jest iskrą światła prawdziwego Boga, która musi być uwolniona przez samozbawienie. Dlatego nazywam religię Hitlera rodzajem neognostycyzmu. Ma ona swoje korzenie w ruchu teozoficznym i lożach masońskich takich jak „Towarzystwo Thule” założone przez Rudolfa von Sebottendorffa. Von Sebottendorff został masonem, kiedy w Turcji służył reżimowi Młodych Turków. Później założył Niemiecką Partię Robotników, która zatrudniła Hitlera jako mówcę propagandowego. Von Sebottendorff ufundował też nazistowską gazetę „Voelkischer Beobachter”.
Rosenberg chciał również oczyścić Nowy Testament z wpływów „żydowskich” i „Pawłowych”. Co rozumiał przez to oczyszczanie?
Podobnie jak gnostycy i heretycy, naziści wcale nie twierdzili otwarcie, że chrześcijaństwo jest złe. Twierdzili natomiast, że prawdziwe chrześcijaństwo zostało wypaczone przez żydów, a przede wszystkim przez św. Pawła. Wypaczenie nauk chrześcijańskich było perfidią ze strony Hitlera. W chrześcijaństwie jesteśmy uczeni, że przez Krew Chrystusa zostaliśmy oczyszczeni z grzechu i odkupieni. Naziści głosili, że grzech pierworodny polegał na pomieszaniu ras i przez oczyszczenie aryjskiej krwi Aryjczyk zostaje odkupiony. To było proste porównanie. Dusza umiejscowiona jest we krwi, Aryjczyk jest bogiem-człowiekiem, natomiast wszystkie dusze aryjskie, czyli cała aryjska krew jest bogiem, czyli czymś większym niż aryjska jednostka, niż aryjski bóg-człowiek. Kolejna sprawa. Chrześcijanin wierzy w obecność Chrystusa w Eucharystii. Nazista wierzył, że bóg jest obecny we krwi i zbiorowej aryjskiej duszy. Kulminacją boskiej duszy ludu i boskiej rasy była osoba mesjańskiego przywódcy, który zapoczątkował Trzecią Rzeszę. Naziści głosili również, że od najdawniejszych czasów Bóg miał przeciwnika diabła i że ten przeciwnik objawił się w Żydach. Zatem Żyd był przeciwieństwem Aryjczyka, jego naturalnym i metafizycznym wrogiem. Nowy wiek panowania Boga na ziemi mógł się urzeczywistnić tylko wtedy, kiedy lud boży (aryjski) stoczy apokaliptyczną walkę z ludem diabła (Żydami), wcielone dobro zwycięży wcielone zło. Aryjczycy pokonają Żydów. To wszystko zostało zasugerowane tak w „Mein Kampf” – ewangelii nazistów, jak i w „Micie…” – ich katechizmie.
Trzecim sposobem wyparcia z Niemiec negatywnego chrześcijaństwa miało być usunięcie krucyfiksów. Czy wiadomo, czym zostałyby zastąpione?
Dla Rosenberga krzyż reprezentował zwycięstwo judaizmu nad Chrystusem, który według niego był „aryjskim rewolucjonistą”. Hitler uważał, że Jezus wcale nie był Żydem, tylko Galilejczykiem, a Galilejczycy byli naprawdę Celtami. Czyli w gruncie rzeczy Aryjczykami. Fürher twierdził też, że Jezus był synem teutońskiego ojca, który służył w legionie rzymskim stacjonującym w Syrii. Hitler porównywał się z Chrystusem wyganiającym handlarzy ze świątyni. Bo on też zamierzał „oczyścić” świat z tych, których na nim być nie powinno. Uważał się jednak za lepszego od Jezusa, mawiał, że Jezus dał się złapać Żydom i na końcu ukrzyżować. On miał więcej „wyznawców” od Chrystusa, dlatego stanowił realną siłę by przeciwstawić się Żydom, by ich unicestwić. W związku z tym wszystkim Rosenberg pragnął zastąpić krucyfiksy wizerunkami „ognistego Jezusa” oczyszczającego świątynię i ogłosić Go poprzednikiem Hitlera.
Czwartym sposobem likwidacji negatywnego chrześcijaństwa miał być Niemiecki Kościół Narodowy…
Miał on zastąpić „Kościół negatywny” i włączyć w swe struktury zarówno tych, którzy wyznawali katolicyzm, jak i tych którzy byli protestantami. Niemiecki Kościół Narodowy miał być ucieleśnieniem pozytywnego chrześcijaństwa.
W „Religi Hitlera” pisze Pan, że fürher planował także „holocaust” chrześcijaństwa. Brzmi to szokująco.
A jednak to prawda. Wszystkie rozmowy Hitlera z jego najbliższymi i najbardziej zaufanymi współpracownikami były rejestrowane. W 1941 roku wypowiedział on do nich następujące słowa: „Chrześcijaństwo jest najbardziej szaloną rzeczą, jaką kiedykolwiek w swym obłędzie wydał ludzki mózg i kpiną z wszystkiego, co boskie. Chrześcijaństwo potrzebowało 1400 lat, aby przekształcić się w krańcowe bestialstwo. Idealnym rozwiązaniem byłoby doprowadzenie Kościołów do stanu wymarcia przez to, że stopniowo i bez użycia siły pozwoliłoby się im zniknąć samym przez się; w tym przypadku nie byłoby potrzeby stwarzania czegoś na ich miejsce. Największą szkodą dla narodu są nasi księża obu wyznań. I przyjdzie chwila, gdy się z nimi porachuję bez zbędnych ceregieli. W owym czasie nie będę się przejmował prawniczymi drobnostkami. Wtedybędą się liczyły jedynie względy użyteczności. Jestem przekonany, że za 10 lat wszystko będzie wyglądało inaczej. Albowiem nie unikniemy zasadniczego rozwiązania. Każde stulecie, które nadal obciąża się tą hańbą cywilizacji, nie będzie już mogło w przyszłości liczyć na zrozumienie. Tak jak należało usunąć polowania na czarownice, tak i ta cała reszta musi być usunięta. Wojna się zakończy. Ostatnim wielkim zadaniem naszych czasów będzie jeszcze wtenczas rozwiązanie problemu Kościoła. Dopiero wtedy naród niemiecki będzie całkowicie zabezpieczony”. To cytat z nagrania. I myślę, że mówi on sam za siebie.
Czy istnieją dowody na plan ostatecznej eksterminacji chrześcijaństwa?
Przytoczony przeze mnie cytat pochodzi z nagrania, które uznawane za autentyczne przez każdego biografa Hitlera i każdego historyka zajmującego się jego osobą. Kilka dni po tym, jak Hitler wypowiedział przytoczoną kwestię, 6 czerwca 1941 roku, osobisty sekretarz fürhera Martin Bormann zanotował: „Chrześcijaństwo i naród niemiecki stanowią dwie nieprzystawalne rzeczywistości, dwie przeciwstawne kulturowo tendencje. Jeśli Niemcy mają żyć, musi zniknąć Krzyż. Koniec obecności Kościoła w Rzeszy jest tylko kwestią czasu. Führer przekazał nam, że w naszych żyłach płynie świecka krew. Nie potrzebujemy religii ani Kościoła. Jesteście dla nas wszystkim, o, wieczne Niemcy!” Goebbels miał podobne zapiski w swoich pamiętnikach. Zatem nie tylko Rosenberg chciał eksterminować Kościół, ale Hitler również.
O czym będzie Pana kolejna książka?
Jak na ironię, zajmę się Starym Testamentem i odkryciami archeologicznymi, które udowodnią, że wiele z opisanych w nim wydarzeń ma historyczne uzasadnienie.
Dziękuję za rozmowę.
Aleksandra Polewska-Wianecka.