8,6 C
Warszawa
czwartek, 25 kwietnia, 2024

Męczennik, który ostrzegał świat przed wirusem

26,463FaniLubię

Z o. Janem Koniorem SJ rozmawia Piotr Słabek

Kim był dr Li Wenliang?

Jan Konior: Dr Li Wenliang (李文亮) urodził 12 października 1986 r. w Beizehen. Po skończeniu z wyróżnieniem szkoły średniej zdał egzamin do Wuhan University School of Medicine. Studiował tam siedem lat, uzyskując tytuł master degree of medicine. W 2011 r. rozpoczął pracę w Xiamen Eye Center i pozostał tam przez trzy lata. Był młodym, niespełna 34-letnim, lekarzem okulistą pracującym w Central Hospital w Wuhanie.

- Autopromocja - KLIKNIJ NA GRAFIKĘ-

30 grudnia 2019 r. pierwszy poinformował, najpierw swoich kolegów lekarzy za pomocą chińskiego komunikatora We- Chat, o siedmiu pacjentach zainfekowanych wirusem z objawami podobnymi do SARS. Jego news szybko znalazł się na portalach społecznościowych, ale też natychmiast spotkał się z oburzeniem władz.

W jaki sposób ostrzegał przed wirusem?

Pisał, że jest to bardzo niebezpieczny wirus, z którym natychmiast należy walczyć i nie dopuścić do rozprzestrzenienia się epidemii. Zachęcał do podjęcia szybkich działań, powołując się na swoje doświadczenie i obserwacje swoich pacjentów. Uważał, że może on stanowić poważniejsze zagrożenie niż SARS, wywołujący zapalenie płuc.

Już na początku stycznia władze w Wuhanie twierdziły, że wirusem mogą się zarazić
tylko osoby, które miały kontakt z zainfekowanymi zwierzętami. Ponieważ niektóre z nich stanowią przysmaki kuchni chińskiej, jak np. nietoperze, ale też ryby, stąd powstało przypuszczenie, że wirus rozprzestrzenia się jedynie przez spożywanie zarażonego mięsa. Dlatego władze lokalne zamknęły targ rybny w Wuhanie.

Z jaką reakcją ze strony władz zetknął się młody lekarz?

Z potępieniem i odrzuceniem. Przekaz był taki, że rozsiewa plotki i podaje nieprawdziwe informacje, które wywołują panikę w chińskim społeczeństwie. Do jego domu natychmiast przyszła policja z żądaniem, aby podpisał oświadczenie, że przekazane przez niego informacje są nieprawdziwe. Pod przymusem je podpisał.

Gdyby tego nie zrobił, groziłyby mu oraz jego ośmiu kolegom, którzy również tę wiadomość zamieścili, poważne konsekwencje ze strony władz komunistycznych. Mogło to być długoletnie więzienie lub zesłanie do obozu pracy. Tajna policja natychmiast wymogła podobne oświadczenia od pozostałych ośmiu lekarzy.

Władze Wuhanu w prowincji Hubei „winne są wielkie przeprosiny mieszkańcom prowincji i całego kraju” – napisał Hu Xijin, redaktor tabloidu „Global Times”. Zhan Jiang, profesor dziennikarstwa w Pekinie, dodał zaś, że należałoby zmienić chińskie
prawo, aby chroniło ludzi takich jak doktor Li, którzy „mają wrodzone poczucie dobra i zła, ujawniając opinii publicznej prawdę”. Niestety, ciągle brakuje przeprosin ze strony władz.

Władze Wuhanu, gdy zmarł dr Li, napisały w komunikacie na stronie internetowej lokalnych władz: „Niestety, mimo wysiłków nie udało się go uratować. Przekazujemy kondolencje i wyrażamy głębokie ubolewanie. Składamy wyrazy wielkiego szacunku dla jego pracy na froncie walki z epidemią”.

Dopiero 13 lutego, widząc poważne zagrożenie wirusem i gwałtownie wzrastającą liczbę zarażonych, władze zmieniły swój przekaz. Do kondolencji dołączyła się chińska państwowa służba zdrowia. Sekretarz Komunistycznej Partii Chin w Wuhanie Ma Guaqiang powiedział, że władze powinny wcześniej zareagować.

Doktor Li Wenliang, który pierwszy zawiadomił świat o groźnym wirusie, został zmuszony przez tajną chińską policję do podpisania oświadczenia, w którym oznajmia, że przekazane przez niego informacje są nieprawdziwe. Gdyby tego nie zrobił, groziłoby mu długoletnie więzienie lub zesłanie do obozu pracy. Od jego rodziny i przyjaciół wiadomo, że był katolikiem

Jak wyglądałaby sytuacja, gdyby usłuchano doktora Li przed nowym rokiem?

Zupełnie inaczej. Prawdopodobnie nie doszłoby do pandemii wirusowej obejmującej ponad sto krajów. Przywódca Chin Xi Jinping już na początku stycznia wiedział o zagrożeniu wirusem w Wuhanie, a jednak pozwolił na celebrację chińskiego nowego roku, co wiąże się z nieustannym przemieszczaniem się i podróżami rodzinnymi w chińskim świecie, ponieważ dla Chińczyków i ich rodzin najważniejsze są właśnie te noworoczne uroczystości. Gdyby wtedy przywódca ChRL nie zignorował ostrzeżenia dr. Li i z uwagi na powagę sytuacji zabronił wyjazdów oraz nakazał pozostanie w domach, wirus nie miałby możliwości zainfekowania tylu ludzi. Nie przedostałby się do tylu miejsc w Chinach oraz na cały świat.

Jak zmarł doktor Li Wenliang?

Mając bezpośredni kontakt z chorymi, zaraził się w szpitalu koronawirusem, dlatego że lekarzy nie objęto wtedy jeszcze specjalnymi środkami ostrożności. I to był błąd, którego również można było uniknąć. Został zarażony przez jedną z pacjentek. Jego infekcję zdiagnozowano 30 stycznia, a kilka dni później, 7 lutego, zmarł. Przez ten ostatni tydzień jego życia wielu ludzi modliło się o cud jego uzdrowienia, nie spało, czuwało w nocy – jak powiedział prawnik z Kantonu Yu Guojing. Przykład dr. Li inspiruje nas wszystkich, aby być czujnym i odważnym w pomaganiu innym ludziom.

Skąd wiadomo, że był katolikiem?

Od jego rodziny i przyjaciół. Zwykle ludzie w Chinach rzadko mówią o swojej wierze i jej wyznawaniu. Nie jest to dobrze widziane, poza tym istnieje obawa, że ktoś o tym doniesie. Jednak w grupie przyjaciół katolików, ludzi wierzących i modlących się, nie ukrywa się swojej wiary. Dr Li przez swoje czyny pokazał nam wszystkim, jak pomagać innym w chwilach szczególnego zagrożenia, ryzykując swoje życie i umierając na służbie w szpitalu.

Czy jest przez część społeczeństwa chińskiego uznawany za męczennika?

W grupie katolików, osób wierzących – z pewnością tak. W społeczeństwie chińskim jego śmierć poruszyła wielu. Postać dr. Li stała się wzorem dla chińskich portali społecznościowych. Wielu Chińczyków krytycznie odniosło się do decyzji władz, zarzucając im niekompetencję, szczególnie na początku rozwoju pandemii, której można było zapobiec przez mądre, odgórne decyzje. On sam chciał do końca ratować wszystkich zarażonych, mając świadomość, że jest to nie tylko jego lekarskie powołanie, lecz również obowiązek jako człowieka wierzącego, który w imię Jezusa Chrystusa przychodzi pomóc swoim braciom i siostrom. Jestem przekonany, że wkrótce jego postawa – godna podziwu i naśladowania – a także pełna poświęcenia służba dla innych zostaną przez Chińczyków docenione, bo stanowią świadectwo osoby wierzącej, która godnie zaświadczyła o swoim powołaniu lekarza i wyznawcy Chrystusa.

O. Jan Konior – teolog, sinolog, religioznawca, kulturoznawca, badacz kultur i religii Bliskiego i Dalekiego Wschodu. Przewodnik duchowy i rekolekcjonista. Autor wielu publikacji naukowych i popularnonaukowych dotyczących Chin i Orientu oraz książek z zakresu duchowości i psychologii.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Wpisz swój komentarz!
Proszę wpisać tutaj swoje imię

Żródło:WSIECI

Powiązane artykuły

Pozostańmy w kontakcie

26,463FaniLubię
274SubskrybującySubskrybuj
- Reklama -spot_img

Najnowsze Artykuły

Skip to content