8,6 C
Warszawa
czwartek, 25 kwietnia, 2024

Populizm – sygnał ostrzegawczy dla liberalnej demokracji – Krzysztof Brzechczyn

26,463FaniLubię

Na początku lat 90. ubiegłego wieku geopolityczną wyobraźnią zachodnich elit zawładnęły dwie wizje: jedna – „końca historii” opisana przez Francisa Fukuyamę, a druga „wojny cywilizacji” autorstwa Samuela Huntingtona. Ujmując rzecz w uproszczeniu, obie były wynikiem ufności w potęgę euroatlantyckiej cywilizacji. Według Fukuyamy po upadku sowieckiego komunizmu nastąpić miał koniec historii, gdyż jak przewidywał w liberalnej demokracji wszystkie istotne problemy miały znaleźć swoje ostateczne rozwiązanie, a ona sama nie będzie mieć równorzędnego ideowego przeciwnika. Bardziej wstrzemięźliwy był Huntington, który sferę wartości liberalnej demokracji ograniczał wprawdzie do cywilizacji euroatlantyckiej, lecz nie miał wątpliwości, że to ona odniesie ostateczny triumf w rywalizacji z cywilizacjami pozaeuropejskimi: chińską, prawosławną czy islamską.

Populizm jako gorączka

Tymczasem wzrost populizmu w krajach Europy zachodniej dowodzi, że sama demokracja liberalna nie jest wolna od własnych wewnętrznych problemów. Zdaniem Yvesa Mény’ego i Yvesa Surela populizm w demokracji liberalnej pełni taką samą rolę, co gorączka w organizmie ludzkim – sygnalizuje zmaganie się z chorobą. Według wspomnianych autorów: „Populizm jest sygnałem, który ostrzega o wadach, ograniczeniach i słabościach systemów przedstawicielskich. Mimo nieprzyjemnej nieraz formy, populizm może skutecznie przypominać elitom, że demokracja nie jest czymś z góry danym, lecz wymaga ciągłego dostosowywania do zmieniających się potrzeb i wartości społecznych” (Y. Mény, Y. Surel, Zasadnicza dwuznaczność populizmu, w: Demokracja w obliczu populizmu, red. J. Szacki. Warszawa 2007, s. 48).

- Autopromocja - KLIKNIJ NA GRAFIKĘ-

Zastanówmy się zatem, co ma sygnalizować wzrost popularności populizmu w liberalnej demokracji. Można wskazać przynajmniej na trzy źródła kryzysu tego systemu. Są to:

  1. Elitaryzacja partii politycznych.
  2. Dylemat wyborów: reprezentatywność versus skuteczność.
  3. Ograniczanie władzy wykonawczej państw narodowych

Demokracja jako rządy elit

Robert Michels (1876-1936), jeden z prekursorów elitarystycznej teorii demokracji zauważył, że w każdej dostatecznie masowej partii politycznej lub organizacji społecznej wytwarza się grupa działaczy, która zawłaszcza dostęp do stanowisk partyjnych na szczeblu lokalnymi i centralnym, kontroluje prasę partyjną i związane z partią przedsięwzięcia ekonomiczne. Na podstawie obserwacji poczynionych w trakcie praktycznej działalności w niemieckiej partii socjaldemokratycznej Michels sformułował „żelazne prawo oligarchii”. Głosi ono, że w każdej dostatecznie masowej organizacji wyłania się zbiurokratyzowana hierarchia, której oddziaływanie prowadzi do tzw. przemieszczania celów: zamiast realizować program ideowy, do którego realizacji dana organizacja została powołana, jej przywództwo faktycznie dąży do jak najdłuższego zajmowania pozycji/stanowisk w hierarchii partyjnej i związanych z nią organizacji społecznych.

Działające w taki sposób partie polityczne wszystkich odcieni przygotowują ofertę programową i personalną. W realnej demokracji rola obywateli ogranicza się do wyboru partii, która ich zdaniem oferuje najlepszy program. Jednakże to przywództwa polityczne konkurujących ze sobą partii politycznych decydują o tym, jakie hasła programowe wysunąć w kampanii wyborczej i kogo wystawić w wyborach. Niezależnie od ordynacji wyborczej liczba chętnych do kandydowania jest zazwyczaj większa od liczby okręgów wyborczych (w przypadku jednomandatowej ordynacji wyborczej) czy liczby miejsc na listach wyborczych (w przypadku proporcjonalnej ordynacji wyborczej). Z tego względu zawsze znajdzie się grupa działaczy politycznych aspirujących do bycia „reprezentantem ludu”, lecz pominiętych przez poszczególne hierarchie partyjne przy układaniu list wyborczych. Owi odrzuceni mogą stanowić zalążek konkurencyjnych elit politycznych, a ich potencjalni zwolennicy niereprezentowani w parlamencie stać się pożywką dla populistycznych ruchów.

Dylemat demokracji: reprezentatywność versus sprawny rząd

Wybory w demokracji przedstawicielskiej mają realizować dwa cele na raz. Po pierwsze, winny doprowadzić do wyłonienia się większości parlamentarnej zdolnej do powołania rządu. Sprzyja temu najlepiej większościowa ordynacja z jednomandatowymi okręgami wyborczymi. Rywalizacja partyjna odbywa się według zasady „zwycięzca (w okręgu) bierze wszystko”. Jednakże ta zasada powoduje, że poglądy 49 proc. wyborców głosujących w danym okręgu są pozbawione swojej reprezentacji. Zaradzić temu ma proporcjonalna ordynacja z wielomandatowymi okręgami wyborczymi. Wyłoniony tą drogą parlament wprawdzie znacznie lepiej odzwierciedla zróżnicowanie polityczne społeczeństwa, lecz rozbicie polityczne parlamentu sprawia, że trudno wyłonić rząd. Rozwiązaniem jest wprowadzenie progu poparcia wyborczego i metody przeliczania głosów na mandaty faworyzującej partie polityczne z największym poparciem. Niezależnie jednak od ordynacji wyborczej (większościowej lub proporcjonalnej) poglądy jakiejś części wyborców w parlamencie nie będą reprezentowane, co dostarcza argumentów nie tyle przeciwko demokracji przedstawicielskiej, lecz za jej modyfikacją i częstszym stosowaniem narzędzi demokracji bezpośredniej (np. referenda).

Erozja suwerenności państwa narodowego

Kolejnym czynnikiem sprzyjającym powstawaniu ruchów populistycznych jest postępujące ograniczanie władzy wykonawczej wewnątrz i – w następstwie procesów globalizacyjnych – na zewnątrz państwa narodowego. Po drugiej wojnie światowej suwerenność władzy wykonawczej uległa ograniczeniu przez sądy konstytucyjne uchylające ustawy w przypadku orzeczenia ich niezgodności z konstytucją czy ustanowieniu zasady niezależności banku centralnego od rządów co ograniczyło swobodę prowadzenia polityki gospodarczej. Ponadto decyzje poszczególnych państw członkowskich Unii Europejskiej mogą być uchylane przez prawo wspólnotowe lub decyzje Europejskiego Trybunału Praw Człowieka. Podejmowanie decyzji i ponoszenie za nie odpowiedzialności uległo rozproszeniu, gdyż w procesie decyzyjnym bierze udział coraz bardziej rozrastająca się sieć lobbystów, ekspertów i grup nacisku. Z kolei ekonomiczne skutki procesów globalizacyjnych, takie jak migracje zarobkowe, unikanie płacenia podatków przez wielkie międzynarodowe korporacje czy przenoszenie produkcji w te rejony świata, gdzie dostępna jest tania siła robocza przyczyniają się do coraz większego rozwarstwienia ekonomicznego, bezrobocia i podkopywania kulturowej spójności demoliberalnych społeczeństw. Władza wykonawcza państwa narodowego średniej wielkości staje w coraz większej mierze biernym świadkiem wymienionych wyżej procesów niż ich aktywnym kreatorem, co sprawia, że koncepcja suwerenności ludu legitymizująca władzę wykonawczą staje się coraz bardziej pustym pojęciem.

4-D czyli przyszłość współczesnego populizmu

Według Rogera Eatwella i Matthew Goodwina (Narodowy populizm. Zamach na liberalną demokrację. Katowice 2020) wzrost populizmu w krajach zachodnich wynika z czterech niezależnych od siebie czynników. Są to:

  • nieufność (distrust) wobec elit i establishmentu politycznego;
  • destrukcja (destruction) narodowej i historycznej tożsamości zachodnioeuropejskich społeczeństw spowodowana migracjami i globalizacją;
  • deprywacja (deprivation) polegająca na wzroście zróżnicowania dochodów połączona z utratą stabilności ekonomicznej: brakiem stałego zatrudnienia i, co za tym idzie, brakiem zdolności kredytowej umożliwiającej zakup własnego mieszkania i założenia rodziny;
  • spadek wiarygodności (dealignment) głównych partii politycznych prowadzący do utraty stałych wyborców i rosnącej absencji wyborczej.

Zdaniem wspomnianych autorów ta sytuacja kulturowo-gospodarczo-polityczna w poszczególnych krajach Europy zachodniej stworzyła potencjalną grupę wyborców pozbawionych reprezentacji własnych przekonań w głównym nurcie życia politycznego. O przyszłości ruchów populistycznych zadecyduje zatem to, czy sygnały kryzysu liberalnej demokracji zostaną zlekceważone, czy też główni aktorzy życia publicznego będą potrafić znaleźć skuteczne remedium.

Poznań, 22 luty 2021 Prof. dr hab. Krzysztof Brzechczyn Kierownik Zakładu Epistemologii

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Wpisz swój komentarz!
Proszę wpisać tutaj swoje imię

Powiązane artykuły

Pozostańmy w kontakcie

26,463FaniLubię
274SubskrybującySubskrybuj
- Reklama -spot_img

Najnowsze Artykuły

Skip to content