9,6 C
Warszawa
wtorek, 23 kwietnia, 2024

Waga argumentu – Andrzej Myc

26,463FaniLubię

Waga wszystkich argumentów, jest zawsze lżejsza od wagi poglądu pojedynczego człowieka. Bezwładność poglądów jest tak wielka, że nie sposób tego zmienić. Często naiwnie nam się wydaje, że jeżeli tylko jest dobrze udokumentowane zjawisko, to to pokaże absurdalność poglądu przeciwnego.

Niestety, to są mrzonki. Żadna dyskusja, w której ścierają się dwa przeciwne poglądy nie zakończy się bezsprzecznym zwycięstewm jednej ze stron. A już na pewno nie dyskusja na temat jest-pandemia/nie-ma-pandemii koronawirusa. Możemy przytaczać statystyki, diagnozy, etiologie choroby, testy PCR. Możemy się powoływać na niekwestionowalne autorytety noblistów, włączając w to Mullisa, człowieka, który wynalazł technikę PCR, nic ani na milimetr nie przesunie powagi poglądu.

- Autopromocja - KLIKNIJ NA GRAFIKĘ-

Z poglądem przeciwnika nie można wygrać i tyle. Jak nie można wygrać, to może go zdeprecjonować, ośmieszyć, pokazać, że jest debilem. To ostatnia deska ratunku, aby przyprawić gębę człowiekowi, z którym się nie zgadzamy.

W takiej sytuacji, trzeba koniecznie przyczepić oponentowi, coś, co będzie świadczyć, że jest on przeciwnikiem, lunatykiem, kretynem, wdeptać go w ziemię i odnieść ZWYCIĘSTWO! Na przykład, ogłosić wszem i wobec, że oponent wierzy w płaską Ziemię albo nie wierzy w holocoust. To daje błogie uspokojenie człowiekowi, niczym dawka narkotyku, ale to szybko mija i znów czujemy się sfrustrowani jeszcze bardziej niż wcześniej.

Często w eleganckim świecie to się nazywa – „wymienić się poglądami”. To szczyt hipokryzji! Kto się chce ze mną albo ja z nim wymienić poglądami? Mój pogląd jest najlepszy na świecie i wara od niego.

Piszę o tym, aby nie robić ani sobie, ani innym żadnych złudzeń, że jedna ze stron jest-pandemia/nie-ma-pandemii, może przekona

drugą stronę. Ludzie są gotowi oddać życie i to wcale nie za wiedzę, ale za przekonania. Już samo to powinno nas otrzeźwić.

Nie będę pisał i rozważał mojego stanowiska odnośnie jest-pandemia/nie-ma-pandemii, bo jest wystarczająca liczba ekspertów za i przeciw. Można sparafrazować powiedzenie L. Tołstoja: Bóg dał ludziom zarazę, a diabeł ekspertów. Raczej odniosę się do życia natury, abyśmy mogli zobaczyć, kim jesteśmy nie tylko z naszej prowincjonalnej antropocentrycznej perspektywy, ale skąd przychodzimy i jaki jest nasz wkład netto w istnienie biomasy w naturze.

Nasze pojęcie o naturze jest mizerne, zwłaszcza teraz, kiedy ludzie wypowiadają się na temat koronawirusa, wida

doskonale, jaka była ciemnota edukacyjna biologii w szkołach i to nie tylko w Polsce. Większość ludzi nie ma zielonego pojęcia na temat mikrobiologii, wirusologii czy biologii molekularnej. To nie jest ich wina i wcale nie chcę ich obrażać. Chodzi mi raczej o zupełny brak pojęcia, czym jest biomasa, w której żyjemy jako gatunek Homo sapiens od setek tysięcy czy milionów (w zależności, jakim ekspertom wierzymy) lat.

Żyjemy w naturze, a oprócz nas istnieją tu jeszcze inne organizmy, co do których mamy stosunek poniekąd („rasistowsko-antropocentryczny”) – wirusy, bakterie, porosty, grzyby, pierwotniaki, stawonogi, ryby, płazy, gady, ptaki, ssaki i cokolwiek jeszcze, z czego na razie nie zdajemy sobie sprawy. Dobrym miernikiem oszacowania zakresu egzystencji innych organizmów na ziemi jest określenie produkcji organicznego węgla w gigatonach przez poszczególne grupy żyjątek. Węgiel organiczny określa powstanie wielu biologicznych związków, takich jak białka, cukry, tłuszcze (lipidy), kwasy nukleinowe.

Absolutną przewagę stanowią rośliny (nie deptać trawników!) – 450 gigaton węgla. Bakterie 70 gigaton węgla. Grzyby 12 gigaton, porosty 4 gigatony, no i wirusy, co warto zapamiętać, produkują 0,2 gigatony. Pozostałe organizmy zwierzęce razem wzięte, to tylko 2 gigatony. Tutaj przewagę stanowią stawonogi (pająki, owady i wszystkie inne robaczki). Ryby też nie dają sobie w kaszę dmuchać (skończyć z nadmiernymi odłowami dorszy!), bo produkują 0,7 gigaton. A człowiek zaledwie 0,06 gigaton. Taka ilość produkcji węgla organicznego jest nawet mniejsza od bakterii, grzybów i wirusów, których się strasznie boimy. Warto sobie uzmysłowić, że jest to ponad 15 proc. równoprawnych do głosowania organizmów w biomasie (nas tylko 0,01 proc.). W wyborach demokratycznych przegramy.

Kiedy wreszcie to zrozumiemy, to według opinii naukowców, włazi na nas i do naszego środka około 200 miliardów drobnoustrojów, które połykamy, wdychamy, wcieramy w skórę, a mimo to żyjemy. Jak to tak, żyjemy z całym tym paskudztwem?! No żyjemy i to dość długo, od milionów do setek tysięcy lat. Nim pogodzimy się z tą wstrętną myślą, to według ewolucjonistów, płuca miały wyjątkowo długi czas, aby dać sobie radę z patogenami, jakie mamy wokół. Choć oddychamy przez całe życie (80 lat) 1.471,680,000 razy, przepuszczamy przez nasze płuca 8,830,080,000 litrów powietrza (to nic nie znaczy, bo atmosfery na Ziemi jest ok. 1,4 biliona kilometrów kwadratowych), no i w tym czasie wchłaniamy 21,462,000,000 bakterii nie licząc grzybów, wirusów i innego świństwa. No toż to cud!

Pomimo to wiele osób nie ma pojęcia, że życie na ziemi jest wyjątkowo trudne, że skoro żyjemy, to jesteśmy doskonale wyekwipowani. Wcale nie zawdzięczamy tego naszej medycynie i nauce, czy opiece zdrowotnej, bo jeszcze 1000 lat temu tego nie było, a przeżyliśmy. Pomógł nam układ immunologiczny, który dzień i noc przez każdy rok naszego życia, a wcześniej życia naszych pokoleń nieustannie funkcjonuje, pilnuje nas i strzeże, jak anioł stróż, przed śmiercią.

Jeżeli nadal nie jesteśmy przekonani, co do „nuklearnej broni”, naszego układu immunologicznego, to zachęcam do obejrzenia filmu „Wojna światów”; https://youtu.be/tXPiQh06tWY. Szybko się przekonamy, że nasz świat nie jest naszym światem, a to, że żyjemy w ogóle na ziemi, to wcale nie nasza zasługa, bądźmy pokorni. A więc co naprawdę jest tutaj nasze?

Każdy niech sobie dośpiewa, co chce i broni własnych poglądów do upadłego, bo to nie wirusy zabiją ludzkość, ale nasze poglądy.

Ann Arbor, MI, 8 lutego, 2021

Prof. dr hab. Andrzej Myc jest absolwentem wydziału nauk przyrodniczych Uniwersytetu Wrocławskiego. W 1977 roku rozpoczął pracę w Instytucie Immunologii i Terapii Doświadczalnej (IITD) PAN we Wrocławiu. W 1984 roku obronił pracę doktorską, a w 1988 roku rozpoczął studia post doktoranckie w Memorial Sloan-Kettering Cancer Center w Nowym Jorku. Pięć lat później przeniósł się do Indiana University w Indianapolis, IN, gdzie kontynuował badania nad szokiem septycznym. W 1997 roku został zatrudniony na University of Michigan, w szkole medycznej. Tam zajmował się wykorzystaniem nanotechnologii w projektowaniu celowanych leków anty-nowotworowych oraz projektowaniem szczepionek dośluzówkowych nowej generacji, opartych na wykorzystaniu nanoemulsji. Jest w radzie naukowej Fundacji En Arhe. Na stałe mieszka w Stanach Zjednoczonych.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Wpisz swój komentarz!
Proszę wpisać tutaj swoje imię

Powiązane artykuły

Pozostańmy w kontakcie

26,463FaniLubię
274SubskrybującySubskrybuj
- Reklama -spot_img

Najnowsze Artykuły

Skip to content