8,8 C
Warszawa
sobota, 20 kwietnia, 2024

Tajemnica „Kotwicy” – Artur Adamski

26,463FaniLubię

Do dziś niewyjaśniona śmierć co najmniej dwóch osób, aresztowania, brutalne akcje tajnych służb. Czy zagadka podziemnej organizacji, działającej we Wrocławiu w okresie stanu wojennego zostanie kiedyś rozwiązana?

Moja wiedza o niej jest szczątkowa i zasadniczo pochodzi „z drugiej ręki”. W latach osiemdziesiątych obowiązywała zasada „im mniej informacji – tym lepiej”. Potem jednak pytałem o to wielu. Zginęli przecież ludzie związani z walką o niepodległość. Do dziś więcej jest w tej sprawie domniemań, niż jednoznacznych ustaleń.

- Autopromocja - KLIKNIJ NA GRAFIKĘ-

Młodzieżowe organizacje konspiracyjne, powstające po wprowadzeniu stanu wojennego, zwykle szukały kontaktu z tzw. „dorosłym podziemiem”, mogącym być źródłem wydawnictw drugiego obiegu czy materiałów poligraficznych. Same też całkiem sporo miały do zaoferowania. Akcje ulotkowe, transparenty rozwieszone w spektakularnych miejscach, napisy na murach – często były dziełem młodych ludzi. W 1982 roku także nasza Polska Niezależna Organizacja Młodzieżowa „rozglądała się” za kontaktem z jakimś „dorosłym podziemiem”. Owe „rozglądanie się” odbywało się oczywiście bardzo dyskretnie, były to ostrożne poszukiwania drogami konspiracyjnymi. O ile pamięć mnie nie zawodzi – kontakt z konspiracyjną strukturą, działającą we wrocławskim oddziale przedsiębiorstwa Żegluga Na Odrze, jakoś w połowie roku 1982, nawiązał Marek Szwad. Po swoich późniejszych zatrzymaniach przez SB dość powszechnie znany był jako osoba nosząca pseudonim „Mamut”. Ten pierwszy bohater niniejszej opowieści nic jednak nam już nie opowie – zmarł bardzo przedwcześnie 22 stycznia 1999 roku, w wieku zaledwie 35 lat.

Żegluga na Odrze w tamtych latach, również w okrasie stanu wojennego, działała na nieznaną dzisiaj skalę. Wychodzące z Kędzierzyna czy z Wrocławia barki wypływały z Odry na kanały śródlądowe NRD, docierały nie tylko do Niemiec zachodnich, ale też do Holandii. Rzecz jasna przekraczanie granic, w szczególności tej zwanej „żelazną kurtyną” wiązało się z bardzo surowymi ograniczeniami i kontrolami.

Kontakt, nawiązany przez Polską Niezależną Organizację Młodzieżową z konspiracyjną strukturą o nazwie „Kotwica”, dla młodych ludzi podziemia był owocny. Działacze z Żeglugi Na Odrze dostarczali duże ilości solidarnościowej prasy, książki z wydawnictw drugiego obiegu, obiecywali zorganizowanie szkoleń z małej poligrafii. Wczesną wiosną 1983 zaczęły się jednak dziać rzeczy w najwyższym stopniu niepokojące. Dowiedzieliśmy się wtedy bowiem o śmierci jednego z członków „Kotwicy”. W czasie rejsu barką po Odrze, w pobliżu granicy z NRD wypadł za burtę. Świadkowie twierdzili, że po wyłowieniu jego ciała można było zauważyć ślad po uderzeniu w głowę. Mógł to być wypadek, ale krótko potem nadeszły wieści jeszcze bardziej wstrząsające. Czyli – kolejna, podobna śmierć. Zastanawialiśmy się nad tymi wydarzeniami, o ile dobrze pamiętam w maju 1983, w trzyosobowym gronie. Trochę informacji na ten temat mieli wtedy Robert Chmielarczyk (wówczas przewodniczący organizacji PNOM) oraz Radek Hejnowicz (zastąpił potem Roberta w funkcji przewodniczącego po jego zatrzymaniu przez SB w grudniu 1983). Sytuacja wyglądała tak, że po śmierci drugiej osoby, związanej z „Kotwicą”, do której doszło bardzo podobnie, pozostali członkowie tej struktury nie powrócili z rejsu do RFN. Wyglądało na to, że poczuli się zagrożeni tym, że ktoś ich po kolei zabija, więc nie chcąc podzielić losu swych poprzedników – uciekli za granicę. W niewiele wcześniejszym czasie doszło w Polsce do kilku innych tragedii, mogących wyglądać na skrytobójstwa. Zastanawialiśmy się, czy to nie przejaw nowej strategii Służby Bezpieczeństwa, która nie mogąc rozbić podziemia dąży do jego sterroryzowania. Śmierć może być kwalifikowana jako wypadek i zasadniczo nie zmienia tego fakt, że to śmierć np. działacza Solidarności. W NSZZ Solidarnoś

było aż dziesięć milionów członków a przynależność do tego związku nie gwarantowała przecież odporności na wypadki. Mogą one przydarzyć się każdemu. Pozorowanie wypadków mogłoby skutkować tym, że większość Polaków traktować je będzie jako nieszczęśliwe zdarzenia losowe. Natomiast dla ludzi podziemia taki szereg nagłych śmierci mógłby być przerażającym sygnałem narastającego zagrożenia. Takiego, po którym należy zaprzestać działalności, poddać się presji, wywieranej przez służby a jeśli ma się taką możliwość – uciekać.

Kilka dni po tej naszej rozmowie doszło do aresztowania członka organizacji, który z „Kotwicą” miał związki najbliższe – Marka Szwada. „Mamut” utrzymywał jednak konspiracyjne kontakty z paroma innymi strukturami, głównie z Akademickim Ruchem Oporu i Niezależnym Zrzeszeniem Studentów. Do dziś nie jest jasne, czy aresztowanie „Mamuta” miało związek z „Kotwicą”. Oczywiście o sprawie tej próbowaliśmy dowiedzieć się czegoś więcej. W tamtych latach wszyscy codziennie słuchaliśmy też zachodnich rozgłośni radiowych, które często podawały informacje o uciekinierach z Polski. Pamiętam, jak po ucieczce dobrze mi znanego Andrzeja Ignaczaka, który zwiał do Berlina Zachodniego samolotem tego samego aeroklubu, którego i ja byłem członkiem, wszystkie zachodnie radiostacje opowiadały o nim przez tydzień. Informowały też o prośbach o azyl polityczny, składanych przez marynarzy statków handlowych, o dotarciu kogoś na Zachód przez granice górskie czy morzem na gumowych pontonach. Nigdy ani jednym słowem nie wspomniano u ludziach z wrocławskiej barki. Zastanawialiśmy się, czy nie jest to wynik tak wielkiego poczucia zagrożenia tych uciekających wrocławian, że postanowili zatrzeć za sobą wszelkie ślady, zmienić tożsamość, zniknąć bez wieści.

W latach dziewięćdziesiątych pytałem o „Kotwicę” Kornela Morawieckiego. Natychmiast skojarzył ją z bardzo niejasną śmiercią dwóch ludzi, na czym historia tej organizacji się skończyła. Zaprzeczał, jakoby „Kotwica” miała stanowić część organizacji Solidarność Walcząca. Fraktalna struktura SW oznaczała jednak także to, że wokół organizacji Morawieckiego znajdowało się sporo przeróżnych, współpracujących z nią ogniw oporu. Kornel wymieniał ją jako jedną z nich. Kontakt z nią miał mieć ktoś, kto już nie żył a przy kontakcie tym zalecana miała być wyjątkowa ostrożność. Wynikać ona miała z oczywistego faktu, że zakłady pracy i pracownicy w jakikolwiek sposób współdziałający z kontrahentami zagranicznymi, byli pod wyjątkowo solidną obserwacją SB a także kontrwywiadu lub wywiadu wojskowego czy cywilnego. Stanowiło oczywistość, że agentura w Żegludze była wyjątkowo liczna. Wielu jej pracowników parało się mniejszym czy większym przemytem, którego wykrycie dla każdych służb zawsze oznaczało świetną okazję do werbunku.

Inni moi rozmówcy wyrażali nawet przypuszczenie, że te śmiertelne wypadki mogły mieć związek z jakąś większą kontrabandą. Niewykluczone, że związaną z ciemnymi interesami, które na dużą skalę wespół z niektórymi załogami robili sami esbecy. Jeszcze inni przypuszczali, że ludzie „Kotwicy”, jak wielu w Żegludze, od bardzo dawna swoje rejsy łączyli z drobnym przemytem. A od czasu, gdy w Polsce zaczęła rozwijać się opozycja, swoje przemytnicze doświadczenia i znane sobie skrytki zaczęli wykorzystywać także do sprowadzania z Zachodu sprzętu i materiałów poligraficznych czy emigracyjnych wydawnictw.

Jeszcze inne przypuszczenie wyraził pracujący we wrocławskim oddziale Instytutu Pamięci Narodowej dr Grzegorz Waligura. Nie wyklucza on, że „Kotwica” mogła być wykorzystywana przez Służbę Bezpieczeństwa jako rodzaj wabika, czyli organizacja – pułapka. Przedrewolucyjna carska Ochrana, potem Czeka, KGB, GRU i UB praktykowały tę metodę na dużą skalę i z tragicznymi dla swych ofiar rezultatami. Przypadkiem najbardziej w Polsce znanym była ostatnia komenda organizacji Wolność i Niezawisłość. Całkowicie kontrolowana przez UB umożliwiła zlikwidowanie wielu organizacji, dążących do współpracy z WiN-em. Aresztowano też wtedy mnóstwo ludzi dopiero zamierzających włączyć się w niepodległościową działalność.

Być może tak upiorne przypuszczenia są bardzo krzywdzące dla ludzi, którzy działali w „Kotwicy”. Jej zagadka nadal jednak czeka na rozwikłanie.

Artur Adamski

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Wpisz swój komentarz!
Proszę wpisać tutaj swoje imię

Powiązane artykuły

Pozostańmy w kontakcie

26,463FaniLubię
274SubskrybującySubskrybuj
- Reklama -spot_img

Najnowsze Artykuły

Skip to content