4,5 C
Warszawa
piątek, 19 kwietnia, 2024

We Mszy Świętej uczestniczyć… – Wywiad z ks. Krzysztofem Porosło,

26,463FaniLubię

Proszę Księdza, chodzić na Mszę Świętą, czy nie chodzić? Wielu biskupów wydało znów dekrety, które zwalniają nas z obowiązku uczestniczenia w niedzielnej Mszy Świętej…

Dekret jest jakąś formą sankcjonującą pewne kwestie, pomagającą podjąć pewną decyzję sumienia. Ostatecznie – jeśli chodzi o uczestnictwo w niedzielnej Mszy Świętej – zawsze to jest jednak kwestia własnego sumienia. Jeżeli są takie obiektywne przyczyny, dla których miałbym na nią nie pójść, to nie popełniam grzechu ciężkiego. Na przykład choroba jest taką przyczyną albo lęk związany ze stanem zdrowia własnym czy innych osób. Nie potrzeba do tego tak naprawdę dekretu, tylko we własnym sumieniu można tę decyzję podjąć i nie popełnia się wtedy grzechu ciężkiego.

- Autopromocja - KLIKNIJ NA GRAFIKĘ-

Grzech ciężki jest związany ze świadomym i dobrowolnym zignorowaniem Mszy niedzielnej, z niepójściem na nią z lenistwa, z pragnienia nieoddawania czci Panu Bogu, nieświętowania niedzieli. Wtedy popełnia się grzech. Nie wtedy, kiedy te przyczyny niemożliwości uczestnictwa w niedzielnej Mszy Świętej są obiektywne.

Ale widzimy teraz, że liczba ludzi w kościołach jest znacznie mniejsza. Czy to nie jest tak, że pandemia pomaga nam się łatwo rozgrzeszyć z tego, żeby nie pójść do kościoła?

Może tak być. To znaczy ktoś może tak interpretować dekret, ale to już jest kwestia własnego sumienia. Tego się nie da w żaden inny sposób określić. Tylko każdy we własnym sumieniu jest w stanie powiedzieć, czy faktycznie przeżywa lęk przed pójściem na Mszę, czy podejmuje taką We Mszy Świętej uczestniczyć… decyzję, żeby chronić swoich najbliższych i uważa, że nie powinien pójść, czy jest to tylko jakaś próba usprawiedliwienia własnego lenistwa czy własnej niewiary.

Ale jednocześnie trzeba powiedzieć, że Msza Święta, którą oglądamy w telewizji czy w internecie, to nie jest to samo, co uczestnictwo fizyczne we Mszy Świętej…

Tak, oczywiście. Nawet gdzieś nam się wkradło takie mówienie, że uczestniczyłem we Mszy Świętej przez telewizor czy przez internet. Natomiast jest to, poprawnie mówiąc, uczestnictwo czy oglądanie transmisji Mszy Świętej, natomiast nie sama Msza Święta.

Oczywiście wzbudzając akt wiary, można przyjąć Komunię Świętą duchowo przez właśnie akt wiary i miłości w stosunku do Jezusa Eucharystycznego, z którym chcę się zjednoczyć. Kiedy nie mam obiektywnej możliwości przyjęcia Go w Komunii Świętej sakramentalnie, to mogę przyjąć Komunię duchową i może to być zjednoczenie z Chrystusem równie owocne jak Komunia sakramentalna. Natomiast uczestnictwo w transmisji nigdy nie będzie uczestnictwem realnym, prawdziwym w liturgii celebrowanej.

Równocześnie trzeba mieć świadomość, że ograniczenia, które mamy, uniemożliwiają obiektywnie wszystkim osobom uczestnictwo we Mszy Świętej. Biorąc pod uwagę chociażby Kolegiatę św. Anny, w której posługuję – u nas na Mszach Świętych wieczornych mamy zazwyczaj ok. 600-700 osób. W chwili obecnej może być 125 osób. W naturalny sposób ta liczba osób, które mogą na tę Mszę Świętą przyjść, jest dużo, dużo niższa.

A jak jest z Komunią Świętą, bo zrodził się spór: na rękę czy do ust. Jedni uważają, że ci przyjmują godnie, inni że nie. Jak zatem przyjąć Komunię Świętą godnie?

Przede wszystkim do godnego przyjęcia Komunii Świętej potrzebny jest stan łaski uświęcającej. Sobór Trydencki bardzo mocno podkreśla, że godne przyjęcie Komunii Świętej to przyjęcie jej w wierze i miłości wobec Chrystusa Eucharystycznego, czyli żeby przyjąć Komunię godnie, muszę wierzyć w to, że to jest prawdziwe Ciało i Krew mojego Pana. Z miłości do Niego chcę właśnie przeżyć zjednoczenie z Nim. To zjednoczenie pociąga za sobą również konsekwencje… Jednym z owoców Komunii Świętej jest budowanie Kościoła, czyli zjednoczenie też między nami wierzącymi, którzy do Komunii przystępujemy. I dla mnie jest jakimś bardzo niepokojącym zjawiskiem sytuacja, w której Komunia Święta staje się znakiem podziału i jakiegoś też wzajemnego niszczenia siebie czy wyzywania siebie – w tych akcjach bardzo często aż po takie argumenty się sięga: oskarżanie innych o brak wiary, bałwochwalstwo wręcz czy profanację. A Komunia Święta jest również budowaniem jedności między nami wierzącymi.

Kościół w swoim prawodawstwie liturgicznym reguluje kwestię przyjmowania Komunii Świętej. Jeśli chodzi o postawę ciała, to Komunię można przyjąć albo na stojąco, wcześniej przyklękając, albo na klęcząco i określając sposób przyjęcia, czyli albo do ust albo na rękę.

Nie chcę się tu bawić w lekarza specjalistę od wirusologii, który miałby odpowiedzieć, który sposób przyjęcia Komunii Świętej jest w czasach pandemii lepszy albo gorszy, który naraża mniej albo bardziej. Staram się szukać takich odpowiedzi dla siebie samego od strony medycznej. Na chwilę obecną spotykam się z wykluczającymi się wręcz analizami i ocenami. Wobec tego podstawową sprawą, do której każdy ksiądz powinien się podporządkować, jest prawodawstwo liturgiczne mówiące o jednej i drugiej formie udzielania Komunii Świętej. Wierny jest osobą wybierającą, w jakiej formie pragnie przyjąć Komunię, a jako ksiądz mam udzielić mu Komunii Świętej w tej formie, o którą on prosi.

Ze strony księży jest dużym nadużyciem, kiedy kapłan odmawia udzielenia Komunii Świętej w którejkolwiek z form.

A jeśli chodzi o wiernych – jak podejść do postawy: jeśli mam przyjąć Pana Jezusa na rękę, to nie przyjmuję wcale?

Powiem szczerze, że w praktyce spotkałem się z inną sytuacją, w której księża nie udzielali Komunii Świętej na rękę. Ludzie pytali mnie, co mają zrobić, jeśli są w sytuacji, w której nie mają możliwości w swojej parafii przyjęcia Komunii na rękę. Moja odpowiedź zazwyczaj jest taka, że radzę, aby porozmawiać z księdzem, choć oczywiście ktoś powie, że to może jest trochę utopijne, bo jeżeli on podejmuje taką a nie inną decyzję, to znaczy, że raczej nie zmieni swojego zdania.

Zawsze też od strony czysto prawnej taka osoba ma prawo zgłosić i powinna zgłosić do biskupa nadużycie ze strony księdza, który nie powinien ani jednej, ani drugiej formy zabronić.

Inna sprawa, że żyjemy dzisiaj w takich czasach, w których naprawdę jesteśmy w stanie pójść do innego kościoła, gdzie czyjeś sumienie nie będzie łamane. Natomiast zawsze jest pytanie, jaka jest moja motywacja.

Użyła Pani takiego przykładu, który jest związany ze środowiskami mówiącymi, że nigdy nie przyjmą Komunii na rękę. Jeżeli za czyjąś postawą tak naprawdę stoi jakaś ideologia, a nie nauczanie Kościoła, to jest to niepokojące. Powinno się wtedy przemyśleć to i zobaczyć, jak to wygląda od strony historycznej i teologicznej, od strony prawodawstwa kościelnego. Mówić, że Kościół pozwala na formę, która jest profanacją, jest bardzo dużym atakiem w stosunku do wszystkich papieży po kolei. Żaden z papieży w ostatnich czasach – ani Jan Paweł II, ani Benedykt XVI, ani Franciszek nie znieśli tej formy Komunii Świętej. Jest to więc po prostu jawna forma nieposłuszeństwa względem Ojca Świętego.

Jesteśmy jednak przyzwyczajeni do przyjmowania Komunii do ust, natomiast w pewnym sensie przyjmowanie jej na rękę jest nową formą. Na co powinniśmy zwrócić uwagę?

Myślę, że powinna zostać przeprowadzona w parafiach katecheza związana z przyjęciem Komunii Świętej na rękę, aby wyjaśnić pewne jej elementy.

Po pierwsze, należy przyjmować Komunię Świętą w obecności księdza. Czasami są takie sytuacje, że ktoś przyjmuje Komunię Świętą, bierze na rękę i odchodzi od księdza. To jest trudna sytuacja, bo ksiądz musi upominać, prosić, zatrzymywać tę osobę, żeby mieć pewność, że ta osoba przyjęła Komunię. Drugim elementem jest to, co Ojcowie Kościoła piszą w kwestii Komunii na rękę, żeby stworzyć z dłoni tron, na który będzie złożona Komunia Święta. W praktyce obserwuję takie sytuacje, w których ludzie przyjmują Komunię na jedną rękę, tak jakby wyciągają jedną dłoń i proszą o Komunię, albo jeszcze gorsza sytuacja, kiedy niejako wyciągają Hostię palcami z moich palców. To nie jest właściwy sposób przyjęcia Komunii Świętej na rękę – powinniśmy stworzyć z obu dłoni swego rodzaju tron w ten sposób, że prawą dłoń podkładamy pod lewą, na lewą dłoń przyjmujemy Komunię, żeby prawą dłonią potem wziąć w palce Hostię i włożyć ją do swoich ust.

Trzecim elementem jest zwrócenie uwagi na to, czy na rękach nie została jakaś cząstka konsekrowanego chleba. Jeżeli została jakaś widzialna partykuła, czyli widzialna cząstka, to osoba przyjmująca Komunię powinna ją też delikatnie palcem zebrać i spożyć. Tutaj też z praktyki udzielania Komunii Świętej na rękę zauważamy dwa zjawiska – oba niepokojące. Pierwsze jest takie, kiedy osoba w ogóle nie patrzy na dłonie, czy nie ma tam jakiejś cząstki, tylko od razu jakby wręcz trochę je otrzepuje. Natomiast drugie też jest niepokojące z punktu widzenia higieny i panującej sytuacji pandemicznej, kiedy ktoś w ramach niby pobożności zlizuje dłoń – jednak takie postępowanie jest nieuzasadnione, tzn. nie ma takiej potrzeby – wystarczy zobaczyć na dłoni, czy nie ma jakiejś widzialnej cząstki.

W Kolegiacie św. Anny przypominamy ludziom, że zanim przystąpią do Komunii Świętej na rękę, to należy dokonać dezynfekcji dłoni, żeby ręce, które dotykały ławki, ubrania, były od strony higienicznej bezpieczne.

Zapytam jeszcze o spowiedź, bo w poprzednim dekrecie była też mowa o spowiedzi i o żalu doskonałym. Dziś wiele osób powołuje się na to i w ten sposób usprawiedliwia niejako swoją nieobecność przy konfesjonale…

Znów oddzieliłbym tu kwestię teologiczną od kwestii praktycznej. Na poziomie teologicznym to prawda, że można wzbudzić w sobie pragnienie żalu doskonałego, które ma moc zgładzenia grzechów tak jak i można wzbudzić w sobie akt wiary i miłości, którego owocem właśnie jest zjednoczenie z Chrystusem jak w Komunii Świętej, czyli tzw. Komunia duchowa.

Ale Chrystus Pan doskonale wiedział, że my jesteśmy jednością ciała i duszy – nie jesteśmy tylko bytem duchowym – wobec tego potrzebujemy, po pierwsze, znaków sakramentalnych, a po drugie, pewnej obiektywizacji naszych doświadczeń religijnych. Ta obiektywizacja dokonuje się właśnie przez sakramenty. Właśnie z racji tego, że nie jesteśmy pewni w swojej subiektywności tego, czy mój akt żalu jest aktem doskonałym czy niedoskonałym, nie jesteśmy w stanie określić tego, czy moja wiara i moja miłość w stosunku do Jezusa Eucharystycznego jest faktycznie taka głęboka i wystarczająca do Komunii duchowej.

Dostajemy więc obiektywny znak sakramentalny – jest mi udzielona Komunia, zostaje nade mną wypowiedziane słowo rozgrzeszenia w sakramencie pokuty, żebym miał taką pewność, że wychodząc po liturgii czy wychodząc po uczestnictwie w jednym czy drugim sakramencie, faktycznie została mi udzielona łaska, którą ten sakrament oznacza.

Dlatego byłbym bardzo ostrożny w takim zbyt łatwym, zbyt szybkim powiedzeniu sobie, że ja już mogę tylko czysto duchowo łączyć się z Chrystusem. Jest takie piękne zdanie kard. Josepha Ratzingera, że ilekroć człowiek próbuje pokazać Panu Bogu czystego ducha, tylekroć pokazuje mu zjawę. To znaczy po prostu, że nie jesteśmy czystym duchem, wobec tego też potrzebujemy tego zakotwiczenia w naszej cielesności, materialności, potrzebujemy sakramentów. Chrystus, ustanawiając je, dał nam dostęp do swojego ciała, które znowu jest źródłem dostępu do Jego bóstwa, do Jego mocy, do życia Bożego, które nam jest udzielane właśnie przez te znaki sakramentalne. Nie rezygnujmy więc z tego porządku. Trzeba zachować daleko posunięty zdrowy rozsądek, ostrożność.

Myślę, że to jest takie wyzwanie i dla wiernych, i dla księży – z naszej strony wezwanie do dyspozycyjności, szczególnie np. teraz w posłudze konfesjonału, do organizowania takich możliwości. Może trzeba zwiększyć liczbę Mszy Świętych w kościołach czy liczbę dyżurów w konfesjonałach, organizować dobrą katechezę. Myślę, że tego dzisiaj bardzo potrzebujemy – dobrej katechezy, zdroworozsądkowej, która nie generuje magicznej religijności. Czas pandemii pokazał nam, jak bardzo nasze myślenie o Bogu i religii jest magiczne.

Kolejna rzecz, która dla księży jest wyzwaniem, to stwarzanie maksymalnie bezpiecznych warunków, żeby faktycznie wierni mogli korzystać z posługi sakramentalnej przy takim obiektywnym zmniejszaniu ryzyka. Niektóre parafie stanęły już na wysokości zadania i to zorganizowały.

A przed świeckimi?

Myślę, że trzeba w sobie lęk, który się pojawia, zobiektywizować i zrównoważyć. Zobaczyć, że jeżeli jestem w stanie pójść do sklepu, do pracy, spotkać się ze znajomymi, to może i jestem w stanie pójść do kościoła. Myślę, że warto sobie postawić pytanie, czy pójście na Mszę Świętą jest ryzykiem większym niż normalne funkcjonowanie i czy mój lęk faktycznie mnie paraliżuje, czy nie jest wymówką, prostym sposobem na powiedzenie „nie” uczestnictwu we Mszy Świętej. Ale tu wtedy pojawia się pytanie o to, jaką mam relację z Panem Bogiem. Kim On jest dla mnie i na ile zależy mi na budowaniu z Nim relacji.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Wpisz swój komentarz!
Proszę wpisać tutaj swoje imię

Żródło:Dobre Nowiny

Powiązane artykuły

Pozostańmy w kontakcie

26,463FaniLubię
274SubskrybującySubskrybuj
- Reklama -spot_img

Najnowsze Artykuły

Skip to content