13,2 C
Warszawa
czwartek, 28 marca, 2024

„Moja wina” – ks. Tomasz Kancelarczyk

26,463FaniLubię

Często w rozmowach z kobietami, które kiedyś dokonały aborcji, słyszę, jak ogromny żal mają do siebie, a wiele z nich mówi wprost: „To jest moja wina”. Nie chcę tu umniejszać udziału kobiety w zabiciu nienarodzonego dziecka, ale sądzę, że za tym stoi jeszcze coś. Najczęściej aborcyjny czyn podyktowany jest nie „światopoglądem” czy nieodpowiedzialnym traktowaniem wartości życia, ale nieciekawą sytuacją, w której znajduje się kobieta w stanie błogosławionym. Dopiero ta sytuacja sprawia, że ona poddaje się presji i decyduje na aborcję. Zadajmy sobie zatem pytanie, kto jest odpowiedzialny za tę presję. Niestety, ale najczęściej ojciec dziecka, jego rodzice, jej rodzice, czasem cała rodzina i tzw. „przyjaciele”.

Moim zdaniem należy tu jasno powiedzieć, że w takich okolicznościach to również na nich spoczywa odpowiedzialność za czyn aborcji. Sami, nieobarczeni odpowiedzialnością rosnącego pod sercem kobiety nowego życia, mogliby zaproponować konkretną pomoc ze swojej strony. Myślę, że do kręgu winnych za aborcję czasem należałoby dołączyć także i tych wszystkich, którzy o niej nie wiedzieli, bo skoro kobieta w ciąży nie dała im najmniejszego sygnału i nie poprosiła o pomoc, to znaczy, że jej otoczenie by go nie udzieliło, a może prędzej zaszkodziło. Zastanówmy się teraz, czy ja i ty jesteśmy tymi, do których można się zwrócić o pomoc, gdy chodzi o życie nienarodzonego? Osądzimy, czy będziemy próbowali pomóc, starając się tym samym zapobiec tragedii aborcji?

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Wpisz swój komentarz!
Proszę wpisać tutaj swoje imię

Żródło:Dobre Nowiny

Powiązane artykuły

Pozostańmy w kontakcie

26,463FaniLubię
274SubskrybującySubskrybuj
- Reklama -spot_img

Najnowsze Artykuły

Skip to content