Facebook usunął trwale konto Janusza Korwin-Mikke.
Portal Facebook w czwartek wieczorem usunął konto Janusza Korwin-Mikke. Znany polityk posiadał 800 tys. polubień strony i był jednym z bardziej znanych osób ze świata polityki na portalu.
O sprawie poinformował sam Korwin-Mikke na swoim Twitterze. Stwierdził, że jego konto zostało usunięte przez „faszystów i bolszewików”. Polityk nie ujawnił jednak przyczyny tej decyzji.
Z kompletnie niezrozumiałych powodów Faszyści&Bolszewicy usunęli mi stronę. Jeśli ktoś poszukuje obiecanej na 21.00 zagadki to jest ona od 21.00 tu: https://t.co/tVEbD0OxP4 pic.twitter.com/en1GgALxUg
— Janusz.Korwin.Mikke (@JkmMikke) November 12, 2020
Wcześniej posty posła były wielokrotnie cenzurowane przez administrację portalu. Inny poseł Konfederacji, Konrad Berkowicz poinformował na Facebooku o całkowitym usunięciu profilu Korwin-Mikkego. Dotychczas niechciane przez portal profile były tymczasowo blokowane.
– napisał.
Opinia:
Sytuacja jest o tyle paradoksalna, że w rzeczywistości Janusz Korwin-Mikke znany ze swoich absolutnie wolnorynkowych poglądów stał się w rzeczywistości ich ofiarą. Trudno więc być wyrozumiałym dla rozgoryczenia polityka, który sam w pewnym sensie optował za dokładnie takimi zasadami działań podmiotów gospodarczych. Sam Korwin-Mikke często podkreślał, że państwa w gospodarce powinno być jak najmniej. Facebook zupełnie dobrowolnie podjął decyzję, że nie chce posiadać takiego polityka na swojej platformie jakim jest Janusz Korwin-Mikke i póki co ma do tego zupełne prawo. Facebook sam ustanawia swoje „Standardy społeczności”, które są zupełnie niejasne i kierujące się subiektywnymi kryteriami. Coraz częściej doświadczają tego osoby z tzw. prawej strony sceny politycznej. Niewątpliwie jednak zlekceważenie tej decyzji giganta medialnego to bardzo niebezpieczna ścieżka. Obecnie to właśnie giganci korporacyjni z Ameryki decydują niestety o rozpoznawalności i popularności polskich polityków. Mechanizmy działania tak wielkich serwisów, które są niejasne i nieczytelne powinny więc budzić obawy innych polityków, których niepewność co do dalszego prowadzenia działalności na Facebook jest ogromna. Jutro, czy pojutrze może ich spotkać to samo, a bogactwo firmy Facebook jest tak ogromne, że nie zważają na argumenty, że ktoś zdecydował się na płatne promocje i „dał im zarobić”. Brak regulacji państwowych w tym zakresie, które zdecydowałyby o jasnych kryteriach obecności na tak dużych platformach medialnych, które nie mają obecnie żadnej konkurencji wydaje się czymś absolutnie nierozważnym.